www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Placyk
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 66, 67, 68  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Pią 20:02, 19 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Znalazłem. - odparł krótko, nie spuszczają spojrzenia z Lynette. - W nieistotnym miejscu.
I to powinno jej wystarczyć. Fakt, że nóż leżakował na podłodze Pasty'ego był niczym innym, jak tylko ślepym zaułkiem w ich lichym, amatorskim śledztwie. Stratą czasu. Dylan nie wiedział, czy dziewczyna podzieli powyższe przekonania, stąd wolał po prostu obejść temat szerokim łukiem. Uniknąć niepotrzebnej wymiany zdań.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Pią 20:15, 19 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skrzywiła się, ale nie odwróciła wzroku.
- I rozumiem, że mam się tym zadowolić, i nie zadawać pytań - przez chwilę analizowała tę sytuację w myślach - Dobrze, prawdopodobieństwo, że morderca zostawił zakrwawiony nóż na widoku jest nikłe, ale weź jednak pod uwagę taka możliwość.
- Czy to krew Daphne? - zadała czysto retoryczne pytania i nawet nie czekała na odpowiedź - Nie pogrzebiemy przecież wszystkich noży na wyspie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Pią 20:29, 19 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- Mhm. I właśnie doszliśmy do sedna. - odchylił się do tyłu, zwracając twarz ku pułapowi gwieździstego nieba. - Owszem, Lynette, nie POGRZEBIEMY. Żadnego "MY", żadnej liczby mnogiej. Koniec z tym.
Milczał przez chwilę, bijąc się z myślami. W końcu zerwał się z ławki i zasalutował.
- Zrobiłem swoje. Zostawiam ci zakrwawiony nóż i pełny raport w sprawie wioskowego Kuby Rozpruwacza. Wiesz teraz dokładnie tyle co ja - powiedział ceremonialnie. - A teraz, za twoim pozwoleniem, skoro już autobus zatrzymał się na moim przystanku, wysiadam. Ta sprawa przestała mnie dotyczyć... Nie! Inaczej - tak naprawdę nigdy mnie nie dotyczyła. Nie wiem co mnie... - pokręcił głową, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę mieszkania. - Od teraz grasz solo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Pią 20:58, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Pią 21:22, 19 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Lynn zerwała się z ławki i zacisnęła pięści, usiłując nie wybuchnąć. Z marnym skutkiem.
- Jasne, powiedz od razu, że cię to przerosło. Najlepiej odwrócić się i udawać, że nic się nie stało. Naprawdę myślisz, że to cię nie dotyczy. Rozejrzyj się - starała sie nie krzyczeć. Ich rozmowa bądź, co bądź miała pozostać tajemnicą - po wyspie biega morderca, a ty jesteś tu uwięziony na przynajmniej dwa tygodnie. Idź do diabła Dylan - rzuciła za odchodzącym mężczyzną i opadał z powrotem na ławkę. Odrzuciła głowę do tyłu i starała się zebrać myśli.
Nie obchodziło ją, że kiedyś powiedziała Dylanowi, ze nie będzie miała mu za złe, gdy zostawię tę sprawę. Teraz liczyło się dla niej tylko to, że została sama. I, że się boi.
Obiecuję, że mój duch będzie cię nawiedzał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Pią 21:47, 19 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Nie odpowiedział. Z przyzwyczajenia wsunął ręce do kieszeni, wyminął niewielką karuzelę i odbił w stronę mieszkania.

Może i pójdę do diabła. Ale z pewnością nie wcześniej niż ty. Póki co stoję na pewnym gruncie. I tak długo, jak się to nie zmieni, nie zamierzam robić najmniejszej pieprzonej rzeczy.

Frustracja narastała w nim jak napompowywany balon.
Co niby miało go przerosnąć? Perspektywa śmierci dziewczyny, którą znał niespełna kilka dni? Zagrożenie ze strony zboczeńca latającego po wyspie z zestawem noży zapakowanych w etui po okularach? Wolne żarty. Za dwa tygodnie wsiądzie w samolot i wróci do domu. Co prawda nici z forsy, nici z dostatniego trybu życia, nici z wsadzenia dupy szefa w najmniejszy kieliszek wódki, jaki tylko zdołałby zakupić, ale przynajmniej wyjdzie z tego z życiem. Zresztą kto wie? Możliwe, że jak się poszczęści, to naciągnie White Raven na solidne odszkodowanie...
A Lynette? To nie jego zmartwienie. Niczego od niej nie oczekiwał, toteż nie widział powodu, ażeby ona miała prawo oczekiwać czegoś od niego. Wcześniejsze perypetie to po prostu... Chwila słabości. Gest. O tak! Zwykły gest.
Pytanie tylko: czy zdoła obejrzeć w spokoju telewizję po tym, jak przyjdzie mu stanąć nad jej zmasakrowanym ciałem?
Zatrzymał się na moment.

Zdołam... Do diabła, zdołam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Pią 21:54, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Lynette
PostWysłany: Pią 22:19, 19 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Lynette zawiesiła wzrok na wciąż trzymanym w dłoni etui. Lepiej, żeby nikt jej z nim nie wiedział, a przynajmniej z jego zawartością, bo wtedy jej śmierć byłaby przesądzona. Sąsiedzi powiesiliby ją na najwyższym drzewie w dżungli, ewentualnie w akcie łaski mogłaby wybrać kule pistoletu.
Włożyła pudełko do kieszeni bluzy. Wolała nie zastanawiać się, cz krew na nożu należy do Daphne, czy jutro okaże się, że znowu ktoś zaginął.
Przyszła pora na podsumowanie sytuacji. Do domniemanego zamachu na jej życie zostały trzy dni. Właśnie domniemanego. Świr z wyspy mógł nie mieć nic wspólnego z nieznajomym z samolotu, poza pilną potrzebą kontaktu z dobrym psychiatrą.
Myśl Lynette! To jedno ci przecież zawsze, jako tako wychodziło.
Pozostała jeszcze kwestia upiornego dziecka. Damnant quod intelligunt. Nie miała pojęcia jak połączyć to z wydarzeniami na wyspie. Postanowiła, że jeszcze raz porozmawia z Ateną. Nie dziwiło ją, że sąsiadka była wobec niej nieufna, ale Lynn nie mogła pozwolić sobie na podchody. Im więcej zbierze informacji o dziewczynce, tym lepiej.
Atena wspominała coś o obrazie.
Jest malarką, to normalne.
Tylko, że ona mówiła o nim ze strachem w głosie.

Lynette przejechała palcami po zawieszkach na swojej bransoletce i zaczęła gładzić tą przedstawiającą słońce.
Lisa na pewno wiedziałaby co robić. W tej chwili miałaby już gotowy plan działania i co najmniej trzy awaryjne.
Drugą rzeczą była kwestia zabójstwa w miasteczku. Zakrwawiona pozytywka i kartka z napisem "GŁUCHY TELEFON", o ile tego pierwszego symbolu nie potrafiła zidentyfikować, o tyle hipoteza Dylana odnośnie drugiego na razie mogła jej wystarczyć. Nie wiedziała skąd wziął się nóż spoczywający w etui.
A czy to ważne? Nikt tu nie zamyka mieszkań. Ludzie nie znają jeszcze dobrze swoich sąsiadów. Nic prostszego wejść do cudzego domku, w porze, gdy większość osób jest w barze i podrzucić narzędzie zbrodni.
Lynn pomyślała, że mordercę czeka jutro spora niespodzianka, gdy nie wybuchnie panika spowodowana odnalezieniem zakrwawionego noża.
Tylko skąd to etui?

Musisz się napić Lynn. Jeden drink. Co prawda masz immunitet jeszcze na trzy dni, ale lepiej zachować trzeźwy umysł.
[bar]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia Pią 22:19, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Pią 22:23, 19 Mar 2010






Przez dłuższą chwilę obserwował parkę na wpół przymkniętymi oczami. Znał obie osoby. Z jednym walczył w hotelu. Poznał go jako impulsywnego mężczyznę. Natomiast kobieta stanowiła znak zapytania. Nie wiedział o niej nic. Prócz tego że może być pewnego rodzaju odpowiedzią na zabójstwa. Mogła być kluczem do wyjaśnienia sprawy. Obserwował ich, do momentu kiedy mężczyzna wrócił do swojego mieszkania. Wtedy wstał, zwinął koc, przypiął katanę i ruszył w stronę baru.

/bar
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pią 23:39, 19 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Wyszedł na plac, schodząc powoli ze stopni schodów wiodących na werandę.
Musisz coś z tym zrobić Peter, musisz inaczej te koszmary Cię wykończą.
Wyglądał okropnie. Był cały blady i na dodatek wręcz przepocony. Skierował się ku jednej z ławek, stojących przed jego domkiem. Drzwi prowadzące do niego kłapnęły głucho, ale gdy Peter się odwrócił nie zauważył kota na zewnątrz.
Lepiej dla niego, że został wewnątrz. Cholera jedna wie, co za psychol się tutaj kręci.
Dotarł do ławki i usiadł na niej, rozkoszując się chłodnym powietrzem i lekkim wiatrem, gwałtownie chłodzącym jego rozgrzane ciało. Ukrył swoją twarz w rękach, opartych na kolanach.

***

Nie trwał w takiej pozycji zbyt długo. Kroki Lynette podążającej do domu uświadomiły mu, że jest łatwym celem dla mordercy. Siedzi nocą na dworze bez żadnej możliwości obrony.
Głupio postępujesz Peter.
Ostatnią rzeczą o jakiej marzył, był sen. Poszedł do domku, ubrał się lepiej, bardziej odpowiednio na nocną porę. Zamknął drzwi na klucz i powędrował w stronę pubu, z zamiarem upicia się i zabicia myśli. Ostatnio zbyt dobrze się to dla niego nie skończyło... Na obydwu nadgarstkach nosił mało rzucające się w oczy opaski. Podszedł do pubu, zawahał się przez chwilę ale nie miał zamiaru iść spać. Poza tym na zewnątrz nie było bezpiecznie na tyle, aby zostać na dłużej.

[Pub]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Sob 0:06, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 1:59, 20 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter wyszedł z pubu, oblizując ze swoich warg swoją własną krew. Ciągle kręciło mu się w głowie, ale był zadowolony z tego że wytrzymał i nie oddał Panu T.
- Pszheorał mi kastetem facjatę, poza tym wszychstko jest okej.
Próbował się uśmiechnąć do Carmen, ale zamiast tego poczuł nieznośny ból kości policzkowej i nosa. Świeże powietrze robiło mu w tej chwili dużą przyjemność, bo było chłodne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Sob 2:05, 20 Mar 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Carmen wzięła go za ramię, aby się nie przewrócił.
- Co on od Ciebie chciał Peter? O co mu chodziło? - Zapytała wciąż zszokowana tym wydarzeniem. Krew poleciała na jej bluzke, nie przejmowała się tym.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 2:14, 20 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Nie wiem Cahmen, czego on ode mnie chciał. Cały dziehń łaził za mną i zadawał mi pytania, na temat mojej przechszłości. Kuhwa, chyba złamał mi nos.
Co prawda nos wyglądał na cały, ale nigdy nie wiadomo. Jutro musi się udać do miejscowego szpitala na prześwietlenie.
- Mahmy tutaj jakiegoś doktohra? Chyba trzeba będzie przechświetlenie zrobić albo nastawić lub inne gówno. Mogę iść sham, dam rade Carmen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Sob 2:18, 20 Mar 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Puściła go i pozwoliła mu wracać do siebie.
- Ann jest chyba doktorem, jak się nie mylę. - Szła jeszcze kawałek z nim.
- Nie przejmuj sie nim Peter, ale staraj się go omijać. - Powiedziała to troche za bardzo zatroskanym głosem, przynajmniej jej zdaniem. Uśmiechnęła się do niego po chwili.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 2:23, 20 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Ghdzie on mieszka? Oddam mu siekiehrę zaraz i niech ją shobie wsadzi w dupę.
Uśmiechnął się krzywo, próbując zatamować krwawienie z nosa. Powoli dochodzili do ich domków, stojących naprzeciwko siebie.
- No, jestehśmy na miejscu. Idź spać Cahrmen i zamknij drzchwi na klucz. Mohdehca ciągle jest wśhród nas. Poczekam aż zamkniesz drzchwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Sob 2:28, 20 Mar 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Co Peter? To od niego wziąłeś siekierę? - Tym faktem Carmen była zszokowana.
- Daj mi ją, ja mu ją oddam. - Powiedziała to ze spokojem. Stwierdziła, że nie ma co straszyć znowu Petera, jej groźną miną.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 2:32, 20 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Od niego. Wcześniej też byłem w bahrze, ale Patsy mi jej nie dał. Potem przyleciał do mnie T. i mi ją pohżyczył. Pohszedł ze mną do dżungli, ściąć to dszechwo i pytał, pytał o moje żhycie... jakby węszył. A tehraz to.
Wskazał ręką na puchnącą twarz.
- Sam mu oddam tą siekhierę, ale jutro, w dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 66, 67, 68  Następny
Strona 16 z 68

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin