Pub

-Nie ma- powiedział-a przynajmniej nie znalazłem. Jest tylko Cola, piwo, wódka i whiskey- powiedział znudzony - jakkolwiek. Więc naprawdę mi przykro - zaakcentował ostatnie słowa, które były raczej skierowane do dziewczyny niż do Georga.
-Swoją drogą- wyciągnął dłoń - Patsy Sacripanto - przedstawił się.

- Jacob - odezwał się w ciemności. - Jacob Upper. Czego tu szukasz?

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Obserwowała barmana ze złością w oczach. Kim on do cholery myślał, że jest?! Niech go szlag trafi. Oparła się ręką o blat.
- Biedny ten Twój bar, skoro nawet wina nie masz - skomentowała cicho, patrząc w sufit.

Podniósł się z grzeczności z krzesła i uścisnął silnie jego dłoń.
- George. McNulty.
Uśmiechnął się nawet lekko, bo w nowo poznanym mężczyźnie było coś godnego zaufania.
Spojrzał po chwili na Megan z lekkim zawodem.
- Przykro mi. Rok bez wina dla mnie też wydaje się przerażający. Coś się wymyśli.

-Zawsze- powiedział wskazując zaplecze - może coś tam być. Albo White Reven może dorzucać jakieś zapasy, kto ich tam wie- machnął ręką.

- Soków - odrzekła krótko i spokojnie patrząc na czarną sylwetkę
mężczyzny - A Ty? - zapytała w końcu nie wiedząc iż On też tu pracuje.
Mimowolnie opuściła wzrok wbijając go w podłogę odsuwając szkło
które znalazło się pod jej stopą
Niezły bałagan... pełno szkła

- Sprawdź tamten regał - rzekł - ten po twojej lewej. Widziałem tam wcześniej jakieś kartony. Albo nie. Poczekaj.

Obrócił się na pięcie, wrócił do głównej sali pubu, zbliżył się do kominka. Pomagając sobie pogrzebaczem wygarnął z paleniska wąski kawałek drewna, który dopiero przed chwilą zajął się ogniem. Chwycił zimną końcówkę i z tą prowizoryczną pochodnią, ku zdziwieniu pozostałych, wszedł z powrotem na zaplecze.

Jeśli gdzieś tu ulatnia się gaz, będzie wesoło - pomyślał zgoła niewesoło.

Zbliżył się w stronę dziewczyny, rozpraszając ciemności.

- Tak będzie łatwiej - mruknął.

Zobaczył, że Jacob wyciąga żarzące się polano. Tego było za wiele nawet jak na Jacoba. Poszedł w stronę zaplecza.
-Co wy tu robicie - spytał.

- Bez obaw, mój druhu - powiedział słysząc za plecami znajomy głos. - Pani po soki. Ja po żarówki. Powinni tu trzymać jakiś zapasowy komplet. Muszę w końcu coś zrobić z tym cholernym światłem.

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy mężczyzna odszedł, zmierzyła Georga wzrokiem.
- Nie wiem jak Ty, ale ja mam ochotę się stąd zmyć - stwierdziła po krótkim namyśle. - Nie będę mu robić sztucznego tłumu, skoro nawet nie chce mi dać wina.

Jak tylko usłyszała wskazówkę mężczyzny nie czekając odwróciła się
w kierunku półek wytężając wzrok w poszukiwaniach
Co się nie zrobi dla bezalkoholowych napoi
Pomyślała z rozbawieniem i sięgnęła po jakąś wielką plastikową
ciężką butlę Może to sok pomarańczowy?
Stała tak wpatrując się w etykietę na butelce próbując odczytać napis
i już chciała łapać za zakrętkę by poznać zawartość po zapachu
gdy niespodziewanie butelkę oświetliło światło.
Pochodnia? Atena podniosła brwi z niemałym zaskoczeniem
przyglądając się Jacobowi który wyglądał jak jakiś poszukiwacz
w niezmierzonych jaskiniach.
- Mam sok pomarańczowy! - z tryumfem zawołała do Pasquala
teraz już doskonale widząc co trzyma w rękach.

Spojrzał na Megan, jakby czekając na coś i podniósł się.
- Też będę się zbierał..

-Znaleźliście jakieś butelki wina? - spytał. Miał ochotę dać jej cały karton i kazać wsadzić sobie w dupę. - Ogólnie jakieś ciekawe wyniki poszukiwań?

Dołączył: 12 Mar 2010 Posty: 187 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Zaśmiała się krótko, kiedy George wstał.
- A jesteś pewien, że dojdziesz w tym stanie? - sama też się podniosła. - Trochę się... Chwiejesz.

- Strasznie brudno tu macie - zerknęła na podłogę gdzie walało się dużo więcej
tego szkła niż malarka się spodziewała
- Ale są soki więc to jest najważniejsze - stwierdziła ponownie spoglądając
na półki gdzie znajdowała się ich dużo więcej. A i wino leżało ułożone na
specjalnych leżakach.