www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie- Ronald, Alisse, Eric
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 14:19, 07 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 25.

Słońce nieśmiało wyjrzało zza horyzontu, przebijając się przez chmury, które zasnuwały niebo w dość nieznacznym stopniu. Dzień zapowiadał się pogodnie i spokojnie. A jednak wszyscy czuli narastający niepokój.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 10:59, 17 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek przeciągał się leniwie i spokojnie, a południowe godziny nadeszły niezauważalnie.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 21:27, 21 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce chyliło się ku zachodowi, mrok pochłaniał Wyspę stopniowo i konsekwentnie. Dżungla mruczała cicho, obserwowała. Lepkimi mackami strachu dosięgała niemal każdego, wzbudzała niepokój. A wszystko to kontrastowało z bezchmurnym niebem, które było usiane milionami gwiazd, a przez środek przebiegała jasna smuga Drogi Mlecznej.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Śro 10:48, 27 Kwi 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter otworzył drzwi Majce, zachowując na ustach życzliwy uśmiech. Nie umiał jednak zniwelować zmęczenia, malującego się w każdej smudze potu i brudu znaczącego jego twarz i ręce. Nie umiał zabrać się za rozmowę, którą chciał przeprowadzić z Majką, dlatego odciągał to w czasie tak długo jak to było możliwe.
- Panie mają pierwszeństwo, prysznic i jego przyjemności należą do Ciebie. Przynajmniej przez najbliższe czterdzieści minut. Zrobię nam w tym czasie... obiadokolację. Jedzenie raczej.
Ronniego nie było. Gdyby był już pewnie by się im pokazał, Peter przelotnie pomyślał, że udał się do pubu na zebranie. Chłopak udał się do kuchni, z ulgą zrzucając z siebie po drodze brudną koszulkę. Umył ręce, wytarł je w papierowy ręcznik który wyrzucił do kosza, a następnie wyjął broń i teczkę Curtisa. Obydwie rzeczy rzucił na kuchenny stół i usiadł przy nich, zastanawiając się co zrobi pierwsze. Perspektywa dłuższego odczuwania głodu stała się jednak nazbyt dokuczliwa, aby zaspokoić najpierw pragnienie wiedzy. Stanął przy lodówce i otworzył ją, penetrując jej zawartość. Ostatecznie wybrał jednak najszybsze w przygotowaniu mleko i płatki kukurydziane.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Śro 11:22, 27 Kwi 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Byli zmęczeni. W żaden sposób nie dało się tego ukryć. Zresztą nikt nawet nie zwracał na to uwagi. Majka poruszała się sztywno i mechanicznie, czując, że jeśli się zatrzyma, to może już nie wstać. W głowie miała pustkę, nie zastanawiała się nad niczym, nie analizowała. Pragnęła tylko doprowadzić się do względnego porządku. Dlatego też skinęła głową Peterowi i bez zbędnych słów ruszyła do łazienki. Ciepła kąpiel była priorytetem. Odkręciła wodę. Zanim wanna się napełniła, Majka rozebrała się, a brudne ciuchy rzuciła na chłodną posadzkę. Dopiero wtedy spojrzała na swoje odbicie w lustrze. No pięknie... Po chwili zanurzała się już w wodzie, by zmyć z siebie nie tylko brud, ale i zmęczenie oraz niedobitki myśli. Z przyjemnością leżała przez chwilę, napawając się odprężającemu uczuciu. Zmusiła się do umycia ciała i włosów, chociaż wolałaby leżeć tak jeszcze parę godzin. Wiedziała jednak, że nie ma na to czasu. Kiedy już wytarła się ręcznikiem, obojętnie stwierdziła bark czystej bielizny i ciuchów. Ostatni "zestaw" tkwił w plecaku. Nie zamierzała ubierać brudnych i przepoconych szmat, które walały się teraz po posadzce. Zamiast tego wrzuciła je do miski, zasypała proszkiem, zalała gorącą wodą. Po czym owinęła się w ręcznik i, zostawiając za sobą mokre ślady, poczłapała do kuchni, gdzie zastała chłopaka nad dwiema miskami z płatkami na mleku.

- Chyba żartujesz. - uśmiechnęła się lekko.

Pachniała migdałowym żelem, którego użyła. Będąc już czysta, czuła się zupełnie nie na miejscu, bo wydarzenia z plaży, i w ogóle z Coffmanem, kojarzyły jej się tylko ze zmęczeniem i brudem. Usiadła przy stole, zerkając na broń i teczkę. Odwróciła głowę z niesmakiem, skupiając się już na płatkach, przygotowanych przez Petera. Wpatrywała się w nie przez chwilę, ale nie zmusiła się do zjedzenia. Nie znosiła płatków na mleku. Wstała więc i sięgnęła do lodówki, by zrobić sobie jakąś kanapkę. Co chwilę poprawiała ręcznik, by nie zsunął się za nisko albo - co gorsza - nie rozwinął całkowicie. Nad niczym się nie zastanawiała, nie miała na to siły.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Czw 21:10, 28 Kwi 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Widząc Majkę, Peter przerwał konsumowanie mleka z płatkami i wstał, udając się pod prysznic. Spędził tam dłuższą chwilę, zmywając z radością bród i smród oblepiający jego ciało. Postał pod cieknącą wodą jeszcze przez chwilę, delektując się jej czystością i odprężeniem jakie ze sobą niosła. Zostawił broń i teczkę na sole, nie czując żadnych obaw przed tym, co zrobi z nimi Majka. Bardziej obawiał się Ronniego, ale jego nie było. Peter wycierając się ręcznikiem, myślał o nadchodzących wydarzeniach w pubie. Nie podobało mu się to, co sam polecił Eddiemu zorganizować, tym bardziej że musiał podjąć kwestię od której obydwoje z Majką chcieli odpocząć. Mianowicie pobyt na plaży i plany tubylców względem przybyszów. Wychodząc w czystych ubraniach z łazienki, miał przeświadczenie że rozmowa źle się zacznie i źle się skończy. Z niepewną miną wchodził do kuchni, praktycznie milcząc i unikając wzroku dziewczyny. Dojadł resztkę płatków i stanął przy zlewie, myjąc naczynia które ubrudził. Robił to raczej opieszale, bez żadnego przekonania. Uznał, że teraz jest najlepszy moment na rozpoczęcie niewygodnej rozmowy.
- Zwołałem zebranie w pubie. Mam zamiar opowiedzieć im wszystko co wydarzyło się na plaży, pomijając fakt że nie jesteś od nas. Powiem im, że Coffman chciał nas wszystkich zabić, ale udało nam się jakimś cudem uciec i pozbawić go broni. I że wróci, mszcząc się za swoją porażkę. Powiem im też, że istnieje druga wyspa, zamieszkiwana przez was, i że plany waszego lidera względem naszej wioski, obejmują całkowitą jej likwidację. Muszę im to powiedzieć, bo jesteśmy jak świnie wiezione do ubojni. Musimy się bronić, pierwszoplanowo przed Coffmanem, a potem przed tym Linusem.
Zamilkł, czekał na jej reakcję i spodziewał się raczej, że zaraz dostanie czymś ciężkim przez łeb, niż pochwałę i aprobatę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Czw 21:57, 28 Kwi 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nieobecność Petera ciągnęła się w nieskończoność. Majka zdążyła przyjrzeć się każdej szafce, każdej jednej szklance. Żaden szczegół kuchni nie uszedł uwadze dziewczyny. Siedziała przy stole, przegryzając kanapkę i rozglądała się po pomieszczeniu, jakby kryło przed nią wielkie tajemnice, a mimo to wyraz twarzy Majki był beznamiętny. Szczęka poruszała się miarowo, przeżute kęsy wędrowały do żołądka. A czas płynął. W końcu pojawił się odświeżony Peter. Uśmiechnęła się odruchowo. Jakkolwiek by nie było widok Edwardsa zawsze był jej miły. Tyle że teraz chłopak uciekał wzrokiem, milczał, kręcił się niespokojnie. Wyraźnie coś ukrywał. Majka marszczyła na to nos, ale postanowiła poczekać aż Peter sam wydusi z siebie to, co mu leżało na sercu. Chyba mi się to nie spodoba. I rzeczywiście - nie spodobało. W miarę, jak chłopak wyrzucał z siebie kolejne zdania, Majka coraz wolniej przeżuwała kanapkę, aż w końcu mięśnie twarzy zastygły nieruchomo. Zielone oczy jarzyły się gniewem.

- Myślisz, że możesz o tym mówić w ogólnikowy sposób i to w dodatku pomijając moja rolę w tym wszystkim? - starała się nie podnosić głosu, ale czuła się trochę zdradzona. Przecież mogliśmy się nad tym zastanowić razem! A ty podjąłeś decyzję o spotkaniu w barze na szybko i bez mojego udziału! Przygryzła wargę. - Jesteś kiepskim kłamcą! Jak chcesz wcisnąć to swoim?! I dlaczego decydujesz za mnie?!

Z jednej strony wiedziała, że Peter ma rację, że nie może podjąć innej decyzji. Ale dlaczego jej nie przemyślał?! Byli zmęczeni, nie myśleli jasno. Teraz łatwo będzie innym zbić ich z tropu. Będą się gubić w kłamstwach. A ludzie przecież będą pytać. I to pytać dużo. Peter stał do Majki tyłem, pochylając się nad zlewem. Wkurzało ją, że chowa się za tak prozaiczną czynnością, jak mycie naczyń.

- Chcesz być w porządku i wobec swoich ludzi i wobec mnie. - powiedziała już ciszej, ale głos nadal miała pełen napięcia. - Ale nie zastanawiasz się nad tym, co robisz. Świat nie jest sprawiedliwy. Nie sprawisz, by taki był. Przynajmniej bądź pewny tego, co robisz. Bo teraz - rzuciła niedojedzoną kanapkę na talerz. - masz zwyczajne wątpliwości. Nawet nie możesz mi spojrzeć w oczy. I ciekawe, co ja mam o tym myśleć, co? - dodała na koniec. W pytaniu krył się żal i złość.

Wstała wściekle od stołu z zamiarem skierowania się do ich pokoju.

- Nie chcę brać udziału w tym spotkaniu i nie wezmę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Nie 12:20, 01 Maj 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter nerwowo stukał naczyniem o naczynie, starając się skupić tylko na ich myciu. Słyszał jednak wszystko, każde słowo lecz nie zareagował na nie. Przyjął dawną nerwową postawę, dusząc w sobie złość, myśli wyrzucając w próżnię. Obejrzał się tylko raz za siebie, patrząc za wychodzącą z kuchni Majką. Gdy trzasnęły drzwi do ich pokoju, Peter lekko podskoczył a potem skulił się nieco, przymykając oczy. Analizowanie słów dziewczyny postanowił odłożyć na później.
- Przecież, przecież nie chciałem Cię do niczego zmuszać.
Peter odłożył naczynia, złapał teczkę Curtisa wraz z bronią i wszedł do salonu. Teczkę upchnął głęboko pod szafkę, broń zabierając ze sobą. Uznał, że może się mu przydać.
- Zaraz wracam, załatwię to szybko!
Krzyknął, zamykając za sobą drzwi i schodząc na werandę. Przez cały czas myślał, ile prawdy wyjawić ludziom, a ile zachować dla siebie. Zmęczony i napięty udał się do pubu.

[pub]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Pon 10:30, 02 Maj 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Siedziała skulona na łóżku, opierając luźno łokcie na kolanach. Zwisające dłonie niemal dotykały łydek. Majka patrzyła przed siebie zaciętym spojrzeniem. Żałowała, że nie próbowała zatrzymać Petera. Siłą nic nie mogłaby wskórać, ale gdyby go pocałowała, zrzuciła ręcznik i przytuliła się, to może męskie instynkty wzięłyby nad nim górę. Była gotowa to zrobić, mimo że wzdrygała się przed przedmiotowym traktowaniem samej siebie. Zresztą tu chodził o jej własną skórę. Ale teraz było już za późno. Peter wyszedł na zebranie, a Majka mogła tylko czekać na to, co się stanie. Zastanawiała się czy przypadkiem nie czmychnąć w dżunglę. Może nawet odnalazłaby Coffmana, może wkupiłaby się w jego łaski w zamian za informacje o wiosce. Z rezygnacją opadła na łóżko. Jasne, tylko wtedy nie mogłabym patrzeć na siebie w lustrze. Zacisnęła palce na kołdrze. Dlaczego nie umiem, nie chcę i nie mogę być wredną suką? Wtedy byłoby o wiele łatwiej...

Mimo stresu i miliona myśli, Majka czuła przede wszystkim zmęczenie i senność. Musiała zregenerować siły. Ostatkiem sił i niemal sennie wciągnęła na siebie ostatnią czystą koszulkę i majtki. Potem wsunęła się pod kołdrę, zawinęła niczym zamknięta w kokonie. Długo trwało zanim sen zwyciężył natłok myśli, a gdy to się stało Majka zapadła w mocny, acz niespokojny sen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 19:19, 05 Maj 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

26. dzień

Ciemność ustępowała porannym promieniom słońca. Już od wschodu było duszno, jasnym było, że do południa temperatura stanie się nieznośna. Dżungla ucichła, a mieszkańcy na chwilę pozbyli się upiornego niepokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 23:09, 07 Maj 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Podejrzewał, że spotkanie w pubie rozciągnie się w czasie dłużej niż przewidywał. Tymczasem spotkanie owo skończyło się szybko, a zamiast dojść do rozwiązania problemu, wszystko się zaczęło sypać. Otworzył cicho drzwi do pokoju jego i Majki, starając się nie obudzić dziewczyny. Przystanął w drzwiach i obserwował chwilę śpiącą kobietę, żałując swojej decyzji o powiadamianiu innych mieszkańców wioski. Porzucił jednak rozmyślania na ten temat i położył się obok niej, z wahaniem obejmując ją w pasie. Dziewczyna drgnęła przez sen, ale nie odepchnęła go, co Peter uznał za dobrą oznakę. Wtulił się głową w jej plecy, a nim zasnął zdążył poczuć jej zapach. Miał go zapamiętać na długo.

Ranek przywitał jego oczy oślepiającym blaskiem i spoconym czołem. Wiedział że coś śnił, jednak była to mara tak nieprzystępna, że po przebudzeniu nie pamiętał nic.
Który to już raz, kiedy nie pamiętasz swoich snów?
W każdym razie wstawał zmęczony, zupełnie tak, jakby całą noc biegał w tę i we w tę. Było to irytujące uczucie, biorąc pod uwagę że chciało się wypocząć od wszystkiego i wszystkich. Przez chwilę pomyślał, żeby się schować gdzieś przed światem i przeczekać wszystko to co złe. Nie ruszał się, jedynie ziewnął, pozwalając sobie na drzemkę. Bo szczerze mówiąc, Peter nie miał ochoty z kimkolwiek się widywać, a podejrzewał, że dzisiejszego dnia będą z nim wszyscy chcieli rozmawiać.
- A w dupie z nimi. Mam czas dla siebie i Majki, nikt mi w tym nie przeszkodzi.
Sapnął pod nosem, nie chcąc budzić dziewczyny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Nie 0:01, 08 Maj 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Majka miała tak mocny sen, że nawet nie zorientowała się kiedy wrócił Peter. Jej drgnięcie było tylko sennym odruchem. Obecność chłopaka poczuła dopiero nad ranem po przebudzeniu. Jednak zamiast bezpieczeństwa przyniosło to zdenerwowanie i świadomość wczorajszego zebrania. Z zaciśniętymi powiekami i ściągniętymi brwiami nakryła dłoń Petera, pociągając ją i przytulając do piersi. Wtuliła się bardziej w ciepłe ciało za plecami. Miała ochotę się rozpłakać, ale pocieszeniem było to, że wczorajszy wieczór nie mógł się skończyć aż tak źle skoro Edwards leżał spokojnie przy niej.

- Śpisz? - szepnęła.

Bardzo chciała mieć gotowe rozwiązanie na swoją sytuację. Jedyne co przychodziło jej do głowy to ucieczka. Zaszycie się gdzieś. Ta wersja zakładała opuszczenie Petera. I dlatego ją odrzuciła. Bo Edwards był punktem zaczepienia... we wszystkim. Dawał poczucie bezpieczeństwa (Chociaż czasem zachowuje się jak idiota. - uśmiechnęła się do własnych myśli.) i czuła, że teraz nie mogłaby funkcjonować samodzielnie. Ale z drugiej strony tak mało o nim wiedziała. Siłą rzeczy przypomniała sobie sytuację przy skrzyni na plaży. Co kryła teczka Petera Edwardsa? Co było w niej takiego, że wolał by to przeczytała niż usłyszała to na własne uszy?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Nie 11:38, 08 Maj 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Nie. Napawam się Twoją obecnością.
I tak w istocie było, chociaż część jego myśli krążyła wokół pubu i oszczerstw Raya.
To wszystko przez niego. Jakim cudem ktokolwiek może uznawać go za naszego przywódcę? Co on takiego w sobie ma?
Chłopak westchnął, czując że Majka zacznie temat spotkania. Postanowił ją uprzedzić. Nie patrząc jej w oczy było łatwiej mu mówić, poza tym poza w jakiej leżeli sprzyjała rozmowom. Opowiedział jej całe spotkanie, począwszy od jego obaw przed wejściem do pubu, kończąc na tym jak wyszedł po cichu i położył się spać.
- ... Nie wiem co oni teraz zrobią i mam to szczerze gdzieś. Oczekiwałem po nich czegoś innego, jakiegoś rozsądku, czegokolwiek. W każdym razie na pewno nie spodziewałem się tego, że Ray zarzuci mi kłamstwo i narobi tylko więcej kłopotu. Mam ochotę stąd prysnąć. Niech sobie robią co chcą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Nie 12:26, 08 Maj 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Moją obecnością. Uśmiechnęła się na te słowa, ale jednocześnie z jakiegoś powodu Majce zrobiło się przykro. Bo jakie mieli szanse, by być ze sobą? Niemal natychmiast wyrzuciło to pytanie z głowy, nie chciała myśleć nad odpowiedzią. Zamiast tego wsłuchała się w relację Petera. Majka również nie podejrzewała, że ludzie zareagują w taki sposób. Była raczej pewna, że informacje, które przyniósł Edwards doprowadzą do otwartej konfrontacji między wyspami. Albo chociaż do planów takiej konfrontacji.

- Chyba nie możesz mieć do nich żalu. - powiedziała. - Rozsądek to ostatnie, czego można oczekiwać w waszej sytuacji. Ludzie ze strachu robią różne rzeczy.

I kto to mówi... Bardziej zainteresowały ją dalsze słowa chłopaka. Pomyślała, że to może być jakieś rozwiązanie. Odwróciła się do Petera. Chciała widzieć reakcję na to, co miała zamiar powiedzieć.

- Może to nie jest taki zły pomysł. Prysnąć. - zaczęła cicho. - Moglibyśmy zaszyć się gdzieś na plaży, uciec od tego wszystkiego. Jeśli cokolwiek będzie się działo, stanie się w miasteczku. Poza tym... - zawahała się. - Poza tym jeśli uda mi się skontaktować z Sergiejem mogłabym spróbować cię jakoś chronić w razie czego...

Nie czekała na odpowiedź. Wczepiła dłoń we włosy Petera i przyciągając go lekko do siebie, pocałowała. Długo i namiętnie. Zgódź się, proszę!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Sob 21:42, 14 Maj 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Ludzie ze strachu robią różne rzeczy.
Powtórzył za Majką, mimowolnie odczuwając przebiegający mu po plecach nieprzyjemny dreszcz.
Trafne słowa synu, nieprawdaż?
Chłopak natychmiast uciął rozbrzmiewający mu w głowie szyderczy głos ojca, spoglądając teraz w oczy dziewczyny. Były hipnotyzujące, przyciągające zarazem. Nic więc dziwnego że odwzajemnił pocałunek, ale mniej więcej w połowie jego długości Peter przestał odczuwać z niego przyjemność. Dramatycznie szukając uzasadnienia dla nagłego oziębienia, postanowił podjąć wątek opuszczenia osady.
Zorientowała się, że coś przestało grać? Oby nie, oby nie...
- Zatem wynośmy się stąd. Nic dobrego nas tutaj nie spotka, ani z ręki Coffmana ani tego tam idioty Raya. Ja sobie poradzę tak czy siak więc się nie martw.
Peter opuścił łóżko, pospiesznie się ubierając i posyłając jej uśmiech. W trakcie przyszła mu do głowy szatańska myśl, którą postanowił się podzielić.
- Skoro Sergiej się do Ciebie nie wybrał, to może my się wybierzemy do niego? Coffman musiał przecież jakoś się tu dostać... co ty na to, żeby ukraść mu łódź, czy cokolwiek on tam ma?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 9 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin