www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Dżungla
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 51, 52, 53  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lynette
PostWysłany: Czw 23:09, 25 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ból głowy zamiast słabnąć nasilał się, a przed oczami zaczęły wirować jej białe plamki. Oddychała ciężko.
Nie mdlej, tylko nie mdlej.
Spróbowała skupić wzrok na drepcącym w kółko mężczyźnie. Miała wrażenie, że zaczynał świrować. To mogła być jej szansa. Każda kolejna minuta spędzona w jednym miejscu dawała Atenie i Peterowi szansę na odnalezienie jej.
- Jak to nic im nie zrobiłeś? - łamiącym się głosem podjęła próbę rozmowy z porywaczem - One nie, żyją! Rozumiesz, nie żyją! Czemu to zrobiłeś?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Atena
PostWysłany: Czw 23:10, 25 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Roztrącała gałęzie krzaków, jakieś paprocie i wysokie trawy w akcie desperacji
oraz strachu już nie o siebie a o Lynn którą wyciągnęła w dżunglę a teraz
była winna jej porwania przez kogoś. Tylko kogo?
- Lynn?! - zawołała co chwila zmieniając kierunek światłą latarki oraz stronę
w którą właśnie podążała. Malarka już nie wiedziała skąd przyszła ani dokąd
zmierza zdając sobie sprawę z tego jak głupio postąpiła nagle oddalając się
od pozostałych mężczyzn. Nagle odwróciła się w kierunku z którego wydawało
jej się iż przyszła i próbowała znaleźć światło z ogniska
- Peter?! Sam?! - zawołała zaraz też zagryzając usta i próbując uchem uchwycić
odglosy które naprowadziłyby ją na właściwe miejsce.
Albo ślad Lynn albo na powrót do mężczyzn. Stojąc w ciszy i oddychając ciężko
skierowała strumień światła z latarki w ziemię i próbowała sama wypatrzeć
coś w tych okropnych ciemnościach.
Gdzie oni są? pomyślała obracając się powoli wokół własnej osi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Czw 23:14, 25 Mar 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Był w amoku, nie docierało do niego prawie nic z zewnątrz.
One nie żyją...
- Ale ja... Ja ich nie skrzywdzięłm! - Prawie łkał.
Szarpnął naglę Lyn za ręce stawiając ją na nogi.
- Musimy uciekać. - Rzucił. - Tak... Musimy od nich uciekać. Ty... Tylko uważaj, nie szarp się. Tu jest pełno wystających konarów. Nie zrób sobie krzywdy...
Ciągnął ją w sobie tylko znanym kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Czw 23:21, 25 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Nic. Żadnego odgłosu, prócz nawoływania Ateny i znacznie oddalonych krzyków Lynette.
Szlag!
Peter zerwał się z miejsca, przedzierając przez krzaki a potem przeskakując nad wygasającym ogniem.
Ile czasu straciłeś głupcze, ile?
Gnał przed siebie, w kierunku skąd mu się zdawało dobiegał głos Ateny. Światła latarki jednak nie widział, błądził po omacku, czując potrzebę dotarcia na czas. Po chwili minął Atenę, nie dostrzegłszy jej sylwetki stojącej w miejscu. Gdzie był Sam? W momencie gdy uciekał, nie zwrócił na niego uwagi.
Wszystko jedno byle do przodu.
Przystanął na chwilę, wsłuchując się w odgłosy dżungli.
- Lynette! Atena!
Wrzasnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Czw 23:22, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Czw 23:23, 25 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nie zrób sobie krzywdy... Błagam, to jakiś ponury żart!
Nawet nie zauważyła, kiedy po jej twarzy zaczęły spływać łzy. Szaleństwo Curtisa zaczęło jej niemalże ją zarażać.
Silny uścisk ramion mężczyzny nie pozwalał jej się wyrwać.
- Jak się nazywasz? - kobieta spróbowała podejść porywacza z innej strony - Wróćmy do wioski. Odpocznijmy. Przecież jesteś taki zmęczony. W wiosce będziemy bezpieczni - celowo używała liczby mnogiej.
Szli wolno, oboje zdenerwowani. Lynn celowo starała się opóźnić wędrówkę, potykając się co chwila. Mroczki przed oczami zaczęły przybierać na sile.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Czw 23:26, 25 Mar 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Odwrócił się w jej sronę.
- Curtis- Rzucił łagodnym tonem. - Dla... Dlaczego płaczesz? - zapytał wyciągając dłoń w kierunku jej twarzy. Jednak ją cofnął. - Ja nic Ci nie zrobię... Nie! Nie możemy wrócić! Już ja wiem gdzie jest bezpiecznie, tam pójdziemy!
Tam jest bezpiecznie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Czw 23:31, 25 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Sam!... Atena!... Lynette!
Echo rozległo się po lesie, a on poczuł jak jego gniew zastępuje bezsilność. To było krótkotrwałe uczucie gniewu, tak samo jak i ostatnim razem, ponad tydzień temu. Ciągle liczył, że ktoś odkrzyknie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Czw 23:48, 25 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Fakt, że dłoń, która wbiła nóż w ciało Miny nie spoczęła ponownie na jej policzku przyniósł Lynette ulgę. Co prawda krótkotrwałą i nieznaczną, ale lepsze to, niż nic.
- Gdzie chcesz iść Curtis? - załkała - wróćmy do wioski. Zobaczysz wszystko się ułoży.
Czy to już koniec? Czy jutro ktoś odnajdzie moje zwłoki?

- Proszę cię, nie rób mi krzywdy. Ja... - zaniosła się szlochem i w akcie desperacji zawołała jeszcze raz:
- Pomocy!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pią 9:09, 26 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Skądś z bardzo daleka do jego uszu dobiegło wołanie o pomoc. Peter rzucił się w pogoń, w kierunku skąd dobiegało echo. Szczerze mówiąc był wykończony i sapał jak parowóz, ale brnął dalej przez gęstwinę. W pewnym momencie potknął się o konar i upadł, boleśnie uderzając się przy tym w brzuch. Zerwał się jednak na nogi i zaczął biec dalej. Nie chciał krzyczeć, wolał tego nie robić jeśli był już blisko. Przystanął, starając się uspokoić swój oddech i wsłuchać w otaczające do odgłosy.

/ Niech GM decyduje, czy Peter zdoła dobiec do porwanej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Pią 9:10, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Atena
PostWysłany: Pią 11:22, 26 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Stała bezradnie nie wiedząc już zupełnie w którą stronę się udać.
Wydawało jej się iż krzyki dochodzą do niej z wszystkich stron a ona sama jest
otoczona przez niezbite ciemności oraz gęstą roślinność której nie zdoła pokonać.
Zmęczenie które już od kilku godzin ją ogarniało teraz wezbrało na sile tym bardziej
władając jej ciałem i umysłem mając do pomocy strach i stres.
Gdy usłyszała jak kawałek dalej poruszyło się coś krzakach szybkim gestem uniosła
w tamtą stronę latarkę lecz i tak ciężka ręka nie wygrała z czasem.
Słysząc przerażony głos Lynn zacisnęła usta prawie nie raniąc ich zębami
i znowu zaczęła biec w tamtym kierunku
- Lynn?! Mów do mnie! - zawołała wiedząc że tym sposobem może do niej dotrzeć.
Wołanie które tylko co jakiś czas było słyszalne z różnych miejsc nie pomagało
w odnalezieniu dziewczyny w zdradliwej dziczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Pią 13:30, 26 Mar 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Szarpnął ją za ramie.
- Nie! Nie możemy tam wrócić! -Krzyczał.
Po chwili przestał, spuścił głowę. Cały dygotał.
- Prze... Przepraszam. Ja Cie nie skrzywdzę. -Zwolnił uścisk na jej ramieniu. - Pośpiesz się! -Rzucił. - Nie mogą nas znaleść! Ja... Ja Cię ochronię. Ukryjemy się. Jeszcze tylko kawałek!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sam
PostWysłany: Pią 15:43, 26 Mar 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Sam stał przyglądają się rozpalonemu ognisku, czuł jego ciepło, gdy wokół otaczała ich zimna dżungla. Było to przyjemne uczucie.
Nagle usłyszał świst i zobaczył iskry. Potem coś trafiło w ognisko.
W jednej chwili zobaczył jak ktoś złapał Lynn i zaciągnął w gęstwinę. Jego towarzysze rozbiegli się, tak zrobił i on. Biegł jak najdalej, ale po chwili zatrzymał się.
Nie mogę tego tak zostawić! Trzeba coś zrobić
Zamknął oczy, próbował skupić się, poczuć dżunglę, wczuć się w nią.
Udało mu się, usłyszał wszystko bardzo dobrze, słyszał biegi, wszystkie słowa. Słyszał ich krzyki, wiedział z której strony jest Lynnete, słyszał kroki biegnącego do niej Petera, a w oddali widział światło latarki Ateny.
Zaczął biec w stronę Petera. Sprawnie omijał zarośla, pnącza, drzewa.
Próbował dogonić chłopaka, powoli zbliżał się do niego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Teddy
PostWysłany: Pią 17:59, 26 Mar 2010


Dołączył: 21 Mar 2010

Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Szedł po dżungli powoli, ostrożnie i rozglądając się uważnie. Nie był tropicielem, ale miał nadzieję, że ślady Pit Bulla łatwo zauważyć. Pies miał dużo czasu i mógł odbiec daleko, mógł jednak schować się gdzieś i czekać, niestety był oszołomiony i bardziej realna była opcja pierwsza. Zdążył już wypalić ze 3 papierosy, więc trochę przeszedł. Wyjął następnego, zapalił go, zostało mu tylko 5 sztuk.
Trzeba było się przerzucić na australijskie... Są pakowane po 50. - Pomyślał, a na jego ustach pojawił się grymas. W dżungli nie było spokojnie, w dodatku ciemno. Niebo było czyste, więc księżyc z pomocą gwiazd, oświetlał drogę na tyle, że można iść. Nie chciał krzyczeć, żeby nie zainteresować swoją obecnością jakiegoś wielkiego kota, czy innego drapieżnika. Trzeba było też uważać na węże, które mogły być wszędzie. Co chwilę coś szeleściło w krzakach, na drzewach, w trawie. Było to dość przerażające, ale szedł tutaj przecież 41-letni mężczyzna, a nie mała dziewczyna. Wiedział, że są rzeczy ważniejsze od strachu. Zastanawiał się też, czy psa nie porwał wiatr. Dziwne było jednak to, że drzewa w dżungli nie były poprzewracane, nie było żadnych śladów wichury. Coś co wyrywa ławki, nie może zostać obojętne faunie i florze.
Czy to ma sens o tej porze? Nie mam nawet latarki, a mistrzem survivalu nie jestem, żeby zrobić pochodnie. - Pomyślał przystając na chwilę w miejscu. Rano niestety mogło być za późno, słyszał kiedyś o gwizdkach na psy, ale nie był specjalistą od tego, nie wydawało się też, aby ktoś na wyspie potrafił zrobić coś takiego. Ulice Los Angeles w porównaniu z tym co dzieje się tu, to przedszkole.
Mordercy, jakieś wiatry, coś co wybija okna w domkach, człowieku nawet nie wiesz gdzie do cholery się znajdujesz... - Zamyślił się i przez nieuwagę wszedł w jakieś zarośla. Jego oczom ukazała się plaża... Piękna plaża.
Cholera, jestem tu tyle czasu i jeszcze tego nie widziałem... - Powiedział sobie w duchu i usiadł żeby odpocząć.
[Plaża]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Teddy dnia Pią 17:59, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Pią 18:50, 26 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gdy Curtis ścisnął mocniej jej ramię i zaczął krzyczeć instynktownie skuliła się w sobie i zamknęła oczy czekając na cios. Ku swojemu zdziwieniu poczuła, ze palce mężczyzny rozluźniają się dając jej więcej swobody. Powoli otworzyła oczy.
Żyła.
Jeszcze.
- Curtis, ani Atena, ani Peter, ani Sam nie zrobią mi krzywdy - powiedziała siląc się na spokój - Tobie też nie - dodała po chwili blefując - Gdzie ty mnie ciągniesz?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia Pią 18:51, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Pią 19:15, 26 Mar 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Rozejrzał się po okolicy. Mimo ciemności dostrzegł, że gęstość zalesienia jest mniejsza. Weszli na niewielką polankę.
- Powiedziałem Ci już. W bezpieczne miejsce...
Oparł się o pień jednego z drzew.
- Zmęczona jesteś... -Powiedział patrząc swoimi rozbieganymi ślepiami w jej oczy. - Odpoczniemy. Zostaniemy tu na noc. Nie pozwolę, żebyś się przemęczała. - Jego głos był pełen troski.
Nie myślał nawet o tym, że dziewczyna mogłaby próbować ucieczki. Był jednak na to przygotowany. Miał broń.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 51, 52, 53  Następny
Strona 20 z 53

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin