www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Niewielka przychodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 43, 44, 45  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Curtis_Anderson
PostWysłany: Wto 12:08, 13 Kwi 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ciężko dyszał, próbując jak najbardziej wykorzystać każdy płytki wdech powietrza. Ciszę wokół niego przerwało jakieś poruszenie. Coś szarpnęło go za ubrania powodują nową falę bólu i gdyby Curtis był w stanie zobaczyć cokolwiek przez mgłę zasnuwającą spojrzenie ujrzałby pochylonego nad sobą Petera.
Skrzywił się słysząc nad sobą zadane pytanie.
Głupcy! Głupcy! Cholerni głupcy. Czemu oni nic nie rozumieją? Nawet nie próbują zrozumieć? Czemu nikt mnie nie słucha?
Postrzelili go, pobili, próbowali udusić. Czemu? Przecież robił tylko to co do niego należało. A oni mu w tym przeszkadzali.
GŁUPCY!
- Wy... ni... nic... niee rozum - wycharczał, zdobywając się na wysiłek i próbując ignorować piekący ból gardła - Człowieku, ja... nic... jaaa... nie zabiłem. Nie rozumiecie! - ostatnie słowa niemalże krzyknął, czym naraził się na kolejną falę bólu. Jęknął głośno.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 12:13, 13 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Że co...? - Jen zamarła i odwróciła się powoli w kierunku leżącego na ziemi jeńca i Petera - Jak to nie ty...
Przyklęknęła przy Curtisie uważając by nie klęknąć prosto w plamę wymiocin i odepchnęła nieco Petera, karcąc go wzrokiem.
- Mów, proszę - starała się spojrzeć leżącemu w oczy i odezwała się łagodnie. - Wszystko wskazuje na to, że to ty. Jeśli masz coś do powiedzenia w tej sprawie, lepiej mów teraz, bo potem będzie za późno. Jeśli to nie ty... to kto?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Wto 12:28, 13 Kwi 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Wyglądał teraz jak skarcony pies i pomyśleć, że był to efekt odepchnięcia przez młodszą od niego Jenefer. Odsunął się jednak, robiąc miejsce Jen. Nie wołał Anne, jej nagłe przybycie mogłoby tylko przeszkodzić w tej rozmowie, w którą się wsłuchiwał. Odsunął się jeszcze kawałeczek.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Wto 12:41, 13 Kwi 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Anioł powrócił.
Usta Curtisa wygięły się w nieznacznym, ledwie dostrzegalnym uśmiechu, kiedy usłyszał nad sobą głos Jenefer.
A więc była tu z nim. Najsłodsza z jego dziewczyn. Jego Anioł. Nie zostawiła go na pastwę tych zwyrodnialców. Ona nie pozwoli go zabić. Okazała się lepsza od Daphne i Miny, które przeklinały go głośno w ostatnich minutach życia, lepsza od Lynette, która nie doceniła jego pomocy i wezwała tych głupców, którzy go postrzelili, wreszcie lepsza od Anny, która nie czekała na niego w przychodni nie martwiała się, ze Curtis jest ranny.
Tak, ona była najlepsza. Jenefer i jej łagodny głos.
Tak bardzo chciał ją teraz zobaczyć. Z całej siły starał się skoncentrować wzrok na twarzy Anioła. Białe plamy tańczyły nieznośnie, przyprawiając go o ból głowy i zawroty.
Z przejęcia ledwie słyszał co mówiła kobieta.
- Jesteś tu - szepnął drżącym głosem. Czuł, że zaczyna brakować mu sił.
- Ja - powiedział z trudem - nic... nie skrzywdziłem ich. Nie... Ja tylko...
Ostra fala bólu, która przeszyła jego mózg, zmusiła go do głośnego okrzyku, który do końca zdarł jego już i tak zmaltretowane gardło.
Głowa opadła w tył i Andeson zaczął drżeć.
- Muszę... - wyjąkał ostatkiem sił, ale nie dokończył zdania. Zemdlał.
Tracił coraz więcej krwi.

Jenefer i Peter zdali sobie sprawę, że stanęli właśnie przed wyborem. Śmierć Curtisa była tylko kwestią czasu - paru godzin, może nawet minut. Nikt by po nim nie płakał. Zakopali by ciało mordercy z dala od granic wioski i dalej wyczekiwali by na przylot samolotu, starając się zapomnieć, że wśród nich były kiedyś jeszcze dwie roześmiane, pełne życia kobiety. A co jeśli spróbują go uratować? Co jeśli przeżyje? Wystawią go na publiczny sąd? A co potem? Kara śmierci? Będą go trzymali w drewutni, drżąc ze strachu każdej nocy, że jakimś cudem uda mu się wydostać. Czy warto w ogóle marnować na niego leki?
Tak, Jenefer i Peter doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak wiele teraz od nich zależy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 13:21, 13 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Facet odpływał. Zdecydowanie. Krztusił się krwią, charczał, Nawet starał się powiedzieć coś, ale było to zdecydowanie nieskładne. Jen klęczała przy nim, przerażona, nie mogąc się zdecydować co zrobić.
Kolejna fala bólu skurczyła jego mięśnie i mężczyzna zemdlał, a jego głowa opadła ze stuknięciem na terakotową podłogę korytarza.
- PANI DOKTOR!!! - wydarła się Jen i dała kuksańca tak samo jak ona zdezorientowanemu Peterowi. - Leć po nią! - krzyknęła już ciszej.
Panikując i nie wiedząc co robić, wsunęła dłonie pod głowę leżącego. W gardle mu coś bulgotało, jakby się topił. I nagle przed oczami Jen stanęły zajęcia z pierwszej pomocy. Trzeba ułożyć leżącego... Wiem!
Zaczęła szarpać węzły na krępującym Curtisa sznurze świadoma tego, że za chwilę może już być za późno. Nie zważając na to, że brudzi się krwią i wymiocinami, rozsupłała więzy łamiąc sobie przy tym paznokieć, ale nie zwracając na to na razie uwagi. Szybciej, szybciej! Curtis leżał na wznak. To dobrze. Jak to teraz było? Lewą rękę mężczyzny odsunęła w bok i zgięła w łokciu. Ranna czy nie ranna, tak być musi. Chwyciła za prawą rękę, przełożyła przez klatkę piersiową i jej dłoń podłożyła pod lewy policzek mężczyzny. Szarpnęła za spodnie na prawej nogawce i podciągnęła do góry kolano. Potem szybki nacisk i mężczyzna już leżał na boku. Wystarczyło poprawić ułożenie nóg, wydłubać lewą rękę z pod leżącego i... Pozycja boczna ustalona - przemknęło przez myśl dziewczynie. Jeżeli to nie pomoże, to będę miała świadomość, że zrobiłam wszystko, co mogłam. I co potrafiłam.
Z ust mężczyzny popłynęła cienkim strumyczkiem krew, mieszając się z nieczystościami na podłodze.
Jen opadła na tyłek i odsunęła się od Curtisa pod ścianę. Dłonią odgarnęła wciąż rozpuszczone włosy z czoła nie zauważając, że zostawiła krwawe ślady tak na czole, jak i na włosach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Wto 13:22, 13 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Wto 15:01, 13 Kwi 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Pokiwał głową i zerwał się z miejsca, przelotnie rzucając wzrokiem na poczynania Jenefer. Ratowała mordercę, który najprawdopodobniej rzuciłby się do jej gardła z nożem, gdyby był na tyle silny. W głębi duszy Peter jednak dokonał wyboru i nie sprzeciwiał się jej poczynaniom, mimo wszystko Curtis był człowiekiem i zasługiwał na życie, choć Bóg jeden raczy wiedzieć jak plugawe ono będzie dalej, jeśli mężczyzna przeżyje najbliższe chwile. Do przylotu Luska powinni go pilnować dzień i noc, o ile nie stanie się trupem. Co się z nim stanie potem, zadecyduje Lusk. Może trafi do szpitala psychiatrycznego i go tam wyleczą z obsesji...
Jeśli jednak przeżyje i ucieknie w ciągu najbliższego tygodnia i zabije jakąś kobietę... Peter sobie tego nie daruje, odpowiedzialność za tę śmierć będą wtedy ponosić obydwoje z Jenefer.
Decyzja jednak zapadła.
- ANNE!
Wrzasnął, zatrzymując się pod drzwiami kobiecej ubikacji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann
PostWysłany: Wto 17:24, 13 Kwi 2010


Dołączył: 12 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Anne uchyliła drzwi łazienki. Spojrzała zmęczonym wzrokiem na Petera. Po sporej ilości kawy i leków żołądek odmawiał jej posłuszeństwa. Wytarła usta. - Co...? - Powiedziała cicho. Jej wzrok zatrzymał się na plamach krwi na ubraniu. - Świetnie, znów robota... - Powiedziała pod nosem i wybiegła z łazienki. Zatrzymała się, widząc leżącego mężczyznę. Między jej brwiami pojawiły się zmarszczki. - Odsuń się. - Poleciła do Jenefer i kucnęła koło mężczyzny. - Jasna cholera! - Zbladła natychmiast i zbadała tętno. Ilości krwi była za duża. - Krwotok...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sam
PostWysłany: Wto 17:31, 13 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Sam stał osłupiony rozwojem akcji. Tyle krwi, krztuszącego się i potrzebującego pomocy mordercę, który jednak był człowiekiem i nie powinno się go zostawiać, chociaż zrobił to co zrobił. Ale prawdziwy strach przeszył go gdy Curtis powiedział, że nie jest mordercą. Sam nie wierzył własnym uszom. Z jednej strony Curtis mógł kłamać, ale przecież on był obłąkany, a tacy nigdy nie kłamią. No i przecież ten morderca, który zrobił to Daphne i Minie starannie je związał i napisał tę karteczkę, wywołując tym samym jakąś tajemnicę, a ten leżący na ziemi był zbyt.. głupi? Chyba tak można było nazwać mordercę, który idzie do ludzi - który, myślący człowiek by tak zrobił? Więc wychodzi na jedno - Curtis nie mógł tego zrobić, nie potrafiłby.
Sam będąc w swoich myślach "obudził się" nagle, po tym jak Peter wrzasnął na Ann, która właśnie wybiegła z łazienki.
Krwotok - powtórzył sobie w myślach.
- Co robić?! - krzyknął do niej, był całkowicie bezradny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann
PostWysłany: Wto 17:34, 13 Kwi 2010


Dołączył: 12 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Musimy operować... Ale, tu nie ma sali... Nie ma personelu, nie ma warunków... - Powiedziała sama lekko panikując. Nie powinna panikować, ale sytuacja była... Niemalże beznadziejna. Nie mogła po prostu pozwolić aby umarł. - Nie wiem co robić... Myślę... Myślę...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Wto 19:47, 13 Kwi 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter podążył w ślad za Anne. Przystanął w bliskiej odległości, przyglądając się jej poczynaniom a właściwie nic nie robieniu. Obrzydzenie było głównym uczuciem jakie nad nim panowało, ale wiedział że coś zrobić trzeba.
- Gdy już zdecydujesz co zrobić Anne, wiedz że mogę Ci pomóc.
Wypowiedział te słowa z trudem, bowiem przerażała go myśl o tym, że być może będzie grzebał w czyichś wnętrznościach. Ale tak trzeba zrobić, aby miał szansę przeżyć. Potrzebował motywacji. Wyobraził sobie, że mężczyzna przeżyje, że poleci się leczyć do psychiatryka tak jak on rok temu. Że poskładają go do całości, uporządkują bałagan i poustawiają regały w jego psychice.
Psychopaci nie biorą się znikąd. Może miał upiorne dzieciństwo, może przeżył coś okropnego i teraz nieświadomie się mści na kobietach, tłumacząc to sobie w dziwny sposób. Może był bezradny i wyrósł na kogo wyrósł. Wiedzieć, że ten człowiek będzie żył dalej i kiedyś może go z tego wyleczą i zacznie nowe życie... dzięki temu że pokonałeś obrzydzenie. To byłoby wspaniałe uczucie Peter, chcesz tego.
Wiedział, że to tylko głupie pieprzenie aby się zmusić do czegoś, od czego go odrzuca. Zaczął więc trzymać się swojej myśli jak głupiec - i jak głupiec w nią wierzyć. Pewniejszym głosem odezwał się do lekarki.
- Pomogę Ci, tylko musisz mi powiedzieć co mam robić.
Trochę było mu niedobrze od zapachu i widoku krwi, więc przymknął oczy.
- Pomogę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 16:03, 14 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Tymczasem Śmierć wtargnęła do wnętrza przychodni. Nie upomniała się jednak o Curtisa... Jeszcze nie. W myśl niepojętych dla ludzi planów, wyminęła konającego psychopatę i wkroczyła do sali obok...

Tang leżał na łóżku z nieobecnym spojrzeniem wlepionym w sufit. Nie oddychał...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Śro 16:03, 14 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Śro 20:58, 14 Kwi 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Jednak zapach krwi i wymiocin Curtisa wzięły górę nad siłą woli chłopaka. Szczególnie silnie oddziaływał na niego zapach krwi i drgawki mężczyzny.
Zupełnie jak wtedy, to samo. Tylko że to Ty dzierżyłeś w dłoni nóż.
Nie dał rady, nie wytrzymał. Peter odsunął się od lekarki, przepraszająco patrząc w jej plecy i zarazem po twarzach zebranych.
- J-j-ja jednak nie dam r-rady. Przepraszam.
Odwrócił się do makabrycznej sceny plecami, czując bezsilność i przygniatające go uczucie porażki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 21:57, 14 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Jen cofnęła się do pomieszczenia, w którym leżeli ranni. Nie wiedziała czy i na cokolwiek mogłaby się przydać. Peter właśnie zadeklarował Ann swoją pomoc - niech się wykazuje. To, co się działo podczas tej "spokojnej" nocy i jeszcze spokojniejszego poranka i tak było ponad siły Jen.
Cóż... przynajmniej tak myślała.
W sali przychodni panowała cisza i spokój. Obaj ranni leżeli na leżankach. Obaj cisi i spokojni. Patsy, którego pierś unosiła się w miarowym oddechu. Spał, pogrążony w wywołanym bólem, gorączką i lekami śnie bez snów. I Tang, z nogą owiniętą w przesiąknięte krwią bandaże. Wpatrujący się nieruchomym spojrzeniem w sufit.
Wpatrujący się?
Jen podeszła powoli do Azjaty, jej twarz zamieniała się stopniowo w woskową maskę strachu. Mężczyzna leżał nieruchomo. Nawet nie mrugał powiekami. Jego wzrok był zimny i martwy.
- Tang? - odezwała się dziewczyna i podeszła o krok bliżej. Ostrożnie dotknęła jego dłoni. Była zimna.
- Tang! - potrząsnęła go za ramię. Bez efektu.
Powoli zaczęła rozumieć. Z trudem, ale docierała do niej najgorsza z możliwych wiadomości.
Tang nie żył.
Położyła mu dłoń na czole i przesuwając ją w dół delikatnie, niemal pieszczotliwie, zamknęła jego powieki. Potem odwróciła się i wróciła na korytarz.
- Tang nie żyje - zakomunikowała wszystkim obecnym i nie oglądając się za siebie wyszła z przychodni, kierując się w stronę swojego domu.

[domek]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Śro 22:09, 14 Kwi 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

- Tang nie żyje.
Usłyszał i nie uwierzył, o ile ręce lekko trzęsły się wcześniej, teraz zaczęły dygotać. Patrzył w ślad za Jenefer, odprowadzając ją do wyjścia. Peter starał się zignorować to, co działo się na podłodze i pójść sprawdzić, czy Jen mówi prawdę. Wszedł do salki i zbadał wzrokiem Azjatę.
Może tylko śpi a Jen spanikowała.
Podszedł do Tanga i potrząsnął nim, łapiąc go za ramię.
- Tang?
Żadnej odpowiedzi, żadnej reakcji. Dopiero teraz Peter zdał sobie sprawę z tego, że ciało mężczyzny jest zimne.
- K-k...
Nie był w stanie wydusić z siebie słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Czw 12:35, 15 Kwi 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

W głowie kołatała mu się tylko jedna myśl - wyjść i nie wracać tutaj więcej.
Zamknąć się w domku i przespać resztę pobytu na tej wyspie, albo przynajmniej wytrwać jeszcze ten jeden tydzień pozostały do przylotu samolotu. Wyszedł na korytarz.
- Ten psychopata zabił jeszcze Tanga. Ile jeszcze ludzi umrze przez tego porypa?
Potwierdził słowa Jenefer a następnie poszedł w jej ślady i wyszedł z przychodni.

[Placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 13 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin