www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Jacob, Robert, Debbie, Annabell
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 31, 32, 33  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 0:50, 17 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Jacob zniknął w łazience, a "Obcy" najwyraźniej wciąż nie zdawał sobie sprawy z obecności Jen.
Oparła się plecami o ścianę i zamknęła oczy. Policzyła w myślach od jednego do pięćdziesięciu, a potem od pięćdziesięciu do jednego, po czym ponownie zajrzała do domku.
Salon był pusty - przynajmniej z tego, co dostrzegła przez szparę.
Otworzyła drzwi szerzej modląc się w duchu, by zawiasy nie skrzypnęły. Zrobiła parę kroków do środka i nastawiła uszu.
W łazience szumiała woda pod prysznicem - Jacob wciąż się kąpał. Z kuchni zaś dochodziły odgłosy buszowania w lodówce.
Cofnęła się do jednej z sypialni i upewniwszy się, że nikogo w niej nie ma, schowała się w niej.
Po dłuższej chwili Obcy pojawił się znów w salonie, rozejrzał się i podszedł do sąsiednich drzwi sypialni. Jen niewiele myśląc postanowiła się ujawnić.
Wycelowała broń w nieznajomego i zrobiła krok do środka.
- Nie rób żadnych gwałtownych ruchów, to nic się nikomu nie stanie - odezwała się cichym, spokojnym głosem, choć serce chciało jej niemal wyskoczyć z piersi, a dłonie pociły się na potęgę. - Ostrzegam - jeden ruch a strzelę. A z tej odległości raczej na pewno trafię. Wyjmij swoją broń i odrzuć od siebie. Podnieś powoli ręce do góry i spleć za głową. Usiądź na kanapie. A potem powiedz kim jesteś i co tutaj robisz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 1:02, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
John Robertson
PostWysłany: Pon 0:51, 17 Maj 2010


Dołączył: 28 Mar 2010

Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Drzwi od łazienki trzasnęły. Robertson nie ruszył się z miejsca, stojąc w progu. Nie chodziło nawet o niepewność czy nieśmiałość - po prostu już dawno nie widział niczego nowego i tak bardzo... domowego. Czuł się raczej jak w letniskowym domku na wakacjach, a nie jak na "bezludnej" wyspie. Rzucił plecak na sofę, okrążył salonik, niczym tygrys miotający się w klatce, zaglądając w każdy kąt. Potem przeszedł do kuchni. Najpierw chciał spenetrować szafki, ale ciekawsza okazała się lodówka, a raczej jej wnętrze. Robertson niemal otworzył usta w geście niemego zachwytu. Na półkach wydawało się być wszystko i to owo "wszystko" zaczął wyciągać. Poszperał jeszcze po szafkach. Znalazłszy chleb ugryzł bochenek nawet nie zastanawiając się na tym, by ukroić kromkę. Jeszcze z pełnymi ustami przeglądał wyciągnięte z lodówki produkty. Nie mógł się nacieszyć ich widokiem, ślina wciąż napływała mu do ust. Próbował wszystkiego - twarogu, żółtego sera, szynki, mleka, parówek. Sam nie wiedział za co ma się zabrać. Szczęka zaczynała go już boleć z gwałtownego przeżuwania. Nagle jego wzrok padł na ekspres do kawy. John położył na nim dłonie z niemal nabożną czcią, a po kilkunastu minutach pił już ciemny płyn z jakiegoś zielonego kubka. Uśmiechnął się błogo.

Warto było przedzierać się kilometrami przez te cholerne chaszcze.

Dobiegające z łazienki dźwięki wskazywały na to, że Jacob nadal bierze prysznic. Robertson przechadzał się więc po mieszkaniu. Zajrzał do pokoju, w którym miał spać. Nie wyglądał na opuszczony, ale John postanowił się nad tym nie zastanawiać. Przynajmniej ie teraz. Zerknął na drzwi od łazienki, a następnie stanął w progu pokoju, do którego wszedł wcześniej Jacob. Upił łyk kawy.

A więc ta dziewczyna sobie u ciebie pomieszkuje. Co, przyjacielu? Ponownie przechylił kubek do ust. Chyba naprawdę będę musiał ją przeprosić, jeśli chcę zyskać sobie przychylność tego całego Uppera.

Nagle usłyszał za sobą kobiecy głos. Odwrócił się wolno. Młoda blondynka mierzyła do niego z broni. Kiedy z jej ust padały kolejne rozkazy, Robertson nie mógł powstrzymać kącików ust przed lekkim drganiem. Bo co niby miał zrobić z kubkiem? Wolnym, ostrożnym ruchem odstawił kawę na stojący niedaleko stolik. Dziewczyna wodziła za nim uważnym spojrzeniem.

- Nie mam broni. - powiedział, zaplatając dłonie za głową, powoli podszedł do kanapy. Usiadł. Nie tracił kontaktu wzrokowego z kobietą. - Nazywam się John Robertson.

No ładnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez John Robertson dnia Pon 1:16, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 6:05, 17 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Blondi - przemknęło jej przez głowę pod własnym adresem - Totalna Blondi. Co z nim teraz zrobisz? Zastrzelisz? Czy napijesz się z nim kawy?
Broń wymusiła posłuszeństwo - to znaczy na razie posłuchał jej poleceń. A teraz co mu polecisz? Żeby zniknął? Rozpłynął się jak podczas teletransportu w "Star Trek-u"?
- Nie jesteś jednym z nas - odezwała się, czując, jak pistolet w jej uchwycie zaczyna powoli drżeć. Był ciężki. Na tyle, że mimo, że trzymała go oburącz, jej wyciągnięte ręce zaczynały się męczyć. - Kim więc jesteś? Nie lubimy tu obcych. Wizyta ostatniego gościa zostawiła za sobą zniszczenie i śmierć. Więc albo natychmiast powiesz mi skąd się tu wziąłeś i czemu ktoś z twoich ludzi chciał nas pozabijać, albo...
Albo co? Zaczniesz strzelać?
- ...albo nie wiem, co zrobię - dopowiedziała, zgodnie z prawdą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Pon 9:45, 17 Maj 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob miał na sobie jedynie ręcznik zawinięty wokół pasa - tylko tyle zdążył na siebie wrzucić, kiedy usłyszał dobiegającą z salonu wymianę zdań. Nie miał nawet czasu wytrzeć się dokładnie do sucha. Cicho odemknął drzwi i wyjrzał z łazienki. To, co zobaczył, potwierdziło jego najgorsze obawy. Zaskoczył go jedynie fakt, że to, co nieuchronne, stało się tak szybko. Na dziwne słowa Jenefer odnośnie zniszczenia i śmierci na razie nie zwrócił uwagi. Musiał coś zrobić. I to szybko, zanim ta uzbrojona blondyneczka wyrządzi komuś krzywdę.

- Podpowiem ci, gówniaro - odezwał się głośno, wychodząc z łazienki - Opuścisz tę zabaweczkę i wyjaśnisz mi, co takiego, do jasnej cholery, robisz w moim domu. Nie pamiętam, żebym cię zapraszał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 11:09, 17 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Niemal podskoczyła na dźwięk głosu Jacoba. Zdezorientowała, zerknęła na niego i uśmiechnęła się nerwowo. Słowa mężczyzny zszokowały ją do tego stopnia, że opuściła nieco pistolet.
Dezorientacja była tak wielka, że najchętniej odwróciłaby się i wybiegła. Ale wtedy... On by tu został. W domu. i w miasteczku. Czuła, jak zaczyna ją opanowywać wściekłość.
- To obcy! - Taki sam, jak ten... Kevin, czy jak mu tam było! - podniosła głos, który zaczął pobrzmiewać histeryczną nutką. - Ten, co postrzelił Sama, wysadził w powietrze "trójkę", zabił w niej Emmę i Juno, a potem próbował zabić Petera! A ty się pytasz, co ja robię w twoim domu?! Nie wiem co robię! Próbuję się dowiedzieć o co tu, do jasnej cholery chodzi! A skąd ty znasz tego człowieka? I skąd jesteś pewny, że nie wsadzi ci noża w plecy?
Cofnęła się jeszcze o krok i oparła o ścianę. Ponownie uniosła broń celując tym razem w Jacoba, lecz po chwili zdała sobie sprawę z głupoty tego gestu. Nawet, jeżeli był w zmowie z obcym - czy obcymi - wymachiwanie pistoletem i tak nic nie da.
Tak, jak wcześniej opanowała ją nagła wściekłość, tak teraz uleciała ona niczym powietrze z dziurawego balonika.
- Ja tylko chcę, żeby nikt więcej nie zrobił mi krzywdy... - jęknęła, a w jej oczach zalśniły łzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Pon 11:14, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Pon 13:46, 17 Maj 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Grad słów i strzępków informacji, jakim zasypała Jacoba dziewczyna, wywołał kompletny mętlik w głowie mężczyzny. Mimo wszystko nie próbował jej przerywać, czekał cierpliwie aż wyrzuci z siebie wszystko, co wyrzucić najwyraźniej musiała. W jej oczach dostrzegał strach i desperację, a to nie było najlepszym połączeniem. Jacob wiedział o tym z autopsji. Gdy jednak Jenefer wymierzyła broń w niego, czas pobłażliwości dobiegł końca. Twarz Jacoba zasnuł cień źle ukrywanej złości.

- Ten człowiek nazywa się John Robertson - wycedził przez zaciśnięte zęby, ruszając powolnym, lecz stanowczym krokiem w stronę dziewczyny - Owszem, jest obcy, ale nie bardziej niż my na tej wyspie - minął sofę, wpatrzony w przeszklone łzami oczy Jenefer - Chcesz wiedzieć o co tu chodzi? Być może Robertson częściowo ci to wyjaśni... - był już o kilka kroków od dziewczyny, kiedy nieoczekiwanie przystanął w miejscu i założył ręce na piersi. Widział wycelowany w siebie pistolet, niewielki czarny wylot lufy, palec niebezpiecznie drżący na spuście.

- Nie musisz się bać - powiedział cicho, spokojniej, wyciągając rękę po broń. - Nikt cię tutaj nie skrzywdzi, Jenefer.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
John Robertson
PostWysłany: Pon 14:01, 17 Maj 2010


Dołączył: 28 Mar 2010

Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Robertson nie reagował na wypowiadane przez blondynkę słowa. Całą swoją uwagę skupił na lufie, na całej broni, która zaczynała drżeć w niepewnych dłoniach dziewczyny. Teraz już wiedział, że ona nie ma zielonego pojęcia co zrobić, tym bardziej, że sama to powiedziała. To tylko mała przerażona dziewczynka, przemknęło mu przez myśl, ale nie było w tym żadnych emocji tylko chłodna kalkulacja. Kiedy Jacob wyszedł z łazienki, Robertson pozwolił sobie na opuszczenie rąk. Jego ciało było gotowe na każdy ruch. Tymczasem dziewczyna wpadła w jakąś histerię. Zaczęła wrzucać z siebie zdania, których znaczenia nie rozumiał, wymachując przy tym bronią. W kierunku Uppera. John uśmiechnął się krzywo. To bardzo zły pomysł, koleżanko, zauważył w myślach. Tymczasem Jacob zaczął działać, chciał uspokoić dziewczynę, więc Robertson nie ingerował. Jego reakcje mogły tylko zaszkodzić.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 16:12, 17 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Opuściła broń, łzy pociekły jej po policzkach. Opierając się plecami o ścianę osunęła się po niej i usiadła na podłodze. Pistolet głucho stuknął, gdy wypadł z dłoni dziewczyny i opadł na deski podłogi.
- Przepraszam - wyszlochała - Ja już po prostu nie mogę... To miał być tylko pobyt na wyspie. Nikt nie mówił o trupach, strzelaninach, wybuchach... Ja już chcę wrócić do domu... - podniosła oczy na Jacoba. - Przepraszam, że weszłam do twojego domu. I... i za to - gestem wskazała na broń.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Pon 17:26, 17 Maj 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Wreszcie coś sensownego - pomyślał Jacob, schylając się po pistolet i uważając, by nie rozplątał mu się ręcznik. Brakowało tylko tego, aby Jen wzięła go za zboczeńca. Wyciągnąwszy magazynek z broni, odłożył ją na stolik. Nie miał pojęcia, skąd oni wszyscy mieli taki arsenał, ale wprawiało go to w ostrą irytację.

Nie wiedząc, co takiego mógłby powiedzieć Jen aby ją uspokoić, wzruszył lekko ramionami. - Idę się ubrać - mruknął i zerknął na Robertsona. - Popilnujecie siebie przez chwilę nawzajem, dobrze? To tylko dwie minuty. Potem powiesz nam - ponownie zwrócił się do Jen - co takiego właściwie się stało.

Odwrócił się na pięcie i poczłapał do łazienki, zostawiając na podłodze mokre ślady stóp.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
John Robertson
PostWysłany: Pon 18:34, 17 Maj 2010


Dołączył: 28 Mar 2010

Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Robertson obserwował scenę z obojętnym wyrazem twarzy. Reakcje blond-histeryczki wprawiły go w stan powątpiewania. Mieli się bronić przed "tamtymi", mając w szeregach takich jak ona? Fakt, to akurat jest jakaś młodziutka zagubiona kobietka, ale... Pokręcił głową. Jacob twierdził, że do nikogo nie będzie strzelał, blondynka strzelać nie była w stanie, a ta cała Claude na myśl o strzelaniu do kogokolwiek pewnie by się rozpłakała. Z zamyślenia wyrwał go głos Jacoba. Przez chwilę patrzył jak mężczyzna odchodzi, potem przeniósł wzrok na - jak Upper się do niej zwrócił? - Jenefer. Nie miał ochoty na żadne gesty, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jego wizerunek i tak ma jedną wielką rysę. Nie mógł sobie pozwolić na więcej. Podszedł więc do dziewczyny i przykucnął przy niej, podając dłoń.

- No, nie płacz już. - starał się, by jego głos brzmiał troskliwie, chociaż już nie pamiętał jak to się robi. - Nic się nie stało. Wszyscy tutaj jesteśmy trochę przestraszeni. Chodź, napijemy się czegoś, zanim wróci Jacob.

Czekał aż dziewczyna chwyci jego dłoń, by pomógł jej wstać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pon 19:57, 17 Maj 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

//Początek postu jest w południe na placyku, piszę tutaj by nie wstawiać mnóstwa krótkich dwuzdaniowych nic nie wnoszących postów//

Na placyku Robert zauważył tylko jedna blondynkę, która nie wyglądała na osobę wiedzącą coś o naprawianiu okien. Udał się więc do baru, ale gdy zauważył ludzi rozmawiających przy alkoholu odechciało mu się nie tyle co naprawiać okna, ile w ogóle rozmawiać z kimkolwiek. Kiedy wracał do domku zrobiło się już ciemno. Ile ja spałem w tej wannie... - pomyślał i kichnął. Zobaczył, że w pokoju pali się jakieś światło. Nacisnął na klamkę i kichnął raz jeszcze, tym razem dużo bardziej efektownie. Wyjął chusteczkę i zaczął sobie wycierać nią twarz, która niestety cała była w smarkach.

- Dobry wieczór Claude. - powiedział wchodząc do środka. Dopiero po chwili zza chusteczki zauważył, że w jego domu wcale nie jest Claude, tylko obcy, który porwał Jacoba i jedna z dziewczyn z miasteczka. Nie za bardzo wiedział, co powiedzieć, więc na początku tylko wziął chusteczkę z twarzy i wepchnął ją do kieszeni. Po krótkiej chwili, w której po głowie Roberta przemknęły się miliony myśli odezwał się. - Można wiedzieć, co tutaj robisz? - Pytanie było skierowane do mężczyzny, bo, jak Robert myślał, to on jest tu panem sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 20:34, 17 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Jacob zniknął w łazience, a ten nieznajomy... John? podszedł do niej i - kucnąwszy - wyciągnął rękę.
Wyciągnęła ku niemu dłoń ostrożnie, jakby mógł ją oparzyć, lecz po chwili chwyciła go pewnie i pozwoliła pomóc sobie w doprowadzeniu do pionu.
- Dziękuję. I wybacz - pociągnęła nosem i otarła mokre oczy wierzchem dłoni - przepraszam. Nie chciałam się tak rozkleić... To... niepodobne do mnie. Po prostu... chyba za dużo wszystkiego na raz.
Podeszła do fotela i usiadła w nim, po chwili podciągnęła nogi i usiadła po turecku. Odchyliła się do tyłu i z kieszeni jeansów wydłubała paczkę papierosów. Wyjęła jednego i zapaliła, potem dopiero przypomniała sobie o Johnie. Wyciągnęła w jego kierunku paczkę.
- Palisz...?
- Dobry wieczór, Claude - rozległo się od progu.
Jen, zaskoczona, odwróciła głowę w kierunku drzwi i dostrzegła jednego z mieszkańców miasteczka. Tego przynajmniej znam z widzenia...
Wyglądał na zaskoczonego, a jego wzrok spoczął na obcym.
- Można wiedzieć, co tutaj robisz? - spytał.
- Wygląda na to, że najbardziej zorientowany jest tutaj Jacob - odezwała się pierwsza, mimo, że nikt nie pytał jej o zdanie. Siąknęła nosem. - To on przyprowadził tutaj naszego... gościa. I wydaje mi się, że czekają nas dwie długie opowieści. Jedna o tym, skąd tutaj pojawił się nasz gość, a druga o tym, co się zdarzyło w naszym miasteczku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pon 20:49, 17 Maj 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Głos zabrała jednak dziewczyna, ale Robert ciągle patrzył się w oczy porywacza. Dopiero po chwili doszło do niego, co usłyszał i odwrócił głowę w stronę Jen.
- Jacob wrócił? Gdzie jest? - krzyknął nie namyślając się zbytnio.
Jeśli Jacob wrócił, to co robi tutaj ten... Chyba, że role się odwróciły... A może to tylko gra pozorów... Może to ciągle Jacob jest jeńcem... A może... Nie, przecież nie porywałby go wtedy... - myśli krążyły Robertowi z prędkością, z jaką nie krążyły od dobrych piętnastu lat.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
John Robertson
PostWysłany: Pon 21:51, 17 Maj 2010


Dołączył: 28 Mar 2010

Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Początkowo myślał, że to na poły harde, na poły rozhisteryzowane dziewczę odrzuci jego gest. Więc kiedy dziewczyna podała mu dłoń, odetchnął w duchu. Nie skomentował jej słów. Uśmiechnął się tylko i skinął głową. Miał nadzieję, że zinterpretowała to na jego korzyść. A po chwili był już tego pewien skoro Jenefer zaproponowała mu papierosa.

Fajki!

Nieco drżącą dłonią wciągnął papierosa z podanej paczki. Wtedy do salonu wszedł jakiś mężczyzna. Robertson posłał w jego kierunku baczne spojrzenie. Pamiętał go. Nim zdążył odpowiedzieć na zadane pytanie, zrobiła to za niego dziewczyna. Wsadził papierosa do ust i rozłożył ręce w geście "cóż więcej mogę dodać?". Nie chciał na razie mówić więcej niż było to konieczne. Potem przeniósł wzrok na Jenefer.

- Byłbym wdzięczny za ogień. - uśmiechnął się nieznacznie, a chwilę po tym, jak otrzymał od blondynki zapalniczkę, wdychał już w płuca papierosowy dym.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Wto 9:48, 18 Maj 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob ubierał się niespiesznie. Słyszał przez drzwi całą wymianę zdań, włącznie z niespodziewaną kwestią Roberta, ale nie zamierzał na razie się wtrącać. Ta konfrontacja mogła okazać się całkiem interesująca. Zresztą, Jacob nie pamiętał, by Robertson mianował go na swojego rzecznika prasowego. Coś jednak sprawiło, że Jacob w drugą nogawkę spodni wbił się dwa razy szybciej niż w pierwszą. Było to pstryknięcie zapalniczki - w rządnym nikotyny umyśle Jacoba głośne jak wystrzał artyleryjski. Nie tracąc czasu na szukanie skarpetek, mężczyzna wrócił do salonu.

- No proszę - mruknął, zastawszy Robertsona i Jenefer palących papierosy. W pobliżu wyjścia stał osłupiały Robert. Jacob uśmiechnął się lekko na widok reakcji swojego współlokatora. Zaraz jednak spoważniał. - Witaj - rzucił zdawkowo. - Gdzie Claude? Wszystko w porządku? - ziarno niepokoju zasiane przez Jenefer teraz zaczynało kiełkować. Jacob sądził, że to on wraz z Johnem mieli problemy w dżungli, ale najwyraźniej w miasteczku nie działo się wiele lepiej podczas jego nieobecności. Robert nie odpowiadał, wciąż wodząc wzrokiem od Johna do Jacoba.

- Mam to pod względną kontrolą - powiedział Jacob. Miał szczerą nadzieję, że tak jest w rzeczywistości.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 10 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin