www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Drewutnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Śro 19:46, 30 Mar 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Ze wzajemnością Złotko.
Następnie Coffman zacisnął pięść i uderzył mocno Jenefer w twarz, mając nadzieję że ten brutalny i mocny cios zabierze jej świadomość na odpowiednio długi czas, potrzebny do tego aby skupić się na priorytetach.
Pobawię się z tobą Skarbie, jak nie będę miał żadnych spraw na głowie. Zobaczysz jeszcze, jak potrafię się mścić. To był jedynie przedsmak tego co Cię czeka.
Coffman rozluźnił pięść bolącej ręki, chłodno patrząc jak dziewczyna osuwa się na ziemię a z jej wargi zaczyna lecieć krew. Odwrócił się teraz w stronę Collisa, Petera i Majki, dając im znać że skończyła się pora potyczek słownych i prób zmiany jego zdania.
- Milcz Złotousty. Wykonacie wszystkie moje polecenia bez żadnego zbędnego pierdolenia, gdyż jestem w stanie posunąć się do znacznie gorszych rzeczy niż te których doświadczyliście ostatnio z mojej ręki.
Coffman wybrał sobie z kręgu przytomnych najsłabsze ogniwo, które można wykorzystać aby zmusić resztę do posłuszeństwa. Podszedł szybko do Majki i złapał ją za rękę, przyciągając do siebie pomimo jej i Petera oporów. Na opamiętanie Edwardsowi wystarczył pistolet wycelowany prosto w jego serce, na Collisa w tej chwili nie zwracał większej uwagi. Do skroni dziewczyny przyłożył pistolet i nie słuchając tego co do niego mówią, zaciągnął dziewczynę na skraj dżungli.
- Koniec gierek, czas zrobić to co mówię. Idziemy do dżungli, resztę instrukcji otrzymacie po drodze.
Spodziewając się oporów ze strony Collisa, na chwilę wycelował broń tuż pod jego nogi i wystrzelił dwukrotnie, posyłając naboje w ziemię.
- Już.
Nie przejmował się hukiem jaki poniósł się po miasteczku, większość mieszkańców zapewne i tak już zdążyła się dowiedzieć o jego obecności oraz o tym że dzieje się coś złego, niczego więc nie tracił robiąc więcej huku. Wręcz przeciwnie - zmniejszał ryzyko, że ktoś ruszy ich tropem. Wielkimi krokami zbliżał się wieczór, a Coffman cieszył się z tego faktu, uznając to za okazję godną wykorzystania do zniknięcia i zatarcia po nich śladu. Spojrzał krótko na Petera i widząc jak bliski jest do osiągnięcia obłędu, uznał że w nim ma już swojego niewolnika. Tego właśnie chciał. Pozostał mu tylko Collis lecz i on musiał zdać sobie sprawę, że gra naprawdę się skończyła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Collis Lancaster
PostWysłany: Czw 6:32, 31 Mar 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Widział, jak Coffman zaciska pięść i zanim jeszcze wyprowadził cios, Collis domyślał się zakończenia. Kiedy ręka sięgnęła twarzy dziewczyny nawet nie drgnęła mu powieka. Wściekłość wlała się w żyły Lancastera niczym gigantyczna dawka narkotyku. Wściekłość, której nie ujawnił. Był za daleko, by szarżować na Joshuę. Nie mógł też pokazać emocji. Wystarczyło, że wcześniej jawnie przejawiał troskę o Maję. Zgrzytnął zębami, wyliczając w myślach wszystkie swoje błędy. Nie docenił przeciwnika. Musiał obmyślić plan działania. I to szybko, zanim komuś naprawdę stanie się krzywda. Na przykład samemu Collisowi. Na razie wsunął obojętnie ręce do kieszeni. Kiedy Majka patrzyła na niego błagalnie, mając lufę przyciśniętą do skroni, odwrócił wzrok. Przestało mu się chcieć bawić w cokolwiek. Bo sytuacja zrobiła się naprawdę poważna. Zwłaszcza, że koleś strzelał mu pod nogi. Straszył, to jasne. Ale kiedy już zrobią, co im każe, straszenie się skończy. Znów zazgrzytał zębami. Lekceważącym krokiem ruszył w stronę Joshui i Majki, stojących na skraju dżungli. Po drodze pociągnął za ramię Petera, który stawił lekki opór i wlepił na chwilę wzrok w leżącą Jenefer.

- Nic jej nie będzie. - warknął. - Martw się o siebie.

Sam zerknął tylko na leżącą dziewczynę. Mogłaś się postarać bardziej z tym uderzeniem. - przeniósł obojętne spojrzenie w stronę Joshui, ale wciąż myślał o Jenny. - Gdybym wiedział, jak to się skończy, zamknąłbym cię w barowym kiblu, żebyś się nie wtrącała. Po chwili stał na skraju dżungli.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Czw 7:17, 31 Mar 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy Coffman uderzył Jenefer, wydała z siebie pisk i niemal od razu przyłożyła do ust dłonie, by go zdusić. Przejawy brutalności nasilały się, nie chciała wiedzieć, co będzie dalej. Joshua okazał się Kevinem. Nie miała już żadnych wątpliwości. Kurczowo ściskała dłoń Petera. Przynajmniej do momentu, gdy Coffman przyciągnął ją do siebie. Próbowała stawiać opór, ale skończyło się tylko mocniejszym uściskiem na ręce. Jęknęła z bólu, poddała się. Zimna lufa przy skroni sparaliżowała dziewczynę.

- Peter... - wyłkała.

Bezsilność chłopaka była aż nadto widoczna. Sam wyglądał na nieźle przerażonego. Z jednej strony chciała, żeby coś zrobił, po prostu ją uratował. Z drugiej - błagała w myślach, by stał w miejscu. Każdy atak na Coffmana mógł się skończyć wystrzałem. W głowę jej albo Petera. Przeniosła spojrzenie na obojętnego Collisa. Zmarszczyła brwi, otwierając szerzej oczy z zaskoczenia. Co z tobą?! Coffman cofał się na skraj dżungli, a wraz z nim Majka, czując zaciskające się mocno ramię mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Czw 11:09, 31 Mar 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter starał się wyłączyć i zacząć myśleć chłodno, przynajmniej w połowie takiego stadium jaki reprezentował Collis. Bez powodzenia. Świadomość że po raz kolejny w życiu jest kompletnie bezradny, była przebijająca wszystko poza jedną rzeczą. Joshua Coffman groził bronią Majce, dopóki robił to wobec Collisa, niego samego czy Jenefer, wizja czyjejś śmierci była tylko przerażająca, teraz groziło mu oglądanie jak w głowie dziewczyny powstaje krwawa dziura, a tego nie mógł znieść. Próbował zrobić coś, poszarpać Coffmanem kiedy ich rozdzielał, ale gdy lufa skierowała się na niego, Peter wiedział że dalej posunąć się nie może.
Martwy na pewno jej nie pomogę.
Patrzył jak Majka oddala się od niego i nie potrafił sobie z tym poradzić, zwłaszcza gdy wyłkała jego imię i patrzyła na niego błagalnym wzrokiem. Nie odwrócił jednak spojrzenia, próbując je dzielnie znieść. A potem ruszył w stronę dżungli, z góry godząc się niemal na wszystkie polecenia, jakie wyda mu Coffman. Czuł że nie ma innego wyjścia. Przystanął na chwilę przy Jenefer, ale wtedy to Collis go pociągnął za sobą. Nie odpowiedział mu, bo przyznawał mu w tej chwili rację. Wszedł do dżungli, idąc na przedzie pochodu.

[Dżungla]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Czw 13:57, 31 Mar 2011


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

W pośpiechu przeskakiwał wszelkie graty rozrzucone naokoło drewutni. Przybył chyba jednak zbyt późno. Zobaczył jedynie zakrwawioną Jen, leżącą na trawie.

- Co tu się stało?! Gdzie są pozostali? - Przykucnął przy niej. Mógłby bohatersko otrzeć krew z twarzy Jen koszulką zerwaną z własnej piersi, jednak nie miał jej na sobie. Może to i dobrze, po takim zdarzeniu, na pewno byłaby przepocona.

- Jasna cholera, to ta ruda małpa... -syknął pod nosem. - W którą stronę poszli? Zrobili coś komuś? - zasypytał Jen gradem pytań.

W myśli już układał plan, do kogo mógłby się zwrócić, aby przeprowadzić ewentualny pościg. Bo przecież było za kim. Peter i Collis najwyraźniej zniknęli.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 7:37, 02 Kwi 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Niespodziewane uderzenie Kevina musiało być silne, bo następne, co Jen po nim zobaczyła, była twarz pochylającego się nad nią współlokatora.

- Ryan... - jęknęła. Dotknęła dłonią bolącego boku twarzy i spuchniętej wargi i aż otworzyła szerzej oczy, widząc na swojej dłoni krew. - Co? - niezbyt przytomnie starała się doszukać sensu w zadawanych przez Ryana pytaniach.

Spróbowała wstać, ale była chyba zbyt oszołomiona. Wokół zaczęli pojawiać się kolejni ludzie, zaaferowani i zwabieni tu strzałami, a teraz przypatrujący się Jen i Ryanowi.

- Ja... był tu Kevin - zmarszczyła brwi i dotknęła dłonią czoła, zostawiając na nim krwawą smugę. - Ten, którego ścigaliśmy w dżungli... On zabrał ich ze sobą! Ryan, musisz im pomóc! Majka jest z nim w zmowie, a Peter i Collis... on musiał ich zabrać! Mieli... pomóc mu w czymś. Ale nic więcej nie wiem, nie pamiętam...

Spojrzała znów na Ryana.

- On ma broń. To on strzelał...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Sob 7:50, 02 Kwi 2011


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nietrudno było znaleźć miejsce, którego szukał. Już na placyku zauważył kilka zaaferowanych osób idących w stronę drewutni i podążył za nimi. Dostrzegł leżącą na ziemi Jen, a wśród osób gromadzących się wokół dostrzegł między innymi Raya i paru jego stronników. Starając się przepchać naprzód manewrował tak, by prze chwilę stanąć ramię w ramię koło mężczyzny.

- Za pół godziny, w przychodni - mruknął cicho licząc, że ten usłyszy. Dostrzegł ledwo widoczne skinienie głowy, po czym zaczął przeciskać się dalej.

Ludzi nie było dużo, ale przestrzeń przed drewutnią była dość ciasna. Chwilę później uklęknął koło Jen, skinął głową Ryanowi i otworzył swoją torbę.

- Jesteś ranna? Słyszałem strzały - przyjrzał się szybko puchnącej wardze, wyjął gazę i wodę utlenioną, przemył szybko nie zwracając uwagi na posykiwanie i skrzywioną minę dziewczyny. Wyglądało na to, była to jedyna rana dziewczyny.

- Możesz wstać? - wyciągnął ku niej rękę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 8:02, 02 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Zapadał zmierzch, nie zmieniając ani na jotę stanu ducha mieszkańców osady. Wieść o zdarzeniach przy drewutni rozniosła się lotem błyskawicy dając pożywkę do kolejnych plotek, opowieści i wzmagając strach. Wraz z zapadającą ciemnością ludzie bojaźliwie wycofali się do swych domów, oczekując poranka i światła słonecznego.

Nastała duszna, wilgotna noc której czerń zdawała się być nieprzenikniona. Dżungla była cicha, jednak wyczuwalne w powietrzu napięcie było niemal elektryczne, jak chwila spokoju przed nadchodzącą burzą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 14:14, 07 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 25.

Słońce nieśmiało wyjrzało zza horyzontu, przebijając się przez chmury, które zasnuwały niebo w dość nieznacznym stopniu. Dzień zapowiadał się pogodnie i spokojnie. A jednak wszyscy czuli narastający niepokój.

Mimo protestów Jenefer, Eric przekonał ją, by spędziła noc w przychodni.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 11:01, 17 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek przeciągał się leniwie i spokojnie, a południowe godziny nadeszły niezauważalnie.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 21:22, 21 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce chyliło się ku zachodowi, mrok pochłaniał Wyspę stopniowo i konsekwentnie. Dżungla mruczała cicho, obserwowała. Lepkimi mackami strachu dosięgała niemal każdego, wzbudzała niepokój. A wszystko to kontrastowało z bezchmurnym niebem, które było usiane milionami gwiazd, a przez środek przebiegała jasna smuga Drogi Mlecznej.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 19:10, 05 Maj 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

26. dzień

Ciemność ustępowała porannym promieniom słońca. Już od wschodu było duszno, jasnym było, że do południa temperatura stanie się nieznośna. Dżungla ucichła, a mieszkańcy na chwilę pozbyli się upiornego niepokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 22:39, 14 Maj 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Słońce wspięło się wysoko nad horyzontem. Południe przyniosło ze sobą jeszcze wyższą temperaturę.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Wto 21:00, 24 Maj 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wydawało się, że słońce nigdy nie zajdzie. Uparcie tkwiło na nieboskłonie. W końcu powoli zaczęło opadać w stronę horyzontu, by zniknąć za jego linią. Wieczorne niebo jarzyło się nienaturalną czerwienią, nocne – milionami gwiazd.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 7:32, 04 Cze 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek dnia 27.

Słońce pojawiło się na nieboskłonie - jak to w tropikach - nagle i niespodziewanie, a powietrze niemal natychmiast stało się parne i duszne. Lekki wiaterek był gorący jakby wydobywał się z hutniczego pieca i nie dawał ukojenia. Niebo nie było jednak błękitne, a samo Słońce znajdowało się jakby za mgłą. Od zachodu widać było ciemną chmurę i słychać było grzmoty - nie wiadomo jednak było czy zbliżająca się burza ominie Wyspę czy ochłodzi ją strugami deszczu. Cała przyroda zamarła w oczekiwaniu.

A dżungla? Wciąż szeptała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 10 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin