www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Ryan, JJ, Carmen, Teddy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 24, 25, 26  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ryan Crower
PostWysłany: Pią 21:18, 22 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Pewnie - rzucił do Claude i wrócił do konsumpcji posiłku.
Całe to dotrzymywanie towarzystwa nie trwało jednak długo. Ku uciesze wyczerpanego Ryana, JJ uwineła się całkiem szybko.

- Prawdziwe wejście, a raczej wyjście smoka - powiedział do wyraźnie speszonej Jen. - To chyba moja kolej.

Skierował się w stronę łazienki. Zatrzymał się w drzwiach.
- Jakbyście miały koszmary, wiecie gdzie mnie szukać - uśmiechnął się do dziewcząt. - Dobranoc.

Zamknął za sobą drzwi do łazienki.
Czuł, jakby woda zmywała z niego cały niepokój towarzyszący dzisiejszemu dniu.
Włożył na siebie bokserki i pomaszerował do sypialni.
Tylko dajcie mi się wyspać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pią 22:07, 22 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Kuszące, Ryan, ale nie, dzięki. - powiedziała do Ryana, zbierając się z kanapy. W głosie pobrzmiewał żartobliwy ton. - Poza tym jestem zajęta, to nie byłoby fair. Więc dobranoc.

Machnęła jeszcze dłonią na pożegnanie i poczłapała za JJ do pokoju. Zatrzasnęła drzwi, oparła się o nie plecami. Westchnęła. Mimo miłej atmosfery zmęczenie dawało o sobie znać. Ostatnie dni były przecież wyczerpujące. Przyjaciółka akurat się przebierała. Claude z początku odwróciła speszona wzrok, szybko jednak przestała się tym przejmować. Nie zachowuj się, jakbyś gołej baby nie widziała. - zaśmiała się do siebie w duchu. Zdjęła spodnie, bluzę rzuciła na fotel. Chwilę szamotała się by zdjąć stanik bez ściągania koszulki. Kiedy jej się to udało, stanęła, przyglądając się trzymanej za szelkę bieliźnie.

- Faceci robią to zdecydowanie szybciej. - podniosła lekko brew. - Jak to możliwe?

Będąc w majtkach i koszulce, wpakowała się do łóżka. Poklepała miejsce obok siebie.

- Chodź, połóż się przy mnie, ma chérie. - powiedziała niskim głosem i roześmiała się.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pią 22:53, 22 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- No cóż... - Jen energicznie wycierała włosy - Nam staniki służą do noszenia, a im raczej przeszkadzają. Dlatego my się specjalizujemy w ich nakładaniu, a oni w zdejmowaniu - zachichotała.

Wciągnęła na siebie jeden z ostatnich czystych t-shirtów i wskoczyła na łóżko obok Claude.

- Mam nadzieję, że nie chrapiesz - roześmiała się. - I, że nie będzie nam zbyt ciasno...

Po kąpieli sen jakby odszedł, przestał ją morzyć. Jednak gdy tylko znalazła się w łóżku, powieki błyskawicznie się jej zamknęły. Ciekawe, co przyniesie jutro... - zdążyła jeszcze pomyśleć i zapadła w sen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pią 23:55, 22 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Nie zasnęła od razu. Myślami powróciła do Francji, a właściwie do jednej osoby. I nie był to Guido. (Chociaż brat zawsze siedział gdzieś z tłu głowy. Komentował rzeczywistość, jakby naprawdę było to Claude potrzebne.) Zastanawiała się, co robi teraz Pierre. Jak mu idzie na uczelni. Ciekawe czy za mną tęskni, jak obiecywał... Zamknęła oczy, by przypomnieć sobie ich ostatnie spotkanie. Ledwo przywołała obraz Pierra, Guido zaśmiał się gardłowo. A czy ty za nim tęsknisz, jak skłamałaś nie mrugnąwszy okiem? - pytał szyderczo. Zawsze starał wmówić Claude, że tak naprawdę nie czuje tego, co jej się wydaje. Że traktuje Pierra tylko jak azyl, bo potrzebuje opieki. Nigdy nie mogła się zorientować czy przez Guido przemawia zazdrość, czy rzeczywiście widział, że ten związek nie ma racji bytu.

A ty, Claude? Co ty widzisz?
- pytała w myślach. Wiedziała jedno. Teraz nie było sensu wracać do tych tematów. Zwinęła się niemal w pozycję płodową. Twarz wtuliła w plecy JJ, mając nadzieję, że jej nie budzi. Wsłuchiwała się we własny oddech, co było zastępczą formą liczenia owiec. Po kilku chwilach spała głęboko snem bez snów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pią 23:57, 22 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 22:59, 24 Paź 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 17

Burza szalała przez całą noc. Pioruny i wichura wzbudzały co prawda niepokój, ale zmęczeni mieszkańcy Ras-Shamry i tak w końcu zasnęli niespokojnym snem. O poranku nad wyspą znów zaległa mgła. Z wiszących nisko chmur sączyła się mżawka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Nie 23:18, 24 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 6:52, 25 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Budziła się powoli, jakby wynurzając się ze snu na powierzchnię świadomości. Leżała na boku, wtulona w poduszkę, czując na plecach ciepło ciała i równy, regularny oddech leżącej za nią, wtulonej w nią niemal "na łyżeczkę" osoby, a na talii czuła obejmującą ją rękę.

Nie otwierając jeszcze oczu, uśmiechnęła się mimo woli. Tylko jednak osoba mogła ją tak obejmować. Tylko jedna osoba miała do tego pełne prawo i przyzwolenie Jen. Miles... A Shannon znów będzie wściekła, że nie wróciłam na noc... - pomyślała, ale nie była to niemiła myśl. Wręcz przeciwnie, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Pęcherz dawał znać o przepełnieniu, więc Jen spróbowała się uwolnić z objęcia.

- Miles, kotku... - sięgnęła i pogłaskała obejmującą ją rękę. I otworzyła gwałtownie oczy. To nie była ręka Milesa. Nie była duża i włochata, tylko taka... wiotka, dziewczęca. Poczuła, jak jej serce szarpnęło się w piersi i otworzyła ręce do krzyku, ale to, co zobaczyła wokół siebie sprawiło, że wspomnienia natychmiast wróciły.

Ras-Shamra. Wyspa. Dziewczynka. Burza. Claude.

Claude.

Odetchnęła głęboko, uspokajając się. Najostrożniej jak tylko mogła, uwolniła się z objęć przyjaciółki, usiadła na łóżku i przesunęła dłońmi po twarzy. Miles... To już przeszłość. Było - minęło... Westchnęła raz jeszcze i powoli wstała. Starając się nie budzić śpiącej Claude wyjrzała przez okno i skrzywiła się na widok pogody na zewnątrz.

Obietnica jest obietnica. Biegać trzeba, bo sadłem zarosnę... Nie miała jednak ochoty na bieganie w towarzystwie. Ryan niby deklarował się do wspólnego biegu, ale Jen zawsze biegała sama, zatopiona w muzyce ze słuchawek. Ubrała getry, top, a na wierzch wciągnęła dresową bluzę uświadamiając sobie, że jeżeli dzisiaj nie zrobi generalnego prania, to wkrótce będzie chodziła po osadzie albo w brudnych ciuchach, albo tylko w skarpetkach. Na palcach wyszła do salonu, a potem do kuchni. Wypiła szklankę wody i była gotowa. Szybko ubrała adidasy, na przedramieniu przypięła ipoda, a w uszy wcisnęła słuchawki.

I kept the right ones out
And let the wrong ones in
Had an angel of mercy to see me through all my sins
There were times in my life
When I was goin' insane
Tryin' to walk through
The pain


O tak... - Pokiwała głową słysząc pierwsze słowa "Its amazing" Aerosmith. Losowy wybór znów był łaskawy i podrzucił jej jedną z ulubionych piosenek.

Starając się nie trzaskać drzwiami wyszła na zewnątrz i skrzywiła się czując na skórze mżawkę i obserwując bałagan panujący na placyku. Nie wstała pierwsza - dwie czy trzy osoby już się kręciły po placyku. Jedne sprzątały, inne przemykały chyłkiem starając się nie zmoknąć zbyt mocno. Jen wzruszyła ramionami i zaczęła rozgrzewkę.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 6:53, 25 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 10:09, 25 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Przez całą noc była niespokojna. Odgłosy burzy wciąż budziły, wydzierały ze snu, wywoływały niepokój. Dopiero nad ranem, gdy przytuliła się do JJ, zapadła w głębszy sen. Potem czuła jak przyjaciółka wyswobadza się z objęć. Było to na tyle delikatne, że Claude tylko mruknęła coś niewyraźnie i zagarnęła przy sobie pościel w ramach substytutu przytulanki.

Pół godziny później otwarła leniwie oczy, co jej uświadomiło gdzie jest i dlaczego. Zamknęła powieki. Nie, nie chcę tu być. Ale była. Usiadła leniwie, rozejrzała się po pomieszczeniu. Oczy piekły od kiepskiego snu.

- JJ? - powiedziała cicho, zaskoczona nieobecnością przyjaciółki. Nikt nie odpowiedział.

Claude odnalazła spodnie i ubrała je na wpół śpiąco. Niemal się przy tym przewróciła. Skompletowała resztę swojej garderoby i wyszła z pokoju.

- JJ? Ryan? - nadal nic.

Stwierdziła, że z pewnością oboje biegają, tak jak planowali. Poszła do kuchni, by zrobić sobie kawę. Wgląda na to, że człowiek rzeczywiście może się do wszystkiego przyzwyczaić. - myślała, czekając aż woda się zagotuje. - Jakaś nieznana komukolwiek organizacja porzuciła nas na bezludnej wyspie. Ludzie giną w niewyjaśnionych albo zanadto wyjaśnionych okolicznościach. Mordercy, duchy, omamy i fantazmaty. Wszyscy są sfrustrowani, agresywni. A my co? JJ i Ryan idą sobie pobiegać o poranku, a ja, jakby nigdy nic, robię kawę. Czy to już teraz? Czy granica została przekroczona i będziemy usilnie próbować doprowadzić rzeczywistość do normalności, by mniej się bać? By udawać, że mamy jakąś kontrolę? Usiadła z kawą w salonie. Nogi podkuliła pod siebie, kubek trzymała obiema dłońmi. Musi być jakiś sposób, żeby się stąd wydostać. - myślała z przekonaniem. Po prostu musi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Pon 15:47, 25 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Przewrócił się na plecy. Od kilkunastu minut już nie spał. Nie chciało mu się jednak wstawać.

Usłyszał jakiś lekki hałas blisko swojego pokoju.

Jen... No tak, dostanę wycisk. pomyślał.

Cichy trzask zamykanych drzwi, potem głos Claude szukającej lokatorów.
Zdał sobie sprawę z tego, że Jen już wyszła.

Wytaczając się z łóżka, przywitał nowy dzień przekleństwem. Czekał na niego stosik czystych i wyprasowanych ubrań. Rozchmurzuł się widząc swoje dzieło. Ubrał się i wyszedł z pokoju.

Kiwnął głową siedzącej w salonie Claude. Podszedł do kuchni i zalał wrzątkiem kubek z kawą. Odwrócił krzesło kuchenne i usiadł na nim okrakiem zwracając się w stronę dziewczyny.
- Ta oszustka poszła już biegać? - zapytał cicho mając na myśli Jen. - Może to i lepiej, nie byłoby ze mnie dzisiaj żadnego pożytku...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 22:30, 25 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Obecność Ryana zaskoczyła Claude tak bardzo, że ręce drgnęły jej i wylała na spodnie nieco kawy. Syknęła, jedną dłonią trzymała ucho kubka, drugą machnęła, by strzepnąć resztki napoju. Popatrzyła na Ryana z mimowolnym wyrzutem. A przecież w niczym nie zawinił. Szybko się zreflektowała, przywołała na usta uśmiech.

- Dlaczego oszustka? Po prostu zaspałeś. - przyjrzała się uważnie mężczyźnie. - Źle spałeś?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Wto 13:21, 26 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Gdy się odezwał, Claude wylała na siebie część herbaty.
- Upss...
Ma minę, jakby chciała mi przywalić.
Wymusił się na uśmiech, mający rozładować sytuację.

- Jen zdążyła przyzwyczaić się do mojego późnego wstawania. Mogła mnie obudzić - powiedział wyciągając rękę z pęczkiem serwetek, leżących wcześniej na stole.
- Chyba po prostu wstałem lewą nogą... Nie żebym wierzył w zabobony, ale pomyślę nad przestawieniem łóżka. Widzę jednak, że ty jesteś w znacznie gorszym nastroju... Mam rację?
Wziął jeszcze jeden łyk kawy, po czym jego żołądek zasygnalizował mu, że potrzebuje raczej czegoś bardziej pożywnego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 14:28, 26 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Przyjęła chusteczki. Wytarła najpierw dłonie, potem kubek. Spodniami się nie przejmowała. Mała plamka przestawała mieć znaczenie w obliczu sytuacji.

- Nie masz racji. - uśmiechnęła się łagodnie, może nawet trochę smutno. - Nie jestem w złym nastroju. Tylko myślałam o naszym pobycie na wyspie i czy te wakacje się kiedykolwiek skończą. - westchnęła, zacisnęła mocniej dłonie na kubku. - Bo się skończą, prawda?

Usłyszała, jak Ryanowi burczy w brzuchu. Zaśmiała się. To przypomniało jej o Eltonie. Z pewnością nie był jeszcze głodny, ale mogło mu brakować wody. Mimowolnie zaczęła krążyć myślami wokół psa. Miała wyrzuty sumienia, że zostawiła go samego. Jacob i Robert pewnie niespecjalnie okazywali mu uczucia. Swoją drogą, obiecałam Jacobowi, że zajmę się opatrunkiem. No i... Urwała myśl. Wstała niespiesznie, jakby niepewnie.

- Wybacz, Ryan. Będę się zbierać. Jacob, Elton... - zaśmiała się - Sami o siebie nie zadbają. Ale wynagrodzę ci moja ucieczkę jakimś obiadem kiedyś.

Odstawiła kubek do zlewu. Przechodząc obok Ryana poklepała go przyjacielsku po ramieniu, po czym wyszła, machając na pożegnanie.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Wto 20:29, 26 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Jasne... - odpowiedział sobie pod nosem, na pytanie Claude.
Claude wstała i skierowała się do drzwi wyjściowych.
- Trzymam Cię za słowo! - krzyknął za nią i odprowadził ją wzrokiem.

Wstał z krzesła, uprzątnął trochę kuchnię i zabrał się do przyrządzania posiłku.

Opadł na kanapę, z trzymanymi niepewnie kanapkami w jednej dłoni. Przypomniał sobie po raz kolejny, że miał porozmawiać z kimś i zorientować się, kto jeszcze na wyspie może posiadać broń. Ten cały Jacob wydawał mu się odpowiednią osobą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pią 11:30, 29 Paź 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Do południa ponura atmosfera nie opuściła wysypy. Mieszkańcy wioski w większości pozostawali w domkach. Ani pogoda, ani nastroje nie zachęcały do wspólnych spotkań.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 15:51, 30 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Po odkryciu zwłok Curtisa w przychodni jej dobry nastrój ulotnił się gdzieś. Powoli wróciła do domku, nie przebrała się, nawet nie zdjęła butów, tylko przemknęła się chyłkiem do swojego pokoju i przeleżała na łóżku dobre pół godziny, wpatrzona w sufit. Świadomość tego, że na wąskim łóżku w przychodni leżą zwłoki człowieka, który jeszcze niedawno był żywy, którego jeszcze niedawno widziała w akcji sprawił, że zeszła z niej cała energia. Nastroju nie poprawiała nawet świadomość tego, że Curtis był mordercą. Że sam doprowadził do śmierci kilku osób z osady. Jednocześnie uświadomiła sobie, jaka zaczęła ogarniać ją znieczulica. Jeszcze miesiąc temu na sam widok trupa narobiłaby takiego wrzasku, że cała okolica by się zleciała. A na pewno nie podeszłaby do niego z własnej woli. A teraz?

Westchnęła ciężko i zwlokła się z łóżka. Zarzuciła sobie na ramię ręcznik i wyszła do salonu.

- Cześć - mruknęła do Ryana, kopnęła adidasy w kierunku drzwi i poczłapała do łazienki. Wzięła prysznic, zawinęła się w szlafrok, a mokre włosy obwiązała ręcznikiem w "turban".

Nie gasząc nawet za sobą światła w łazience, klaszcząc bosymi stopami po deskach podłogi przeszła do kuchni i zaczęła przetrząsać lodówkę. Na samym dnie zamrażarki znalazła prawdziwy skarb - litrowe opakowanie lodów truskawkowych. Nie otwarte. Gotowe do zjedzenia. Wsadziła opakowanie pod pachę i - zabierając po drodze łyżkę - poczłapała do salonu. Nie patrząc na siedzącego na kanapie Ryana ze stojaka na płyty wybrała na chybił - trafił pierwszy z brzegu film.

- "Dobry, Zły i Brzydki". Reżyseria: Sergio Leone - przeczytała napis na okładce. Wzruszyła ramionami, włączyła telewizor i włożyła płytę do szczeliny napędu DVD.

Wzięła z półeczki obok telewizora pilota i nic więcej nie mówiąc podeszła do zajętej przez Ryana kanapy i opadła obok niego. Oparła stopy na stole, zorientowała się, że poła szlafroka opadła z jej uda ukazując zdecydowanie za dużo i poprawiła ją, a następnie wcisnęła na pilocie "play". Nie bez trudu otworzyła pudełko z lodami, nabrała ich wielką łyżkę i wpatrzona w pierwsze sceny spaghetti westernu zaczęła je jeść.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Sob 15:52, 30 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Sob 19:09, 30 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Pod nieobecność JJ, Ryan zjadł swoje śniadanie i pozmywał naczynia zalegające w zlewie, po skończonej robocie rozsiadł się znowu na kanapie z książką w ręku.

Zmierzył wzrokiem czmychającą do swojego pokoju Jen.
- Cześć - odpowiedział jej, gdy ta po raz kolejny pojawiła się w salonie. Wrócił do lektury swojej książki.

Po jakimś czasie Jen usiadła obok. Westchnął ciężko widząc opakowanie filmu.
Wzrok Ryana utkwił na opakowaniu lodów.
- Jak dobrze, że i tym razem o mnie pomyślałaś - rzucił z wyrzutem, wskazując na łyżeczkę trzymaną przez Jen. Wstał i wziął sobie z kuchni drugą.
Bez pytania poczęstował się lodami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 16 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin