www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Niewielka przychodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 43, 44, 45  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Curtis_Anderson
PostWysłany: Śro 16:23, 07 Kwi 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

W powietrzu zaczął unosić się zapach chemikaliów. Anderson zaciągnął się nim głęboko. Znajomy zapach szpitala. Nawet nie spojrzał w kierunku rozbitego szkła. Wzrok ciągle utkwiony miał w twarzy Jenefer.
- Zniszczyłaś jedyny egzemplarz, kochanie - powiedział zaskakująco spokojnym głosem, jednak jego obłąkany umysł zaczął pracować szybciej. Cała ta sytuacja zaczynała wymykać mu się spod kontroli. To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej.
- Zniszczyłaś go - załkał - teraz będę musiał go zabić. Rozumiesz kochanie, do czego mnie zmuszasz? A chciałem tylko, żeby Anna opatrzyła mi ramię. Miała tu na mnie czekać. Dlaczego jej tu nie ma? - rzucił wściekle. Kolejna z jego dziewczyn go zawiodła. Ile jeszcze był w stanie znieść?
Ból w ramieniu znów się odezwał, powodując na twarzy mężczyzny grymas bólu.
- Będę musiał go zabić. Dlaczego on tu jest? - krzyczał - Wszystko psuje. Oni zawsze wszystko psują.
Wziął głęboki oddech, zaczynając się powoli uspakajać.
Daj mi siłę! Dal nich! Muszę JE ocalić.
Sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął cienką, ale wytrzymałą linkę, którą dla odmiany rzucił Samowi.
- Zwiąż Azjatę. Tylko mocno - wydał ostro rozkaz, przenosząc jednocześnie broń z mężczyzny na wściekłą Jen.
Podszedł do niej bliżej.
- To wasza ostania szansa, kochanie. Potem będę strzelał - uśmiechnął się ponownie. Znowu był sobą i tylko ślady łez na policzku świadczyły o wybuchu, który miał miejsce przed chwilą - Czy byłabyś tak dobra i rozpuściła włosy?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Curtis_Anderson dnia Śro 16:26, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 16:35, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Wybuch Curtisa zaskoczył ją. Ale naprawdę zmroził ją dopiero ciemny wylot lufy skierowany wprost w nią. Był taki... hipnotyzujący. Jen poczuła, jak wszystkie włoski na karku stają jej dęba. Zamknęła na chwilę oczy Twarz człowieka widziana spoza szczerbinki lufy pistoletu. Pistolet drży, tak, jak drży jej ręka. Łzy płyną jej z oczu, rozmazując cały obraz. Palec kurczowo zaciska się na spuście, który zaczyna się poddawać. Szczęk sprężyny i trzask opadającej iglicy. Obok siebie słyszy odgłos wystrzału, owiewa ją zapach palonego prochu. Twarz człowieka eksploduje krwią i tkankami, znika sprzed lufy...
Otworzyła oczy pełne łez.
- Czy byłabyś tak dobra i rozpuściła włosy? - usłyszała głos Curtisa i zobaczyła jego spokojną twarz.
Furia minęła. Pozostała pustka. Bez słowa, wciąż drżącymi palcami sięgnęła do gumek i rozpuściła oba kucyki.
- I co teraz? - odezwała się - mam zatańczyć na rurze?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Śro 16:42, 07 Kwi 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Jesteś piękna - powiedział ignorując pytanie dziewczyny - Masz na imię Jenefer, prawda? Tak się cieszę, że tu dzisiaj ze mną jesteś. To wspaniałe, że postanowiłaś dotrzymać mi towarzystwa w oczekiwaniu na Annę. Przepraszam cię, za to wszystko - rzucił znaczące spojrzenie na Sama, który dzierżył w dłoni sznur - ale widzisz, kochanie nie mam wyboru. Ci głupcy nam przeszkadzają. Ale nie martw się, ja o wszystko zadbam. Powinnaś zawsze nosić rozpuszczone włosy, wiesz? Wyglądasz jak anioł, kochanie. Mój anioł.
- Szybciej - rzucił, całkowicie innym, ostrym głosem do Sama.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Curtis_Anderson dnia Śro 16:45, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Śro 16:50, 07 Kwi 2010






Przysłuchiwał się rozmowie czekając właśnie na ten moment. Kiedy Curtis przybliżył się do dziewczyny otworzył oczy. Odczuwał piekący ból z tyłu głowy ale próbował go zwalczyć, zignorować. Mężczyzna stał do niego tyłem broń miał natomiast wymierzoną w dziewczynę. Oceniał w tej chwili wszystko, od rannego mężczyzny, plami krwi znajdującej się pod nim, odległości w jakiej się znajduje aż po znajdujący się przy ścianie kontakt. Wstał jak najciszej potrafił a następnie zgasił światło. Pomieszczenie zalała fala ciemności. I wtedy zaatakował jak najlepiej potrafił. Zaatakował głównie dłoń w której znajdował się pistolet. Wymierzył dokładny cios łokciem, celując w jego nos. A następnie próbował wykręcić dłoń z bronią.

- Twój anioł jest tutaj. I jest on jednym z upadłych - powiedział podczas walki.


Ostatnio zmieniony przez Tang How-Yuen dnia Śro 16:59, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 16:57, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

"Mój anioł?" Na Jowisza, ten gościu ma popaprane w głowie bardziej niż ja... Nagła myśl olśniła Jen.
Uśmiechnęła się, na tyle miło, na ile było to możliwe, patrząc wciąż w wylot lufy pistoletu.
Jednak nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, nagle pomieszczenie zalały ciemności. Jedynym źródłem światła była poświata z korytarza. Jen niewiele myśląc dała nura w bok, wpadając wprost na postawiony przez siebie wieczorem stolik uderzając się w niego boleśnie i rozrzucając jego zawartość po całym pomieszczeniu.
Tuż obok usłyszała odgłosy szamotaniny. Zaczęła macać ręką dookoła i znalazła pustą wciąż, ale rozpakowaną, strzykawkę z nasadzoną igłą. Chwyciła tą prowizoryczną broń i starając się przebić wzrokiem ciemności, wpatrzyła się w to, co się kotłowało obok niej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sam
PostWysłany: Śro 16:58, 07 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Strach w Samie narastał coraz bardziej. Chłopak był przerażony tym, że w każdej chwili może zginąć. Zobaczył wzrok Jen, wiedział, że musi coś zrobić, ale ona była szybsza. Na głowę Sama poleciało kilka kawałków szkła. Wtedy morderca rzucił do niego linę.
Sam już wiedział co zrobi, lecz wtem do akcji wkroczył Tang. Zgasił światło i dało usłyszeć się ciosy oraz jęk Curtisa. Wtem Sam wyciągnął ręce w poszukiwaniu jego głowy, gdy już ją znalazł nałożył sznur na szyję, owinął kilka razy i zacisnął z całej siły.
- Masz skurwysyński pierdolcu! - krzyknął do niego, ciągnąc linę jak najmocniej. Napiął mięśnie tak bardzo, że te zaczęły go boleć, tak samo jak dłonie, które były teraz spocone. Powalił go kolanem na ziemię, podczas gdy Azjata zabrał tamtemu broń.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sam dnia Śro 16:59, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Śro 17:12, 07 Kwi 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gdy zgasło światło Curtis warknął rozzłoszczony. Ktoś odebrał mu widok Jego Anioła. Napiął wszystkie mięśnie w oczekiwaniu na atak.
Szybki cios w nos oszołomił go na chwilę. Na szczęście napastnik wziął na cel zdrową dłoń, w której Curtis trzymał pistolet. Gdyby uderzył w ranną kończynę Anderson prawdopodobnie stracił by przytomność z bólu. Mocując się z Tangiem, próbował go odepchnąć. W akcie desperacji nacisnął spust. Kula świsnęła i utkwiła w udzie Azjaty. Tang rażony siłą uderzenia z tak bliska upadł na ziemię, krzycząc z bólu. Z rany trysnęła krew. Prawdopodobnie uszkodzona została tętnica. Teraz dla Tanga liczyła się każda sekunda. Każda sekunda przybliżała go do śmierci.
W tej samej chwili Curtis poczuł na szyi ucisk liny, którą wcześniej dał chłopakowi. Zaczął sie dusić. Tang bez problemu, mimo postrzału odebrał mu broń. Curtis podniósł ręce do szyi, próbując uwolnić się z więzów. Oddychał coraz słabiej, charcząc i plując krwią. Poczuł nadciągającą śmierć. Sam zwalił go na ziemię.
Zrób to. Skończ to.
Curtis poczuł jak nadchodzi ciemność.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Śro 17:20, 07 Kwi 2010






Upadł na ziemie. Krew była niemalże wszędzie. Spływała po ziemi, zamieniając białe kafelki w krwistą kałużę. Mimo to podczołgał się do Jenefer i podał jej broń.

- Nie zabijaj go - powiedział podczołgać się do Sama. Upadł tuż przy nim, mówiąc coraz to wolniejszym tonem.

- Zwiąż go, nie... zabijaj - mówił spokojnie. Dłonią uciskaj ranę w udzie. Mimo to krew wciąż płynęła.
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 17:30, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Wzięła do ręki podany pistolet i podniosła się, celując w kierunku Curtisa. Bokiem podeszła do wyjścia i włączyła światło.
- Wszyscy cali? - spytała.
Sam sprawnie krępował nieprzytomnego chyba Curtisa. Tang... siedział w rosnącej kałuży krwi.
Podskoczyła do szafki z materiałami opatrunkowymi, pistolet wetknęła sobie pod pachę i wygrzebała z szafki jakieś bandaże i gazę. Z naręczem tego podeszła do Tanga i uklękła przy nim.
- Moja wiedza medyczna opiera się na serialach - zaczęła, sprawdzając położenie rany. Spodnie... Nożyczki! Dopadła znów do szafki, wygrzebała zakrzywione nożyce i wróciła do azjaty. Wyślizgujący się pistolet położyła na podłodze.
- Głównie "Doktor Quinn", ale również "Ostry Dyżur", chociaż tam głównie patrzyłam na Clooneya - rozcięła nogawkę, rozsunęła materiał i skrzywiła się, patrząc na brzydką ranę przechodzącą chyba na wylot. - Dlatego nie licz na fachową opiekę medyczną w moim wykonaniu.
Przyłożyła grubo zwiniętą gazę, zaczęła owijać całość bandażem. Coś jej mówiło, że musi to być ciasny opatrunek. Coś kołatało się jej w głowie o opasce uciskowej...
- Potrzebna jest pani doktor - Podniosła głowę na Sama. - Sam, jak go zamienisz w baleron, czy mógłbyś pobiec po nią?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Śro 17:31, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sam
PostWysłany: Śro 17:35, 07 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Sam trzymał linę, ściskając ją bardzo mocno. Wściekłość rozsadzała go, gdyby ktoś "otworzyłby" go teraz, rozsadziłoby to wyspę. Całą tą wściekłość przelewał na dłonie, trzymające linę i kolano dociskające tak mocno, że mogłoby połamać mu kręgosłup.
Wtedy Sama przeszyło okropne uczucie, wręcz upiorne. Zorientował się co robił - mordował. Ta myśl spowodowała, że chłopak odskoczył od Curtisa, tak jakby go prąd poraził. Zrobił to tak szybko i dynamicznie, tak skocznie, jakby go poparzyło.
Prawie zabił człowieka, nie chciał być taki jak tamten. Był okropnie, wręcz kolosalnie przerażony. Trząsł się, źrenice rozszerzyły mu się, był w takim strachu, że nawet nie słyszał postękiwań Tanga, ani Curtisa.
Bożę! - pomyślał - Kim ja jestem?! Co się ze mną stało?! - zadawał sobie pytania. Bał się siebie, tym kim się stał na tej wyspie, kimś innym niż zwykle, kimś obcym sobie.
- Zróbcie coś z nim - powiedział głosem pełnym melancholii. Zaświecił światło, Curtis już nie miał sił, nie miał jak uciec. Sam spojrzał na ręce, miał je we krwi, nie wiedział jednak, że to krew Tanga. Stał przez chwilę wpatrując się w nie. W jego myśli kołatała się jedna myśl - jestem mordercą. Stawał się nim. Spojrzał na Jen, która dała ma znak, aby ten związał Curtisa, wiec Sam to zrobił.
- Co?.. Tak, mogę, w którym domu mieszka? - zapytał, ale wcale nie myślał nad tym co mówi, tylko wybiegł z przychodni, nie czekając nawet na odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Śro 17:42, 07 Kwi 2010






Wpatrywał się w chłopaka, czołgając się w jego stronę póki ten nie puścił swojej ofiary. Dopiero wtedy zwrócił uwagę na to że dziewczyna coś do niego mówi.

- Czerwone z czerwonym, żółte z żółtym, białe z białym. Tak zszyj, a na pewno będzie dobrze. - powiedział przypominając sobie słowa, które leżały głęboko w jego podświadomości. Podczołgał się do przeciwnika i sprawdził mu puls. Żył, ale stracił przytomność. Podniósł upuszczony kawałek sznura i związał mu ręce, zawiązując mu je za plecami.


Ostatnio zmieniony przez Tang How-Yuen dnia Śro 17:46, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 17:54, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Czerwone z czerwonym, tak? Bardzo zabawne - sapnęła, zawiązując węzeł na bandażu. Który i tak coraz szybciej zabarwiał się czerwienią.
Sam wybiegł w deszcz i w noc, Jen została sama na pobojowisku.
Pięknie. Po prostu, kurwa, pięknie. Sanitariuszka Marusia sama na posterunku.
Przyciągnęła wywrócony stolik i podniosła nogi Tanga, opierając je na meblu.
Nogi wyżej, głowa niżej. Tak chyba miało być. Nie była pewna, czy taki schemat jest prawidłowy przy ranach postrzałowych czy może przy omdleniach, ale w tym momencie chyba nic nie mogło zaszkodzić.
Potrzebowała papierosa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann
PostWysłany: Śro 17:58, 07 Kwi 2010


Dołączył: 12 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Anne wbiegła do przychodni. Zatrzymała się tylko na ułamek sekundy widząc czerwoną plamę krwi na białych kafelkach. Spojrzała na związanego mężczyznę-był nieprzytomny, żył. Natychmiastowo pobiegła do Azjaty. Uklękła przy nic, brudząc sobie kolana we krwi. Tętnica, cholera. Niedobrze. Urwała kawałek rękawa. Nie miała pod ręką nic lepszego. Zawiązała kawałek materiału tuż nad raną. - Cholera! - Zawołała, gdy krew trysnęła jej na ręce.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Śro 18:05, 07 Kwi 2010






Leżał nie odczuwając niczego. Po chwili poczuł szarpniecie, jakiś czas później kolejne a następnie ucisk. Dopiero wtedy zauważył lekarkę

- Ann - przypomniał sobie jej imię. Leniwie podniósł rękę i położył na jej dłoni. Było mu już wszystko obojętne. Napotkał jej wzrok. W jego oczach zauważalne było zrozumienie i pogodzenie się z losem.

- Nie... podlewałaś... drzewka - wyszeptał i uśmiechnął się. Od dawna się tak nie uśmiechał.

- 4 PŻ
Ann
PostWysłany: Śro 18:18, 07 Kwi 2010


Dołączył: 12 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Przestać pieprzyć o drzewku! Trzeba cię poskładać! - Powiedziała zdenerwowana, zaciskając mocniej prowizoryczną opaskę uciskową. Rozejrzała się po pomieszczeniu szukając odpowiednich narzędzi. - Trzymaj się, zaraz wracam. - Pobiegła szybko do szafki, nerwowo zbierając garść narzędzi. - Muszę usunąć kulę...I opanować krwawienie... - Powiedziała do siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 10 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin