|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert
|
Wysłany:
Pon 21:39, 07 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 326 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt
|
Robert obudził się. Całą przespał na gołej ziemi. Wszystko go bolało, każda część ciała, od niewygodnego podłoża, ale po wstaniu i rozciągnięciu się ból zaczął powoli mijać. Kiedyś już prawie nie odczuwał tego, ale od tych kilku miesięcy Robert miał szczęście spania w 'cywilizowanych' warunkach i jego ciało powoli isę odzwyczajało na nowo od tamtych warunków. Ale coś jednak zostało po tych wielu latach i po chwili ból minął. Z wyjątkiem pleców...
Po załatwieniu wszelkich spraw nazywanych 'toaletą poranną' bez przebywania w pomieszczeniu o tej nazwie i zjedzeniu ostatnich kanapek, jeszcze z wczorajszego poranka, przez co musiał je przeżuwać dość długo, zanim dokończył tą czynność, ruszył w drogę.
W sumie, to nie mam zielonego pojęcia, gdzie może być ten posążek. Jeśli jest gdzieś między drzewami to mogę go znaleźć tylko licząc na dużą dawkę szczęścia... Mógłbym znaleźć chociaż jakieś wzniesienie, czy wejść na drzewo, żeby zobaczyć, czy nie ma go w pobliżu... - Rozmyślał powoli idąc do przodu na zachód. - Chociaż, może ten posążek nawet nie jest w tej części wyspy? Skąd pewność, że jest właśnie tam? - Zastanowił się nagle. - Nie, on musi być tam. Po prostu nie ma innej możliwości, nie mogę myśleć, że jest inaczej! - skarcił sie w duchu po chwili.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 18:06, 09 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Robert przedzierał się przez dżunglę. Przez mgłę szczegóły otoczenia zamazywały się po kilkunastu metrach. Nagle mężczyzna zobaczył majaczącą przed sobą sylwetkę. Dopiero po kilku kolejnych krokach mógł się upewnić, że to mężczyzna w ciemnym garniturze. Stał wśród listowia z rękoma włożonymi do kieszeni. Wydawał się trochę niematerialny, przybladły. Poruszył ustami, ale do Roberta nie dotarł żaden dźwięk. Widmo mężczyzny wskazało dłonią kierunek na zachód i w tym samym momencie Robert usłyszał głos: "Wiem, czego szukasz". Czy jednak rzeczywiście mężczyzna w czarnym garniturze wiedział? I czy kierunek, który wskazał był tym właściwym? Robert nie mógł przewidzieć konsekwencji zarówno zasugerowania się wskazówką nieznajomego, jak i zlekceważenia jego gestu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Śro 18:17, 09 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Robert
|
Wysłany:
Śro 19:11, 09 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 326 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt
|
- Zaczekaj! - Krzyknął, mimo, że mężczyzna nie wydawał się uciekać. - Musimy... porozmawiać... Czym... Znaczy kim jesteś? I czemu mi... Czemu mi pomagasz?
Robert wypowiedział słowa dosyć niepewnym głosem. On nie mógł mi się pokazać tylko po to, by przekazać ten gest.. I tak zmierzałem w tym kierunku, byłoby to bez sensu... - Myślał czekając na odpowiedź. - Co możesz mi jeszcze powiedzieć? Albo raczej... Co mi jeszcze powiesz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 19:52, 09 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mężczyzna nie odpowiedział. Zamiast tego uśmiechnął zamkniętymi ustami, a Robertowi wydawało się, że jest w tym coś nienaturalnego, a przez to przerażającego, bo uśmiech był o wiele za szeroki. Zaraz potem zaczął się oddalać, chociaż nie było widać, aby poruszał nogami. Kilka sekund później zniknął we mgle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Robert
|
Wysłany:
Czw 20:14, 10 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 326 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt
|
Gdy tylko mężczyzna zaczął się oddalać Robert zaczął biec w jego stronę. Był szybki i dzieliło go od niego juz dosłownie ze 3 metry, i Robert przygotował się do rzutu, ale nagle mężczyzna zniknął we mgle, a Robert chwilę później rzucił się w pustą przestrzeń.
To... To jest... To jest wszystko nienormalne... Po prostu niemożliwe... Ten mężczyzna, i tamten jakiś drugi duch dziewczynki, o wiele gorszy zresztą... On na pewno czegoś ode mnie chce... Tylko czemu? Czemu nie powie mi tego wprost?
Robert wstał i wytarł twarz z błota, na którym wylądował. Mgła wydawał się teraz rzadsza niż ta, w której przed chwilą zniknął mężczyzna. Robert zignorował to, uznając za zjawisko związane z pogodą na wyspie i niespokojnym krokiem ruszył dalej na zachód.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Sob 23:05, 12 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Do południa mgła całkowicie się rozwiała, a przez zachmurzone niebo przedzierały się czasem promienia słońca. Wzrosła też nieco temperatura, ale i tak było wilgotno i nieprzyjemnie, jak o poranku. Wyglądało jednak na to, że do wieczora niebo będzie czyste, a następny dzień być może okaże się o wiele bardziej pogodny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
John Robertson
|
Wysłany:
Nie 17:26, 13 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 134 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Siedem lat pobytu na wyspie robiło swoje. Robertson przemieszczał się bez problemów oraz stosunkowo szybko. Znał najłatwiejsze ścieżki, poza tym doskonale orientował się w swoim położeniu. Przedzierając się przez kolejne partie zieleni, myślał o swoim kolejnym kroku. Początkowo miał zamiar od razu udać się na zachód, teraz jednak doszedł do wniosku, że dobrze byłoby zajrzeć do wioski, wkraść się ukradkiem do domku nr 2 i porozmawiać z Jacobem. Albo chociaż z Claude, bo jeżeli Jacob był po stronie Robertsona, to dobroduszna Francuzka z pewnością też. Z kim ewentualnie mógłby jeszcze porozmawiać? Może z Jenefer.... Co prawda miał z nią dość nieprzyjemne przejścia, ale okazała się przecież godna zaufania. Chciała z nim porozmawiać po zupełnie niespodziewanym, także dla Johna, zajściu w pubie.
Chociaż wizyta w miasteczku mogła być ryzykowna, John był zdecydowany. Potrzebował informacji, rozeznania się w tym, co się dzieje. Być może dowie się czegoś nowego.
Najpierw jednak musiał się dostać do jaskini.
[jaskinia]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Wto 23:24, 15 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter odetchnął z ulgą dopiero wtedy, gdy znalazł się w bezpiecznej odległości od Claude i Jenefer. Był jednocześnie szczęśliwy ale i rozgoryczony z tego powodu. A wszystko przez Majkę, której nie było teraz w jego towarzystwie. Jej obecność skomplikowała mu samotne życie, ale nie był o to zły. Nawet lekko cieszył się, że pod jego opieką prócz kota znalazła się jeszcze jedna samotna istota.
Swoją drogą, jestem ciekaw co teraz robisz Maju. Gdzie jesteś, kogo okłamujesz w tej chwili? Udało Ci się, czy nie udało?
Peter poczuł niepokój. Nie powinien był zostawiać jej samej w miasteczku, wśród ludzi którzy jej nie znają.
Rzuciła się na zbyt głębokie wody od razu, może sobie nie dać rady.
Ale wracać teraz mu nie wypadało. Pod domkiem stały przecież Claude i Jenefer, a więc jedyna "kryjówka" Majki była teraz niedostępna na wypadek jakby chciała się gdzieś schować i przeczekać. Chłopak zatrzymał się. Nie wiedział jak postąpić dalej.
Wracać czy iść i zabrać swoje rzeczy z plaży?
Po dłuższym namyśle zdecydował jednak, że pójdzie po swoje rzeczy ale nie zostanie tam ani chwili dłużej. Trapiony złymi przeczuciami zaczął truchtać a potem biec przez dżunglę, by rozładować trochę napięcie jakim ostatnio jest obdarzony. Potrzebował rzeźbienia, bo pamiętnik przestał być rzeczą, która pozwalała mu na zrzucenie emocji. Taka rzecz przeczytana przez niepowołane oczy niszczy wartość przedmiotu. Przestaje być cenna.
[Plaża]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Śro 13:03, 16 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dżungla szemrała niepokojąco. Między drzewami i liśćmi było ciemniej niż na placyku. Maja w półmroku czuła, że jest jej chłodniej nie tylko w sposób fizyczny, ale również na sercu. Siedziała pod jakimś drzewem - osamotniona, nie wiedząca, co zrobić. Claude, Jenefer i ten facet na pewno weszli do domku. Zadawała sobie pytania, co powie im Peter? Czy będą się o nią pytać? I jak Peter z tego wybrnie? Łamała w dłoniach niewielką gałązkę, a oderwane części rzucała przed siebie. Westchnęła cichutko. Nie miała dokąd pójść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Śro 23:04, 16 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Słońce zaszło - jak zwykle w tropikach - gwałtownie i nad Wyspą zapadły ciemności rozświetlane mdłym światłem Drogi Mlecznej i miliarda gwiazd. Z nad horyzontu powoli wznosił się zbliżający się do pełni Księżyc, zapewniając dodatkowe, silne źródło światła.
Zrobiło się chłodno, ale nie tak jak zwykle po zmierzchu. Powietrze było niemal mroźne, oddechy nielicznych, zdezorientowanych osób które pojawiały się na placyku, zmieniały się w obłoczki pary.
Dżungla już nie szeptała. Dźwięk, który z niej dochodził, można było przyrównać do pomruku pantery szykującej się do ataku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Maja Donowan Templers
|
Wysłany:
Śro 23:32, 16 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień dobiegał końca, mrok w dżungli zaczął się zagęszczać. Otępiała Maja drgnęła na dźwięk pomruków. Dziwacznych, innych niż te, które wydawała pantera przechadzająca się przed Świątynią. Dziewczyna rozglądnęła się, przytulając zupełnie już połamaną gałązkę do piersi, jakby ta miała mieć moc ochronną. Dodatkowo z ust wydobywała się stróżka pary. I Mai zaczęło być zimno dopiero wtedy, gdy to zauważyła. Zaraz potem poczuła przejmujący chłód. Jakby tego było mało każdy szelest, każdy pojedynczy odgłos wzbudzał teraz w Majce lęk, wręcz paniczny strach. Nigdy jeszcze nie spotkała się z taką atmosferą w dżungli. Co jest grane? - myślała marszcząc brwi. Nie znała odpowiedzi, ale wiedziała jedno - nie miała zamiaru tu zostać ani chwili dłużej.
Ostrożnymi krokami, próbując zachowywać się jak najciszej, ruszyła w stronę placyku. Co kilka kroków oglądała się za siebie z niepokojem. By zatrzymać trochę ciepła, a także dać sobie jakiś substytut bezpieczeństwa, obejmowała ramiona.
[placyk]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maja Donowan dnia Czw 13:46, 17 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Czw 0:00, 17 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Był niemal pewien że się zgubi. Edwards szedł na oślep, miejscami posiłkując się pojedynczymi wyrwami w leśnej koronie dającymi światło, próbując ustalić swoje położenie. Bezskutecznie.
- Jak mogłeś idioto iść na plażę późnym popołudniem i nie zabrać ze sobą nawet latarki? No jak mogłeś być taki głupi?
Peter specjalnie mówił coś do siebie, próbował odgonić wrażenie że dżungla zdaje się nie być pusta. Usiłował rozmawiać sam ze sobą, by zagłuszyć jej pomruk, który wbrew staraniom jednak docierał do jego uszu. Chłopak pokrótce doszedł do wniosku, że użalanie się nad rozlanym mlekiem w tej sytuacji nic mu nie da. Doszedł więc do wniosku, że musi zająć myśli czymś kompletnie innym niż tym, co działo się dookoła niego i nie działo. Pomyślał, że warto przypomnieć sobie jakąś piosenkę, która miała w sobie coś, co sprawiało, że raz zanucona nie schodziła z myśli przez godziny, a nawet dni. Zaczął ją nucić pod nosem, starając się zachować beztroski ton, jaki zapamiętał i który mu się podobał. Utworem tym była piosenka "Kiss me", wykonywana przez Sixpence None The Richer.
Oh, kiss me beneath the milky twilight
Lead me out on the moonlit floor
Lift your open hand
Strike up the band and make the fireflies dance
Silver moon's sparkling
So kiss me
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że beztroski ton utworu kompletnie nie dostosowuje się do otoczenia i sytuacji. Czuł się zagubiony i podejrzewał, że tak się już właśnie stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pią 10:41, 18 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Chłopak truchtał w ciemnościach, nie mogąc się do nich przyzwyczaić, oswoić się z nimi. Co chwila się potykał, swoim podśpiewywaniem informując leśne zwierzęta o swoim położeniu, chcąc uniknąć spotkania z czymś, co mogłoby być niemiłe. Pragnął za wszelką cenę nie wpaść w panikę, chłopak potrzebował światła, które pojawiło się przed nim, gdzieś daleko w czarnej otchłani nocy. Widok oświetlonej leśnej polany sprawił, że Peter przyspieszył kroku. Gdy znalazł się w leśnym kręgu światła, poczuł się lepiej, choć dopiero wtedy odczuł prawdziwe zimno. Skulił się i przykucnął pod drzewem, wpatrując się w ciemności. Nie miał zielonego pojęcia, gdzie właściwie się znajduje, nie umiał także określić kierunku w którym powinien iść.
- Ta noc nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Niech to szlag.
Zastanawiał się jak radzi sobie Majka, lecz pomruki dżungli przeszkadzały mu w koncentracji. Miał wrażenie, jakby dżungla przycichła, jakby skoncentrowała swoje... emocje w jakimś konkretnym punkcie. Nie spodobało mu się to, dlatego wstał i zaczął iść w kierunku prostopadłym do miejsca z którego wyszedł na polanę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Game Master Game Master
|
Wysłany:
Pon 13:32, 21 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 03 Mar 2010
Posty: 1812 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzień 22.
Poranne słońce wyłoniło się leniwie zza horyzontu, ogrzewając wyspę. Temperatura podniosła się, po chłodzie nocy pozostało tylko wspomnienie. I nieprzyjemne wrażenie, że coś jest nie tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
Peter Edwards Zakładnik
|
Wysłany:
Pon 15:10, 21 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 09 Mar 2010
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
|
Peter błądził w ciemnościach przez resztkę nocy, podskakując przy najmniejszym szeleście w jego otoczeniu. Z godziny na godzinę noc zdawała się przedłużać w nieskończoną, zimną otchłań, wśród której z rzadka pojawiało się księżycowe światło, dające Edwardsowi poczucie bezpieczeństwa. Gdy noc zaczęła blednąć, a wstające słońce rozmyło nocny chłód i strach, chłopak głęboko i z ulgą westchnął. Mógł już mniej więcej określić swoje położenie, z rozczarowaniem stwierdzając, że wioskę ominął za daleko zapuszczając się na południowy wschód i okrążając ją ze wschodniej strony. Ale to były tylko chwiejne przypuszczenia.
- Jest tu kto?!
Echo jego krzyku poniosło się po dżungli, płosząc jakieś małe zwierzę. Musiał się upewnić, gdyż nie opuszczało go mocne odczucie, że coś po tej nocy jest nie tak jak należy.
- Zupełnie tak, jakby ktoś zamienił miejscami obrazy w salonie.
Wypowiedzenie tego na głos sprawiło, że na jego plecach pojawiły się niemiłe dreszcze, przypominające że ma przed sobą długą drogę do nadrobienia oraz głód do zaspokojenia. Gdy ruszył się z miejsca, ze zdziwieniem stwierdził, że ciągle ma ze sobą siekierę i dwa klocki drzewa, nadające się do obróbki. Świt sprawił, że poczuł się pewniej a głód wprawił go w pośpiech, przez który nie zauważył nawet, że za krzakami znajduje się wejście do jaskini. Było mu spieszno do domu, choćby dlatego, że znajdowała się tam młoda osoba o rudej czuprynie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |