www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Jacob, Robert, Debbie, Annabell
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 31, 32, 33  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 22:57, 30 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Z początku myślała, że przyniesie ze sobą zaledwie najpotrzebniejsze rzeczy. Nie miała przecież zamiaru wprowadzać się na stałe,a tylko na chwilę, przynajmniej do czasu, aż jej domek zostanie doprowadzony do porządku. Przez kogo? Nad tym na razie się nie zastanawiała.

W domku latała jak kot z pęcherzem od swojego pokoju do łazienki, starając się załatwić sprawę jak najszybciej. Ostatecznie napakowała dość spora torbę i stanęła w salonie. Jacob czekał przy drzwiach, a jego mina zdecydowanie nie zaliczała się do tych zadowolonych - w zdrowej ręce ściskał worek z karmą dla Eltona. Claude uśmiechnęła się w wyrazie podziękowania. Po chwili przemierzali już placyk w kierunku domku Jacoba.

Po powrocie spierali się chwilę, kto gdzie będzie spał. Ostatecznie Claude zajęła pokój Jacoba, ale obiecała sobie, że nie zostawi tak tej sprawy. Jeszcze zobaczymy... - odgrażała się w myślach, zamykając za sobą drzwi pokoju nieco nerwowym ruchem. O mały włos, a przytrzasnęłaby Eltonowi ogon. Pies popatrzył na nią z wyrzutem. W odpowiedzi usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie.

- Wskakuj. Jacob nie musi wiedzieć, że śpisz w jego łóżku. - zaśmiała się cicho. Przebrała w piżamę i zakopała w pościeli, zanim się spostrzegła zapadła już w głęboki sen.



Promienie wschodzącego słońca połaskotały Claude po twarzy. Przetarła oczy wierzchem dłoni i leniwie usiadła na łóżku. Elton drzemał jeszcze na podłodze.

- Daj mi trochę czasu, żebym się doprowadziła do porządku. - szepnęła, jakby to było zaklęcie.

Wzięła za sobą rzeczy i czmychnęła do łazienki. Jakoś niespecjalnie spodobało jej się odbicie w lustrze, ale już się przyzwyczaiła, że stres i zmęczenie robią swoje. Mimo wszystko oczyściła dokładnie twarz, nałożyła maseczkę, a potem krem. Szału nie ma - skwitowała i wzięła szybko prysznic. Potem wróciła do pokoju przed nikogo niezauważona, usiadła ciężko na fotelu przy oknie. Cokolwiek by nie robiła wciąż myślała o zamkniętym w drewutni mężczyźnie. Obróciła w palcach klucz do kłódki. Mam być rozsądna, co? Czy w ramach rozsądku mieści się nakarmienie tego... hmm... Philla? A może to tylko naiwny akt dobroci? Sięgnęła do torby, wyjęła z niej zeszyt od Guido, który odrzuciła na bok, i piórnik. Pogrzebała w tym ostatnim, wyjmując rzemyk. Przywiązała do niego klucz, zawiesiła na szyi i wsunęła pod koszulkę.

- Śniadanie. - rzuciła krótko. I sama nie wiedziała czy ma na myśli siebie, Jacoba czy może...

Przeciągnęła się i poszła do kuchni. Tam Robert robił już sobie kanapki. Jezu... Czy robienie kanapek jest jakimś hobby tego gościa? Mimo wszystko uśmiechnęła się do niego ciepło.

- Dzień dobry, Robercie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Śro 0:14, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 0:35, 31 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Robert skinął jej tyko głową, całkowicie pochłonięty przygotowywaniem swojego śniadania. Claude, długo nie myśląc, poszła w jego ślady.

- Robercie, jeśli pozwolisz, rozgoszczę się nieco. Wiesz, w ramach bycia... - uniosła kąciki ust w geście zakłopotania. - A, nieważne.

Rozpanoszyła się w kuchni, ale starała się jak najmniej przeszkadzać Robertowi. Zrobiła cały talerz kanapek z żółtym serem, szynką, twarogiem, pomidorem, papryką i sałatą. W różnej konfiguracji. Kilka z nich zapakowała ukradkiem w papier śniadaniowy, znaleziony w jednej z szuflad.

- Idę... eee... z Eltonem na spacer i...

Urwała speszona swoim nieudolnym kłamstwem i westchnęła.

- Robercie. - zaczęła poważnie, ściszając głos - Chciałam... No, chciałam zanieść śniadanie obcemu w drewutni. Proszę cię, zachowaj to dla siebie. Jeśli Jacob się dowie - wyjrzała lekko do saloniku. - możemy mieć oboje kłopoty.

Popatrzyła mężczyźnie w oczy, ale nie potrafiła odczytać jaki jest jego stosunek do tej sytuacji. Wierzyła jednak, że skoro nie podobało mu się zachowanie ludzi wczoraj na placyku, to ma w jego osobie sprzymierzeńca. Nie czekając na jego reakcję, poszła do pokoju po torbę, a potem wrzuciła do niej zapakowane kanapki. Zanim wymknęła się z domku, zostawiła jeszcze przy talerzu z kanapkami w kuchni kartkę: "SMACZNEGO, JACOB".

Głupia! Myślisz, że jakieś durne kanapki złagodzą jego gniew, jak się dowie, gdzie i po co polazłaś? Ale już zdecydowała.

Gwizdnęła na Eltona, a gdy przybiegł i przypięła mu smycz, wyszła na zewnątrz.

[drewutnia]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Śro 0:36, 31 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Śro 16:05, 31 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob, gdy tylko ułożył się na sofie, zapadł w głęboki, intensywny sen wypełniony postaciami z bliższej lub dalszej przeszłości. Znajome wnętrza rozmywały się i przechodziły w kolejne, galeria bohaterów stawała się coraz większa i coraz mniej było w tym wszystkim logiki. Zapamiętał tylko ostatni obraz, i to właśnie ten sen sprawił, że Jacob obudził w kiepskim humorze.

W pierwszej chwili nie wiedział nawet, gdzie się znajduje. Dopiero po kilkunastu sekundach zrekonstruował nocne wydarzenia. Zwlókł swoje obolałe ciało z sofy, zrzucając koc na podłogę. Przeciągnął się na tyle, na ile pozwalało mu przeklęte ramię. Miał ochotę na papierosa i kawę. O tym pierwszym mógł jak na razie zapomnieć, ale w kuchni widział wcześniej niewielki ekspres.

Zapukał do drzwi swojego (swojego?) pokoju. Ponieważ odpowiedziało mu tylko milczenie, nacisnął klamkę i zajrzał do środka. Claude nie było. Pościel na łóżku była rozkopana. Jacob przebrał się w świeży, biały podkoszulek i czarne dżinsy. Założył buty. Następnie skierował się do kuchni, gdzie zobaczył Kanapkowego Roberta.

- Cześć, Sandwich - rzucił na przywitanie. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale dojrzał stojący na stole talerz i wiadomość. Pokręcił głową z głębokim niedowierzaniem, lecz, nie da się ukryć, niespodzianka zrobiła na nim wrażenie. Pochłonął wszystkie kanapki w niecałe pięć minut. Były wyśmienite. Zły nastrój prysł. Poklepał nawet po ramieniu zajętego swoim posiłkiem Roberta.

Następnie zrobił sobie kawę w hałaśliwym ekspresie i z filiżanką w dłoni wyszedł na werandę.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 16:26, 01 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nastało południe.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 1:31, 03 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Była zmęczona i głodna. A na dodatek dopiero teraz tak naprawdę zaczął ogarniać ją gniew. Miała ochotę coś rozwalić. Ostatecznie siadła tylko z rezygnacją na sofie w salonie i rozpłakała się, zasłaniając twarz dłońmi. A przecież nie stało się nic takiego. Nie pierwszy i nie ostatni raz, ktoś podeptał jej dobre chęci. Więc czemu płaczesz?Psa miała tylko na kilka dni. Po co się tak przywiązywałaś? Przycisnęła nadgarstkami powieki, ale łzy nie przestawały płynąć.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Sob 11:28, 03 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob wziął prysznic. Z zawiniętym wokół bioder ręcznikiem stanął przed lustrem, a potem ogolił się swoją brzytwą. Tym razem obeszło się bez pokiereszowania twarzy. Kiedy wypłukał ostrze w gorącej wodzie i wytarł je o ręcznik, usłyszał trzaśnięcie drzwi.

Kanapkowy Robert lub Claude...


A kiedy z salonu dobiegł go szloch, możliwość pozostała jedna.

Jacob przymknął oczy i wstrzymał oddech. Chciał sam sobie coś powiedzieć, ale ostatecznie nie powiedział niczego. Pokręcił głową, następnie ubrał się i wyszedł z łazienki. Spodziewał się mniej więcej takiej sceny. Bez słowa usiadł na sofie obok Claude zachowując bezpieczny dystans.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 11:53, 03 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Usilnie starała się powstrzymać łzy, ale tylko się nimi dławiła w zduszonym szlochu. Wciąż zasłaniała twarz rękoma. Bezradnie zadawała sobie pytania dlaczego to wszystko się tak układa, dlaczego nie może się odnaleźć na wyspie i dlaczego jest jej tak cholernie źle. Zdawała sobie sprawę, że wszystko wyolbrzymia. Co z tego? Potrzebowała wyrzucić z siebie cały żal i gniew.

Dobrze, że chociaż nikt mnie nie wi...

Ktoś przysiadł na sofie, a Claude wstrzymała nie tylko myśl, ale i oddech. Spojrzała przez palce na przybysza. Jacob... Nie chciała, żeby widział ją w takim stanie, gotów pomyśleć, że jest jeszcze słabsza. Natychmiast zaczęła wycierać oczy rękawem bluzy.

- Ja nie płaczę. - szepnęła drżącym głosem. - Tylko... Tylko coś mi wpadło do oka.

Zabrzmiało to co najmniej beznadziejnie. Oczy miała czerwone i mokre.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Sob 12:30, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Sob 12:37, 03 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

- Tak, widzę przecież, że nie płaczesz - powiedział Jacob głosem tak cichym, że ledwo dosłyszalnym. - Co się stało?

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 13:00, 03 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Nic. - założyła włosy za uszy.

Milczała przez chwilę, starając się opanować. Była zła na siebie, za swoją reakcję. Zaśmiała się, a w śmiechu tym była przede wszystkim bezradność.

- Naprawdę nic. Jestem tylko nazbyt wrażliwa. - zebrała myśli. - Dylan wrócił z dżungli, chciałam mu pomóc, a on kazał mi iść do diabła. Chyba mną gardzi. Elton został przy nim. Nic takiego. Nie ma o czym mówić, prawda?

Jeszcze raz przetarła nadgarstkami oczy. Wstała bez większego entuzjazmu.

- Masz na coś ochotę? Na coś do jedzenie?

Otworzyła szerzej oczy, jakby sobie nagle coś uświadomiła. Usiadła, przyłożyła głowę do poduszki. Wydobyła z siebie zdławioną parodię śmiechu.

- Znowu to robię... - mruknęła. - Troszczę się. Czy to aż takie złe?

Zdecydowanie za bardzo biorę wszystko do siebie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Sob 13:16, 03 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

- Dylan, ha? - Jacob wyciągnął nogi i zakręcił młynka palcami.

Znowu to samo. Muszę się wreszcie zapoznać z tym całym Dylanem...

- Nie ma co sobie głowy zawracać - mruknął zamiast tego. - Większa część społeczeństwa to zwykłe skurwysyny i nie warto na nich tracić czasu. Tutaj pewnie jest tak samo. A troska... - zamyślił się. - Nie. Myślę, że to nie jest takie złe. Choć ryzykowne. Ja mogę ci szczerze powiedzieć, że prawie przez całe swoje życie troszczyłem się tylko o własny tyłek. Potem poznałem pewną kobietę i troszczyłem się również o nią. A później - urwał, szukając właściwych słów na oddanie sytuacji. - Później wszystko się spierdoliło - dokończył, znajdując.

Odwrócił wzrok od okna i spojrzał na dziewczynę. Wyglądała już trochę lepiej.

- OK, olejmy to, czy mam na coś ochotę. Pytanie, na co TY masz ochotę. Najwyższy czas, żeby ktoś zrobił coś dla ciebie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Sob 13:19, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 14:54, 03 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Pociągnęła nosem, wsłuchując się w słowa Jacoba. Za każdym razem, kiedy mówił o sobie, poznawała go troszeczkę lepiej i troszeczkę lepiej rozumiała. W jego towarzystwie czuła się spokojna, mimo że doskonale zdawała sobie sprawę, że gdyby nie darzył ją sympatią nie odważyłaby się odwrócić do niego plecami. Ufała mu.

Była ciekawa o jakiej kobiecie mówi i co rozumie przez wyrażenie "wszystko się spierdoliło". Nie chciała jednak zarzucać Jacoba pytaniami. Może kiedyś. Na pewno nie teraz.

Najwyższy czas, żeby ktoś zrobił coś dla mnie?
Kąciki ust Claude uniosły się, tym razem w geście szczerego rozbawienia. Wstała, jeszcze raz przetarła rękawem oczy. Raczej odruchowo, bo były suche już od paru minut.

- Jeśli chcesz coś dla mnie zrobić, to mnie po prostu przytul. - roześmiała się, widząc minę Jacoba. - Żartuję przecież. Chodź, zrobimy sobie kawę, sprawdzimy stan lodówki... chyba trzeba już odwiedzić spiżarnię... A potem coś się zrobi do jedzenia; coś, na co mam ochotę, dobra?

Zanim odpowiedział, powiedziała tylko samymi ustami "dziękuję", uśmiechając się lekko i wyszła do kuchni.

On ma rację. Nie mogę non-stop zawracać sobie głowy. Życie toczy się dalej. A w ramach miękkiego serca, powinnam mieć twardą dupę. I już.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Sob 15:53, 03 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Z pozoru niewinny dowcip Claude na temat przytulenia sprawił, że Jacoba szlag mało nie trafił. Ta dziewczyna naprawdę potrafiła wytrącić go z równowagi. Podążył za nią do kuchni wyrzucając sobie w myślach od głupców.

- Popołudniowa kawa - odezwał się - Tak, dobry pomysł. Spiżarnia? Zapasy są chyba w piwnicy. Powinniśmy się tam rozejrzeć. W ogóle, trzeba zrobić trochę rzeczy w tej naszej spokojnej mieścinie... Niektóre domy wymagają porządnej naprawy. Na szczęście - uśmiechnął się - to nocne tornado nie tknęło pubu.

Oparł się o framugę obserwując jak Claude włącza ekspres do kawy,


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 17:35, 03 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Piwnica czy spiżarnia. Co za różnicy? - wzruszyła ramionami, nalewając kawę do kubków.

Wyliczała potrzebne składniki. Uśmiechnęła się mimowolnie, na myśl o posiłku. A jeszcze bardziej czuła się rozbawiona, gdy wyobrażała sobie minę Jacoba.

- Jacob, zorganizuj mi proszę... - zawiesiła głos, włożyła łyżeczkę do ust i przygryzła ją w zamyśleniu, po czym wyliczyła. - Jajka, mleko, kakao, mąkę, banany, jogurt, cukier... Będzie coś na słodko.

Jeden kubek podała Jacobowi, do swojego dolała mleko. Upiła łyk i spojrzała na mężczyznę.

- Trzeba zrobić trochę rzeczy, mówisz? Naprawić uszkodzenia w niektórych domkach? - udała śmiertelną powagę. - Czy mi się wydaje czy to będzie pomaganie innym? Cóż, chyba nawet bezinteresowne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Sob 17:53, 03 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Lista podanych przez Claude składników nie do końca spodobała się Jacobowi, ale nie dał nic po sobie poznać. Nie znosił bananów. Za jogurtem też nie przepadał, ale postanowił robić dobrą minę do złej gry. Claude ledwo odzyskała humor. Nie chciał tego popsuć grymaszeniem.

Otworzył lodówkę i zaczął wyciągać produkty niezbędne do zrobienia owego "czegoś na słodko".

- Musisz być w jakiejś komitywie z organizatorami - powiedział. - Jest wszystko. Oprócz...

Tak jest! Nie ma bananów!
- uśmiechnął się półgębkiem, ale zaraz zmarkotniał widząc stojący na blacie kosz egzotycznych owoców.

Trudno. I tak jesteśmy otoczeni bananowcami. Przynajmniej nie muszę się wspinać na drzewa jak jakaś cholerna małpa...


- A nie, niczego nie brakuje.

Z szafki obok zlewu wyciągnął mąkę, cukier i kakao w puszce. Po ułożeniu składników na stole sięgnął po swoją kawę i upił łyk. Zdążyła już nieco wystygnąć.

- Naprawa? - zapytał z lekkim zdziwieniem. - No tak, oczywiście. Te patałachy pewnie gwoździa wbić w ścianę nie potrafią. Ale zapomnij o bezinteresowności. Kto wie, może pan "złota rączka" Jacob otworzy tu małą firmę remontową...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Sob 17:55, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 20:34, 03 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- A w jakiej walucie będą ci płacić? W naturze? Przysługami? - zażartowała.

Wyciągnęła z szafek potrzebne naczynia. W jednym z nich zrobiła ciasto na naleśniki. Dodała kakao. Rozgrzała patelnię i wylała na nią trochę ciasta. Po czym wrzuciła do niewielkiego robota kuchennego (Uwielbiam wyposażenie tych kuchni!) banany i łyżkę jogurtu. Zmiksowała. Zajęło jej to akurat tyle czasu, że mogła już przewrócić pierwszy naleśnik, podrzucając go do góry.

- Voila.

Popatrzyła z uśmiechem na Jacoba. Nie miał zbyt uradowanego wyrazu twarzy. Oparła ręce na biodrach. Wiedziałam, że tak będzie.

- Dobra. Czego nie lubisz? - potrząsnęła głową. - Albo w ogóle: na co masz ochotę? Byłabym doprawdy okrutna, racząc cię kakaowymi naleśnikami. - znów się roześmiała. - Ale będziesz musiał spróbować!

I co? Myślisz, że jak się pobawisz w stare francuskie czasy, to cały ten syf zniknie? - jej myśli mówiły głosem Guido.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Sob 20:35, 03 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 7 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin