www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Jacob, Robert, Debbie, Annabell
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 31, 32, 33  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 8:51, 02 Maj 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień: 11

Poranek przywitał mieszkańców wyspy ciepłymi promieniami słońca.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 12:20, 02 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Trel jakiegoś drobnego ptactwa delikatnie wybudził Claude z błogiego snu. Wyciągnęła się na całej długości łóżka, napawając się wypoczynkiem. Gdzieś w głębi świadomości trapiły ją problemy miasteczka, miliony pytań dopiero się krystalizowały, ale teraz mogła myśleć tylko o wygodnym, czystym łóżku.

Boże, jak dobrze, że to przeżyłam.

Wzięła gorącą kąpiel, aby odprężyć się do granic możliwości. Przynajmniej taki miała zamiar, jednak beztroska szybko wywołała wspomnienia, a te natrętne, niezbyt wesołe myśli. Czy z Jacobem wszystko w porządku? Dlaczego jeden z domków spłonął i czy nikomu nic się nie stało? Co wydarzyło się podczas jej nieobecności? Jak czuje się Dylan... Ostatnie pytania sprawiło, że skrzywiła się brzydko. Nie mogła się powstrzymać od troski, za dużo doświadczeń łączyło ją z Dylanem, nawet jeśli były złe. Nabrała w płuca powietrza i zsunęła się pod wodę, która wytłumiła nieco myśli.

Po relaksie, który okazał się dość wątpliwy, Claude zrobiła pożywne śniadanie. Nagle otworzyła szerzej oczy, jakby sobie o czymś przypomniała. Przyniosła z pokoju zeszyt od Guido i rozłożyła go przed sobą. Długopis drżał jej nieco w ręce.

Nie wiem, który to dzień Guido. Na pewno minął tydzień, ale nie potrafię podać dokładnej liczby. Poranek jest przecudowny, aż czerpię maksimum przyjemności z samotnego śniadania... Wcale nie jest fajnie, braciszku. Szczerze mówiąc jest kiepsko. A właściwie jeśli mam napisać prawdę – jest tragicznie. Chciałabym obiecać Ci obicie mordy za tę felerną wycieczkę, po moim powrocie, ale bardzo prawdopodobne, że nie wrócę. Mamy już trzy trupy. A z jednego domku pozostały tylko zgliszcza. Nikt nie wie, co się dzieje. Nawet nie mają pomysłu, co można z tym zrobić. Jesteśmy, jak ślepe kocięta – całkowicie bezbronni. Żałuję, że nie możesz być przy mnie, bo nie mam tu żadnego oparcia. Albo inaczej - moje oparcie się zgubiło. W każdym razie - bardzo tego potrzebuję. Staram się być silna, tylko jakoś specjalnie mi nie wychodzi. Na szczęście jest coraz lepiej, granica wytrzymałości wciąż się przesuwa, a ja czuję jak...

Odłożyła długopis i zakryła dłonią oczy, ścisnęła powieki, bo tak naprawdę czuła się jakby spisywała pamiętnik pożegnalny, jakąś parodię testamentu.

...zmieniam się coraz bardziej. - dokończyła i odłożyła długopis. Wróciła do jedzenia, a przeżuwając myślała, że przydałaby się jakaś muzyka. Albo książka. Przypomniała sobie, że Chłopaków Anansiego zostawiła w "starym" domku. Westchnęła. Nie miała na razie ochoty na wizytę w tamtych progach, mimo że tęskniła za Eltonem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 15:39, 02 Maj 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert ominął bar i inne domki, kiedy przyszedł do miasteczka. Większość osób pewnie jeszcze spała, ale nie chciał, by przestraszyli się na widok jakiegoś człowieka ubranego w niewiadomo co. Bo teraz na pewno nie wyglądał jak ktoś z Ras-shamry. Idąc do swojego domku wmurowało go nagle w ziemię. Zobaczył, że domek obok po prostu zniknął. Zostały tylko zgliszcza. Co się stało? Był tu jakiś pożar? - pomyślał. Po krótkiej chwili wpatrywania się w zgliszcza przeszedł obok i wszedł w końcu do swojego mieszkania. Było cicho, więc na początku myślał, że jest pusty. Po chwili zorientował się, że jednak ktoś jest w kuchni. Wszedł i zobaczył Claude. Więc ona już tu jest, razem z Dylanem wrócili dawno temu. Odpoczęła, je sobie śniadanie...
- Witam. - powiedział Robert lekko zachrypniętym głosem. - Widzę, że już wypoczęłaś... Pewnie wróciłaś jeszcze wczoraj. Cóż, musieliście być naprawdę padnięci, skoro nie zauważyliście, że zostałem w tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 17:58, 02 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Drzwi trzasnęły cicho, co wyrwało Claude z zamyślenia. Poderwała się na nogi. Jacob! - przemknęło jej przez myśl, ale w progu kuchni po chwili ukazał się Robert. Zamarła, ale zaraz potem odetchnęła z ulgą, kładąc bezwiednie rękę na sercu. Jak to dobrze, że jemu też nic nie jest... Ale potem Robert się odezwał i Claude poczuła, jak uginają jej się nogi. Skąd w jego głosie tyle wyrzutu? Przecież rozdzielili się całkowicie przypadkowo, a poszukiwania w stanie w jakim była dziewczyna i Dylan raczej groziły ich śmiercią z wycieńczenia niż odnalezieniem kogokolwiek. Zrobiło jej się strasznie przykro, że mężczyźnie z taką łatwością przyszedł osąd nad jej osobą. Zaraz jednak uświadomiła sobie jak wygląda Robert, w jakim jest stanie i ile dni spędził w dżungli. Zmarszczyła lekko brwi. Nie czas na mazanie się i łkanie.

- Myśl co chcesz, Robercie. - rzuciła krótko, nieco zbyt ostro, jak na nią.

Wzięła mężczyznę pod ramię, tak by się na niej wsparł i zaprowadziła go na kanapę, gdzie mógł się wygodnie rozsiąść, dać odpocząć nogom. Ba, dać odpocząć całemu ciału. Nachyliła się, ujęła jego twarz w dłonie.

- Przepraszam, Robercie. W dżungli... - westchnęła. - Czasem nic nie można zrobić. Nie ma się wyboru.

Szybko czmychnęła do kuchni, po czym przyniosła stos kanapek na talerzu. Podsunęła je Robertowi pod nos, a następnie poszła do łazienki, by przygotować mu kąpie. Kiedy wróciła, przysiadła na przeciwnym końcu kanapy.

- Zjedz. Wiem, że jesteś wyczerpany, ale kąpiel dobrze ci zrobi. Jak czysty walniesz się do łóżka, by odespać ten nasz głupi wypad, to będziesz spał jak dziecko. - posłała mu ciepły uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 18:24, 02 Maj 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Po chwili Robertowi minął zły humor. Claude wiedziała, jak zniwelować negatywne emocje. W sumie to ma racje, byli w takim samym położeniu jak ja. - pomyślał siadając na kanapie.
- Dobrze, już dobrze, pewnie ty też ledwo żyłaś, kiedy wróciłaś do domu. - powiedział i spojrzał na kanapki - Jestem głodny jak wilk, ale nie wiem, czy moje usta mają tyle siły, by zjeść je wszystkie.
Powoli zaczął wkładać kanapki do ust. Każdy kawałek żuł jednak bardzo długo, bo był bardzo zmęczony. Nie zjadł nawet połowy, gdy jego usta już nie były w stanie przyjąć więcej jedzenia. W tym momencie Claude wyszła z łazienki po przygotowaniu mu kąpieli.
-Dzięki - tylko na tyle pozwalały mu jego siły.

Wstał i powolnym krokiem poszedł do łazienki. Zdjął z siebie ubrania, które nie nadawały się już do noszenia i wszedł do wanny. Czując ukojenie w całym swoim ciele zaczął spokojnie analizować to, co go ostatnio spotkało. W tej dżungli nie jest bezpiecznie. Ten koleś co porwał Jacoba na pewno nie da sie złapać, a jak będziemy bliżej jego kryjówki, to pewnie nas powystrzela z ukrycia... Nie, nie powinniśmy więcej chodzić do dżungli. Nawet na plażę. A juz na pewno nie tam... Chociaż, u nas też nie jest bezpiecznie. Udało mu się wejść do naszego obozu. Gdyby chciał, to by nas od razu powystrzelał, a nie czekał na rozwój akcji by porwać Jacoba. Moglibyśmy zrobić jakieś ogrodzenie, poprzydzielać warty... Nie, to bez sensu, to dobre dla harcerzy, ale tu... Ale trzeba coś zrobić. I na pewno nie będzie można się rozdzielać. Nigdy nie być samemu. Nawet na środku placu... Tak rozmyślając Robert nawet nie zauważył, jak zasnął leżąc w wannie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Nie 18:25, 02 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 18:50, 02 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Drzwi łazienki zatrzasnęły się, a Claude opadła plecami na kanapę, uśmiechając się lekko. Z ulgą. Przynajmniej Robertowi nic nie jest.

Jeszcze tylko, żeby Jacob...

Usiadła gwałtownie. Jacob nadal nie wrócił, zastanawiała się czy wszcząć alarm, powiedzieć komuś. Ale komu? I czy to cokolwiek da? Może po prostu puścić tę informację pocztą pantoflową? Nie miała pojęcia, jak powinna się zachować. Z tego co zaobserwowała, Jacob nie należał do osób, które zaprzyjaźniałyby się z otoczeniem, więc czy kogokolwiek ruszy jego "zniknięcie"? Raczej nie, ale mogła postraszyć innych tajemniczym mężczyzną z lasu. Wtedy ludzie poczuliby, że to dotyczy również ich, że są zagrożenie, może wtedy...

Czy naprawdę nie pozostaje ci nic innego, jak bezczynność, Claude? - wstała i poszła do kuchni, by posprzątać po śniadaniu. - Dlaczego, do cholery, nie możesz niczego wymyślić?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jazeera
PostWysłany: Pon 16:01, 03 Maj 2010


Dołączył: 01 Maj 2010

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opole

Annabell weszła do domku, zauważając swoją współlokatorkę która akurat kręciła się przy kuchennym blacie, podeszła bliżej i wzięła czajnik wlewając do niego wody. Przygryzła dolną wargę, wymyślając najlepszą odpowiedź, do zagadania. Jak się spało, to chyba zły pomysł. Skarciła się w myślach i zaparzyła malinową herbatkę siadając przy stoliku.

____________

Dziewczyna włożyła pustą filiżankę po herbacie do zlewu i poszła w stronę przychodni, gdyż zauważyła z okna, że kilka osób właśnie zmierzało w tamtym kierunku.

[ niewielka przychodnia ]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jazeera dnia Pon 19:12, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 23:50, 03 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Drgnęła nerwowo, gdy w kuchni pojawiła się kobieta, której nie znała. Po jej swobodnym i pewnym zachowaniu domyśliła się, że ona również mieszka w domku Jacoba. Nie znały się, nawet jej wcześniej nie widziała.

- Cześć. - powiedziała wolno, starając się, by jej głos brzmiał naturalnie.

Zastanawiała się, jak się przedstawić, jako kto? Niespecjalnie podobało jej się miano "gosposi Jacoba", brzmiało zbyt dwuznacznie. Nie chciała też opowiadać kim jest i dlaczego nagle zamieszkała w "dwójce". Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że milczenie nie jest zbyt uprzejmie. Nieznajoma zaczęła robić sobie herbatę, właściwie ignorując Francuzkę, a Claude z jakiegoś powodu czuła się jeszcze bardziej skrępowana.

- Muszę... - przełknęła ślinę. - Muszę posprzątać.

Ależ ty błyskotliwa jesteś, Claude. Szkoda gadać! - pomyślała zjadliwie o samej sobie, ale mimo wszystko skierowała się do pokoju Jacoba, zgarniając wcześniej zeszyt z kuchennego stolika. Właściwie to rzeczywiście powinna ogarnąć swoje rzeczy, w ostatecznym rozrachunku nie była przecież u siebie.

- A tak w ogóle to jestem Claude. - rzuciła jeszcze przez ramię i zamknęła się w pokoju. Czuła jak znów ogarnia ją zmęczenie, z powodu tego, co dzieje się na wyspie. Usłyszała jeszcze, jak drzwi frontowe trzaskają. Najwyraźniej spotkana w kuchni brunetka opuściła ten szczęśliwy przybytek. Dziewczyna wtuliła twarz w poduszkę, co stłumiło westchnienie. Czuła się nieswojo z tym, że tak obojętnie potraktowała, bądź co bądź, współlokatorkę. Mogła nawiązać rozmowę, zapytać, co działo się w wiosce, a ona... Co się z tobą dzieje, Claude? Obojętniejesz? Popadasz w apatię? Weź się w garść! - pomyślała bez entuzjazmu i zwinęła się na łóżku. Najchętniej przespałaby to wszystko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Sob 14:18, 08 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 1:15, 09 Maj 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Południe nastało szybciej, niż można się było tego spodziewać. Wyspa zdawała się rządzić swoim własnym poczuciem czasu. Ciężkie chmury zawisły nad niebem, zwiastując deszcz.

Pantera czmychnęła w zarośla. Nikomu nic się nie stało, jednakże nie był to pocieszający fakt. Mieszkańcy czuli się jeszcze bardziej zaniepokojeni. Nie dość, że wrażenia odnośnie do morderstw nadal były nad wyraz świeże, to jeszcze to zwierzę… Nikt nie mógł czuć się bezpiecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 21:08, 09 Maj 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert obudził się. Od razu poczuł dziwne uczucie, jakby był mokry, tylko nie w 100%, tylko w 1000%. Odwrócił wzrok od światłą i zobaczył, że jest w wannie. Przez te kilka godzin, w których w niej spał woda zrobiła się strasznie zimna. Powoli wyszedł z niej, sięgnął po ręcznik i kichnął Tylko tego mi brakowało... - pomyślał odkładając ręcznik i szukając chusteczek. Claude mówiła, że jak będę czysty, to będę spał jak dziecko... Chyba nie wiedziała, jak bardzo miała rację...

Po chwili skończył się wycierać. Jego włosy były na tyle krótkie, że odbyło się bez szukania suszarki. Następnie wyszedł z łazienki, poszedł do pokoju, kichnął i założył czyste ubranie. Teraz już nie mam zamiaru ani razu wyjść z tego domu... - Pomyślał delektując się wszelką czystością. - [/i] Chyba, że zostanie z niego to, co z tego obok.[/i] - Wyjrzał przez okno idealnie na to, co zostało z domku numer 3. - Trzeba się dowiedzieć, co się stało... Ale najpierw lepiej zrobić coś z tymi oknami... Noce są ciepłe, ale ja i tak jestem chory... No, i wymienię jeszcze tą żarówkę w spiżarni. Po chwili Robert wstał i zaczął szukać żarówki kichając co jakiś czas.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Nie 21:08, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 11:12, 10 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zza drzwi dało się słyszeć krzątanie i Claude podniosła głowę, nasłuchując. Zdecydowanie ktoś był w domku. Tamta dziewczyna, może Robert, a może... Poderwała się, przypadła do drzwi, ale zanim je otworzyła, oparła czoło o drewno i wzięła kilka głębokich wdechów. Chciała się uspokoić. Wyciszyć naiwne oczekiwanie. Wyszła z pokoju. Pierwsze, co usłyszała, to kichnięcie. Uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę źródła dźwięku.

Zajrzała przez uchylone drzwi do pokoju Roberta. Ten najwyraźniej czegoś szukał. Nie chciała mu przeszkadzać. A może po prostu nie masz ochoty na rozmowę, Claude? Zamiast tego poszła do kuchni i zaczęła robić kanapki, korzystając niemal ze wszystkiego, co było w lodówce i dało się położyć na chleb - twarogu, pomidorów, żółtego sera, ogórków, szynki... Uwinąwszy się z posiłkiem, wyciągnęła z szuflady kuchenny notes, nabazgroliła na jednej z kartek: "Smacznego, Robercie". Jeszcze raz kąciki ust uniosły się. Zawsze odnosiła wrażenie, że Robert preferuje kanapki, ale postanowiła następnym razem zrobić coś bardziej pożywnego. Porwała jedną kanapkę z talerze, wyszła na zewnątrz, zamykając cicho drzwi frontowe.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pon 15:24, 10 Maj 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Jakimś cudem Robert znalazł w jednej z szaf zapasowe żarówki. Wziął jedną i wszedł do spiżarni. Po krótkiej chwili i dwóch kichnięciach wyszedł z zamiarem znalezienia latarki. Po nieco dłuższej chwili i dwunastu kichnięciach w końcu znalazł jedną. Wrócił do spiżarni i włączył latarkę. Następnie wrócił się po baterie. Te znalazł o dziwo bez problemu (oprócz trzech kichnięć) i teraz będąc pewnym, że nic mu nie przeszkodzi zszedł po raz kolejny do spiżarni. Żarówkę wymienił dość szybko, więc szybko też wrócił na górę. Dobra, żarówka jest... Ale co zrobić z oknami? Szyby są w kawałkach... Może mamy tu jakiegoś szklarza czy kogoś... Szybkim krokiem Robert wyszedł z domku, nawet nie zauważając kanapek Claude.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jazeera
PostWysłany: Śro 17:20, 12 Maj 2010


Dołączył: 01 Maj 2010

Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opole

Annabell przesiedziała cały ranek w pokoju, robiąc małe porządki. Pościeliła łóżko, poukładała ubrania w szafie i ułożyła bieliznę w półkach. Po kilku godzinach poszła w stronę kuchni, gdzie zobaczyła na stole kilka kanapek na talerzu oraz karteczkę.
Mam nadzieję, że Robert się nie obrazi....
Przeszło jej przez myśl i wzięła kanapkę z serem i pomidorem. Zjadła ją z wielkim apetytem gdyż była bardzo głodna.
Ehhh.. Robert pewnie już jadł...
Przekonała się w myślach i sięgnęła po jeszcze dwie kanapki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jazeera dnia Śro 17:25, 12 Maj 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 11:47, 16 Maj 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gęste chmury nadal wisiały nad wyspą, tworząc ponurą atmosferę. Zapowiadało się jednak na to, że noc będzie spokojna, choć chłodna.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Pon 0:17, 17 Maj 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

We wnętrzu domku paliło się światło, ale nigdzie nie było widać ani Claude, ani Roberta. Po tym ostatnim pozostał jedynie trop w postaci pustego talerza zapomnianego na kuchennym stole. Właśnie do kuchni Jacob skierował swe pierwsze kroki. Następnie zajrzał do salonu, aż wreszcie uchylił drzwi swojej sypialni, starając się zachować najciszej jak tylko się dało. Ale również tutaj nie zastał Claude, chociaż łóżko nosiło ślady użytkowania.

Czego się spodziewałeś? - pomyślał, zirytowany absencją dziewczyny - Orkiestry i kwiatów?

Wrócił do salonu, w którego progu stał Robertson sprawiający wrażenie onieśmielonego.

- Śmiało - mruknął Jacob, opierając strzelbę o ścianę. Na razie nie wiedział, co mógłby zrobić z bronią lepszego. Czuł ogarniające go zmęczenie, ale nie zamierzał od razu pakować się do łóżka. - Tamten pokój jest wolny - wskazał drzwi do dawnego pokoju grubego Latynosa, który w swoim obecnym stanie raczej już z niego korzystać nie będzie. A Robertson nie musiał przecież wiedzieć, że leży w łóżku trupa... - Mieszka tu jeszcze jeden facet. No i pomieszkiwała Claude. Tymczasem, jak widać, chata wolna! - roześmiał się nieoczekiwanie dla samego siebie, siadając na brzegu sofy, a potem rzucając się plecami na miękkie poduszki. Pozwolił sobie na krótką chwilę zamknąć oczy. Następnie usiadł i zabrał się za rozsznurowywanie swoich ubłoconych rangersów. Ściągnął z nóg buty i brudne skarpetki. - Muszę potwornie śmierdzieć. OK, plan jest taki. Wezmę prysznic i przebiorę się, zanim moje ubranie zeżre mnie żywcem. Rozgość się.

To powiedziawszy, Jacob poczłapał do swojej sypialni po czysty podkoszulek, bieliznę i lniane spodnie. Z tym asortymentem zamknął się w łazience, z której po minucie dobiegł jednostajny szum wody.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jacob Upper dnia Pon 0:19, 17 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 9 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin