Pub

Westchnął ciężko i poszedł na zaplecze. Zamknął drzwi
-Kogo teraz pobiłeś - spytał nawet nie siląc się na żarty.

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

- Możesz już zacząć się bać - zagroziła i w końcu odetchnęła cicho. - Dobra, postaram się wyluzować, ale może przestaniesz mnie deptać najpierw, okej?

- Zrozumiem jeśli się wkurzysz. Więc powiem szybko. Chciałem wrobić Petera. Porwałem i próbowałem zgwałcić Jen, niestety coś poszło nie tak.
Bo jesteś idiotą...
- Stary nie wiem jak to się stało... - Mówił oszołomiony
- Nie wiem w ogóle co we mnie wstąpiło... Co o tym myślisz?

Zaśmiał się. NIe uwierzył, po chwili jednak dotarło to do niego.
-Coś ty narobił? - spytał - porwałeś zgwałciłeś i postanowiłeś wpaść do mnie! - krzyknął. Myśl Pat, myśl.
-Wypierdalaj do schowka na drewno. Wezmę trochę żarcia i ukryjesz się w pieprzonej dżungli jasne?

- Znalazła się specjalistka... - powiedział lekko poniżony. - To Ty się chwiejesz i nierówno tańczysz! Ja jestem całkiem trzeźwy.
Spojrzał na swoje stopy, nie sło mu najlepiej.

Nagle złapał go silny ból w boku.
Teraz?!
Chwycił się z brzuch i oparł się o krzesło.
- Przepraszam, muszę iść do siebie. - powiedział i pocałował ją w czoło.
Jasna cholera.
Lekko zataczając się wyszedł z pubu.

Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 26 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

- Co jest, w końcu wpadłeś w moje sidła? - przesiadła się o kilka taboretów w przód. - Widać nie mogłeś długo opierać się mojemu wdziękowi i seksownym, kobiecym kształtom. Te skarby są prawdziwe, możesz dotknąć, jeśli pragniesz. - ujęła piersi w obie dłonie i mocno ścisnęła.
- Lub w ten sposób chciałeś uciszyć mnie przed ujawnieniem twojej zoofilii?- przymrużyła chytrze oczy.
Cwaniaczku.
- Tak, czy inaczej, Debbie Reynolds - potężny cios spadł mu na kark, choć dla Debbie było to zwykłe klepnięcie. Widząc odbitą krawędź szklanki na jego czole i słysząc lekkie zachłyśnięcie się nowego kolegi rzekła:
- Wybacz, kotku.
Usiadła w bezpiecznej odległości 35 cm od twarzy Dylana, by ten nie czuł woni alkoholu wydobywającą się z jej ust.
- I bez "pani". Jakoś wcześniej nie kwapiłeś się do okazania szacunku starszej siostrze.
Rozejrzała się po lokalu. - Oboje chyba wcześniej nie udzielaliśmy się towarzysko na tej wyspie. - spojrzała na pustą szklankę kompana - Co pijemy? Może tym razem okażesz się mężczyzną i zapodasz sobie 40%?

T szybko poszedł za Pub do schowka. Wziął trochę drewna. Ręce trzęsły mu się.
Dobrze, że masz Pata, to prawdziwy kumpel. - Pocieszał się.
Zabrał drewno i czekał na Pata przed wejściem do baru, cały roztrzęsiony. Nie zauważył nawet, że jest cały brudny.

- Pytanie brzmiało czy odnajdę się na tej zabawie. Odpowiedź brzmi nie. Hito wa mikake ni yoranu mono – powiedział smutno i dopił wodę.

- Wybacz, ale muszę zostawić cię samą.- musiał wyjść i odetchnąć świeżym powietrzem. Wiedział że bar będzie ostatnim miejscem, w którym będzie się czuł dobrze.

Komu by tu zaufać - myślał Glina, tylko pieprzony glina. Jakie to ironiczne - przypomniał sobie, że George ma za paskiem rewolwer A może by tak - wyszedł z zaplecza
-George! Mógłbyś mi pomóc? - zawołał go.

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Jeszcze przez chwilę stała na środku parkietu, patrząc, jak Ryan odchodzi w stronę drzwi. Nie do końca zrozumiała, o co chodziło. Podniosła dłoń i odruchowo przetarła miejsce, w którym Ryan ją przelotnie pocałował. Cholerni faceci. Doszła do wniosku, że samotne stanie między innymi parami musi wyglądać idiotycznie, więc czym prędzej wróciła na swoje miejsce przy ladzie.

- Zostawisz mnie samą i pozwolisz mi się nudzić? - spytała patrząc wymownie na
mężczyznę po czym machnęła ręką i zrobiła krok w kierunku wyjścia
- Sama nie mam co tu robić - stwierdziła a myślach planując udanie się do łóżka
bądź zajęciem malowania czegoś co przyjdzie jej na myśl w cichej sypialni.
Bo tu w takim gwarze nie dało się nawet normalnie prowadzić rozmowy.

Opróżnił szklankę jednym ruchem.
- Mógłbym.
Podszedł do Patsiego.

Wskazał jego pistolet
-Użycz mi broni - powiedział ładując do plecaka puste kartony - idę do dżungli, potrzebuję broni.

- Człowiek siedząc samemu, poznaje sam siebie - odpowiedział

- Kiedyś postaram się zr... zr... zrehabilitować - powiedział u kłonił się dziewczynie. Wyszedł.

/mieszkanie

Spojrzał na niego zaniepokojony.
- Stary, chyba żartujesz. Po pierwsze, nikt nie dotyka tej broni poza mną, po drugie - dlaczego idziesz do dżungli o tej porze i potrzebujesz spluwy?