www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Eskapada - "Hollywood Kiss"
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny  
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Śro 20:38, 07 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Gdyby opisać pogodę ustami Dylana, musielibyśmy ocenzurować każde jedno słowo, za wyjątkiem takich zwrotów jak: "a poza tym", "i jeszcze..." "a na dodatek", czy "... twoja mać." Jakkolwiek - chcąc posłużyć się nieco bardziej okrzesanym językiem - można powiedzieć, że Bóg zaserwował wyspie mały przedsmak biblijnego potopu. Gałęzie drzew łopotały na wietrze, wymierzając podróżnym bolesne uderzenia w nieosłonięte części ciała, deszcz - jakby nie mogąc się zdecydować, w którym kierunku zaatakować - rozsiewał gęste krople wody, niczym wyjątkowo wkurzony spryskiwacz ogrodowy. No i była jeszcze ciemność. Śmiesznie skromny snop światła padający z latarki dzierżonej przez Dylana nijak nie mógł sobie z nią poradzić.

- Świetnie. Po prostu świetnie. - podmuch wiatru zagłuszył słowa Jarre. Zarówno te pierwsze, jak i późniejsze - o wiele bardziej nieprzyzwoite.

Płaszcz przeciwdeszczowy zaczynał przypominać kartkę papieru przepuszczoną przez niszczarkę najwyższej klasy.

- Więc... - podjął. - WIĘC MASZ JAKIEŚ PLANY... NO WIESZ, KIEDY JUŻ ZNAJDZIEMY ZŁODZIEJA TWOJEJ SPINKI? ZABIJESZ GO SWOJĄ MIŁOŚCIĄ MAŁA?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 21:15, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Kolejny raz oberwała dużym liściem po twarzy i skrzywiła się. Płaszcze wydane na pastwę deszczu i wiatru okazały się jakimś kiepskim żartem. Była już przemoczona i odczuwała - żeby łagodnie rzecz ująć - dyskomfort względem pogody.

To było głupie. Przecież widziałaś, że zbiera się na burze, więc co cię podkusiło, co? Teraz leziesz w głąb dżungli, nie masz pojęcia gdzie iść, a za towarzysza masz wyjątkowo cynicznego kompana. Gratulacje, jesteś w dupie.

Szła jednak uparcie naprzód, wmawiając sobie, że wcale nie jest tak źle. A przecież było jeszcze gorzej. Nie dość, że dała się wciągnąć w bardzo niefajny układ, to jeszcze miała dziwne wrażenie, że z poszukiwań nic nie wyjdzie. Mokro, zimno i ciemno. A przy tym Claude nawet nie wiedziała, gdzie szukać. Prawdopodobieństwo odnalezienia Jacoba było bliskie zeru. Chciało jej się płakać. Z niepewności. Z beznadziejności sytuacji.

Z odgłosów burzy wyłapała krzyk Dylana.

- TAK!!! - wrzasnęła.

Głupie pytanie, głupia odpowiedź. - sarknęła. Właściwie pytanie o jakikolwiek plan wcale nie było głupie, ale nie miała ochoty na dyskusje podczas ryczącej burzy. Niech to się w końcu uspokoi. - myślała naiwnie, bo przecież wszystko się dopiero zaczęło.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Śro 21:29, 07 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Ho, ho! pod nosem Dylana zagościł złośliwy uśmieszek. Nie na długo, bowiem dość szybko zgoniło go przeszywające chlaśnięcie cienkiej gałęzi wymierzone po całej długości twarzy. Gdyby zdążył, pomyślałby jeszcze: Pokazujemy pazurki, co?

- JESTEŚ GŁUPIA! - wrzasnął, powstrzymując się od rzucenia kilku wyzwisk w stronę badyla. - WYRZUCIŁAŚ W BŁOTO PÓŁ MILIONA DOLARÓW, ZGODZIŁAŚ SIĘ POCAŁOWAĆ GOŚCIA, DO KTÓREGO ŻYWISZ NIESKRYWANĄ ODRAZĘ, A NA DODATEK... - kolejny cios. - KURWA!! A NA DODATEK POSTANOWIŁAŚ WYRUSZYĆ W TEREN PODCZAS PIERWSZYCH MINUT KOŃCA ŚWIATA!! JESTEŚ NAJBARDZIEJ NAIWNĄ, ŁATWOWIERNĄ I NIEROZSĄDNĄ DZIEWCZYNĄ JAKĄ W ŻYCIU SPOTKAŁEM!!

Rozwścieczony zdarł z siebie resztki płaszcza i cisnął nim o ziemię. Następnie przedarł się przez kolejną ścianę liści paproci i z ulgą zanurkował w szczelny tunel powyginanych drzew. Tutaj deszcz i wietrzysko traciły na sile.

- Pół miliona, Dylan... Pół miliona... - warknął, dodając sobie otuchy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Śro 21:44, 07 Kwi 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert juz myślał, że zgubił Claude i jej towarzysza, gdy nagle usłyszał krzyki. Cóż, ten jej towarzysz chyba nie jest zbyt uprzejmy... - pomyślał wsłuchując się w głós, który był mu dziwnie znany. Podbiegł kawałek i poślizgnął się na błocie. Wytarł szybko twarz i gdy zorientował sie, że przez deszcz już nie wie skąd były krzyki, więc spróbował odezwać się jak najgłośniej, mimo swojej chrypy.
- Claude! Claude! - udało mu się wykrztusić, ale nie był pewien, czy dziewczyna jest na tyle blisko, by usłyszeć jego stłumione odgłosy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Śro 21:47, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 21:54, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

W pierwszej chwili się zatrzymała. Jakaś gałąź potrąciła ją z taką siłą, że aż upadła na jedno kolano. Podniosła się szybko i dogoniła Dylana. Szarpnęła go za ramię tak, żeby się odwrócił. Włosy miała mokre, potargane, część obkleiło jej twarz. Mimo że mieli za ochronę gąszcz powyginanych drzew, a wycie wiatru trochę ucichło i tak nie zamierzała ściszyć głosu.

- A TY CO?! - krzyknęła, pchnęła go obiema dłońmi. Coś w niej pękło, nerwy puściły. - POSZEDŁEŚ ZA TĄ GŁUPIĄ, NAIWNĄ I ŁATWOWIERNĄ DZIEWCZYNĄ, JAK JAKIŚ POPIEPRZONY CHŁOPTAŚ, KTÓREMU PIENIĄDZE PRZYSŁANIAJĄ ZDROWY ROZSĄDEK! I JESZCZE TEN POCAŁUNEK! - gdyby nie burza, mógłby usłyszeć jej szyderczy cichy śmiech, w którym pobrzmiewały smutek i coś bardzo nieokreślonego. - AŻ DO TEGO MUSISZ SIĘ POSUWAĆ, ŻEBY POCZUĆ CZYJEKOLWIEK USTA NA SWOICH? CZY PO PROSTU JESTEŚ TAK KUREWSKO PODŁY?

Sama była zaskoczona swoim wybuchem. Po prostu już nie wytrzymywała natłoku myśli, przeczuć i obrazów, podsuwanych przez wyobraźnię. Skoro zgodziła się na warunki Dylana, to dlaczego, do diabła, nie mógł się zwyczajnie zamknąć, tylko wciąż komentował?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Śro 22:14, 07 Kwi 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Tak, teraz Robert był pewien, że jest bardzo blisko Claude, bo bardzo wyraźnie usłyszał to, co dziewczyna krzyczała do jej 'towarzysza', który zapewne nie był zbytnio chciany. Podszedł w kierunku głosu i po chwili znalazł się niedaleko mężczyzny, do którego krzyczała Claude. Rozpoznał w nim tego, którego 'poznał' w barze kilka dni temu i teraz już wiedział, ze złość Claude była w pełni uzasadniona, a nawet pewnie byłaby w stanie wykrztusić z siebie dużo więcej.
-Claude! - krzyknął jeszcze raz, będąc pewnym, że tym razem go usłyszy. - Co się stało?
Po chwili zrozumiał, ze ani dziewczyna, ani towarzyszący jej gbur nic nie wiedzieli o jego obecności i będą nim mocno zaskoczeni, ale w tej chwili się tym nie przejmował. No bo co go mogło obchodzić, co myśli o nim Dylan?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Śro 22:24, 07 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Reakcja Claude - jej nagły wybuch - w pierwszej chwili go zaskoczył, w drugiej zirytował. I to porządnie. Nie zważał już na włosy ociekające hektolitrami zimnego deszczu, ni na pozlepiane ciuchy, czy uderzenia zimnego wiatru. Zbliżył się do Claude i rozłożył ręce:

- TAK!! JESTEM AŻ TAK KUREWSKO PODŁY!! NIECH TO WRESZCIE DOTRZE DO TWOJEJ GŁOWY I RESZTY TEGO ZAWSZONEGO MIASTECZKA!! DO RESZTY ŚWIATA!! - wrzasnął. Czuł jak narasta w nim gniew. Nie tylko do niej, ale również do siebie i wszystkiego, co stanęło mu na drodze na przestrzeni dobrych kilku lat. Najwyższa pora żeby wybuchnąć i głośno to wykrzyczeć. - JESTEM PIEPRZONYM EGOISTĄ I MAM GDZIEŚ CZY TWOJA SPINKA DO WŁOSÓW PRZEPADNIE W CHOLERĘ, CZY ZNAJDZIE SIĘ W JEDNYM KAWAŁKU!! I OWSZEM, JEDYNE O CO TUTAJ DBAM TO PIENIĄDZE!! A POSZEDŁEM ZA TĄ NAIWNĄ I ŁATWOWIERNĄ DZIEWCZYNKĄ, BO OBOJĘTNE PATRZENIE NA CZYJĄŚ ŚMIERĆ TO OSTATNIA RZECZ, KTÓREJ MUSZĘ SIĘ NAUCZYĆ!! BO TAK BY SIĘ TO SKOŃCZYŁO!! TWOJE ZASRANE MIŁOSIERDZIE PRZEGNAŁOBY CIĘ TUTAJ W POJEDYNKĘ I W KOŃCU ZDECHŁABYŚ POD JEDNYM Z TYCH DRZEW!! NIKT INNY NIE BYŁBY NA TYLE GŁUPI, ŻEBY WMASZEROWAĆ Z TOBĄ W DŻUNGLĘ W TAKĄ POGODĘ!! NIKT!! - zagrzmiało. - MASZ MOŻE INNE ZDANIE NA TEN TEMAT?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 23:14, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- SAM WŁAŚNIE PRZYZNAŁEŚ, ŻE JESTEŚ RÓWNIE GŁUPI JAK JA, WIĘC JAK MOGŁABYM MIEĆ INNE ZDANIE?! CO?!!!

Postąpiła krok w stronę Dylana, znów go pchnęła. Z pełną świadomością, że lada moment może ją po prostu uderzyć. Ale nie mogła powstrzymać gniewu i agresji. Już dawno nikt tak, na nią nie wrzeszczał, ani ona na kogoś.

- ZASŁANIASZ SIĘ TYM SWOIM PIEPRZONYM EGOIZMEM, JAK JAKĄŚ TARCZĄ. A CO NIBY ON CI DAJE? GODZINY SPĘDZONE W SAMOTNOŚCI I POCZUCIE ŚWIĘTEGO SPOKOJU? BEZ CIENIA MIŁOŚCI, PRZYJAŹNI CZY SYMPATII. AŻ TAK BARDZO CHCESZ SIĘ POZBYĆ JAKICHKOLWIEK UCZUĆ?! CO CIĘ TAK, KURWA, PRZERAŻA, ŻE CHCESZ SIĘ WYPRAĆ ZE WSZYSTKIEGO?! A OD MOJEGO "MIŁOSIERDZIA" SIĘ ODWAL!!! - zaczerpnęła powietrza, ale dodała już ciszej - Przynajmniej mogę bez obrzydzenia patrzeć w lustro...

Urwała. Usłyszała, jak ktoś woła ją po imieniu. Nie obejrzała się jednak. Wbijała wściekłe spojrzenie w Dylana. Ktokolwiek ją wołał - jeśli rzeczywiście był to głos, a nie wycie wiatru - mógł jeszcze chwilę poczekać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Śro 23:25, 07 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Podjechał na błocie. Tylko cudem utrzymał równowagę. Latarka wyślizgnęła mu się z dłoni i wylądowała na ziemi, rzucając światło w pobliskie zarośla. Ale to nie miało dla niego żadnego znaczenia. Raptem deszcz, fruwające gałęzie, chłód i ciemność przestały istnieć... Była tylko ta dziewczyna. I gniew. Gniew, który rozsadzał go od środka.

- TAK WIELE DAJE CI TA TWOJA SYMPATIA, PRZYJAŹŃ I MIŁOŚĆ?!! - wrzasnął i postąpił kolejne kilka kroków do przodu. - TO PO JAKĄ CHOLERĘ TU PRZYLECIAŁAŚ?! CZEMU NIE ZOSTAŁAŚ NA "TAMTYM ŚWIECIE", ŻEBY SIĘ NIMI DELEKTOWAĆ, HE?!! PRZEJECHAŁAŚ SIĘ NA NICH, CO?!! PRZEJECHAŁAŚ, NO POWIEDZ TO!!! POWIEDZ TO, KURWA, NA GŁOS!!

W delikatnym świetle latarki wyłapał jej oczy i wbił w nie swoje rozwścieczone spojrzenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Śro 23:27, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 23:50, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Cofnęła się, gdy Dylan zaczął na nią napierać. Ale wcale nie zamierzała ustępować. Mierzyli się gniewnymi spojrzeniami.

- DAJĄ CAŁKIEM SPORO. NIE KAŻDY MUSI MIEĆ TAKIE DOŚWIADCZENIA JAK TY!

Tym razem to ona zrobiła krok w stronę Dylana, a ponieważ ten się nie cofnął, stała tuż przy nim, zadzierając głowę do góry, by patrzeć mu w oczy.

- NA NIKIM SIĘ NIE PRZEJECHAŁAM! - krzyknęła z przekonaniem, ale głos jej się nieco załamał. - NIE MUSZĘ OD NICZEGO UCIEKAĆ NA JAKĄŚ PIEPRZONĄ WYSPĘ NA ŚRODKU PACYFIKU! CHCIAŁAM TYLKO CZERPAĆ Z ŻYCIA GARŚCIAMI! NIE WSZYSTKIM TUTAJ CHODZI O PIENIĄDZE!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Czw 0:22, 08 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

- MYŚLISZ, ŻE... - urwał wpół zdania. Już nie było potrzeby żeby się wydzierać. W końcu stali dosłownie kilka cali od siebie. - Myślisz, że w to uwierzę? - prychnął, wytrzymując jej spojrzenie. - Myślisz, że uwierzę w twoje wakacje? W zapewnienia, że nie chodzi o żadne pieniądze? Och, darujmy sobie te gierki, mała. Masz wszystko wypisane w oczach! Ktoś taki jak ty, człowiek emanujący miłością, otoczony setką przyjaciół, nie potrafiłby zostawić wszystkiego odłogiem na cały, pieprzony rok i wylecieć na bezludną wyspę w imię wakacji. Czy ty w ogóle słyszysz jak absurdalnie to brzmi? - pokręcił głową, siląc się na obojętny uśmiech. - Pytałaś co mnie tak przeraża, że chcę się wyprać ze wszystkiego co dobre? Przeraża mnie perspektywa skończenia w twojej sytuacji, mała... Świadomość, że miałbym przemierzać oceany i plądrować jakieś cholerne wyspy w poszukiwaniu ulgi - z każdą kolejną sekundą gniew zaczynał ustępować miejsca pretensji. - Nie mam pojęcia co cię spotkało i nie zamierzam o to wypytywać - sama najlepiej wiesz jak jest. Mimo tego, że najpewniej nigdy nie wypowiesz na głos niektórych rzeczy...

Rozgadał się. W pełni nieświadomie. Za sprawą pogody pod psem, czy też unikalnego rodzaju ludzkiego charakteru, charakteru z jakim spotkał się pierwszy raz w życiu? Bóg raczy wiedzieć...

- A ja... - wymamrotał. - Mam w życiu dość własnych zmartwień. Zbyt dużo, by pozwolić sobie na dźwiganie cudzych krzyży. Nie wchodzę nikomu w drogę - w zamian oczekuję tego samego. Tylko tyle... To moje całe, pieprzone motto...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Czw 0:37, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 6:17, 08 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Wsłuchiwała się w każde jedno słowo, w każdą pauzę między zdaniami. Gniew przeistaczał się w dzika furię. Claude była o krok od wyładowania jej. Zacisnęła pięści i chociaż uważała, że najlepiej będzie jeśli się cofnie - nie zrobiła tego.

To nie jest ucieczka. - myślała uparcie, wciąż patrząc Dylanowi z wściekłością w oczy. - Nie jest! Guido chciał, żebym się wyrwała, żebym... I rodzice, i Madeleine, i Anette, i Tim. Wszyscy uważali, że tak będzie lepiej dla mnie, że... Wszyscy prócz Pierre'a, ale... - urwała szybko. Nie miała zamiaru pozwolić brnąć myślom dalej. Nie teraz.

- Nie musisz mi wierzyć. Przecież i tak nie ma to dla ciebie znaczenia. - warknęła. - Moja sytuacja? Spudłowałeś w swoich wnioskach, Dylan. Ale powiem ci, że ja przynajmniej mam do czego... do kogo wracać.

Umilkła. Myślała, że się uspokaja, że gniew może już tylko opadać. Myliła się. Znów zaczęła zaciskać nieświadomie pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę.

- Nie chcesz wchodzić nikomu w drogę. - powtórzyła słowa Dylana. Głos znów zaczął jej drżeć z nerwów. - Ale wystarczy pół miliona, by wpieprzyć się po uszy w gówno, w coś, co cię nie dotyczy i nie interesuje. Fundujesz sobie interakcję z ludźmi, chociaż tak usilnie starasz się od tego uciec. I to jest niby takie, kurwa, lepsze od mojej sytuacji?!

Oddychała głęboko, ciężko. Czuła, że lada moment do oczu zaczną jej napływać łzy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dylan Jarre
Moderator
PostWysłany: Czw 6:37, 08 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Poczuł nagłą ochotę wykrzyczenia jej prosto w twarz każdej zasranej rzeczy, która leżała mu na sercu. Poczynając od małej dziewczynki, która doszczętnie spierdoliła jego życie, a kończąc na narkotykach i trupie pięćdziesięcioletniej, obłąkanej kobiety. Z trudem się powstrzymał. Zacisnął tylko wargi i gapił się na nią w milczeniu, próbując zejść do parteru.

- No cóż, mała, gdyby nie tacy prości ludzie jak ja, byłabyś teraz sama. - oznajmił na tyle spokojnie, na ile tylko było go stać. - Sama w zafajdanej dżungli. W adidasach i jakimś pieprzonym kapoku. - podniósł latarkę i zważył ją w dłoni. - Tylko dzięki takim dupkom, masz w ogóle możliwość, żeby do kogo wracać. Żałosna jesteś, skoro możesz szukać pomocy jedynie u niezrównoważonego egoisty, gotowego brodzić w gównie za pół miliona dolarów.

Poprawił plecak przewieszony przez ramię i wrócił do marszu. Nawet się nie obejrzał żeby sprawdzić, czy podąży za nim.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dylan Jarre dnia Czw 6:40, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 7:01, 08 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy Dylan zaczął iść naprzód, opadły jej ramiona, a ciało ogarnęło nagłe zmęczenie. Nie miała pojęcia gdzie są i co właściwie można zrobić w tej sytuacji. Uświadomiła sobie to po raz kolejny.

- NIE MNIEJ ŻAŁOSNA NIŻ TY! - wrzasnęła za Dylanem, nawet nie rzucił jej spojrzenia przez ramię.

Rozejrzała się bezradnie. Głos. Przecież słyszałam swoje imię! Nie jestem chyba na tyle szalona, żeby mieć omamy. Mam nadzieję... Po chwili dostrzegła wyłaniającego się z gąszczu mężczyznę.

- Robert?! Co ty tu... - przerwała

Zorientowała się, że Dylan się oddala. Zastanawiała się co ma teraz zrobić. Po ostrej wymianie zdań nie miała najmniejszej ochoty na jego towarzystwo, a jednak zdawała sobie sprawę, że teraz lepiej trzymać się razem. Zerknęła na Roberta. Nikt nie powinien teraz łazić po dżungli sam. Nawet Dylan... Ta myśl sprawiła, że miała ochotę napluć sobie w twarz. Dogoniła go, trzymając się jakieś dwa metry za nim, a gdy Robert zrównał się z nią, dokończyła pytanie.

- Co ty tu robisz? - złość została momentalnie zastąpiona zaskoczeniem. I ciekawością.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Czw 12:19, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Czw 15:44, 08 Kwi 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Strony, w jakich potoczyła się rozmowa były dość zaskakujące dla Roberta. Nie spodziewał się, że Claude potrafi znaleźć w sobie siły do takiej kłótni.

- Po prostu tutaj jestem. - zaczął całkiem spokojnym głosem i zrobił kilka kroków do przodu, by być bliżej dziewczyny i Dylana. - Nie, nie byłabyś sama. Wystarczyłoby poczekać minutkę dłużej, aż wyjdę po omacku z piwnicy. Cóż, masz niebywałego pecha, że akurat padła lampka i miałem taka chrypę, że nie mogłem porządnie krzyknąć. Albo po prostu los chciał, by był tutaj ktoś jeszcze. - skłonił się w stronę Dylana, który był juz kilka metrów dalej - Wiem, że pewnie to trochę dziwnie zabrzmi, ale tak w ogóle to co się stało? Z waszych krzyków rozumiem, że chodzi o jakąś 'spinkę', ale to chyba była przenośnia...

Robert schylił głowę w dół. Nie lubił takich niezręcznych sytuacji, kiedy ktoś musiał mu coś tłumaczyć, albo on sam musiał się tłumaczyć. Po prostu nie czuł się wtedy dobrze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Czw 16:53, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin