www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie- Ronald, Alisse, Eric
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 15:21, 17 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zanim Eric wyszedł z łazienki, dziewczyny zdążyły wypić zawartość swoich kubków, rozmawiając przy tym o neutralnych rzeczach dotyczących ich życia. Żadna nie chciała podjąć poważnego wątku, wszak Eric mógł wyjść w każdej chwili, a chyba nie chciałyby go w nic wtajemniczać.

Claude czuła, że robi się zimno. Włożyła buty i podeszła do okna. Mrok zalewał placyk, pochłaniał domki. O tym, że na wyspie jest jakieś życie, świadczyły tylko światła w niektórych oknach. Dziewczyna westchnęła, odwracając się do przyjaciółki. Cała ta sprawa z Peterem, z Mają, z domysłami na ich temat sprawiła, że poczuła się bardzo zmęczona. I głodna. Dodatkowo przypomniała sobie o Eltonie, którego zostawiła w dwójce. Pewnie trzeba go wyprowadzić, nasypać karmy... Temperatura nie tylko na zewnątrz, ale i w środku, jakby spadła, więc Claude roztarła dłońmi ramiona, by dać sobie nieco ciepła. Rzuciła krótkie spojrzenie w stronę łazienki.

- Pójdę już. - zaczęła. - Muszę zająć się Eltonem. Powiedz Ericowi... - pokręciła głową. - Nic nie mów. Przepraszam, przez cały dzień nachodzą mnie różne myśli i najwyraźniej nie nadaję się do niczego. - uśmiechnęła się przepraszająco. - Wpadnij do mnie jutro rano.

Podniosła na pożegnanie dłoń i wyszła pospiesznie, nim JJ zdołała zareagować.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Czw 20:12, 17 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Przysiągłbym, że zostawiłem was obie... gdzie Claude? - Eric wszedł do kuchni pachnący mydłem i wodą kolońską, w czystej koszulce i jeansach, ogolony i odświeżony. Wyglądał o niebo lepiej niż zaraz po powrocie z cmentarza i tak się czuł. Roznosiła go energia.. Sięgnął po swój kubek z kawą, ale stwierdziwszy, że jest zaledwie letnia, skrzywił się i odstawił go do zlewu. Zamiast tego podszedł do lodówki i wyjął z niej puszkę Budweisera.

- Pani, panno Johnson, nie proponuję - puścił oko do Jen. Przyjrzał się jej uważnie, po czym usiadł na krześle obok niej. - Coś się stało? Pokłóciłyście się?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eric Borovsky dnia Czw 20:12, 17 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 21:32, 17 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Nie... stwierdziła chyba, że chce być sama - Jen oparła łokieć na blacie stołu, a brodę oparła na dłoni i wpatrzyła się w Erica. - Powiedziała, żebym ci nic nie mówiła. I najdziwniejsze jest to, że nie chciała, bym poszła z nią. Ups... - zreflektowała się nagle, że zwraca się do mężczyzny na "ty". Niby przedstawili się sobie, ale jakoś ta poufała forma do niego nie pasowała. Tym bardziej, że on sam do Jen mówił cały czas per "panno Johnson". - Przepraszam - uśmiechnęła się.

Obserwowała jak Eric wyciąga z lodówki puszkę piwa i otwiera ją.

- Doktorze, mogę panu zadać osobiste pytanie? Albo nawet i dwa? - przekrzywiła głowę, wbiła w niego spojrzenie i nie czekając na odpowiedź, kontynuowała. - Czy jest pan żonaty? Pytam, bo nie widzę obrączki na pana palcu. A to daje do myślenia. Ktoś w pana wieku, bez obrączki... to albo wybrakowany kawaler, albo kawaler z odrzutu. Albo taki, co za kawalera chce się podawać. A wszystkie trzy typy mają swoje wady. Jakim typem jest pan zatem?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Pią 12:14, 18 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Niemal zakrztusił się połykanym właśnie łykiem piwa, gdy usłyszał pytanie dziewczyny.

- Niech mi pani tylko nie wmawia... - wysapał, gdy skończył się atak kaszlu - że szuka pani zastępczego tatusia dla... - wycelował palcem w jej brzuch - dla potomka. Nie jestem co prawda żonaty, ale nie znaczy to, że mógłbym być zainteresowany takim obrotem rzeczy...

Pokręcił głową i uśmiechnął się krzywo. Oparł się bokiem o lodówkę i pociągnął długi łyk, po czym zamyślił się.

- Jeśli miałbym się zakwalifikować do któregoś z tych pani typów, to... to jestem chyba kawalerem z odzysku. Rozwiodłem się pół roku temu. I jak na razie... to znaczy, proszę nie brać tego do siebie, ale nie jest pani po prostu moim typem kobiety. Jeżeli o to pani chodziło w tym pytaniu. Bo jeśli nie, to chyba się nieco wygłupiłem, prawda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eric Borovsky dnia Pią 12:14, 18 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pią 12:28, 18 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Wstała, obrzuciła go długim, tajemniczym (w zamierzeniu) spojrzeniem i odniosła swój kubek do zlewu.

- Nie o mnie chodziło i nie szukam zastępczego tatusia dla mojego dziecka. Dam sobie radę sama i nie potrzebuję nikogo, kto by mi mówił co mogę robić, a czego nie. A pan... - chciała jeszcze coś powiedzieć, ale tylko machnęła ręką.

- Dziękuję za herbatę i gościnę, ale na mnie już chyba pora. Do zobaczenia, panie doktorze.

Uśmiechnęła się jeszcze i już po chwili wyszła z domu w mrok i chłód nocy, kierując się prosto do sąsiedniej 10-tki.

[placyk, dom nr 10]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 13:24, 21 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 22.

Poranne słońce wyłoniło się leniwie zza horyzontu, ogrzewając wyspę. Temperatura podniosła się, po chłodzie nocy pozostało tylko wspomnienie. I nieprzyjemne wrażenie, że coś jest nie tak.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Wto 10:24, 22 Lut 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Zachowywała się, jakby dokonywała włamania. Ostrożnie przekroczyła próg, skradała się, próbowała się zorientować, kto jest w domku. Gdy nagle z kuchni wyłoniła się głowa Ronalda, aż podskoczyła ze strachu.

- Bez lęku, dziecko. - mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem. - Chcesz kawy?
- Nie, dziękuję. - odparła drętwo, zduszonym głosem.

Ronald wyglądał, jakby chciał zamienić z Mają parę słów, więc nie dała mu tej szansy i czmychnęła do pokoju. Po zamknięciu drzwi oparła czoło o drewno, odetchnęło. Chcę wrócić do domu. Zamknęła oczy, czując, że zaczynają do nich napływać łzy. Cofnęła się aż do łóżka, usiadła na nim, a potem opadła swobodnie na plecy. Dźwięk zgniecionej kartki sprawił, że Maja podniosła się niepewnie, sięgając za plecy. Przeczytała wiadomość dwa razy. Nie zadawała sobie pytań, kiedy została napisana ani czy Peter nadal jest na plaży. Chciała jak najszybciej się z nim spotkać, bo tylko jego obecność dawała jej poczucie bezpieczeństwa. Tylko jemu ufała. Poza tym w dżungli nie musiała się martwić, że natrafi na jakiegoś mieszkańca Ras-Shamry, który zechce zadać kilka niewygodnych pytań. Wsadziła kartkę do kieszeni. Potem wyszła, zamykając cicho drzwi.

[placyk, dżungla]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Wto 11:20, 22 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter wchodząc do domu od razu skierował swoje kroki do pokoju, który zajęli z Majką. Otwierając drzwi, miał nadzieję zobaczyć tam rudą czuprynę, której właścicielka zaraz zmyje mu głowę. Nic takiego jednak się nie stało, a jego niepokój tylko wzrósł. Usiadł na swoim posłaniu (nietkniętym zresztą, tak samo jak i łóżko Majki) i położył siekierę na podłodze w kącie. Opróżniając kieszenie zastanawiał się, gdzie Majka może się znajdować.
Jeśli nie ma jej w domku, to gdzie może być teraz?
Rozejrzał się po pokoju, szukając kartki którą jej zostawił. Zauważył jej brak, więc uznał iż dziewczyna znalazła ją pewnie wieczorem i dopiero jak minęła noc, wyruszyła na plażę. Raczej wątpił, aby ktokolwiek o zdrowych zmysłach chciał wczorajszej nocy spacerować sobie po dżungli. Na myśl o ponownym zagłębieniu się w leśną gęstwinę, chłopak opadł momentalnie z sił, a głód doszedł do głosu, kierując chłopaka do kuchni. I choć czas upływał, Peter był już spokojniejszy, bo wiedział gdzie szukać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Śro 14:25, 23 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Ronald siedział w kuchni, pogrążony w myślach nad czarną kawą, której aromat rozchodził się po pomieszczeniu, podsycając głód i pragnienie chłopaka.
- Cześć Ronnie, widziałeś Majkę? Szukam jej wszędzie i znaleźć nie mogę, była tutaj rano?
Ron podniósł oczy znad kawy, przyglądając się Edwardsowi. Peter pomyślał, że w tym momencie brakuje mu okularów na twarzy i gazety, którą powinien czytać. Wyglądałby wtedy jak ojciec czwórki dzieci, przed pójściem do pracy, typowy Amerykanin.
- Była tutaj niedawno. Zaproponowałem jej śniadanie, ale odmówiła i zaraz potem wyszła.
Peter pokiwał głową, zabierając się za przykrywaną kanapkę, stanowiącą jego śniadanie, które może zjeść po drodze na plażę.
- Wiesz chłopcze - kontynuował Ronald - ona chyba czuje miętę do ciebie.
- No wiesz co Ronnie!
Peter zarumienił się na twarzy, w pośpiechu kończąc przygotowywanie śniadania.
- Muszę lecieć, jakby Majka się zjawiła to przekaż jej proszę, żeby na mnie tutaj poczekała. Ok?
- Oczywiście gołąbeczki.
Ale chłopak nie mógł tego usłyszeć, gdyż zamykał już za sobą drzwi wejściowe.

[Placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 23:21, 23 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek nieoczekiwanie przeszedł w południe. Czyste niebo nie zwiastowało żadnych niemiłych zmian pogodowych.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 22:06, 28 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce dotarło do granicy horyzontu i zanurzyło się w oceanie, pozwalając nocy objąć w posiadanie obie wyspy. Dżungla ucichła, jednak pozostało wyczuwalne napięcie, nieokreślone uczucie wywołujące niepewność i strach, przypominające wpatrywanie się prosto w ślepia przyczajonej do ataku pumy. Niektórzy gotowi byliby przysiąc, że w ciemnych zakamarkach widzieli nieokreślone, ruchome kształty. Inni mieli uczucie, jakby ktoś wciąż przypatrywał im się spośród drzew i liści.

Nastała noc budząca nieuchwytne lęki...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 19:56, 09 Mar 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 23.

Mrok powoli, aczkolwiek konsekwentnie dawał się pokonać przez pierwsze promienie wschodzącego słońca. Mieszkańcy Ras-Shamry, znużeni i wciąż niepocieszeni nieprzybyciem Luska, budzili się z niejasnym uczuciem, że coś jest nie tak. Dżungla ucichła zupełnie. Nie poruszył się ani jeden listek, żaden ptak nie wydawał z siebie dźwięku, nie mówiąc już o owadach. Cisza była nienaturalna, a przez to budząca niepokój. Ludzie podświadomie szukali swojego towarzystwa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Czw 10:53, 10 Mar 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy nieśmiałe pierwsze promienie słońca zaczęły wślizgiwać się przez okno do pokoju, Maja już dawno nie spała. Prawdę mówiąc, nie mogła zasnąć przez niemal całą noc. Spotkanie z Joshuą nie dawało jej spokoju. Informacje, które usłyszała, po głębszym zastanowieniu, były niepokojące i w gruncie rzeczy nie wiedziała czy może zaufać Coffmanowi. Ale czy miała inne wyjście? Wyszarpała poduszkę spod głowy i przykryła nią twarz, jakby to miało odgonić wszelkie problemy. Jakby miało sprawić, że nie będzie się martwić z powodu nieobecności Petera. Bo fakt, że nie zastała go w domku, budził największy niepokój. Co prawda Ronnie zaśmiewał się tylko, że ciągle się mijają, ale Majce już nie było aż tak do śmiechu. Dżungla na tej wyspie nie była przyjazna. Wręcz odwrotnie - raczej wroga, niebezpieczna i... po prostu dziwna. Dziewczynę aż przechodziły ciarki, gdy pomyślała o Peterze samym w zaroślach. Bo niby gdzie indziej mógłby być? Westchnęła przeciągle, odrzucając poduszkę. Wstawał nowy dzień, Petera nie było, nie miała z kim porozmawiać, poradzić się.

Jeśli nie znajdę innego wyjścia, po prostu spełnię polecenie Coffmana. - myślała zrezygnowana. - Głupio byłoby sobie robić z niego wroga. Zwłaszcza, że może mnie dorwać w każdej chwili.

Wstała niechętnie, po czym poszła do łazienki, by dokonać porannej toalety, a następnie przysiadła w kuchni przy kubku gorącej kawy i ciastkach, które znalazła w jednej z szafek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 21:39, 13 Mar 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce niespodziewanie szybko sięgnęło zenitu, czego zajęci sobą mieszkańcy nawet nie zauważyli. Co prawda cisza nadal ogarniała całą Wyspę, ale teraz w powietrzu pojawiło się coś nowego - ledwo odczuwalne drgania. Jakby stało się pod kolumną na koncercie i odczuwało basy całym ciałem.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Wto 22:51, 15 Mar 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Myślała, że cały dzień przyjdzie jej samotnie spędzić nad kubkiem herbaty. Na szczęście Ronnie, przyszedł z "pomocą". Pomimo tego, że był raczej cichym człowiekiem, który wolałby spędzić czas w towarzystwie szklaneczki whisky niż nastolatki, zagaił rozmowę. Potem nawet przystał na propozycję Majki, by pomóc w robieniu obiadu. Dziewczyna tłumaczyła się, że nie czuje się jak w domu i w ogóle po wybuchu trójki jest zagubiona. Na początku bardzo się bała, że się zdemaskuje. Jednak skupiała się głownie na swoich relacjach z ludźmi, nie wchodząc w szczegóły wymyślonego miasta, szkoły czy instytucji. W pewnej chwili miała nawet wyrzuty, że oszukuje Ronniego, że kłamie mu w żywe oczy. Starała się jednak zdusić takie myśli w zalążku. Nie miała innego wyjścia.

Podczas krzątania się po kuchni zerkała niecierpliwie w okno. Sama nie wiedziała z jakiego konkretnie powodu. Z jednej strony ciągle myślała o Peterze i chciała, żeby w końcu wrócił. Z drugiej - miała w pamięci słowa Coffmana. Momentami nachodziło ją dziwne wrażenie, że Joshua w każdej chwili może pojawić się na placyku. Jawił się teraz w jej umyśle jako niechciana zjawa. Skrzywiła się mimowolnie, ale zaraz zreflektowała się i przywołała na twarz uśmiech. Nie chciała, by Ronnie zadawał niewygodne pytania. Krzywię się na myśli o Joshui. - zaśmiała się w duchu, chociaż nie było jej do śmiechu. - Kto by pomyślał? Nic jednak nie mogła na to poradzić. Bo to Peter zdążył sobie zaskarbić jej zaufanie. Coffman był zbyt podejrzany.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 6 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin