www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Ryan, JJ, Carmen, Teddy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 24, 25, 26  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 13:49, 28 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Nie ma sprawy - machnęła ręką. - Tak szczerze powiedziawszy to sama się chętnie napiję. A może coś na szybko zjemy? - otworzyła zamrażalnik i przejrzawszy jego zawartość, wyciągnęła opakowanie mrożonego "Dania chińskiego". Przejrzała skład, spojrzała na sposób przyrządzania, rozerwała opakowanie, wsypała jego zawartość do garnka i zalała wodą, po czym postawiła na gazie.

Oparła się dłońmi o szafkę, podskoczyła lekko i usiadła na blacie. Skrzywiła się, gdy lufa znajdującego się wciąż za paskiem pistoletu boleśnie wgniotła się w jej pośladek, wyjęła broń i z przepraszającą miną położyła obok siebie.

- Nic nie wskóraliśmy. To znaczy Jacob przekonał tych imbecyli, żeby pozwolili nam pogadać z Johnem, ale... no, nic konkretnego nie odpowiedział. Drewutnia jest zamknięta, klucza nie mamy. I tyle. Wróciliśmy do punktu wyjścia tak naprawdę.

Zerknęła do garnka z gotującą się zawartością.

- A na domiar złego potwierdziły się przypuszczenia. Samolot... Cholera, niby zdawałam sobie sprawę, ale jednak... gdzieś w środku - położyła dłoń na piersi - miałam nadzieję, że jednak przyleci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Wto 14:04, 28 Wrz 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Obudziło go pukanie do drzwi. Po chwili Jen palnęła coś w jego stronę.
Kochanie? No ładnie...

Rozejrzał się po domku, zobaczył Claude.

- O, mamy gościa... - rzucił lekko zawstydzony.
Przetarł oczy, wygładził dłońmi koszulkę i zbliżył się do dziewczyny. Mówiąc szczerze, nie najlepiej znał tę kobietę. Nie pamiętał nawet jej imienia.
- Ryan - powiedział wyciągając do niej rękę. - Dla mnie kawa... - dodał po chwili z uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 14:06, 28 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Na wzmiankę o jedzeniu żołądek Claude wyraźnie się ożywił, wydając ciche pomruki. Dziewczyna uświadomiła sobie, że od poprzedniego dnia nic nie jadła, więc chętnie przystała na propozycję posiłku. Przez chwilę przyglądała się jak blondynka przyrządza chińszczyznę, siada na blacie, wyciąga zza paska... Broń! Claude skrzywiła się brzydko, odruchowo cofnęła o krok.

- Naprawdę czujesz się bezpieczna z czymś takim przy sobie? - spytała cicho i raczej retorycznie.

Nie mogła sobie wyobrazić siebie ze spluwą w kieszeni, za paskiem czy gdziekolwiek. Mimo wszystko nie miała ochoty ciągnąć tego tematu. Woda akurat się zagotowała i mogła zająć się przygotowywaniem herbaty. Jenefer natomiast streściła krótko rezultat poczynań względem Johna.

- Czyli nadal tam jest... - Claude wyglądała na wyraźnie zmartwioną. I rzeczywiście tak było. O Boże, ile ten człowiek musi jeszcze wycierpieć na wyspie? - Jacob tak to zostawił? Tak po prostu? Gdzie on w ogóle teraz jest? - westchnęła, czując jak narasta w niej gniew. - I jeszcze ten samolot. Sukinsyny!

Elton zawtórował Claude warknięciem, ale uszy postawił tylko na chwilę, po czym zwinął się pod krzesłem. Obserwował dziewczyny spod na wpół przymkniętych powiek.

Do kuchni wszedł Ryan. Zanim Claude zdążyła mu skinąć głową na przywitanie, ten wyciągnął dłoń i przedstawił się. Rzuciła mężczyźnie zaskoczone spojrzenie, dłoń ujęła nieco z wahaniem.

- Poznaliśmy się już. - powiedziała lekko zmieszana tym, że Ryan jej nie pamiętał. - Za pierwszym razem w samochodzie. Kilka razy widzieliśmy się też w barze. No ale...

Urwała i roześmiała się trochę sztucznie. Na zamówienie kawy uśmiechnęła się lekko. Kilka minut później podawała już mężczyźnie kubek z parującą zawartością.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Wto 14:12, 28 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 19:15, 28 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Uśmiechnęła się kątem ust słysząc, jak Ryan przedstawia się Claude. Pamiętała przecież ich wspólną drogę Suburbanem na JFK Airport i pamiętała, że Ryan już się Claude przedstawiał. Tak niedawno... a wydawałoby się, że minęły od tamtej pory długie miesiące.

Pachniała kawa i herbaty, w garnku bulgotały warzywa. Jen dopiero teraz przypomniała sobie, w jakim stanie była kuchnia gdy ją zostawiła wychodząc z kanapkami dla Johna. Spojrzała na Ryana i zrobiło jej się wstyd.

- Nie mam pojęcia, gdzie jest Jacob. Zostawiłam go przy drewutni, a sama spędziłam wieczór na rozmyślaniach. A co do broni... - widziała reakcję Claude, gdy położyła pistolet na blacie - nie, nie czuję się z nią bezpieczniej. Ale wolę myśleć, że tak się czuję. Po prostu... świat tutaj wydaje się bardziej brutalny. Ostry. A broń zdaje się do tego miejsca w jakiś dziwny sposób pasować.

Zeskoczyła z szafki, sięgnęła po swoją herbatę i tknięta jakimś dziwnym impulsem posłodziła ją sobie, choć zwykle piła gorzką. Chwyciła kubek i podnosiła go do ust, gdy nocną ciszę za ścianami domku rozdarł wystrzał. A chwilę po nim drugi.

Kubek wyślizgnął się jej z palców i z głośnym plaśnięciem rozbił się u jej stóp, ochlapując nogi Jen gorącą herbatą, ale dziewczyna zdawała się tego nie zauważać. Pobladła, wstrzymując oddech, wpatrywała się w kuchenne okno rozszerzonymi ze strachu oczami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Wto 19:17, 28 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 9:27, 29 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Odgłos strzałów sparaliżował Claude. Elton natomiast zerwał się spod stołu, zaszczekał, kłapiąc zębami. Jeszcze chwilę wcześniej dziewczyna miała naiwną nadzieję, że ten wieczór będzie spokojny. Poudają trochę, każdy ukryje swoje niepokoje, a tym samym dadzą sobie namiastkę normalności. Zanosiło się na coś zupełnie innego.

Chryste, co znowu?! - krzyknęła bezradnie w myślach.

Pies w końcu się uspokoił, rozglądał się tylko czujnie, węszył i trochę popiskiwał. Claude usiadła ciężko przy stole. Twarz zatopiła w dłoniach.

- Nie wiem ile jestem jeszcze w stanie wytrzymać. - szepnęła zduszonym głosem. - Nie wiem czy chcę wiedzieć, co się wydarzyło.

Kolejny raz była bliska bezsilnego szlochu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 10:34, 29 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Pies szczekał, z Claude zeszło całkiem powietrze, a Jen czuła w sobie taką samą pustkę, jak wtedy, gdy siedziała przy łóżku szpitalnym swojego brata wiedząc, że zapadła decyzja o odłączeniu aparatury podtrzymującej jego życie. Paraliżujące przerażenie ulotniło się, nie pozostawiając po sobie nic. Ani strachu, ani smutku, ani niepokoju. Pustka.

Żołądek znów się odezwał, ssaniem domagając się swojej porcji kalorii do przetworzenia, ale dziewczyna zignorowała to. Cofnęła się w kierunku szafki, na której wcześniej siedziała i niemal odruchowo położyła dłoń na wciąż leżącym tam pistolecie, jednak gdy poczuła chłód stali pod palcami, cofnęła dłoń.

- Nie wiem ile jestem jeszcze w stanie wytrzymać - usłyszała szept Claude i zagryzła wargi. Czuła dokładnie to samo, ale starała się nie pokazywać tego po sobie.

Na zewnątrz usłyszała jakieś głosy, krzyki. Trzaśnięcia drzwiami, nawoływania. Odwróciła się i omijając łukiem wciąż niespokojnego psa, podbiegła do okna w salonie i wyjrzała na zewnątrz. Zobaczyła parę osób z latarkami biegnących w kierunku pubu, czy też... drewutni. Decyzję podjęła niemal natychmiast.

- To może mieć coś wspólnego z Johnem - wróciła do kuchni naciągając na siebie porwaną z wieszaka w przedpokoju, wiszącą tam męską koszulę i nie przejmując się, że jest ona na nią o wiele za duża. I na pewno nie należy do niej. - Wydaje mi się... Nie wiem jak wy, ale ja chcę to zobaczyć. Może będzie tam Jacob... Może coś się wreszcie wyjaśni. Idziecie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 10:51, 29 Wrz 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zamknęła oczy, próbując dojść do siebie, zebrać myśli - ba! - zebrać samą siebie do kupy. Cokolwiek się wydarzyło, cokolwiek będzie jeszcze miało miejsce, musi być silna. I to niezależnie od tego jak długo przy powtarzaniu tej mantry będzie miała łzy w oczach. Na dźwięk głosu Jenefer oderwała dłonie od twarzy.

- Z Johnem? - wargi jej zadrżały. - Samosąd?

Widząc jak JJ zbiera się do wyjścia, również poderwała się z miejsca. Nikt nie zważał na rozlaną herbatę i rozbity kubek, nie mówiąc już o gotujących się warzywach. Claude niespodziewanie przypomniała sobie spaloną kuchni ze swojego poprzedniego lokum. Odruchowo wyłączyła kuchenkę.

- Idę z tobą. - powiedziała bardziej pewnie, niż czuła w sercu.

[drewutnia]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 12:21, 05 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Weszła do domu niemal powłócząc nogami. Była zmęczona. Fizycznie i psychicznie, zwłaszcza przeżyciami na cmentarzu. Marzyła tylko o tym, żeby położyć się w łóżku i zasnąć. Poczłapała prosto do łazienki, rozebrała się rozrzucając części garderoby byle-gdzie i wzięła prysznic. Potem, stojąc nago przed lustrem, rozczesując włosy, przyjrzała się swojej sylwetce. Cały dzień cisnął ją pasek w spodenkach, które nigdy ciasne nie były. Albo nieco przytyła zaprzestawszy codziennych, porannych biegów, albo...

Spięła włosy gumką i myjąc zęby stanęła bokiem. Czy to możliwe że już zaczynam... się zaokrąglać? - przejechała dłonią po brzuchu. - Nieee... to tylko brak joggingu. Musisz się wziąść za siebie, panienko. Od jutra codzienny jogging. I wrócisz do formy.

Zawinięta w ręcznik wyszła z łazienki, rozglądając się niepewnie po domu. Nie gasząc światła w salonie przemknęła do swojego pokoju i zamknęła drzwi. A po chwili, dla pewności, przekręciła klucz w zamku zamykając się od środka. Przebrała się szybko i wsunęła pod kołdrę.
Kim był mężczyzna na cmentarzu? - myślała, zasypiając. - I co oznaczały jego dziwne słowa? W czym on niby nam pomaga?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Wto 21:32, 05 Paź 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 16

Noc dłużyła się niemiłosiernie. Mieszkańcy Ras-Shamry przesypiali rozczarowanie urywanym snem, a rano obudzili się z nową porcją nadziei w sercach. Bo może to jednak dziś? Niektórzy zaczęli też podejrzewać, że to element eksperymentu. Nikt nie chciał wypowiedzieć na głos swoich lęków dotyczących pozostania na wyspie.

Poranek zasnuł miasteczko mglą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 19:28, 10 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Gdy nadszedł ranek i promienie słońca wślizgnęły się do sypialni Jen, dziewczyna poderwała się gwałtownie z łóżka. Wróciły wspomnienia nocnej eskapady na cmentarz, mężczyzny w garniturze i szaleńczej ucieczki, lecz nocne wspomnienie w świetle poranka zdawało się blednąć i gasnąć. Nie było już ani tak przerażające, ani tak niezrozumiałe. Jedynie wspomnienie mężczyzny i śmiechu tajemniczego dziecka przyprawiały dziewczynę o gęsią skórkę. Wciąż bez odpowiedzi pozostawało pytanie o tożsamość nieznajomego.

Próbowała położyć się z powrotem do łóżka, naciągnęła kołdrę na głowę i próbowała znów zasnąć, lecz wybiła się już całkowicie ze snu i po kwadransie bezskutecznego przewracania się z boku na bok, z westchnieniem odrzuciła kołdrę i wstała. Postanowiła, że zamiast gnić w łóżku i obrastać w sadełko, powróci do zarzuconej tradycji porannego joggingu.

Szybko wciągnęła na siebie obcisłe getry i krótki, obcisły top bez rękawów z logo Nike na piersi, wzuła adidasy a na przedramieniu zapięła futerał na ipoda. Włożyła słuchawki do uszu i włączyła losowe odtwarzanie.

Here we are, born to be kings
We're the princes of the universe.
Here we belong, fighting to survive
in a world with the darkest powers.


Wyszła przed domek, zrobiła parę skłonów i przysiadów. Potem, najpierw powoli, stopniowo przyspieszając, ruszyła w kierunku ścieżki prowadzącej na lotnisko.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Nie 19:29, 10 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pią 6:18, 15 Paź 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce zawisło w zenicie. Mieszkańcy wyspy niedługo mieli się jednak cieszyć ładną pogodą. Z północy nadchodziły ciemne deszczowe chmury i to nadchodziły z nienaturalną szybkością. Wiatr się wzmógł. Temperatura spadła do zaledwie kilkunastu stopni. Drobne ptactwo poderwało się z wrzaskiem z drzew. Zaniepokojeni ludzie wychodzili na werandy, ale szybko chowali się w domkach. Bardzo dobrze pamiętali ostatni huragan.

Nastało południe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Sob 22:52, 16 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Ze snu wyrwała go Jen wychodząc z domku. Przeciągnął się, przetarł dłońmi oczy, po czym zwlókł się z łóżka. Wyjrzał przez okno.
Gdy już nacieszył oczy widokiem rozgrzewającej się Jen skierował się do kuchni. Zrobił sobie kawę i pomyślał, że musi zagadać do swojej lokatorki i podłączyć się do jej porannych biegów. Musiał skończyć z tradycją wstawania w południe. Po 'śniadaniu', składającym się z kubka kawy i odgrzewanego dania chińskiego, poszedł do łazienki, gdzie wziął poranny prysznic.
Założył na siebie jeansy i ostatnią czystą koszulkę z szafy.
No tak... Pranie. Pozbierał z podłogi całą garderobę i nie przejmując się różnorodnością barw i materiałów, upchnął wszystko do pralki.
Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku mógł w końcu rozsiąść się na kanapie i zagłębić w lekturze 'Jądra ciemności' .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 23:29, 16 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Wpadła do domu, jakby ścigało ją stado diabłów. Nie zatrzymując się nawet by zdjąć buty, zostawiwszy otwarte drzwi wejściowe, dobiegła do drzwi swojego pokoju, szarpnięciem otworzyła je i wpadła do środka niczym burza, zatrzaskując je za sobą. Oparła się o nie plecami i stała tak przez dłuższą chwilę, próbując uspokoić się. Gdy wreszcie odkleiła się od drzwi, przekręciła klucz w zamku. A potem przyciągnęła krzesło i podparła nim klamkę. Tak dla pewności.

Sama cofnęła się pod przeciwną ścianę, usiadła na ziemi pod oknem i wplotła palce we włosy.

Co mam robić? Kim jest ta dziewczynka? Czego ona chce od nas wszystkich? Ode mnie? Dlaczego tak na mnie patrzyła? Na Zeusa i wszystkich bogów Olimpu! Jak się wydostać z tej przeklętej wyspy?!

Jen nie wiedziała, co ma robić. Wiedziała jedno: nie chciała już nigdy więcej widzieć ani słyszeć tej demonicznej dziewczynki. Nawet nie mam komu się zwierzyć... Claude matkuje mi od kiedy wie, że jestem w ciąży, ale czy moje zwierzanie się jej cokolwiek pomoże? Czy mi uwierzy? Albo Jacob. Traktuje mnie jak nieszkodliwą wariatkę, a po usłyszeniu mojej relacji o tym, co się stało w przychodni, na cmentarzu, czy na plaży gotów sam zamknąć mnie w drewutni i podawać mi jedzenie przez okienko... Czy jest tu ktokolwiek, komu mogłabym w pełni zaufać i zwierzyć się? Ze wszystkiego?

Mimo zamkniętych drzwi nie czuła się bezpiecznie. Na czworakach podeszła do swojego łóżka, spod poduszki wyciągnęła pistolet, po czym wycofała się na poprzednie miejsce. Podkurczyła nogi, pistolet położyła tuż obok siebie, a rękoma objęła kolana. W pokoju zrobiło się tymczasem ciemnawo. Firanka w oknie poruszała się, kołysana niewidocznymi powiewami wiatru przedostającymi się przez szpary w oknie. Jen siedziała tak, pozwalając, by łzy płynęły po jej policzkach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Sob 23:41, 16 Paź 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Domową sielankę przerwała Jen. Nim Ryan zdążył podnieść głowę i ją przywitać, ta zatrzasnęła już drzwi swego pokoju.
Odłożył książkę i z niesmakiem potrząsnął głową wstając. Zamknął drzwi wejściowe, którymi do pomieszczenia wdawał się nieprzyjemny chłód. Podszedł do drzwi od pokoju Jen. Zawahał się na chwilę.
Jego kłykcie uderzyły parokrotnie w drewno.
- Jen... - zaczął niepewnie. - Powiedz jeśli mam sobie pójść, ale może coś się stało... Masz jakiś... Eee... problem? - mówił coraz głośniej, nie będąc pewnym, czy dziewczyna go słyszy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 17:43, 17 Paź 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Stukanie do drzwi zelektryzowało ją. Poderwała głowę, ze strachem spojrzała na drzwi i zawahała się chwilę. Wołający ją po imieniu głos nie należał do tajemniczej dziewczynki, co stwierdziła z ulgą. Nie była zresztą pewna, czy zamknięte drzwi stanowiłyby dla niej przeszkodę. Głos osoby stojącej za drzwiami należał do mężczyzny.

- Ryan? To ty? - spytała z nadzieją, po czym zerwała się z ziemi, odsunęła barykadę z krzesła i otworzyła drzwi.
- Ryan - westchnęła z ulgą i nim współlokator zdołał w jakikolwiek sposób zareagować, objęła go, przytulając mokry od łez policzek do jego piersi.

Stali tak prez dłuższą chwilę - Ryan zaskoczony, Jen przytulona do niego, stojąca z zamkniętymi oczami.

- Ryan, czy wierzysz w duchy? - Jen odkleiła się w końcu od mężczyzny i podniosła głowę, spoglądając mu w twarz. Miała czerwone od płaczu, podpuchnięte oczy, lecz minę bardzo poważną i zdecydowaną.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 12 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin