www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Plaża
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 17, 18, 19  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Collis Lancaster
PostWysłany: Nie 14:34, 10 Kwi 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Reakcja Petera sprawiła, że Collis - zanim chłopak zdołał go powalić - uśmiechnął się zaczepnie. Przez chwilę tarzali się po piasku, uprawiając bardziej zapasy niż bójkę, która zresztą nie była dla Lancastera pierwszyzną. Wymierzył Edwardsowi silny cios w policzek, potem w nos. Nieoczekiwanie sam oberwał, kilka kropel z rozciętej wargi poplamiło mu koszulę. Collis sypnął piaskiem w oczy Petera, a gdy ten syknął postarał się go trochę unieruchomić.

- Uspokój się, dzieciaku! - warknął cicho, ale z naciskiem. - Wkurwiasz mnie okropnie, ale staram się uratować nam dupy.

Szarpali się jeszcze przez chwilę, aż w końcu padł na nich długi cień Coffmana i Collis poczuł mocne uderzenie w żebra. Ból rozszedł się promieniując na całe ciało, a jednocześnie potęgując gniew mężczyzny. Bez zastanowienia odepchnął od siebie chłopaka, po czym złapał Coffmana za nogi, powalając go na piach. Lancaster nie miał w zwyczaju darować komuś, że podniósł na niego rękę. Lub nogę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 15:07, 10 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Coffman i Collis wdali się w bójkę dużo bardziej ostrą niż poprzednia. Obaj byli wprawni w ataku i obronie.

Joshua Coffman vs. Collis Lancaster

Stracone PŻ:
Coffman: 0
Lancaster: -3


Okładali się długo. W końcu w całej szarpaninie wypaliła broń. Collis jęknął, opadł na piasek. Na ramieniu pojawiła się czerwona plama krwi, rozszerzająca się z każdą sekundą. Nie było jednak tak poważna, jak się wydawało. Przynajmniej o ile krwawienie zostanie powstrzymane.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Nie 19:11, 10 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Nie 15:26, 10 Kwi 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Czuła niemal całym ciałem, jak mięśnie Petera napinają się w gniewie na słowa Collisa. Zanim chłopak wyrwał się z jej objęć, zdołała szarpnąć tylko ostrzegawczo za jego rękaw. Nie! Peter! - krzyczała w duchu, przeszła parę kroków na czworaka w ślad za Edwardsem. Ostatecznie usiadła na piasku, dłonie przycisnęła do ust. Nie mogła nic zrobić prócz patrzenia, jak mężczyźni wymierzają sobie ciosy. Klęła w myślach na postawę Lancastera oraz na jego zaczepny charakter. Święty dałby się sprowokować... - usprawiedliwiała Petera. W końcu zamknęła oczy, to było zbyt brutalne. Głos ugrzęzł w gardle. Wyczuła, że ktoś przechodzi obok niej. Domyśliła się, że to Coffman zmierza do bijących się. O nie... Otwarła jedno oko, by sprawdzić, co się dzieje. Joshua kopnął Collisa, a ten rzucił się na niego. Korzystają z okazji, zerwała się z piasku, tylko raz się potykając, po czym przypadła do Petera. Nie zdążyła nic powiedzieć, bo akurat broń wystrzeliła. Pisnęła przerażona i wtuliła twarz w pierś Edwardsa. To za dużo... Za dużo! Bała się spojrzeć na Coffmana i Collisa. Zaciskała usta, roniąc bezgłośnie łzy.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Nie 18:42, 10 Kwi 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Collis był dla niego dobrym przeciwnikiem i w miarę upływającego czasu byłby może nawet lepszym, ale to on miał broń i wykorzystał ją, gdy nadarzyła się ku temu okazja. Wszystko skończyłoby się dużo wcześniej, gdyby nie element zaskoczenia, który nieco zbił go z tropu. Rzadko się to komukolwiek udawało. Atak ów sprawił jednak, że Joshua wpadł w prawdziwy szał i pomimo tego, że chciał zabić Collisa od razu, strzelił tylko w jego ramię. Innej możliwości nie miał. Oberwał dwa razy mocno w głowę, więc siedząc Joshua nieco dygotał, nie mogąc się skupić na mężczyźnie.
- Dobiję Cię suko, wyślę Cię zaraz prosto do diabła byś z nim mógł dyskusje prowadzić.
Wycelował w jego głowę wkładając w to sporo energii. Nie mógł jednak uspokoić swoich rąk, teraz jak nigdy pragnących alkoholu. Dlatego zabierało mu to znacznie więcej czasu niż w zwykłych okolicznościach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Nie 18:43, 10 Kwi 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Uda się! Uda!
Plan Petera pierwotnie był całkiem inny, ale gdy padł na nich cień Coffmana, chłopak zdał sobie sprawę z tego, że bójka którą wywołał, może mieć bardzo korzystne konsekwencje dla nich wszystkich, oprócz Coffmana. Niemniej jednak zdał sobie z tego sprawę za późno, wszystko zepsuło się w momencie gdy Collis rzucił mu piaskiem w oczy, a potem oberwał kopniakiem od Josha. Gdy mężczyzna rzucił się na Coffmana, Peter jedynie mógł obserwować przez chwilę jak szarpią się na piasku, a potem pada strzał i Collis zaczyna mocno krwawić.
- Nie!
Chciał wstać i samemu rzucić się na Josha, ale dopadła do niego Majka, skutecznie uniemożliwiając mu działanie. A czas upływał i działał na korzyść Coffmana, który złorzecząc na czym stoi, szybko otrząsał się z zamieszania.
- Majeczko, Majeczko musisz mi pomóc.
Chłopak ujął w dłonie jej twarz, zdecydowanie, nienaturalnie jak na niego patrząc jej w oczy. Kciukami obcierając jej łzy z policzków.
- Pomóż Collisowi musisz to zrobić, ja zajmę się Coffmanem. To nasza jedyna szansa. Zrób wszystko co w twojej mocy, wiem że stać Cię na jeszcze wiele, widzę to w twoich oczach. Nie dawaj się panice, skop jej dupę Kochanie.
Uśmiechnął się przelotnie, niemal zjadając swoje słowa wypowiadane szybko. Niemal siłą oderwał jej ręce od siebie nie chcąc tego robić, ale rzecz w tym, że musiał. Collis oberwał przez niego i Edwards czuł przygniatające uczucie winy, jeszcze nie docierające do niego w taki sposób jak zawsze. Teraz czuł że powinien walczyć, nie chować się za nikim innym. Gdy uścisk Majki zelżał, chłopak spojrzał na Coffmana i na chwilę poczuł, że za parę sekund będzie za późno na jakąkolwiek reakcję i nie będzie kogo ratować. Peter zerwał się i na pół ślepo rzucił się na Joshuę, by chociaż wytrącić z jego ręki broń, skierowaną wprost w głowę Collisa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Peter Edwards dnia Nie 18:43, 10 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 19:17, 10 Kwi 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Joshua Coffman vs. Peter Edwards

Coffman nie zdążył strzelić. Peter runął na mężczyznę. Był tak bardzo zdeterminowany, że ruchy miał precyzyjne. I mocne. Jedna pięść trafiła Joshuę w szczękę, druga zatopiła się w brzuchu. Broń upadła zaraz przy Collisie. Edwards nie zamierzał kończyć. Dla pewności wymierzył Coffmanowi kopniaka. Nawet jeśli żebra nie zostały złamane, to "obcy" został wystarczająco mocno uszkodzony.

Coffman: -3
Edwards: -1


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Nie 19:41, 10 Kwi 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nienawistny głos Coffmana sprawił, że przycisnęła dłonie do uszu. Była pewna, że zaraz padnie kolejny strzał, a wtedy z pewnością nie będzie czego zbierać po Lancasterze. Kiedy dłonie Petera objęły twarzy Majki, kręciła przecząco głową, nie mogła się uspokoić.

- Nie dam rady, Pete. Nie dam rady!

Zdecydowane spojrzenie Edwardsa oraz jego mocne dłonie dotykające dziewczęcych policzków, sprawiły, że Majka uspokoiła się, wsłuchała w głos. Łzy nie przestawały zalewać policzków. Złapała Petera za rękawy, nie chciała, by ją opuszczał, by oddalał się, a już na pewno wolała go nie widzieć w starciu z Coffmanem.

- Pete. - wypowiadała imię chłopaka, jakby miało moc sprawczą i mogło go powstrzymać.

Nie powstrzymało. Peter rzucił się na Coffmana, a Maja zgodnie z poleceniem przypadła Collisa, który przyciskał dłoń do krwawiącej rany. O Boże, o Boże... Co mam robić? Jak to robili na filmach? Błyskawicznie rozdarła koszulę Lancastera, zdjęła sweter i przycisnęła materiał do rany. Nie miała pojęcia, co mogłaby jeszcze zrobić. Obejrzała się przez ramię, by spojrzeć na walczących mężczyzn. Ledwo to zrobiła, obok Collisa - a więc i obok niej - wylądowała broń. Przenosiła spojrzenie to na walczących, to na berettę Coffmana, a potem zmarszczyła brwi i wzięła pistolet w drżące dłonie.

- Dosyć! - krzyknęła, próbując celować w Joshuę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Collis Lancaster
PostWysłany: Nie 21:26, 10 Kwi 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Piasek "pryskał" na wszystkie strony, gdy okładali się po twarzach, nerkach i brzuchu. Collis w którymś momencie był nawet pewien wygranej, ale wtedy wypaliła broń. Przeszywający mięśnie pocisk stał się źródłem bólu promieniującym do każdej możliwej komórki ciała. Tego jeszcze nie było... - pomyślał przelotnie, czując, jak na chwilę ciemnieje mu w oczach. Zwalił się na plecy obok Coffmana. Ten krzyczał coś o dobiciu, przystawiał broń do dłoni Lancastera. Który aktualnie miał to gdzieś. Na razie liczył się ból w barku i krew sącząca się z rany, jak na oko Collisa - zbyt szybko i zbyt obficie.

Nagle na Coffmana zwalił się Peter, co Collis widział tylko kątem oka, a zaraz potem pochyliła się nad nim zapłakana Majka. Powoli dochodził do siebie, po szoku, uważnie obserwując poczynania dziewczyny.

- Pielęgniarką to ty nie będziesz. - stęknął.

Na jego twarzy z grymasem bólu przeplatał się zawadiacki uśmiech, w rodzaju: "Hej, nic się nie stało, co prawda się wykrwawiam, ale nie pierwszy raz". I rzeczywiście. Raz już się wykrwawiał, blizna na plecach była tego doskonałym - aczkolwiek jedynym - dowodem. Szarpanina obok trwała w najlepsze, jej skutkiem była broń, która wylądowała zaraz przy Collisie. Chciał po nią sięgnąć. To byłby wymarzony as w rękawie. Majka go uprzedziła. Zazgrzytał zębami, patrząc na jej drżące ręce.

- Oddaj mi broń. - wycedził przez zęby, wyciągając prawą dłoń po pistolet.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Pon 9:34, 11 Kwi 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Utracił wszystko, co było do utracenia. Stracił swój wizerunek, będąc zaskoczonym i pobitym, stracił swój atut w postaci broni, a na domiar złego z jego własnej broni mierzyła do niego teraz dziewczyna, która zanim tutaj przybyła, darzyła go ślepą fascynacją, której nie zdążył wykorzystać.
Wszystko się popierdoliło, wszystko.
Był teraz bezbronny, nie licząc noża który miał ciągle przy sobie, a o który powinni teraz pytać. Joshua był nadal groźny, chociaż obolały i pozbawiony swoich atutów. Wszystkich oprócz jednego - noża i obecności Edwardsa, stojącego nad nim z dziwną miną. Starał się teraz dla odmiany wykalkulować swoje szanse i szczerze mówiąc, widział że ich nie ma, zwłaszcza jeśli Majka odda broń Collisowi. Dlatego postanowił spróbować innego manewru, by ujść niemal cało z obecnej sytuacji.
- Dobrze Donowan, dosyć. Masz broń - wygrałaś i dopóki ją posiadasz, kontrolujesz pole bitwy. Ale jeśli kiedykolwiek przyjdzie Ci do głowy, żeby mnie zastrzelić lub oddać ją temu tam, dobrze się zastanów. Im dłużej nie wracam tym bardziej Linus zaczyna podejrzewać mnie o zdradę, a wtedy on przybędzie tutaj osobiście i wykończy nas wszystkich. Sama wiesz że jest ode mnie dużo, dużo bardziej gorszy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Pon 14:54, 11 Kwi 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nie chcę niczego kontrolować! Nigdy nie trzymała broni. Szczerze mówiąc, nawet nie widziała jej na żywo. Więc ręce drżały jej okropnie oraz widocznie. Dotarło do niej w końcu, co się wydarzyło od momentu grzebania w szafce Linusa. Ucieczka i zaszycie się na obcej wyspie jeszcze mogło zostać wybaczone. Ale bratanie się z obcymi? Mierzenie bronią do jednego ze swoich? Tęskniła do rodziny i całą tę sytuację traktowała jako stan przejściowy. W świadomości ciągle miała obietnicę Sergieja, że po nią przyjdzie i traktowała to jako pewnik. Ale wydarzyło się za dużo i Coffman miał racje - musiała się dobrze zastanowić.

- Nie chciałam tak wygrywać! - krzyknęła, dając upust emocjom. - Chciałam tylko być bezpieczna, przeczekać wszystko. A ty wszystko spieprzyłeś, Joshua! Gdybyś mnie zostawił w spokoju, nie musiałabym ci teraz odstrzelić jaj! Wiesz czego nauczyłam się od Sergieja? - nakręcała się coraz bardziej, cedząc w gniewie każde słowo. - Że każdy powinien ponosić konsekwencje za swoje czyny. I wiesz co? Jakie konsekwencje powinieneś ponieść za wysadzenie ich domku, za zabicie ludzi, za to, że mnie terroryzowałeś, szantażowałeś i przystawiłeś broń do skroni?!

Z każdym wypowiedzianym słowem traciła nad sobą panowanie. Bo to Coffman ostatecznie był winien całej tej sytuacji, on wszystko sprowokował, przez niego płakała ze strachu. Obie dłonie położone na broni wymierzonej w stronę Joshui i Petera drżały coraz bardziej. Mięśnie Majki były coraz bardziej napięte. Aż z nerwów palec drgnął naciskając lekko spust. Broń wypalił z hukiem, a pocisk wbił się kilka centymetrów od stóp Edwardsa. Majka pisnęła, cofnęła się o krok. Ale nie wypuściła broni. Krew odpływała jej z twarzy, dyszała, ruda grzywka przykleiła się do spoconego czoła. Mimo wszystko furia mijała, a dziewczyna wyraźnie się uspokajała. Cofnęła się jeszcze o kilka kroków, zupełnie ignorując wcześniejsze polecenie Collisa. Najchętniej oddałaby broń Peterowi, ale... Ale chciała mieć jeszcze możliwość zobaczenia się z rodziną i normalnego życia. Czy jeśli pomogłaby teraz Coffmanowi to miałaby jeszcze szanse na powrót do poprzedniego życia? A jeśli stanie po stronie obcych, to czy może liczyć na permanentną opiekę Edwardsa? Świadomość, że nie ma zbyt wielu opcji przytłaczała. A w dodatku żadna z nich nie była dobra. Majka zmarszczyła brwi ze złości i frustracji. Miała na muszce wszystkich. I to nic, że nie umiała strzelać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maja Donowan dnia Pon 16:42, 11 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Wto 9:37, 12 Kwi 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gdy padł strzał a Edwards nieco od niego odskoczył, Joshua postanowił jeszcze nie ryzykować. Głównie miał zamiar uparcie milczeć, zupełnie tak jakby go wzięto do niewoli, co się jeszcze ani razu nie zdarzyło. Zapowiadało się jednak na to, że żadnej niewoli nie będzie oprócz kulki we łbie. Milczał jednak, z prawdziwą obojętnością traktując każdą sekundę. Wyglądał w tej chwili zupełnie tak, jak myślał. Nic nie obchodziło go, co się zaraz z nim stanie. W tym obrazku brakowało mu tylko pilniczka do paznokci, leżaka i drinka z palemką. Czekał aż dziewczyna zadecyduje co zrobić. W przelotnej chwili spojrzał na Collisa, orientując się czy ma szansę się wykrwawić.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Wto 9:53, 12 Kwi 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter Edwards zadawał Coffmanowi ciosy z dziką rozkoszą mszcząc się za to, co spotkało ich wszystkich na tej wyspie z jego ręki. Za wszystko i za wszystkich. Raz czy dwa sam oberwał ale w bitewnym szale nie odczuwał bólu, pomimo tego że wcześniej gdy tarzali się z Collisem, też parę razy oberwał. Najbardziej piekły go jednak oczy, w których ziaren piasku było za dużo żeby normalnie patrzeć. Mimo to jednak stał nad Coffmanem i patrzył na niego, mając dziwny wyraz twarzy. Myślał w tym momencie o tym, że mógłby go jeszcze bić i kopać, aż zostałaby z niego krwawa i bezzębna miazga, jednak coś go przed tym powstrzymywało. Nie zdążył się zastanowić dokładnie co go powstrzymywało, bo padł strzał tuż pod jego nogi. Zaskoczony odskoczył na bok, chcąc uniknąć przypadkowego postrzału. Spojrzał kto strzela i raczej nie spodziewał się tam zobaczyć Majki.
- Majeczko, co robisz?
Zaczęło do niego docierać, że on też jest w tej chwili zagrożony postrzałem.
Chyba przesadziłem wysyłając ją do Collisa, mogłem zamiast tego ją uspokoić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Wto 15:35, 12 Kwi 2011


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Zagryzła ze złości wargę, widząc że Coffman ma - delikatnie mówiąc - wszystko gdzieś. Nie ruszył go wybuch Majki, ani nawet wystrzał. Odetchnęła głęboko, policzyła do dziesięciu i z powrotem, bo miała niewyobrażalną chęć strzelić do Joshui. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że w myśli: Mam ochotę cię zabić! nie ma ani cienia żartu, z którym używała tego zdania w towarzystwie Sergieja czy znajomych. Pytanie Petera otrzeźwiło młodą Donowan, sprawiło, że zamrugała oczami, jakby właśnie się obudziła. Boże... Prawie zastrzeliłam Petera! Popatrzyła z odrazą na broń, cofnęła się jeszcze o kilka kroków, aż wlazła w mokry piasek, gdzie co chwilę uderzały spokojne fale oceanu.

- Joshua, wynoś się. - powiedziała, ale już o wiele mniej pewnym głosem. -Weź łódkę, cokolwiek, możesz nawet przepłynąć wpław na naszą wyspę. Po prostu odejdź. Nie chcę żeby komukolwiek stała się krzywda i w przeciwieństwie do ciebie naprawdę nie chcę.

Popatrzyła przepraszająco na Petera, błagając go wzrokiem, by do niej podszedł, by przejął od niej ciążący jej pistolet. Collis na szczęście siedział kilka metrów od Coffmana, więc jeśli ten chciałby zaatakować rannego, to zdołaliby zareagować. Miała wrażenie, że jeśli adrenalina zejdzie z niej całkowicie, po prostu zemdleje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Śro 10:57, 13 Kwi 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter z mieszanymi uczuciami podchodził do Majki. Wyglądało na to, że się opanowała tymczasowo, ale groźba że dziewczynie odbije była nadal nazbyt realna. Obejrzał się na Coffmana, posyłając mu spojrzenie którego nijak nie dało się skojarzyć z przyjaznym.
Odbije się to mocno na nas wszystkich.
Stanął obok Majki, delikatnie rozluźniając jej uchwyt na broni. Palcami pogładził wierzch jej dłoni, chcąc wywołać coś na kształt łaskotek, a potem wziął broń i przyjrzał się jej chwilę, spoglądając ponownie na Coffmana.
- Słyszałeś ją. Bierz dupę w troki i wynoś się stąd. Nie wracaj więcej i powiedz temu waszemu Linusowi, żeby trzymał się od nas z dala, a zwłaszcza od niej. Jeśli czegoś chce, niech przyjdzie do nas sam zamiast wysyłać swoje popychadełka.
Twarz Petera zmieniła na twardą, nie wyrażającą żadnych emocji oprócz czystego gniewu, spojrzenie wbite w oczy Joshuy było lodowato zimne, może nawet przerażające.
- Nie masz zielonego pojęcia do czego jestem zdolny Coffman. Więc jeśli chcesz ujść z życiem to wynoś się. Teraz i bez dyskusji.
Peter uniósł dłonie trzymające pistolet jak do wystrzału. Spojrzał na Collisa, sprawdzając jego stan wzrokiem.
- Żyjesz?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Collis Lancaster
PostWysłany: Śro 11:25, 13 Kwi 2011


Dołączył: 06 Lut 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Dawaj tę cholerną spluwę. - warknął.

Majka jednak nic sobie z tego nie robiła. Wpadła w totalny szał emocjonalny, wyładowując frustrację i... co tam jeszcze nastolatki wyładowują w chwilach stresu. Krzyczała, beretta drżała w drobnych dłoniach. Świetnie, a teraz jeszcze strzel na ślepo. Jak na komendę Collisa, broń wystrzeliła pod nogi Edwardsa, co sprawiło, że Lancaster zacisnął usta w wąską linię. Nie trzeba było być psychologiem, by wyczytać z twarzy dziewczyny dezorientację i brak zdecydowania. Prawdę mówiąc myślał, że rudzielec stanie po stronie Coffmana. Bądź co bądź silniejsza więź emocjonalna łączyła ją z domem niż z obcymi czy nawet Peterem. Nieoczekiwanie okazało się, że chłopak jednak może opanować uniesienie Majki. Na szczęście... - skrzywił się z bólu przy próbie wstania. - Tylko dlaczego to on trzyma broń?

Przyciskając sweter do rany czuł, że materiał będzie mokry od krwi lada moment. Zaklął. Gorzej - prócz śmierci - chyba być nie mogło. Collis nie spał od jakichś trzydziestu godzin, czuł głód, a teraz jeszcze stracił sporo krwi. Życie nauczyło go być twardym, ale racjonalne myślenie podpowiadało, że dłużej nie wytrzyma. Zerknął na Petera - zdecydowanego, bezwzględnego... Zupełnie innego niż można było się spodziewać. Collis dostrzegł w jego wyrazie twarzy grymas, który bardzo mu się nie spodobał. Doprawdy, Edwards? A do czego niby jesteś zdolny?

- Żyję. - wolno podszedł do Majki i chłopaka. - I świetnie się bawię, nie widać? Ale wiesz, co by sprawiło, że zabawa będzie jeszcze lepsza? Uszkodzenie tego skurwola. - skinął głową na Joshuę. - Nie jestem wybredny. Strzel mu w kolano.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 12 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin