www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Ryan, JJ, Carmen, Teddy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 24, 25, 26  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 17:59, 17 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Jen otworzyła w końcu drzwi. Był już pewien, że współlokatorka nie była w dobrym nastroju.
Dziewczyna objęła go, co w pierwszym momencie wywołało dyskretny uśmiech na jego twarzy. Po chwili jednak, zdał sobię sprawę z tego, że może chodzić o coś poważnego.

Pytanie o duchy zupełnie zbiło go z tropu.
- Nie... - odparł krótko. Przez chwilę miał nazieje, że to jakaś prowokacja. Usiadł na łóżku i chwycił Jen za rękę.
- Co się stało? - spytał z troską w głosie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 18:43, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Widziałam... - Ryan usiadł na łóżku, a ona wyrwawszy dłoń z jego ręki krążyła po pokoju, splatając ręce - widziałam kogoś. Nierealnego. Chyba. Dziewczynkę... Jeśli się zaśmiejesz, to zdzielę cię w łeb - zatrzymała się i z poważną miną wycelowała w niego oskarżycielsko palec. Odwróciła się i ponownie splotła palce dłoni. - To już nie pierwszy raz. Co prawda wcześniej ją tylko słyszałam... Raz, na plaży, próbowałam ją nawet ratować, gdy się topiła - mówiła chaotycznie, przerywanymi zdaniami. - Wiem, że to brzmi głupio, ale... Nie tylko ja ją widziałam. Ale teraz... zaczynam się jej bać. Mam wrażenie, że jest zła na mnie. Na plaży próbowała mnie utopić. A teraz... wyraźnie się na mnie zezłościła. Boję się, że znów będzie chciała mi coś zrobić. I nie wiem, co mam... co powinnam...

- Myślę, że ona jest z tąd, z wyspy. I nas nie lubi - dodała po chwili. - I mam niejasne wrażenie, że wkrótce to pokaże...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Nie 18:44, 17 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 19:11, 17 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Nierealną? - Zmarszczył brwi. - Pamiętasz tą małą... Jak jej było... Sophie. Pewnie to ją widziałaś. - Rozłożył bezradnie ręce.
- Zrozum, istnienie jakichkolwiek duchów jest wykluczone. Musiało Ci się to przewidzieć. Nie dramatyzuj.

Ryan zbagatelizował ten temat.
- Co Ty na to, żebym zaczął z Tobą biegać? Robił bym Ci za obstawę. Uwierz, obronię Cię przed każdą kilkuletnią dziewczynką.
Próbował przetrzeć dłonią plamę z łez Jen.
- Jak nie zejdzie sama to będziesz prała. Może nie uwierzysz, ale dzisiaj zrobiłem pranie. Sam! - powiedział z udawaną dumą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 20:10, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Weszła po schodach na werandę i zatrzymała się przed drzwiami. Rozglądała się na wszystkie możliwe strony. Było upiornie i miała wrażenie, że coś może ją zaatakować w każdej chwili. Obyś była w domu, JJ. Miała wyrzuty, że tak bezceremonialnie zostawiła przyjaciółkę w przychodni. Nic nie mówiąc, po prostu wychodzić. To nie było w porządku. Żywiła nadzieję, że Jenefer nie ma jej tego za złe. Bądź co bądź było zżyły się ze sobą i Claude nie chciała, by były między nimi jakieś nieporozumienia.

Jeszcze raz rozejrzała się dookoła. Upiornie! Żałowała, że zostawiła Eltona. Ale psisku należał się odpoczynek. Zapukała lekko do drzwi, a gdy nikt nie odpowiadał ani nie otwierał, zastukała o wiele mocniej. No, dalej, bo gotowam umrzeć tu ze strachu!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 20:22, 17 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Usłyszał pukanie do drzwi.
- Chyba znowu mamy gości. - rzucił do Jen. - No już uspokuj się i uśmiechnij.

Podniósł się z łóżka.
- Ja otworzę, a Ty w tym czasie doprowadź się do porządku.
Podszedł do drzwi i nacisnął klamkę. Zobaczył Claude, też chyba czymś zaniepokojoną.
- Wejdź, zapraszam. - powiedział usuwając się z drogi. - Mam wrażenie, że nasza koleżanka lekko oszalała... - rzucił niby z uśmiechem.

Szybko poukładał z grubsza rzeczy w salonie i zebrał wszystko z kanapy.
- Co Cię do nas sprowadza?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 21:01, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Sophie? - po chwili Jen przypomniała sobie tą małą, która łaziła po osadzie i nawet zaczepiła ja kiedyś... - To przecież nie ona...

Już miała odpowiedzieć Ryanowi, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Gdy Ryan wyszedł, stwierdziła, że faktycznie, zapłakana i ubrana wciąż w strój do joggingu musi wyglądać koszmarnie. Nie, żeby się tym przejęła, ale wraz z nadciągającymi chmurami, półmrokiem panującym wokół i wiatrem zrobiło się zauważalnie chłodniej.
Szybkim ruchem ściągnęła z włosów gumkę, przeczesała fryzurę palcami i zostawiła rozpuszczone włosy, by choć odrobinę przykryły jej podpuchnięte oczy. Nie przejmując się zostawionymi przez Ryana otwartymi drzwiami do pokoju, ściągnęła z siebie top i getry, zostając w samych majtkach. Z dna torby wyciągnęła dawno nie noszone jeansy. Wbiła nogi w nogawki i podskakując parę razy naciągnęła na pupę. Zamek dopiął się niemal do końca. Problem był z guzikiem przy pasku... Brakowało dobrego centymetra, by mogła się dopiąć. Wciągnęła powietrze, pociągnęła mocniej i... guzik wskoczył w dziurkę. Przez chwilę Jen stała, wstrzymując powietrze.
Potem odetchnęła.
I jęknęła, gdy guzik oderwał się i upadł na ziemię.
Zamknęła oczy.
Ja chyba zaraz zwariuję... - pomyślała, stojąc w samych niedopiętych jeansach na środku pokoju. - Nie, poprawka. Ja już zwariowałam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Nie 21:03, 17 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 21:05, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy Ryan otworzył drzwi uśmiechnęła się na powitanie, ale kiedy ten wspomniał o szaleństwie "koleżanki" wcale już nie była skora do śmiechu. Obejrzała się za siebie i weszła do domku.

- Sprowadza mnie Jenefer. - powiedziała wolno. - Mam nadzieję, że to z tym szaleństwem nie dotyczy jej, a jak dotyczy to, że to tylko żart.

Weszła do salonu, ale nie usiadła. Mokre włosy przeczesała dłonią. Łażenie z mokra głową w taką pogodę mogło nie być najlepszym pomysłem. Zresztą, i tak przeziębienie byłoby najmniejszym problemem, jaki ma.

- To jak? Jest JJ?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Nie 21:11, 17 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Tak jest u siebie... - odpowiedział. - Ja wiem czy żart... Zachowuje się jakoś dziwnie. Nie potrafię z nią rozmawiać.

Podszedł do kuchni.
- Może Ty będziesz potrafiła przemówić jej do rozsądku i wybić z głowy jakieś duch czy inne głupoty.
Nalał wody do czajnika.
- Proszę, porozmawiaj z nią. - Wyciągnął kubki. - Ja w zamian mogę zaproponować gorącą herbatę. Co Ty na to?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 21:23, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- U siebie to znacz w którym pokoju? - zapytała z uśmiechem. - Chętnie napiję się kawy. A właściwie zrób dwie... Chociaż nie, dla JJ niech będzie herbata.

Gdy Ryan wskazał jej drogę, od razu poszła do JJ. Mogła się uśmiechać i robić dobrą minę do złej gry, ale wzmianka o duchach zmroziła jej krew w żyłach. Jasne, że będę umiała porozmawiać z Jenefer. - myślała, a każde kolejne zdanie sprawiało, że martwiła się coraz bardziej. - W końcu mamy podobne doświadczenia. Drzwi były otwarte. Claude zastała Jenefer akurat w momencie, gdy ta stała z niedopiętymi jeansami na środku pokoju.

- Wgląda na to, że Groszek nie pozwala ci się już dopinać. - powiedziała z lekkim uśmiechem.

A potem spojrzała na twarz przyjaciółki. Zapłakaną, zmęczoną i udręczoną. Cokolwiek się stało nie było to nic miłego. Od razu przypadła do przyjaciółki, wzięła w dłonie jej twarz.

- Co się stało, JJ? Jesteś cała? To znowu ona?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Nie 21:25, 17 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 21:31, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Claude - jęknęła, znów zanosząc się płaczem. Gdy usłyszała pytanie o "nią", pokiwała energicznie głową.

- Przyszła do mnie... do przychodni. Gdy już wyszliście. I... na bogów Olimpu, Claude... ona wie - jej dłoń mimowolnie spoczęła na brzuchu. - Patrzyła tylko na mój brzuch. A potem... - zrobiła przerwę, podniosła wzrok na przyjaciółkę. - Ona jest wściekła. Zła. I czuję, że zrobi coś złego...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 21:50, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Bez zastanowienia przytuliła Jenefer, gdy ta zaczęła łkać. Potem posadziła przyjaciółkę na łóżku, przysiadła obok niej. Nie przejmowała się bałaganem czy ciuchami, na których usiadły. Kto by się tym przejmował.

- Jacob też ją widział, ale... - urwała, skrzywiła się mimowolnie. - Nigdy nie przyzna, że to coś nadnaturalnego. A ta dziewczynka powiedziała mu, że się z nim pobawi. Ty mówisz, że jest wściekła. Jezu, co nas tu czeka?

Sama była bliska płaczu. Starała się jednak opanować. Rozklejanie się nic nie da. Wróciła myślami do rozmowy z Jacobem i Robertem.

- Słuchaj. Pomyślałam, że to wszystko może być częścią projektu. Jak ma się odpowiedni sprzęt to przestraszy się każdego, wywołując przy tym wrażenie realności. O projekcie White Raven przecież nikt nic konkretnego nam nie powiedział. Więc może... No wiesz...

Przy JJ już nie była taka pewna swego. Obie miały podobne doświadczenia, obie się bały upiornej dziewczynki i od początku miały ją za ducha, za coś nierealnego. Trudno było wyprzeć te wszystkie myśli.

- Myślę, że jak uda nam się zebrać jakieś informacje kto i kiedy widział tę małą i co mówiła, to uda nam się dojść do jakichś wniosków. Chyba. - przyłożyła dłoń do skroni. Głowa zaczynała ją boleć tępym bólem. - I do tego jeszcze ten koleś w garniturze, którego nikt nie zna. Robert mówił... - urwała, widząc wyraz twarzy przyjaciółki. - O co chodzi?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 22:17, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Oczy Jen zrobiły się wielkie jak spodki.
- ... w garniturze? Taki w średnim wieku, elegancki? - Podniosła się z łóżka i zrobiła dwa kroki na przód, nie zwracając uwagi na swoją nagość i na niedopięte jeansy. Dłonią zasłoniła sobie usta, jednak po chwili odwróciła się do Claude. - Widziałam go. Wczoraj, w nocy. Byłam... byłam na cmentarzu. I on też tam był. Mówił... - zmarszczyła brwi - mówił, że chce nam pomóc. Czy raczej, że... - próbowała odtworzyć w pamięci słowa mężczyzny w miarę wiernie - że próbuje nam pomóc jak tylko może. Czy coś w tym stylu... Myślisz, że on też... jest częścią projektu? Kimś z White Raven? Nie widziałam go tu wcześniej...

Z łóżka podniosła t-shirt z logiem Stanforda, zrobiła ruch, jakby go chciała nałożyć, ale zamarła w pół drogi.

- Myślisz, że to jest Projekt? Na tym właśnie polega? Na straszeniu nas? na upiornym dziecku i facecie w garniturze?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 6:35, 18 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 22:40, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zamrugała powiekami. Nie spodziewała się, że Jenefer będzie wiedzieć coś o tajemniczym mężczyźnie.

- O jego wyglądzie wiem tyle, co przekazał nam Robert. - powiedziała, marszcząc brwi. - On też usłyszał coś dziwnego. Że tutaj każdemu coś grozi. I jeszcze o jakimś posągu. Żeby go zniszczyć. Nie pamiętam.

Westchnęła. Okazywało się, że dodatkowe informacje nic nie zmieniają. Wręcz przeciwnie, wywołują jeszcze więcej pytań.

- Nie wiem na czym polega projekt. - westchnęła. - Myślałam, że może mieć jakieś podłoże psychologiczne albo socjologiczne. Że ma sprawdzić nasze reakcje w ekstremalnych warunkach. Ale przecież pochowaliśmy kilka osób, Curtis naprawdę umiera w przychodni. Może projekt wymknął się spod kontroli? Do dziewczynki raczej nie chciałabym się zbliżać, ale koleś w garniturze wydaje z waszych relacji zupełnie inny. Może udałoby się z nim porozmawiać. Przywalić mu czymś, wyciągnąć o co w tym wszystkim chodzi. O ile jest materialny. - sam nie wiedziała skąd przychodzą jej do głowy takie brutalne pomysłu. Westchnęła raz jeszcze. - Mamy po prostu przesrane. - chwyciła Jenefer za dłoń. Próbowała się uśmiechnąć. - Ale chyba nie damy się złamać, co?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 6:33, 18 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Mimowolnie uśmiechnęła się lekko, gdy słowa Claude dotarły do niej.

- Skąd u pani takie mordercze zapędy, panno Claude? Chcesz bić bezbronnego człowieka? I to tego, który - jak sam mówi - stara się nam pomóc?

Roześmiała się krótko, nerwowo. Po chwili jej twarz jednak znów spoważniała, a Jen spojrzała Claude w oczy.

- Jeśli będziesz chciała to zrobić, to sama ci go przytrzymam. Jeśli to pomoże nam dowiedzieć się czegokolwiek o tym, co tu się dzieje i co nam grozi.

Spojrzała na trzymany w ręku t-shirt, przypomniała sobie, że miała już go na sobie dwukrotnie i odrzuciła z powrotem na łóżko. Sięgnęła do swojej kosmetyczki stojącej na szafce obok łóżka i po chwili poszukiwań wyciągnęła z niej niewielką agrafkę, która zastąpiła brakujący guzik przy pasku jeansów.

- Zaczynam się zastanawiać, czy nie powinniśmy wszyscy zgromadzić się w jednym miejscu. Pubie. Przychodni. Gdziekolwiek. Rozproszeni w domkach, nie wiemy co się dzieje z innymi. I nie widzimy zagrożenia.

Wciąż mówiąc dziewczyna klęknęła i pochyliła się nad swoją torbą i zaczęła grzebać w pozostałych w niej ubraniach w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogła włożyć. Zawartość torby sztuka po sztuce lądowała na łóżku, w końcu Jen podniosła się trzymając w dłoni zapinany na zamek, zaopatrzony w kaptur bezrękawnik z cienkiego polaru, który ubrała bezpośrednio na gołe ciało i zapięła zamek.

- Ryan zaoferował mi obstawę podczas porannego joggingu - ubrana, odwróciła się ponownie do Claude - i to też jest niezły pomysł. Nie chcę już więcej sama spotykać tej dziewczynki. Cholera, nie chcę jej w ogóle spotykać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 8:45, 18 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- To chyba wynik przebywania z Jacobem. - zaśmiała się, ale jednocześnie zarumieniła. - Tak naprawdę chyba nie byłabym w stanie nikogo uderzyć. Ale w miarę możliwości trzeba będzie pogadać z tym w garniturze.

Rozluźniła mięśnie i opadła na łóżko. Ręce założyła za głowę. Patrzyła na sufit, zastanawiając się nad słowami JJ. Rzeczywiście, gdyby zebrać się w jednym miejscu byłoby to bezpieczne. Chociaż wzdrygnęła się na myśl o Rayu. Odruchowo roztarła policzek.

- Wszyscy w jednym miejscu. - powtórzyła nieprzytomnie. - Myślisz, że to mogłoby się udać? Ja nie chcę być w tym samym pomieszczeniu z bandą sfrustrowanych ludzi skłonnych do wyładowywania się na innych. Zdecydowanie bezpieczniej czuję się przy ludziach, którym ufam.

Podniosła się na łokciach. Spojrzała na Jenefer. Pomyślała, że ta nie powinna się przemęczać, ale nie powiedziała tego na głos. W końcu ciąża to nie choroba.

- Zastanawia mnie dlaczego ona jest wściekła o to. - skinęła głową w stronę brzucha przyjaciółki. - Znaczy... Ona w ogóle nas nie lubi. Ale dlaczego zwróciła uwagę na twój stan? Ci z White Raven nie powinni o tym wiedzieć... Chyba że cała wioska jest naszpikowana podsłuchami...

Urwała. Jezu, jak daleko się jeszcze posuniesz w wymyślaniu teorii spiskowych, Claude?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 13 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin