www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Dżungla
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 48, 49, 50, 51, 52, 53  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Judy Walker
Templers
PostWysłany: Nie 11:23, 22 Maj 2011


Dołączył: 03 Maj 2011

Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Kiedy Joshua się do niej zbliżył, instynktownie chwyciła drugą ręką nóż. W razie czego mogła go wyszarpnąć w każdej chwili. Okazało się jednak, że wyszeptane do ucha słowa wywołały całkowicie inne emocje. Miał rację. Do nikogo nie wracała tak chętnie, jak do niego.

- Może i są. - odparła z sugestywnym uśmiechem. - Ale to było tak dawno, że zapomniałam.

Joshua wyminął Judy, kontynuował przedzieranie się przez dżunglę. Odwróciła się i przez ramię wycelowała bełt w plecy mężczyzny. Oczy kobiety błyszczały od pożądania. Przez chwilę wydawało jej się, że tylko śmierć Coffmana może to powstrzymać. Biła się z własnymi pragnieniami. W końcu opuściła dłoń z bronią i ruszyła za Joshuą.

- Dlaczego uważasz, że powiem ci, jakie dostałam rozkazy? - spytała ze śmiechem. Była tym bardziej rozbawiona, że usłyszała w głosie mężczyzny coś na kształt niechęci, może nawet strachu. - Kto wie, może na końcu Benjaminowych słów była wzmianka o eliminacji bezużytecznych pracowników.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Nie 11:39, 22 Maj 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Gdybym był bezużyteczny, prawdopodobnie babrałabyś się w tym gównie sama. A sądzę, że powiesz mi jakie masz rozkazy Judy, bo nie jesteś głupia. Skoro Linus przysłał Cię do mnie, znaczy to że mamy pobawić się ze szczurami razem.
Joshua warknął, nie odwracając się za siebie.
- Poza tym wtedy także powiem Ci o swoich rozkazach i wymienię się informacjami, więc obydwoje unikniemy niepotrzebnych... incydentów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Judy Walker
Templers
PostWysłany: Nie 11:59, 22 Maj 2011


Dołączył: 03 Maj 2011

Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Roześmiała się w odpowiedzi - perliście i naturalnie. Była szczerze rozbawiona. Jeśli Joshua chciał się pobawić w manipulatora, to kiepsko mu to wychodziło.

- Skąd pomysł, że Benjamin przysłał mnie do ciebie?

Poruszała się za Coffmanem zwinnie i cicho, ostrożnie. Wiedziała, że wie ile kroków ich od siebie dzieli, ale nie mogła się powstrzymać przed instynktownymi działaniami. Była czujna. Mimo wszystko mogło być interesująco. Zaszła Joshuę od tyłu, obejmując go w pasie, jedna ręka zatrzymała się na klamrze pasa. Judy musiała wspiąć się wysoko na palcach, by położyć podbródek na męskim ramieniu.

- Więc, po co tu jesteś? - szarpnęła lekko klamrą. - I czego już dokonałeś?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Nie 12:17, 22 Maj 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Jeśli nie przysyłał Cię do mnie, to po cholerę kazałaś mi się wlec za sobą? Bo słowa "możesz mi pomóc" zazwyczaj w twoich ustach oznaczają "masz mi pomóc".
Joshua pozwolił jej pobawić się klamrą pasa, chociaż moment na takie zabawy kobieta wybrała sobie nie najlepszy.
- Judy Walker, - odezwał się stanowczo, kładąc rękę na jej ręce szarpiącej klamrą - Judy Walker, jesteś jak ogniste flamenco. Trudne do okiełznania, ale jakże gorące. - Odwrócił się do kobiety twarzą, chcąc być przygotowanym na każdą reakcję. - Zatańczymy innym razem, jak będę w formie. Chyba nie chcesz się na mnie zawieść?
Jego usta zbliżyły się do jej szyi, a potem wczepiły się w czułe na niej miejsce. Szybko jednak przerwał tę czynność, zmuszając się do dalszego marszu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Judy Walker
Templers
PostWysłany: Nie 12:59, 22 Maj 2011


Dołączył: 03 Maj 2011

Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Nie podobało jej się to. Ani brak odpowiedzi na pytania, ani powstrzymanie zabawy. Komplementy nic dla niej nie znaczyły. Chociaż pocałunek złagodził gniew i tak sapnęła ze złością. Brzmiało to jak warknięcie małego psa. Stała w miejscu, czekając aż Coffman odejdzie na odpowiednią odległość. Kusza znów była przygotowana do strzału, a Judy wodziła wzrokiem po ramionach Joshu, jego plecach, pośladkach i nogach. Zjadała go nienawistnym spojrzeniem. Nie lubiła, gdy się jej odmawia. Zmrużyła oczy, celując. Palec nacisnął na spust, bełt wystrzelił, a sekundę potem świsnął zaraz przy uchu Coffmana.

- Wynagrodzisz mi to wszystko, Joshua.

W jej głosie było słychać rozbawienie. Jakby strzelanie z kuszy rozładowało Judy i uspokoiło. Lekko - ale nadal czujnie i ostrożnie - ruszyła za Coffmanem.

- Bo wolę cię mieć przy sobie, niż za sobą. - odpowiedziała w końcu. -Akurat tę lekcję Allena zapamiętałam sobie dobrze. - milczała przez chwilę. - No, Josh. Po co tu jesteś? Czego się dowiedziałeś przez ostatnie dni, prócz tego, że odstawienie alkoholu wywołuje u ciebie delirium?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Wto 21:03, 24 Maj 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wydawało się, że słońce nigdy nie zajdzie. Uparcie tkwiło na nieboskłonie. W końcu powoli zaczęło opadać w stronę horyzontu, by zniknąć za jego linią. Wieczorne niebo jarzyło się nienaturalną czerwienią, nocne – milionami gwiazd.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Judy Walker
Templers
PostWysłany: Sob 12:07, 28 Maj 2011


Dołączył: 03 Maj 2011

Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Joshua milczał, najwyraźniej bawiła go wściekłość Judy. Wizualizowała w myślach wszystko to, co chciałaby mu teraz zrobić. Każdy kolejny pomysł był bardziej okrutny. Sprzyjała temu czerwień zachodzącego słońca, która przedzierała się przez kopułę listowia. Judy uważała, że wszystko to, co wymyśliła dla mężczyzny całkowicie mu się należy.

Ale miała na razie inne priorytety.

Żołądek domagał się pożywienia. Jeśli chciała coś upolować, to był ostatni moment, bo kiedy nastanie całkowita ciemność trudno będzie zlokalizować jakiekolwiek stworzenie. Nie mówiąc nic Coffmanowi, odbiła nagle z obranej przez nich ścieżki. Znikła w gęstwinie. Przygotowaną do strzału kuszę trzymała na wysokości wzroku. Nasłuchiwała. Nawet ostrożne kroki mogły spłoszyć zwierzę, więc Judy przycupnęła. Czekała na ofiarę. Nie zastanawiała się, jak długo to trwa i co robi w tym momencie Joshua. Wiedziała, że i tak go odnajdzie. Tymczasem najważniejsze było polowanie. Mogła minąć cała wieczność albo cała minuta. W końcu Judy najpierw usłyszała, a potem dostrzegła... jakiegoś większego gryzonia. Niespecjalnie interesowała ją nazwa gatunkowa. Wycelowała, strzeliła i niemal natychmiast po dżungli poniosło się krótkie, gwałtowne piśnięcie. Zwierze nie było duże, ale wystarczające, by zaspokoić głód jej i Coffmana. Gdy gryzoń tkwił już w dłoniach kobiety, podniosła go na wysokość oczu. Przekrzywiła głowę, jakby zmiana perspektywy miała zmienić martwy pyszczek zwierzaka. Potem Walker ruszyła na poszukiwania Joshui.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Sob 21:22, 28 Maj 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Postanowił uparcie milczeć, nie odpowiadać na prowokujące słowa Judy. Coffman je za takie uważał. Strzał z kuszy również przemilczał, nawet nie odwrócił się ani nie przystanął. Wiedział, że Judy Walker jest jak laska dynamitu, na tyle niestabilna że potrafi zabić bez ostrzeżenia. Jeśli ten strzał ją rozładował - dobrze się stało, bo Coffman nie miał siły ni ochoty bawić się z nią w sprośne rzeczy. Poza tym potrzebował zebrać się do kupy, jakoś pokonać (na szczęście słaby) atak delirium tremens. Wiedział, że w miasteczku do którego zmierzali jest mnóstwo rzeczy zawierających alkohol, to dodawało mu sił dlatego ciągle szedł do przodu, ignorując ból, trzęsące się ręce i powłóczące nogi. Słyszał w którym momencie Walker zniknęła w krzakach i przystanął na chwilę, wsłuchując się w dźwięk jej kroków. Potem zapadła cisza więc Joshua ruszył dalej, nie przejmując się wcale pozostawioną za sobą kobietą. Wiedział że go znajdzie, dlatego nawet nie trudził się w podchody i nie zacierał za sobą śladów. Zatrzymał się na skraju jakiejś polany, zalanej księżycowym światłem. Cierpliwie czekał na Walker, a gdy usłyszał szelest wydobył nóż.
- Nawet nie próbuj.
Nie bez powodu bano się ostrza w jego rękach. Tak jak Judy władała znakomicie kuszą, tak on nożem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Judy Walker
Templers
PostWysłany: Nie 8:47, 29 Maj 2011


Dołączył: 03 Maj 2011

Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Judy przystawała co kilkanaście metrów, rozglądała się ze zmarszczonym czołem, chociaż w gęstniejącej ciemności trudno było cokolwiek zobaczyć. Na wyspie było inaczej niż przy ostatniej wizycie. Powietrze wydawało się bardziej gęste, człowiek czuł się obserwowany, jakby był ofiarą... Judy nienawidziła być ofiarą. Spokojnie, maleńka. - fuknęła pod nosem, zwracając się do Wyspy. - Nie histeryzuj. Załatwię, co moje i już mnie nie ma. Nikt, rzecz jasna, nie odpowiedział na myśli kobiety, więc ponowiła marsz.

Coffmana odnalazła na skraju pobliskiej polany. A raczej to on odnalazł ją. Z niezadowoleniem stwierdziła, że mężczyzna pierwszy zdał sobie sprawę z obecności Judy. I pierwszy podjął działania. Nikłe światło odbijało się od ostrza.

- Czego niby mam nie próbować?

Momentalnie przyszło jej do głowy milion rzeczy, które Coffman mógł mieć na myśli; rzeczy, które rzeczywiście mogłaby zrobić. Ale o którą chodziło? Nie miała pojęcia, więc przestała się tym przejmować. Wręczyła Joshui martwe zwierze.

- Masz. Ja nie lubię rozcinać zwierząt.

Sama zajęła się poszukiwaniem wokoło miejsca na ognisko. Podczas, gdy Coffman zajmował się obrabianiem gryzonia, Judy zgromadziła trochę chrustu i rozpaliła ogień.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 8:03, 04 Cze 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Judy i Joshua spędzili noc przy tlącym się powoli ognisku.

W innej części dżungli, w pobliżu placyka osady, Majka i Peter po krótkiej próbie przedzierania się przez nocną dżunglę poddali się i odłożywszy plecaki, postanowili poczekać do rana oparci o pień rozłożystego drzewa. Oboje byli zmęczeni. Rozmowa nie kleiła się i wkrótce oboje spali, objęci. Dzięki temu nie widzieli upiornej dziewczynki która pojawiła się metr od nich i przez długi czas wpatrywała się w śpiących gorejącymi jak węgle oczami. Potem rozwiała się w szary dym, który wniknął w ściółkę.

Poranek dnia 27.

Słońce pojawiło się na nieboskłonie - jak to w tropikach - nagle i niespodziewanie, a powietrze niemal natychmiast stało się parne i duszne. Lekki wiaterek był gorący jakby wydobywał się z hutniczego pieca i nie dawał ukojenia. Niebo nie było jednak błękitne, a samo Słońce znajdowało się jakby za mgłą. Od zachodu widać było ciemną chmurę i słychać było grzmoty - nie wiadomo jednak było czy zbliżająca się burza ominie Wyspę czy ochłodzi ją strugami deszczu. Cała przyroda zamarła w oczekiwaniu.

A dżungla? Wciąż szeptała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 16:56, 04 Cze 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Ocknął się z przeświadczeniem jakby znajdował się w rozpalonym piecu. Skwar lejący się z nierozchmurzonego nieba i niesiony przez wiatr był niemiłą dla Petera mieszanką, której nie potrafił znieść na dłuższą metę. Zbierali się do drogi wieczność, choć tak naprawdę trwało to tylko chwilę. Wisząca w oddali chmura i raz po raz rozlegające się grzmoty przypominały chłopakowi pierwsze ich wspólne spotkanie - jego i Majki.
- Wiesz miałem sen - powiedział gdy ruszyli w drogę - o nas. Że wtedy na plaży był też Coffman i że trzymał Cię za ramiona i nie chciał mi Cię oddać. I jeszcze bezczelnie Cię pocałował.
Odwrócił głowę by zobaczyć jej reakcję.
- A potem zaczęło się bieganie, jakieś uciekanie, krzyki. Nie pamiętam nic więcej. Nic Ci się nie śniło?
Peter postanowił ominąć temat wczorajszych odwiedzin u Jenny. Słyszał całe zajście ale nie reagował, licząc na to że dziewczyny się dogadają.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Sob 19:23, 04 Cze 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Było gorąco. Majka nie pierwszy raz doświadczała upału na wyspie. Jednak tym razem powietrze wydawało się ciężkie, niemal zatykające tchawicę. Bluzę schowała do plecaka, ale to i tak nic nie dało. Jasna koszulka przylepiła się do ciała, plecy miała mokre od plecaka. Marzyła o kąpieli w oceanie. Jeszcze tak niedawno radziła sobie z upałem właśnie w ten sposób - bawiąc się z dziewczynami dającym orzeźwienie Pacyfiku, pod czujnym okiem kolegów. Boże, jak ja do tego tęsknię... Do najzwyklejszej w świecie beztroski.

Skrzywiła się na słowa Petera. Głównie dlatego, że gdyby nie poznała prawdziwej natury Coffmana nie miałaby nic przeciwko jego pocałunkom. Gdyby wykorzystał odpowiednio fascynację Majki, pewnie ufałaby mu bezgranicznie, dałaby się wykorzystywać. Zakochałaby się w nim zwyczajnie, głupio i po szczeniacku. Aż się wzdrygnęła. Na szczęście Przyjaźń z Sergiejem nauczyła ją dystansu i myślenia, bo gdyby była na poziomie emocjonalnym swoich rówieśniczek, pewnie wpadłaby w sidła Joshui szybciej niż by on sam się zorientował.

- To by było bardzo w jego stylu. - uśmiechnęła się blado. - Mam nadzieję, że się szaleńczo broniłam.

Próbowała sobie przypomnieć czy o czymś śniła. Nic nie przychodziło jej do głowy. Czarna plama. Tak naprawdę to czuła się tak, jakby obudziła się zaraz po zaśnięciu. Cała ta sprawa z Jenefer bardzo ją zdenerwowała. A jednocześnie uświadomiła determinację Majki.

- Nie, to była bezsenna noc. - pokręciła przecząco głową. - Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła spać w swoim własnym łóżku. Jestem pewna, że jak już się spotkamy z Sergiejem, to on wszystko załatwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Judy Walker
Templers
PostWysłany: Nie 12:10, 05 Cze 2011


Dołączył: 03 Maj 2011

Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Duchota nieprzyjemnie wybudziła Judy z czujnego i spokojnego snu. Ubrania lepiły się do lekko spoconego ciała, pojedyncze kosmyki włosów z związanego koka przylgnęły do czoła. Kobieta skrzywiła się nieładnie. Nie znosiła pracować w takich warunkach, wolała gdy wszystko jest czyste i schludne. Sięgnęła po mapę i kompas. O ile dobrze sobie przypominała, gdzieś niedaleko powinien być niewielki wodospad z mini-akwen wodny. Zastanawiała się przez chwilę nad mapą, potem sięgnęła po swoje rzeczy. Wszystkie. Nie zamierzała dawać Coffmanowi możliwości, by cokolwiek jej zabrał. Popatrzyła z góry na mężczyznę. Nie sądziła, że będzie na nią czekał. Przypuszczała raczej, że z łatwością ją wytropi. Najlepszy przeciwko najlepszemu. I właściwie na to liczyła, to zaoszczędziłoby uganianie się za Coffmanem przez całą dżunglę. A przecież i tak szybko by go odnalazła.

Cicho jak kot znikła między zaroślami. Prawie nie patrzyła na strzałkę kompasu. Kiedy już wiedziała, w którą stronę mniej więcej ma się udać, szła zupełnie intuicyjnie. Po niespełna godzinie dotarła do źródła słodkiej wody. Plecak i kuszę schowała pod paprociami. Potem rozebrała się zupełnie do naga. Pozostawiła na sobie tylko skórzany pas z nożem w pochwie. Wolała mieć przy sobie broń. Zawsze.

Woda była zimna, ale za to przyjemnie orzeźwiała. Zanim przyzwyczaiła się do chłodu na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Zanurzyła się cała, zadowolona, że może zmyć z siebie pot i brud. A gdy już czuła czystość, wyszła na kamienie i ubrała bieliznę. Przeczesując mokre włosy palcami, czekała aż całe ciało wyschnie. Śpiewała przy tym chiloutową wersję Carry on, my wayward son grupy Kansas.

- Though my eyes could see I still was a blind man. Though my mind could think I still was a mad man. I hear the voices when I'm dreaming. I can hear them say... - miała ładny i czysty głos. - Carry on, my wayward son. There'll be peace when you are done. Lay your weary head to rest. Don't you cry no more...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Pon 10:10, 06 Cze 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Coffman otworzył oczy, wpatrując się w zasnute mgłą niebo. Domyślił się, że Judy Walker nie ma w pobliżu, zaraz potem wyjątkowo uderzyła go atmosfera miejsca i duchota powietrza. Podobnie jak i wielu innych ludzi, Coffman marzył o orzeźwiającej kąpieli.
Po jasną cholerę on Cię tutaj przysłał Judy Walker?
Coffman oparł się o drzewo, walcząc z kolejnym napadem wymiotów. Bezradność sprawiała że czuł się wyjątkowo źle, a myśl że Linus postanowił ich połączyć dodatkowo wzbudzała w nim niepewność co do własnego jutra.
Innymi słowy mam przesrane. Jest tylko jedna szansa abym się zrehabilitował.
Joshua po chwili doszedł do siebie i udał się za Walker, po śladach które mimo wszystko zostawiała za sobą. Znalazł ją później, jak się okazało nad źródełkiem z wodospadem i małym strumieniem. Żałował że nie miał ze sobą broni palnej, że została mu odebrana. Mógłby jej użyć teraz w odpowiedni sposób, wyciągnąć z Walker informacje. A tak jedynie stał i obserwował ją bez żadnego ukrywania się.
- Skończyłaś się już bawić wodą? Mam robotę do wykonania.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pon 10:23, 06 Cze 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Postanowił nie mówić jej, że we śnie wyglądała na martwą. Nie przywiązywał większej uwagi do znaczenia snów, ale odkąd niemal codziennie je śnił, zaczynał bzikować na ich punkcie. Zupełnie tak jakby miały jakieś znaczenie.
Nie mają. Nie mają żadnego znaczenia.
- Spotkamy się z nim? Znaczy więc, że płyniemy na twoją wyspę?
Nie wiedział czy się cieszyć, jeszcze wczoraj uważał to za dobry pomysł. Dzisiaj powoli docierało do niego że pakuje się w paszczę lwa na własne życzenie.
- Jaki on jest?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 48, 49, 50, 51, 52, 53  Następny
Strona 49 z 53

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin