Pub

- Lata 70-te - kontynuował Jacob, kiedy Patsy zrealizował pierwsze zamówienie. - Nie pamiętam dokładnie, gówniarzem byłem. No tak - mruknął widząc zdziwioną minę Patsy'ego. - Nie jestem aż taki stary. Wychowałem się na kolorowej telewizji...

Dyskretnie wskazał dwójkę gości konwersujących przy swoim stoliku.

- Wiesz coś na ich temat? - zapytał cicho. - Faceta widzę pierwszy raz na oczy.

-Nah- powiedział i machnął ręką- pierwszy raz ich widze. Choć nie - przypomniał sobie - blondi mignęła mi w samolocie.
Jego uwagę znów przykuła szafa
-Myślisz, że to gówno działa? - spytał

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

- Teraz pamiętam, paskudna rana jak cholera. Były to moje początki na oddziale, jako stażystki. Napędziłeś mi stracha. - Spojrzała na niego otwierając butelkę. - To moja praca, ratowanie życia. Powiem, że dobrze wyglądasz. Jak żyjesz?

- Jeśli nie działa, masz dwie możliwości. Mocno walnąć i zobaczyć, co z tego wyjdzie, albo powiedzieć mi, żebym naprawił. To zresztą - Jacob uśmiechnął się lekko - dotyczy wszystkiego...

To powiedziawszy, podszedł do szafy.

- Cóż, to była jedna z tych akcji które zmieniają Twoje życie. Wtedy jeszcze nie sądziłem żeby skończyć z pracą w policji, nie. To przyszło później. W końcu znudziłem się całym tym okrucieństwem i zjawiłem się tutaj. Lepiej płacą, a szansy na większy współczynnik morderstw chyba nie ma.
Uśmiechnął się i wyciągnął do niej dłoń.
- Jestem George.
Co Ciebie skłoniło do przyjazdu tutaj? dodał po chwili.

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Anne uścisnęła jego dłoń. - Anne... Co mnie skłoniło? - Zamyśliła się chwilę i wypiła łyk piwa. - Dziś lekarze nie zarabiają za dobrze. I... Hmm... Ostatnio miałam małe spięcie z władzami szpitala i musiała szukać pracy w innym miejscu... Jestem chwilowo bezrobotnym lekarzem.

- Mam smutne przeczucie że tutaj robotę znajdziesz. Podobnie jak ja..
Pociągnął łyk piwa i spojrzał na pozostałych gości baru.
- Znasz ich? powiedział ściszając głos.

Jacob z miłym zaskoczeniem szybko zorientował się, że playlista składa się prawie wyłącznie z klasyki rocka.

Dobrze, bardzo dobrze

Za to jedno mógł być wdzięczny organizatorom, gdziekolwiek się podziewali. Żadnego badziewia dla nastolatek.

Część grupy może być rozczarowana

Wygrzebał z dna kieszeni kilka monet i wrzucił jedną do szczeliny. Następnie wybrał "Wish you were here" Floydów. A kiedy szafa odezwała się doskonale znanymi Jacobowi dźwiękami, zamknął oczy i odetchnął głęboko.

Pomyślał, że będzie musiał później przyjrzeć się temu mechanizmowi, ponieważ bardzo szybko skończą mu się monety.

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

- Nie, nie znam ich. Jeden z nich mówił coś, że nie ma tu samoobsługi. A co dziwne nie widziałam tu nikogo z obsługi... I obym nie znalazła tu pracy. Chciałam odpocząć od grzebania w mózgach. - Zaśmiała się.

"House of a rising sun".

Nadeszła chwila, aby podsumować wszystko, co Jacob do tej pory zobaczył i usłyszał. Sama wyspa i miasteczko nie zrobiły na nim na razie większego wrażenia, ale w gruncie rzeczy nie zdążył jak dotąd zbyt wiele pozwiedzać. Najważniejsze, że warunki zakwaterowania były znośne. Perspektywa posiadania dwójki sąsiadów w tym samym budynku nie była może specjalnie przyjemna, ale do tej pory prawie w ogóle ich nie widywał. I dobrze. Jacob wiedział jednak, że prędzej czy później będzie musiał poinformować ich o kilku zasadach.

Zastanawiała go realizacja projektu, w którym brał udział. Na czym właściwie miał polegać ten eksperyment? Czy porównanie ze Standford mogło okazać się prawdopodobne? Brak jakichkolwiek obsługi determinował obecność kamer. Musiały być dobrze ukryte, gdyż jak na razie Jacob nie ujrzał niczego, co wyglądało jak sprzęt do monitoringu. Ale o co właściwie chodziło? Chyba nie płacono im takich pieniędzy za gadanie o niczym i prowadzenie baru?

Myśli Jacoba skupiły się na porannym znalezisku. Pozytywka i ślady krwi mogły, choć niekoniecznie, być jakimś rodzajem testu. Pierwszym badaniem zachowań królików. Tu Jacob musiał przyznać organizatorom daleko posuniętą pomysłowość. Zaczynał podejrzewać, że niektórzy uczestnicy eksperymentu mogą być w rzeczywistości podstawionymi ludźmi Luska. Pytanie, którzy? I co mogło się z tym wiązać?

Na razie postanowił trzymać się na uboczu. Jeśli tylko nikt nie będzie mu wchodził w drogę.

A teraz bierzmy się za tę blokadę...

Jacob wyłączył szafę z prądu ( skąd biorą elektryczność? ) i znalezionym za barem małym kluczykiem otworzył drewniane pudło. Następnie przyjrzał się mechanizmowi i po kilku minutach pracy odłączył blokadę monet.

Teraz mogli słuchać muzyki do woli.

Na wszelki wypadek schował kluczyk do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Kto wie, czy nie będzie musiał w którymś momencie odciąć melomanów od ich ulubionych piosenek?

Spojrzał na Anne i uśmiechnął się. Odwrócił wzrok w stronę facetów z obsługi.
- Dwie kolejki. Whiskey. Kolego, znalazłoby się w tej szafie The Who?

Pewnie otworzył brzwi pubu i od razu usiadł przy ladzie.
- Piwo poproszę - rzucił beznamiętnie i zdjął kurtkę.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że odsłonił broń. Nie przejął się tym jednak szczególnie. Rozejrzał się po towarzystwie.

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Spojrzała za szafę grającą. Upiła kolejny łyk piwa. - Hej, nie rozpędzaj się z tą Whiskey. Ja jeszcze swojego piwa nie wypiłam. - Podniosła butelkę do góry. Wypiła dopiero 1/3.

-Wyjmij broń i połóż na ladzie Ryan- wycedził posyłając Jacobowi porozumiewawcze spojrzenie- nie chcę awantury w pierwszym dniu. Sięgnął do lodówki i podał butelkę napoju Ryanowi.

Spojrzał spode łba na Patsy'ego.
- Na ladzie? Nie przesadzaj! Co to jest kur** dziki zachód? - oburzył się. - Spokojnie, jestem zrównoważony psychicznie. Inaczej bym tego tu nie wwiózł.
Otworzył butelkę i przelał zawartość do wysokiej szklanki.
- Twoje zdrowie! - skierował naczynie z stronę Patsy'ego.