www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Jacob, Robert, Debbie, Annabell
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 31, 32, 33  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jacob Upper
PostWysłany: Nie 11:13, 04 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob tylko od czasu do czasu rzucał okiem na poczynania Claude, ale zaczynało narastać w nim przerażenie, którego nie potrafił już ukryć.

- Banany... - wymamrotał w odpowiedzi. - Ale kto wie, możesz w tej kombinacji...

W zasadzie nie chodziło mu tylko o banany. Jacob był po prostu kulinarnym konserwatystą. Wszystko, co widział na talerzu po raz pierwszy w życiu, było dla niego co najmniej podejrzane.

- Hm, tak... - chrząknął pomiędzy jednym łykiem kawy a drugim. - Tak, spróbuję. Na pewno będzie całkiem niezłe...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 12:45, 04 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Patrzyła na Jacoba szeroko otwartymi oczami, niemal otworzyła również usta. A potem roześmiała się tak bardzo, że aż pociekły jej łzy. Oparła się jedną ręką o blat. Zakłopotanie mężczyzny, który wyglądał - przypomniała sobie swoje wcześniejsze słowa, chociaż tak naprawdę wcale tak nie myślała - "jakby wyszedł z kryminału" wydało jej się kontrastowe do granic możliwości. Tym bardziej, że dotyczyło owoców, których po prostu nie lubił.

- Jacob, jesteś... - zachichotała. - Jesteś po prostu zjawiskowy!

Hej, nie zapomniałaś o czymś? Chyba jest jeszcze coś, co musisz załatwić.

Pokręciła głową. Zrobiła jeszcze trochę ciasta na naleśniki, tym razem przyprawiając solą i ziołami. Po czym pogrzebała w lodówce za piersią z kurczaka i pieczarkami. Szybko przyrządziła kilka naleśników na ostro. A swoje udekorowała jeszcze wyczajoną w lodówce bitą śmietaną. Te pierwsze podała Jacobowi.

- Pewnie nie są rewelacyjne, ale chyba zabiją cię w mniejszym stopniu niż banany.

Zaczęła jeść swoje jedną ręką, drugą próbowała ogarnąć bałagan. Ubrudziła się bitą śmietaną na twarzy i roześmiała się. Tym razem trochę sztucznie.

A nawet nie jedno coś. Daj sobie jeszcze chwilę, Claude. Myślała dość trzeźwo. Złość tak naprawdę jeszcze jej nie przeszła, ale dzięki temu mogła pozbierać myśli, nie rozklejając się zanadto.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Nie 15:50, 04 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Naleśniki przygotowane przez Claude okazały się bardzo smaczne, przypominały tacos. Jacob jadł wolno uważając, by ich mięsna zawartość nie wysypywała się z ciasta. Fakt, że Claude odzyskała dawny humor, w jakiś sposób napełniał go satysfakcją, chociaż wiedział, że niewiele w tym jego zasługi. Gdy skończył, zaczął pomagać dziewczynie w sprzątaniu kuchni.

- A Sandwich wyżarł już prawie zapasy z lodówki - mruknął, wycierając blat z mąki. - Robert - wyjaśnił. - Facet prowadzi tu całkiem sielskie życie, mimo tego, że w pokoju za ścianą... - urwał. Nie chciał przypominać o Big T. Nie teraz. - Zajrzę do piwnicy. Za chwilę wrócę.

Po tym komunikacie wytarł ręce w spodnie i wyszedł z kuchni. Ponownie pojawił się dopiero po dziesięciu minutach, obładowany rozmaitymi paczkami i słoikami. Ustawił to wszystko na stole i zaczął ładować do lodówki. Najlepsze zostawił na koniec.

- Chateau-Ras-Shamra - oznajmił triumfalnie unosząc w obydwu rękach zakorkowaną butelkę wina. - Dwuletnie. Z cytrusów. Nie przepadam za winem, ale pomyślałem, że może będziesz miała ochotę. Ja też nie pogardzę wtedy kieliszkiem. Mamy dziś jakąś okazję?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 16:12, 04 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Claude wytarła mokre ręce w szmatkę i odłożyła ją, składając pieczołowicie. Rozmyślała. Gdy wrócił Jacob, minę miała wciąż poważną. Postanowiła, że nie będzie pozostawiać spraw samych sobie. Oparła się o kuchenny blat, przez chwilę patrzyła w podłogę.

- Jacob... - zaczęła, przerwała na chwilę. - Trzeba zanieść coś do jedzenia facetowi w drewutni. Trzeba i kropka. A potem...

Westchnęła. Wcale nie podobały jej się zamierzone plany.

- Podejrzewam, że Dylan nic nie zrobił względem trupa Latynosa. - wzruszyła ramionami nieco ze złością. - Musimy go znaleźć i zakopać. - uśmiechnęła się krzywo. - Latynosa. Nie Dylana. A później sobie poświętujemy. To nawet będzie wskazane. Mi na pewno się przyda.

Odetchnęła. Niech to już się skończy... Zalaniem się na przykład. Ale niech niektóre sprawy ruszą z miejsca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Nie 16:24, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Nie 16:33, 04 Kwi 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

- Jak chcesz - powiedział Jacob stawiając butelkę na stole. Wzruszył ramionami. Jak miał to skomentować? Plan dnia najwyraźniej ulegał zmianie.

Nie będzie wiejskiej sielanki. Czas przygotować nowy grafik. Godzina 15:00 - karmienie jeńca wojennego. 20:00 zakopywanie trupa. Co wydarzy się o północy?


- Jeśli chcesz zanieść naleśnika Philipowi - mruknął z przekąsem - chciałbym ci towarzyszyć. Może facet zmienił zdanie i uda się coś od niego wyciągnąć. Co do Latynosa... Też zgoda. Mam pewną wprawę w kopaniu grobów...

Podszedł do zlewu, odkręcił wodę i napił się wprost spod kranu. Przepłukał usta. Splunął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Nie 16:34, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 17:03, 04 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Uśmiechnęła się nieznacznie.

- Mówię ci o tym właśnie dlatego, że oczekuję twojej pomocy.

Zaczęła pakować naleśniki w folię aluminiową. Dziwnie się czuła. Trochę jak nie ona. Albo ona za dawnych czasów. Decydowanie o czymkolwiek w ostatnim czasie nie przychodziło jej łatwo. Poddawała się temu, do czego skłaniali ją inni. A teraz. Teraz chciała wziąć sprawy w swoje ręce. Minął właściwie dopiero tydzień pobytu na wyspie, ale zaczęła już rozumieć, że nic tutaj nie gra i nie sposób zachowywać się jakby nadal była w bezpiecznym francuskim miasteczku.

- Naprawdę wolałabym napić się tego wina. - szepnęła bardziej do siebie niż do Jacoba, a potem dodała już głośniej. - Wszystko będzie dobrze, Jacob. Wiem, że to głupio brzmi, bo mamy trzy trupy i zupełnie niejasną sytuację co do pobytu tutaj, ale... Będzie dobrze.

Powiedziała to z przekonaniem, chociaż sama nie do końca w to wierzyła. Podejrzewała, że czekają ich jeszcze trudne chwile na wyspie. To wszystko przecież nie skończy się tak po prostu. Tylko czy to oznaczało, że ma się poddać?

- Komu w drogę... - zaczęła, ale nie skończyła. Ruszyła tylko w kierunku drzwi, posyłając przez ramię uśmiech Jacobowi.

[drewutnia]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 6:54, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Wpadła do domku i niemal od progu zaczęła wołać współlokatora.

- Robert! Robercie, jesteś?

Nikt jej nie odpowiedział. Usiadła więc na chwilę na kanapie, palce wczepiła we włosy. Rozglądała się po salonie, jakby widziała go pierwszy raz. Nie miała pojęcia, kto mógłby jej pomóc. Pośpiesznie przeszukiwała pamięć. Kogo poznała? Atenę i JJ jeszcze w hotelu. Tylko z tą drugą nawiązała nić sympatii, ale nie miała pojęcia, gdzie szukać blondynki. Tang? Niby to on został zaatakowany przez Dylana, ale... W samochodzie poznała Carmen, Carrie, Lynn i... Ryana. No świetnie, przedstawiłaś mu się w barze drugi raz. Nic dziwnego, że cię zignorował, Claude. Z żadnym z nich właściwie nie zamieniła już słowa. Sama poznała na lotnisku, ale właściwie nawet nie zdążyła z nim porozmawiać. Maxa ostatni raz widziała w samolocie. Patsy i Dylan? Z nimi w końcu mieszkała przez kilka dni. Nie wiedziała czy Patsy wrócił z dżungli, a mógłby się przydać. Jacob mu chyba ufał. A Dylan... Nie. Nie sądziła, że pomoże jej w jakikolwiek sposób. Jedyna osoba, na którą mogłaby liczyć i której ufała, była powodem jej bezsensownej szamotaniny w próbie znalezienia kogoś do pomocy. Westchnęła. Zmierzwiła dłońmi włosy, a potem ukryła twarz w dłoniach. Biła się z myślami. W końcu zerwała się z miejsca. Wybiegła z domku, trzaskając drzwiami.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Śro 13:55, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 10:48, 07 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Pochłonięci własnymi sprawami mieszkańcy nawet nie zauważyli, kiedy za oknami zapadł zmrok, przynosząc ze sobą znaczne ochłodzenie. Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na plac, zniechęcając do nocnych spacerów.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Śro 15:33, 07 Kwi 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Claude miała pecha. Niebywałego pecha.
Kiedy dziewczyna weszła do domku Robert akurat zszedł do piwnicy i przeglądał zapasy jakie im sporządzono. Zwykły zestawił "kanapki+ser+pomidor" po prostu mu się już przejadł. Nie było on mistrzem kulinarnym, więc szukał czegoś raczej prostego w przygotowaniu. Po głębszych poszukiwaniach uznał, że nie ma co się po co dalej męczyć, bo zaraz będzie noc, więc wziął jajka i postanowił, że zrobi sobie zwykłą jajecznicę. I w tym momencie padła żarówka. Spiżarnia była niewielka, ale mimo tego Robert nie mógł opuścić jej w miarę szybko, ponieważ nie chciał niczego rozwalić, jedzenia nie było aż tak dużo, że pod koniec ich przygody na wyspie będą go mieli jeszcze pod dostatkiem.
W tym momencie Claude zawołała mężczyznę. Robert chciał jej odpowiedzieć, ale, nie wiadomo od czego, miał tego dnia straszną chrypę, wiec tylko wychrypiał kilka słów bardzo cicho. Powoli stąpając zaczął wychodzić z spiżarni, ale kiedy wyszedł dziewczyna właśnie trząsnęła drzwiami. To może być coś ważnego, jej głos był taki.. dziwny... jakby lekko przerażony.... Sam nie wiem... Wziął tylko łyk wody, żeby mowa przychodziła mu łatwiej, i wyszedł za nią na placyk. Niestety Claude była już daleko...

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 23:52, 08 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień: 9

Nieoczekiwanie burza zaczęła słabnąć. Wyglądało na to, że pogoda na wyspie zazwyczaj zmieniała się bardzo gwałtownie. Słońce z łatwością przedzierało się przez resztki chmur. Temperatura podniosła się o kilkanaście stopni, racząc mieszkańców Ras-Shamra gorącym porankiem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 14:05, 15 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ostatnie promienie słońca znikły za horyzontem. Porywisty wiatr przygnał na niebo chmury, zza których tylko czasami wyglądał sierp księżyca. Zaczęło robić się chłodno, a ludzie mieli dziwne, niejasne poczucie, że to nie tylko efekt spadku temperatury. Wiadomość o śmierci Tanga jeszcze nie do wszystkich dotarła, ale w sercach tych, którzy byli jej świadkiem zagościł nieokreślony smutek. Noc zapowiadała się spokojnie, aczkolwiek w powietrzu dało się wyczuć posmak grozy.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 20:39, 19 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień: 10

Pierwsze promienie słońca rozjaśniły noc. Poranna mgła opadła na wyspę. Mimo wszystko dzień zapowiadał się ciepło, aczkolwiek pochmurno.

W miasteczku domek z numerem 3 reprezentował sobą już tylko zgliszcza. Po wybuchu zdezorientowani uczestnicy White Raven nie zmrużyli już oka. Niektórzy plątali się po placyku, próbując się zorientować co tak właściwie się stało. Inni – zatrzasnęli się we własnych mieszkaniach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Pon 20:55, 19 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 9:48, 25 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Czas płynął nieubłaganie, wciągając słońce coraz wyżej nieba. Chmury znikły, rozgonione przez oceaniczne wiatry, a mieszkańcy wyspy mogli podziwiać błękit czystego nieba. Nastało południe.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 10:53, 25 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zamknęła delikatnie drzwi, przekręciła klucz. Oparła czoło o ciepłe drewno i tkwiła tak przez jakiś czas. Czuła się, jakby plątanie się po dżungli było tylko snem, koszmarek, z którego właśnie się wybudza. A powód tych bezsensownych spacerów... Powłócząc nogami weszła do saloniku, rozejrzała się dość nieprzytomnie. Okno od zachodniej strony było roztrzaskane. W stanie, w jakim była naprawdę nie interesowała ją przyczyna.

- Jacob?! - zawołała bez nadziei.

Gdy nikt jej nie odpowiedział, od razu ruszyła do łazienki. Po wyjściu z dżungli, wśród namiastki cywilizacji, czuła jak niewyobrażalnie śmierdzi. Rozebrała się i - całkiem naga - wrzuciła brudne ciuchy do miski, zalała wodą, zasypała proszkiem do prania.

Wyrzuć te łachy w cholerę. Po co to robisz? Masz za dużo sił?
- szydziła sama z siebie. Miała wrażenie, że jeszcze chwila, a popadnie w obłęd.

Pół godziny spędzonej pod prysznicem sprawiło, że czuła się o niebo lepiej. Czysta, pachnąca. Jakby żadne złe rzeczy nie miały na wyspie miejsca. Nikt nie zginął, nikt nikogo nie uprowadził, wcale nie była w dżungli. Owinięta ręcznikiem zjadła w kuchni i nawet nie pamiętała co wkładała do ust. Było jej wszystko jedno, byle tylko się nasycić. Potem ubrała świeżą bieliznę i koszulkę. Rzuciła się na łóżko. Zdążyła zapaść w kamienny sen, zanim upadła na pościel.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 21:35, 29 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ostatnie promienie słońca topiły się w oceanie. Rozgwieżdżone niebo wydawało się zapowiadać spokojną noc, ale czy taka miała być w istocie?

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 8 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin