www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie- Ronald, Alisse, Eric
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 14:59, 12 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter wstał i nalał zaparzonej herbaty do kubka z logiem projektu White Reaven. Podając go Majce, przyglądał się jej ruchom i postawie, nie dostrzegając w niej fałszu i aktorstwa.
- Mamy plany na dzisiaj. Chciałbym je najpierw jednak przedyskutować z Tobą, a dopiero potem z innymi ludźmi. Doszedłem do wniosku że w większą ilość osób jakoś poradzimy sobie z Twoją - i naszą - sytuacją. Co trzy głowy to nie jedna i tak dalej.
Zrobił małą przerwę, starając się precyzyjniej ułożyć w myślach swój plan działania. Myte naczynia zabrzęczały cicho, stuknięte o siebie w gmatwaninie piany.
- Nie ma sensu ukrywać, że nie przyleciałaś razem z nami jednym samolotem. Ludzie i tak już wiedzą, że są wśród nas jacyś obcy. Ale nie chcę też wywoływać paniki wchodząc do pubu i ogłaszając wszem i wobec, że w domu Ronalda mieszka teraz osoba spoza naszego grona. Dlatego też myślę, że na początek powinny się dowiedzieć tylko osoby wybrane, które obdarzyłem zaufaniem.
Peter oderwał się od brudnych naczyń, zaglądając do salonu, by się upewnić że ich rozmowa nie jest podsłuchiwana przez innych domowników.
- Wpierw jednak musisz mi powiedzieć co o tym sądzisz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Sob 15:16, 12 Lut 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Pomysł poinformowania kogoś jeszcze o pochodzeniu Majki, sprawił, że zastygła bez ruchu nad herbatą. Nie podobał jej się ten pomysł. I kiedy Peter zapytał ją o zdanie, aż przechyliła się do przodu, a dłonie zacisnęła na krześle.

- Nie wydawaj mnie! - zaczęła gorączkowo. - Jestem z drugiej wyspy, pamiętasz? A ktoś stamtąd narobiła wam niezłego burdelu, wysadził twój domek, ranił cię, zabił dwoje innych. Wśród twoich zawsze będę postrzegana przez pryzmat tego, co się stało, zawsze będę winna, będą się po mnie spodziewać najgorszego. - trajkotała, jak nakręcona. - Powiedz mi wszystko o tym waszym projekcie, podaj jakieś szczegóły. Poradzę sobie, umiem kłamać. Umiem nie rzucać się w oczy.

Dla Majki istniał głownie model społeczeństwa, w którym uczestniczyła na wyspie. Dla niej w każdej grupie musiał być jakiś lider, a każdy lider jawił się jako osoba bezwzględna. Jak Benjamin Linus. Wiedziała też, że zaufane osoby nie zawsze są zaufane tak bardzo, jak nam się wydaje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 16:22, 12 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Ze spokojem wysłuchał tego, co Majka miała do powiedzenia, nie będąc wcale zdziwionym taką żarliwą reakcją. Sam ją przecież nastraszył przed ludźmi, z którymi obcował. Użył nawet identycznych argumentów.
- Ok. To była tylko propozycja.
Chłopak usiadł przy oknie i zapatrzył się na placyk, starając się przypomnieć sobie jak to wszystko się zaczęło.
- Przeczytałem w internecie, że prowadzony jest nabór do eksperymentu White Reaven. Eksperyment polegał na tym, że porzucamy cywilizację na okres roku i przenosimy się na bezludną wyspę, gdzie zostajemy zaopatrzeni w jedzenie i elektryczność. Nagrodą za uczestnictwo są dwa miliony dolarów. Potem zostaliśmy wylosowani i powiadomieni o miejscu zbiórki, dacie i godzinie odlotu samolotu. Wszyscy zebraliśmy się w hotelu w Nowym Jorku... nie mogę sobie przypomnieć jak ten hotel się nazywał. Na lotnisko przewieziono nas o 10 rano i zapakowano do samolotu. Nikt nam nie powiedział, co mamy tutaj robić więc zapewne chodziło im tylko o to, aby tutaj wytrzymać rok z dala od rodziny i normalnego życia. Do tej pory nie wiem na czym ten eksperyment polega. Lusk poinformował nas jedynie, że co dwa tygodnie przyleci samolot i zabierze ludzi, którzy zdecydują się na rezygnację z eksperymentu. Pierwszy kurs miał odbyć się tydzień temu, samolot się nie zjawił. W międzyczasie pojawił się człowiek z waszej wyspy, jeszcze wcześniej okazało się że wśród nas znalazł się psychopata mordujący kobiety, nawiedzają nas jakieś upiorne dziewczynki, ponoć także mężczyzna w garniturze. Tyle wiem, nic więcej nie wiem. Ogólnie dzieją się tutaj dziwne i niepokojące rzeczy a my mamy spędzić tutaj po prostu rok. Wątpię żeby ktokolwiek z nas wiedział na temat eksperymentu coś więcej, wszyscy wiemy mniej więcej tyle samo.
Peterowi zaschło w ustach ale mimo tego nie napił się, oblizał jedynie wargi i po zaczerpnięciu oddechu zakończył swoje opowiadanie.
- Nie umiem kłamać. Ta sztuka nie powiodła mi się już raz w pubie i na pewno Jenefer wraz z Claude już snują swoje podejrzenia.
Myśl o ewentualnym spotkaniu z kobietami sprawiła, że Peter miał ochotę schować się pod kołdrą i zapomnieć o istnieniu swojego sumienia.
- Miałaś pecha, że trafiłaś akurat na mnie.
Powiedział nagle, nie zastanawiając się w ogóle nad zdaniem które wypowiedział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Sob 18:23, 12 Lut 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Przy słuchaniu opowieści Petera kiwała miarowo głową, jakby to miało sprawić, że wszystko zapamięta. Z każdym kolejnym zdaniem w głowie Majki tworzyła się własna historia, wiarygodne kłamstwo, w które miała się zagłębić. Ratowało ją głównie to, że uczestnicy projektu niezbyt wiedzieli w czym tak właściwie biorą udział. Maja miała nadzieję, że pytanie o naturę i pochodzenie pewnej rudowłosej nastolatki zginie wśród wielu innych, bardziej istotnych.

- Nie martw się. Będę kłamać za nas dwoje. - zaśmiała się, rozluźniona faktem, że Peter nie próbował jej do niczego zmuszać. Nie nalegał. Nie stawiał przed faktem dokonanym. - A te dziewczyny... Może i snują swoje domysły. Ale niczego nie są pewne. Co najważniejsze chyba zachowują swoje wątpliwości dla siebie. Gdyby było inaczej chyba już byśmy wiedzieli, nie?

Z jakiegoś powodu Peter wyglądał na przybitego. A może to za duże słowo... Wyglądał, jakby czymś się martwił, jakby coś chodziło mu po głowie, coś co nie do końca jest przyjemne. Maja rozsiadła się wygodniej, ujęła kubek w obie dłonie. Łuk ciepłej herbaty wydawał się ogrzewać nieco serce.

- Albo to ty miałeś pecha spotykając mnie na plaży. - powiedziała spokojnie. - Wybacz za sprawianie ci tylu kłopotów. Poza tym wydaje mi się, że jednak miałam szczęście. Bo wiesz, śniadanie pod nos, żyć nie umierać.

Zaśmiała się krótko. Może Peter ma rację. Może rzeczywiście wszystko dobrze się ułoży.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 20:50, 12 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Prawdopodobnie byśmy wiedzieli. Albo dowiemy się dopiero wtedy, gdy wyjdziemy na "miasto".
Parsknął pod nosem na wspomnienie wspólnych wypadów z Chrisem, gdy jeszcze studiował w Stanach.
- Będziemy widzieli reakcje ludzi, głównie pewnie spotykanych na placyku. Sądzę że już przy pierwszym spotkaniu dowiemy się jak sprawy stoją.
Peter dolał sobie do kubka świeżej, aromatycznej kawy i ugasił pragnienie, domagające się swego od jakiegoś czasu.
- Tak czy siak, wisisz mi śniadanie.
Uśmiechnął się szeroko, jednak zaraz spoważniał i zaczął temat, niedokończony jego zdaniem.
Jak już brnąć, to do końca.
- Jenefer, ta blondynka którą poznałaś w pubie, jest chyba trochę porywcza i w każdym bądź razie byle kłamstwo na pewno jej nie zadowoli. Claude jest dobroduszną osobą, ale nie wiem czy uda Ci się ją oszukać. Nas wszystkich było 45 ludzi. Najpierw umarła Daphne a potem ta japonka... Mina. Następna miała być Lynette. Mordercą okazał się Curtis, jeden z nas. To ten psychopata...
Peter w następnych zdaniach krótko scharakteryzował wszystkich mieszkańców Ras-Shamry, opowiadając co komu się przytrafiło, kto z kim jakie relacje posiada. Jego opowiadanie pomimo skrótów trwało jednak dobre pół godziny zanim skończył na najnowszych wydarzeniach. Wiele rzeczy pominął, takich jak na przykład śmierć Pana T., czy fakt że na wyspie grasują dzikie zwierzęta. Uznał to za mało istotne, niepotrzebne do stworzenia idealnego kłamstwa, jakie Majka chciała uknuć. Westchnął na koniec przeciągle i pogrążył się na chwilę we własnych myślach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Sob 21:37, 12 Lut 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Zasalutowała, oddając Peterowy honory i zaśmiała się.
- Jasne. Śniadanie. Nie ma sprawy. Robię niesamowite kakaowe naleśniki.

Dalsze informacje przekazane przez Petera, sprawiły, że Maja również spoważniała. Ponownie wsłuchała się w każde słowo. W każde znaczenie. Wzdrygała się bezwiednie przy temacie śmierci innych uczestników projektu. Wszystkich było stosunkowo niewielu, a mimo tego przywlekli na wyspę jedne z najgorszych ludzkich zachowań. To dawało Mai niezbyt przyjemny obraz świata zewnętrznego.

Kiedy Peter westchnął, powtórzyła za nim równie przeciągłe westchnięcie. Przyglądała się przez chwilę zamyślonemu chłopakowi. Miała wrażenie, że chciałby zostać sam. Co prawda bała się, jak cholera, wyjścia na zewnątrz, ale uznała, że jest coś winna Peterowi. Wstała żywo.

- Dobra, przejdę się po waszej wiosce. - starała się nie okazywać swoich lęków. - Nie martw się! Nic mi nie będzie. Wiem wystarczająco dużo, żeby być wiarygodną. Zanim się obejrzysz, będę z powrotem.

Skoczyła jeszcze szybko umyć zęby, potem wpadła do pokoju, po bluzę. A że leżała zaraz przy swetrze, który w pubie użyczył jej Peter, zdecydowała się właśnie na niego. Pomyślała, że przyda jej się coś, co łączy ją z czymś, co zna.

- Pożyczam twój sweter! - krzyknęła na odchodnym, założyła trekingowe budy i wyszła szybko, bojąc się, że się rozmyśli.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 22:58, 12 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Do południa mgła całkowicie się rozwiała, a przez zachmurzone niebo przedzierały się czasem promienia słońca. Wzrosła też nieco temperatura, ale i tak było wilgotno i nieprzyjemnie, jak o poranku. Wyglądało jednak na to, że do wieczora niebo będzie czyste, a następny dzień być może okaże się o wiele bardziej pogodny.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Nie 11:01, 13 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter próbował zaoponować przed samotnym wyjściem Majki z domu, jednak bezskutecznie gdyż dziewczyna nie dała mu szansy zaoponować, jakby wyczuła z nieznacznego gestu ręki, co Peter powie. Zanim zdążył zareagować, dziewczyna nabrała rozpędu i teraz sama robiła zgiełk w domu. Uśmiechnął się nawet, zadowolony z takiego rozwiązania tej sytuacji. Rezultaty tej rozmowy przeszły jego oczekiwania pod względem nastroju ich obojga, lecz pozostawał jeden niewygodny dla niego fakt.
Kłamstwo ma krótkie nogi.
Podszedł do okna w salonie, by wyjrzeć przez nie i zobaczyć w którym kierunku udała się Majka. Postanowił obserwować rozwój wypadków a w razie czego zainterweniować. Po prostu być pod ręką.
- Wyrzeźbiłbym coś.
Tak. Naprawdę tego potrzebuję.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pon 20:10, 14 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Wiedziony pragnieniem rzeźbienia Peter szybko dokończył sprzątanie po śniadaniu, z którego wbrew oczekiwaniom skorzystali tylko on i Maja. Rozgorączkowany znalazł w salonie jakiś zeszyt, z którego wyrwał kartkę i zostawił na niej następującą treść:

"Poszedłem po drzewo i nóż do rzeźbienia. W razie problemów szukaj mnie na plaży, tam gdzie się spotkaliśmy."

Kartka wylądowała na łóżku Mai, a sam Peter założył buty i otworzył drzwi, wychodząc szybko z domu na werandę.

[Placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 10:32, 16 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Claude weszła za Jenefer. Gdy padło pytanie, wyminęła przyjaciółkę, by łatwiej jej było rozmawiać, po czym postąpiła parę kroków w głąb salonu. Nie spotkało jej nic nowego - ten sam układ, podobne meble, cztery pokoje, kuchnia, łazienka... Miniaturowe mini-światy, każdy taki sam. Zwariować można. - podeszła do fotelu, dłoń wylądowała na oparciu, a dziewczyna ponownie się rozejrzała. - I może o to chodzi. Zrzuciła z nóg trampki, by móc swobodnie (i bez zabrudzenia tapicerki) usiąść po turecku na sofie. Wciąż trzymaną w dłoniach czapkę położyła na kolanie. Mokre włosy założyła za uszy.

Wyglądało na to, że w domku nie było nikogo z domowników. Claude zastanawiała się, kto tu jeszcze mieszka. Przeważnie w jednym mieszkaniu było cztery pokoje i czworo ludzi. Na jedenastkę przypadał na pewno Ronnie i Eric. Kim była pozostała dwójka?

Przysłuchiwała się wymianie zdać Jenefer i Erica, a gdy oboje weszli do salonu posłała im nikły uśmiech.

- Ja zamawiam kawę, monsieur Borovsky.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Śro 14:51, 16 Lut 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Zmarszczył brwi, słysząc pytanie o współlokatorów.

- Obawiam się, że nie kojarzę. Majkę? - zamyślił się, ale po chwili potrząsnął przecząco głową. - Nie, nie przypominam sobie. I mówi pani, że mieszka u mnie w domu? - przepuścił dziewczyny, po czym wszedł sam i zamknął drzwi. - Myślałem, że znam wszystkich moich współlokatorów. Ale widocznie jestem większym odludkiem, niż mi się wydawało.

Zerknął ku bosej Claude siedzącej na sofie. Patrzyła na niego... hmmm... inaczej. Coś zrobiłem niestosownego?

- Kawa - skinął głową przyjmując zamówienie. - Ja też kawa. Panna Johnson? Proponuję herbatę - odpowiedział sam sobie, gdy dziewczyna otwierała usta by się odezwać. - Nadmiar kofeiny nie jest wskazany. Źródła medyczne podają przypadki występowania po kawie u ciężarnych matek kolek i dolegliwości żołądkowych. Kuchnia jest tam - patrząc na Jenefer wskazał w kierunku kuchni. - Ja w międzyczasie zrobię ze sobą porządek...

Uśmiechnął się przepraszająco i otworzywszy drzwi do swojej sypialni wszedł do niej by przygotować sobie czyste ubranie. Potem zamierzał wziąć gorący prysznic.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 15:28, 16 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Jasne, idź, ogarnij się! - krzyknęła ze śmiechem za Erikiem.

Podążyła za Jenefer do kuchni, by towarzyszyć jej w przygotowywaniu napojów. Zamęt w głowie miała tak wielki, że ledwo kontaktowała z rzeczywistością. Niemal z somnambulicznymi gestami wyciągnęła kubki. W pewnym momencie poczuła, jak jeden wyślizguje się z rąk. Trzask ceramicznego kubka wyrwał Claude z półsnu. Aż drgnęła. Popatrzyła na szczątki naczynia, potem przeniosła wzrok na JJ.

- Jak szybko posprzątam to nikt się nie zorientuje, że dewastuję kuchnie, prawda? - spytała z lekko uniesionymi kącikami ust. Wzrok miała nadal trochę nieobecny. Pokręciła głową, zabierając się za rozbity kubek. - Jestem jakaś rozkojarzona.

Pozbierała do otwartej dłoni co większe odłamki szkła. Przy ich wyrzucaniu skaleczyła się lekko, ale nawet tego nie zauważyła. Dopiero po całkowitym uprzątnięciu, zobaczyła na dłoni stróżkę krwi. Mechanicznie sięgnęła po papierowy ręcznik, który po chwili już przyciskała do ranki.

- Tak sobie myślę. - zwróciła się do przyjaciółki, ale uwagę skupiała na czerwonej plamce pojawiającej się na ręczniku. - To, co mówi Peter, trochę się nie trzyma kupy. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie z Mają w pubie? Peter powiedział, że mieszkała z nim w trójce, a teraz stwierdził, że spotkali się niedawno. Dlaczego tak uparcie jej broni? Zastanawiam się czy aby na pewno z własnej woli... Przecież by nam nie kłamał prosto w oczy, prawda? - zaśmiała się krótko i spojrzała na JJ. - Chyba zaczynam węszyć jakieś nieprawdopodobne teorie spiskowe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 19:05, 16 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Przewróciła oczami i lekko zaszokowana słowami Erica spojrzała na Claude.

- To już jest bezczelność... - zaczęła, ale przerwała i tylko machnęła ręką, po czym ruszyła do kuchni. Wstawiła wodę i wyjęła z szafki kawę, pozostawiając Claude przygotowanie kubków. Trzask pękającego naczynia sprawił, że aż podskoczyła. Jej wzrok napotkał spojrzenie Claude.

- Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? - spytała z troską. Chciała pomóc przyjaciółce w zbieraniu skorup, ale czajnik odgwizdał zagotowanie się wody, więc szybko nasypała kawy do trzech kubków i zalała wodą.

- Powinno być skondensowane mleko... - otworzyła lodówkę i po chwili wyjęła z niej zamkniętą puszkę. Z jednej z szuflad wyjęła nóż i dopiero wówczas dostrzegła, że Claude przyciska ręcznik do dłoni. - Oho, coś czuję, że pan doktor będzie miał zaraz zajęcie...

Claude jakby nie usłyszała jej, tylko zaczęła mówić o swoich domysłach co do Petera.

- Jak na mój gust, Peter kręci - Chwyciła ponownie nóż i spróbowała go użyć jako przebijaka, by zrobić otwór w puszcze mleka. - Tylko nie mam pojęcia czemu. Boi się... Nas? Czy może jej? - nóż wygiął się niebezpiecznie i Jen poddała się. Z nożem w dłoni odwróciła się do przyjaciółki, po czym mówiła dalej, wymachując nożem niczym dyrygent batutą. - Może ona ma coś wspólnego z White Raven? Może groziła Peterowi? A może jest ich szpiegiem, którego Peter ma wprowadzić do osady? Tylko jeśli tak, to czemu dali takiego ognistego rudzielca? Przecież jej fryz rzuca się w oczy jak białas łażący po Harlemie. A może inaczej? Może ona ma coś wspólnego z tym facetem w garniturze? Albo z TĄ dziewczynką?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 19:18, 16 Lut 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Nie będzie miał zajęcia, bo nic mi nie jest. - mruknęła. - Widzisz?

Wyrzuciła papierowy ręcznik lekko już zakrwawiony do kosza i pokazała JJ otwartą dłoń. Jak na złość ze skaleczenia nadal sączyła się krew. Claude znów przycisnęła do zranienia ręcznik, pozostawiając to bez komentarza. Tym bardziej, że JJ zaczęła wywijać nożem. Trudno było się nie skupiać na ostrzu świszczącym w powietrzu.

- Przede wszystkim, przestań wywijać tym nożem! - uśmiechnęła się. - I zrób sobie herbatę, jak nakazał Eric. A co do Petera i Mai, to wygląda na to, że dopóki ktoś, mam tu na myśli Petera, nie powie nam prawdy, będziemy gubić się w domysłach i zadawać sobie milion pytań. Musimy jakoś wydobyć z niego jego prawdziwe motywacje względem rudzielca. Myślę, że machanie mu przed nosem nożem, może pomóc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 23:00, 16 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce zaszło - jak zwykle w tropikach - gwałtownie i nad Wyspą zapadły ciemności rozświetlane mdłym światłem Drogi Mlecznej i miliarda gwiazd. Z nad horyzontu powoli wznosił się zbliżający się do pełni Księżyc, zapewniając dodatkowe, silne źródło światła.

Zrobiło się chłodno, ale nie tak jak zwykle po zmierzchu. Powietrze było niemal mroźne, oddechy nielicznych, zdezorientowanych osób które pojawiały się na placyku, zmieniały się w obłoczki pary.

Dżungla już nie szeptała. Dźwięk, który z niej dochodził, można było przyrównać do pomruku pantery szykującej się do ataku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 5 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin