www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Drewutnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Collis Lancaster
PostWysłany: Nie 22:27, 27 Mar 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Co za gówno... Przewrócił oczami w geście irytacji. Zaraz potem skierował je na rudą czuprynę przed nim. Właśnie dlatego dzieciaki nie powinny brać udziału w takich sytuacjach. Tylko komplikują. Teraz naprawdę miał ochotę przełożyć Majkę przez kolano i obić tyłek. Gdyby powiedziała mu prawdę, nic takiego nie miałoby miejsca. A niby dlaczego miałaby ci cokolwiek mówić, co? - oddawał się w myślach rozmowie z samym sobą, pełną gniewu i sarkazmu. - Ty jesteś obcy, a ona najwyraźniej w komitywie z fajfusem od Św Spluwy. Ale, do cholery, mówiłem jej, że w razie czego jej pomogę! Właśnie dlatego nie znoszę dzieciaków. Nie mają pojęcia z kim się bratać. Wewnętrzna rozmowa trwała, aczkolwiek Collisowi nie uszło uwadze natrętne spojrzenie nieznajomego skupione na butelce whisky. Może świadomość, jakie facet ma słabości byłaby pokrzepiająca, gdyby nie fakt, że w butelce była zwykła nestea. Lancaster zazgrzytał zębami. Świetny dowcip, Collis. Popisałeś się. Kurewsko. Wolał nie sprawdzać, jak pojebus z bronią zareaguje po posmakowaniu fałszywej whisky. Toteż bez zastanowienia odkręcił butelkę i rzucił ją w krzaki, gdzieś na lewo od nieznajomego. Strumień brązowej cieszy zatoczył łuk, a po chwili dało się słyszeć głuchy dźwięk niemal pustej butelki uderzającej o ziemię. Oczywiście właśnie wykorzystywał Majkę, jako żywą tarczę. Widział jednak, że broń jest wcelowana w niego, a do dziewczyny rzucane są określenia pieszczotliwie, więc może komitywa jest na tyle duża, że dziewczyna jest bezpieczna. Oby. Bo nie chcę mieć jej krwi na rękach. I ubraniu. Kiepsko się spiera.

- Wybacz, stary. Wymsknęła mi się.

Widząc minę napastnika, zastanowił się czy przypadkiem nie lepiej było zatrzymać butelkę i udawać, że w środku wciąż jest alkohol. Collis wydał z siebie coś, co brzmiało zupełnie jak pełne zawiedzenia: "Oooooh". Brawo, Lancaster.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Collis Lancaster dnia Nie 22:40, 27 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Pon 11:25, 28 Mar 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Joshua nie wytrzymał trzasku pękającej butelki i pomimo tego, że miał jeszcze przed chwilą ochotę zniszczyć ją osobiście, teraz wpadł w furię. Dodatkowo Majka komplikowała sytuację robiąc z siebie pieprzoną tarczę.
- Zachciało Ci się, kurwa, bohaterstwa Donowan?
Joshua wycelował w drewutnię i nacisnął spust tylko raz, posyłając w drzwi kulkę ze swojej Beretty. Huk wystrzału poniósł się po miasteczku, a przez jego dźwięk przedarł się krzyk Petera, padającego na trawę. Joshua zaczynał tracić kontrolę nad tym co się dzieje, tym bardziej że teraz zwrócił na nich uwagę całego miasteczka. Nie minie więcej niż minuta, nim zbiegną się pierwsi gapie. Joshua wycelował teraz dla odmiany w chłopaka, leżącego na trawie i patrzącego się na niego jak na ducha. Nawet rozbawiła go mina chłopaka, choć nie dawał tego po sobie poznać.
- Biegiem do dżungli albo twój Laluś zarobi kulkę razem z tym Cwaniaczkiem za tobą. RUSZAĆ SIĘ KURWA ALBO POŚLĘ WAS WSZYSTKICH DO DIABŁA!
Coffman wrzasnął na tyle głośno, że poczuł ostre ukłucie w gardle.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pon 11:32, 28 Mar 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter pojawił się przy drewutni w momencie gdy kula odłamała od drzwi drewutni pojedynczą drewnianą szczapę. Instynktownie padł na trawę krzycząc krótko i nakrywając głowę rękami, jakby miało go to ochronić przed pociskiem.
Doprawdy, ja to mam zajebiste szczęście.
Zdążył zarejestrować, że Majka stoi przed Collisem narażając dla niego własne życie, że przed nimi w niedalekiej odległości stoi Kevin a on sam teraz stał się celem.
- Jezu Chryste, nie! Na Boga, Majka.
Dla pewności wolał się nie ruszać z miejsca, choć jego ręce niebezpiecznie drżały, wyrażając ogromne napięcie.
To musi być ten Joshua Coffman, o którym dziewczyna mu powiedziała. Wolał jednak nie zdradzać tej wiedzy ani jednym słowem, nie chcąc zagrozić nikomu, kto znajdował się w tym otoczeniu.
- K-kevin.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Pon 11:36, 28 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Pon 11:50, 28 Mar 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Majka znajdowała się od Coffmana dobre parę metrów, ale wydawało jej się, że doskonale widzi, jak oczy Joshuy rozszerzają się w gniewie, a źrenice zasłaniają niemal całą tęczówkę. Niemal wypluł retoryczne pytanie skierowane w stronę dziewczyny. Zaraz potem padł strzał. Majka pisnęła i przyciskając dłonie do uszu, jednocześnie obracając gwałtownie głowę w stronę znajomego głosu, który krzyknął niemal w tej samej chwili. Peter leżał na ziemi. Majka widziała w jego oczach odbicie własnego przerażenia.

- Peter! - szarpnęła głową, wbiła spojrzenie w Coffmana. - Co ty wyprawiasz?! Joshua!

Chciała podbiec do Petera, ale wrzask Coffmana skutecznie ją przed tym powstrzymał. Cofnęła się, jakby kilka kroków w tył mogło ochronić przed gniewem napastnika. A ponieważ za Majką stał Collis, oparła się o niego. Splecione i zaciśnięte dłonie przyciskała do serca w naiwnym geście obrony. Serce tłukło się w piersi. Nienaturalnie szybko. Nienaturalnie mocno. Jak nigdy przedtem. Do uszu Majki dotarło imię wypowiedziane przez Petera. To niemożliwe... To nie może być prawda! Dopóki Coffman tylko wrzeszczał tliła się jeszcze w dziewczynie nadzieja, że nie jest taki zły, że może tylko straszy, że może jest zdolny do przemocy, ale nie do morderstwa. Teraz ta nadzieja legła w gruzach.

- Joshua? - szepnęła. Czuła, jak wiara w ludzi z jej wyspy właśnie rozsypuje się doszczętnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Collis Lancaster
PostWysłany: Pon 12:30, 28 Mar 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy napastnik wrzasnął w stronę Majki, Collis pomyślał, że ich komitywa wcale nie musi być jakoś bardzo silna. Wystrzał był nieoczekiwany. Miał ochotę sprawdzić czy nadal ma całą głowę. Bardziej go jednak interesowało to, czy dziewczyna nie oberwała. Była przerażona, ale trzmała się na nogach, skupiając się na... W pierwszej chwili myślał, że Peter właśnie się wykrwawia. W drugiej właściwie też, niemniej jednak chłopak żył. Właśnie dlatego nie znoszę dzieciaków. - powtórzył nie wiadomo który raz w myślach. - Bo są. Pojawiają się tam, gdzie ich obecność może narobić co najwyżej kłopotów. Kiedy Majka oparła się o niego, zacisnął dłonie na szczupłych dziewczęcych ramionach. Napastnik tracił nad sobą panowanie, to było pewne. Lancaster miał wątpliwości, by uznać to za dobrą kartę. A do diabła z tą farsą! Zdecydowanym ruchem przesunął rudzielca za siebie, znów podniósł dłonie w geście wyrażającym poddanie.

- Zostaw dziewczynę. Pomogę ci w czym tam sobie chcesz, a potem się jakoś dogadamy, co do mojego życia, ok?

Miał ochotę zapalić. Cholerną ochotę. Wiedział, że znajdują się w impasie. Przeczuwał, że to mógłby być ostatni papieros w jego życiu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 13:07, 28 Mar 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Butelka rzucona przez Collisa przeleciała niemal tuż obok jej głowy, ochlapując ją nestea i sprawiając, że dziewczyna przypadła do ziemi. Jak on śmiał! - pomyślała zanim uzmysłowiła sobie, że przecież mężczyzna nie mógł wiedzieć, że za tym akurat krzakiem Jen urządziła sobie kryjówkę. Wściekła jak osa podniosła się na klęczki i już chciała ponownie wyjrzeć zza krzaka, gdy padł strzał, sprowadzając dziewczynę znów do parteru.

Puściła kij, zamknęła oczy i przycisnęła dłonie do uszu, a jej serce zaczęło łomotać tak, jakby miało się wyrwać z piersi. Dopiero po chwili Jen odważyła się otworzyć oczy i zerknąć na to, co się działo o parę kroków od niej.

Teraz to Collis zasłaniał sobą Majkę. Ale tuż za nimi na ziemi leżał...

- Peter - szepnęła dziewczyna pobladłymi ze strachu wargami.

Zaczęła w niej rosnąć złość. Nie zwykły gniew, ale prawdziwa furia. Ty skurwysynu! Zabiłeś go! - chciała wrzasnąć. Najgorszy był fakt, że Petera do drewutni wysłała właśnie ona... Dłoń wymacała leżący wciąż obok Jen drąg i dziewczyna podniosła się z ziemi, ściskając prowizoryczną broń. Już wiedziała, co zrobi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Pon 13:09, 28 Mar 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Edwards, chodź tutaj Laleczko.
W oczekiwaniu na to aż chłopak się zbierze w sobie i na galaretowatych nogach podejdzie bliżej, Coffman zwrócił się bezpośrednio do Collisa.
- Dziewczyna pójdzie z nami, zesrała sobie życiorys wpieprzając swój śliczny nosek w cudze sprawy a także stając mi na drodze. Pomyśleć, że chciałem ją przez moment tutaj zostawić i faktycznie okłamać kogo trzeba, aby jej cudowny tyłeczek mógł być dalej bezpieczny. - Teraz zwrócił się bezpośrednio do Majki, na nią przenosząc swój wzrok. - Ale dokonałaś wyboru, wracasz razem ze mną i obawiam się, że nie masz już pieprzonych wyjść awaryjnych. Edwards, ruszaj dupę.
Coffman opuścił chwilowo broń, nikomu już nie grożąc. Chociaż groźba wymalowana była na jego twarzy dosyć wyraźnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pon 13:18, 28 Mar 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Gdy Joshua go wywołał, przeczuwał że nie spotka go nic miłego. Widział już raz ten wyraz twarzy i wiedział doskonale, że tym razem może się to skończyć o wiele gorzej. Bez słowa wstał i zrobił pierwszy krok z uczuciem, jakby pokonywał dziesiątki kilometrów. Nim doszedł do drewutni był już cały mokry, jakby pogodzony z tym co może się zaraz stać. Wtedy nieoczekiwanie Coffman opuścił broń a Peter zatrzymał się obok Majki, stojąc bliżej drewutni. Mimowolnie złapał dziewczynę za dłoń, chcąc gestem dodać jej otuchy.
- Zrobię wszystko, tylko nie rób nikomu krzywdy. Proszę. I nie zabieraj jej ze sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Pon 13:30, 28 Mar 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Zamknij pysk Laluniu. Zrobię co będę chciał. Wejdziesz do tej szopy. - Coffman podszedł do Petera z boku i wskazał mu ruchem głowy drzwi. - Widząc zdziwienie na twarzy Petera, miał ochotę roześmiać się krótko i szyderczo. Właściwie to zrobił to.
- Nie tego się spodziewałeś Laleczko? Innym razem dokończę proces wykańczania twojej osoby, teraz mam znacznie pilniejsze rzeczy na głowie. Właź tam i nie wychodź.
Gdzie są pierwsi gapie?
Coffman niemal boleśnie odczuwał upływ czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Collis Lancaster
PostWysłany: Pon 13:31, 28 Mar 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

To z pewnością będzie mój ostatni papieros. Collis nie miał zamiaru płaszczyć się przed kimkolwiek. Nigdy tego nie robił i przewidywał, że to się nie zmieni. Nie miał w życiu nikogo (a już na pewno nie na wyspie), dla kogo miałby poświęcić własną godność. Z każdym słowem faceta nazwanego przez Majkę Joshuą wzbierał w nim gniew i bunt. Widział w nieznajomym o wiele gorszą wersje samego siebie. O wiele, wiele gorszą. Kiedy Joshua "zaprosił" Petera do drewutni, postanowił interweniować. Jeśli ktoś miał zostać w wiosce, to chciał, żeby była to Majka. Nie była dla niego nikim ważnym, może tylko tyle, że nawet ją lubił (np. za heroiczne i totalnie głupie odgrywanie tarczy.), ale resztki przyzwoitości i dobrych manier, które kiedykolwiek nabył w życiu, nakazywały mu dbać o niewiasty wszelkiej maści. Nawet o głupiutkie i naiwne rudzielce.

- Słuchaj, popierdoleńcu. - rzucił lekko, lekceważąco. - Skoro już się sobie zwierzamy w ckliwy sposób...

Opuścił dłonie, sięgnął do kieszeni koszuli po zawsze będącą tam paczkę papierosów, z której wyciągnął ustami jedną sztukę. Zippo trzasnęła, ogień buchnął, koniec papierosa zajarzył się.

- ...to pragnę zauważyć, że skoro narażasz się strzelaniem w obcej wiosce, to chyba zależy ci na naszej pomocy. Co już zresztą sam zaznaczyłeś. Negocjujmy. Nie możesz dostać wszystkiego. - skinął niedbale na Majkę i Petera. - To tylko dzieciaki. Popatrz, jak słodko do siebie ćwierkają. Powtarzam. Załatwmy to szybko. Bierz mnie, od biedy i Petera. My się przydamy. A dziewczyna? Wierz mi, nastolatki potrafią być wrzodem na dupie.

Kątek oka obserwował, jak rysy twarzy napastnika napinają się. Oho... Miał nadzieję, że Joshua nie jest idiotą. W przeciwnym razie za chwilę posypia się trupy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Collis Lancaster dnia Pon 13:40, 28 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 12:31, 29 Mar 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Trzymany przez nią kij był marną bronią i szczerze żałowała, że pistolet Jen od paru już dni leży bezpiecznie pod łóżkiem, zamiast znajdować się za paskiem i dodawać otuchy swojej właścicielce. Albo przydać się - właśnie w takim momencie. Dziewczyna zebrała się w sobie by wyskoczyć z krzaków, gdy zobaczyła jak Peter podnosi się. Z serca spadł jej ciężar, ale złość ani odrobinę się nie zmniejszyła. Wręcz przeciwnie. To, że Peter żył przyjęła z ogromną ulgą. Ale sam fakt... Jak śmiesz nas atakować? Wysadzać w powietrze, strzelać i straszyć?!

Kevin podszedł do Petera, ustawiając się nieco dalej niż stał wcześniej, ale wciąż był odwrócony do Jen tyłem. Jego uwagę zaprzątała wymiana zdań z Collisem i Jen zdawała sobie sprawę z faktu, że jeśli ma zamiar działać, to był najlepszy możliwy moment.

Zaciskając wargi w wąską kreskę zerwała się do biegu, wypadła z krzaków na otwartą przestrzeń i biegiem pokonała kilka kroków dzielące ją od napastnika. Jak podczas lekcji tenisa chwyciła kij oburącz, skręciła ciało i wyprowadziła klasyczny, książkowy bekhend, wkładając całą swoją siłę w uderzenie.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Wto 13:12, 29 Mar 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Tyrada, którą wytoczył Coffman zmroziła serce Majki. Była jak ostateczne zrzucenie maski, pokazanie prawdziwej twarzy współbratymca. Cały świat roztrzaskał się na kawałki. Oddech młodej Donowan zrobił się szybki i płutki, zaczynała tracić ze zdenerwowania oddech, krew odpłynęła z twarzy. Być może przewróciłaby się, gdyby nie uścisk dłoni Petera, który dodał sił, stał się punktem odniesienia, czymś namacalnym i trwałym. Odwzajemniła uścisk i przysunęła się bliżej do chłopaka, świadoma, że lada moment ich rozdzielą. Collis wdawał się w niepotrzebną gadkę. Zdążyła poznać Coffmana już na tyle, że nie wróżyła Lancasterowi nic dobrego. Bo jego sposób bycia mógł irytować spokojnego człowieka, a co dopiero Joshuę... Nagle z krzaków za plecami Coffmana wybiegła Jenefer, trzymająca w dłoni gałąź. Majka wciągnęła ze świtem powietrze, przywarła do Petera. Przeniosła wzrok z Jenefer na Coffmana, potem znów na dziewczynę. Niemal od razu zrozumiała swój błąd - zdradziła obecność blondynki przed Joshuą.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Śro 10:50, 30 Mar 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- A niby kim ty kurwa jesteś, żeby stawiać mi warunki i chcieć negocjacji?
Coffman zaczął się powoli zbliżać do Collisa, obmyślając co zrobi mu w pierwszej kolejności. Jakoś przelotnie spojrzał na twarze nastolatków widząc coś na nich, co spowodowało, że się zatrzymał. Usłyszał za sobą szelest zarośli i bieg więc odwrócił się, by spostrzec jak podbiega do niego blondynka z drągiem, który zataczał już łuk, wymierzony na wysokość jego nerki, o co Joshua zadbał "wychodząc" naprzeciw. Joshua wiedział że jest już za późno na wykorzystanie tego ataku przeciwko blondynce, dlatego opuścił rękę w której trzymał broń, wykorzystując ją jak zderzak w samochodzie. Siła uderzenia piekielnie go zabolała nie dlatego że była duża, jednak dlatego że dziewczę trafiło w czuły punkt.
Na twoim miejscu idiotko, celowałbym w głowę albo w kolana. Miałabyś wtedy pewność, że szybko nie wstanę. Miałabyś wtedy przewagę i wszystko skończyłoby sie jak w pieprzonym Disneyu.
Mimowolny skurcz spowodował, że Joshua upuścił broń tuż pod swoje stopy, zresztą podejrzewał że to uderzenie też nie podziałało kojąco na mięśnie Jenefer. Na sekundę-dwie Coffman zastygł w bezruchu, kompletnie nie dając po sobie poznać, że doznał na sobie jakichś szkód. Potem uśmiechnął się do blondynki złowieszczo i padł na ziemię, sięgając po swoją broń. Coś mu podpowiadało, że to nie będzie pierwszy i ostatni atak na jego plecy w ciągu tego dnia. Dlatego gdy broń znalazła się w jego drugiej ręce, wycelował nią w JJ i zaczął powoli wstawać, jednocześnie spoglądając co chwila za swoje plecy. Wolał mieć wszystko w zasięgu swojego wzroku.
- Oh Jenefer! Jak ja się cieszę że Cię widzę. Mamy okazję wyrównać rachunki.
Nieustannie celując w jej twarz, zaczął stawiać pierwsze kroki w jej kierunku. Zaczął mówić miłym głosem przechodzącym we wściekły syk, upodabniającego go do psychopaty w trakcie popełniania zbrodni.
- Zapłacisz mi za to wszystko zaraz.
Zatrzymał się tuż przed nią, sprawiając że lufa niemal dotykała jej czoła. Chciał zobaczyć w jej oczach strach, bezdenny strach. Nic innego nie było na tą chwilę ważne, nic kompletnie nic.
- Puść to drewniane gówno, już do niczego Ci się nie przyda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joshua Coffman dnia Śro 10:53, 30 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 15:03, 30 Mar 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

To nie tak miało być... Akcja Jen spaliła na panewce. Owszem, zdążyła trzasnąć Kevina kijem, ale na tym się skończyła zabawa. Widząc, jak mężczyzna wstaje trzymając wycelowany w nią pistolet zdała sobie sprawę, że tak naprawdę wcale nie miała planu co zrobi PO zaatakowaniu napastnika. Założyła hurraoptymistycznie, że "jakoś to będzie" i... to w zasadzie tyle.

Tymczasem to ona stała się teraz celem złości Kevina. Wcześniej wydzierał się na Collisa. Teraz najwyraźniej miał ochotę wyładować się na niej. Ty głupia kretynko! - ofuknęła samą siebie - Od kiedy jesteś taką heroiczną bohaterką?

Patrzyła w wylot lufy pistoletu, ryzykując tylko raz spojrzenie w bok - w kierunku Collisa i Petera. Zróbcie coś!

Cofnęła się o dwa kroki jak sztywna marionetka. Zbliżający się pistolet znajdował się tuż obok jej głowy. Usłyszała polecenie i powróciła złość. Odrzuciła kij w bok starając się, by podleciał możliwie blisko Collisa. Spojrzała Kevinowi prosto w oczy.

Nie dam ci tej satysfakcji, skurczybyku...

- Na Jowisza, jak ja cię nienawidzę - wycedziła, mrużąc oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Collis Lancaster
PostWysłany: Śro 16:31, 30 Mar 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Już przy swoich ostatnich słowach kątem oka przyuważył ruszające się krzaki, z których wybiegła Jenny. Na jej twarzy - widział to mimo odległości - jawiła się determinacja i złość. Niczego nie dał po sobie poznać, patrzył tylko hardo na Joshuę. Mężczyzna zbliżał się wolno, a Lancaster przygotowywał do starcia. Jego wersja wydarzeń zakładała celny cios Jenefer, a potem kilkanaście uderzeń samego Collisa. Niemal otworzył ze zdumienia usta, gdy głupiutki rudzielec zdradził poczynania panny Johnson. Kurwa! - zacisnął mocno zęby, zagryzając tym samym tkwiący w ustach papieros. Wypluł go gniewnie. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, a w konsekwencji napastnik odzyskał kontrolę. Lancaster widział po heroinie, że oczekuje pomocy - jego albo Petera. Przeniósł wzrok na Joshuę. Nie znoszę, jak ktoś panoszy się na moim podwórku. Postąpił krok do przodu, jednak prawie dotykająca czoła dziewczyny lufa powstrzymała go przed działaniem. Kogo, jak kogo, ale Jenefer nie chciał widzieć z dziurą w głowie.

- Może ja mógłbym za nią zapłacić. - powiedział zdecydowanie i poczekał, aż napastnik przeniesie na niego wzrok. - Przyjmujesz czeki?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 9 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin