www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Niewielka przychodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 43, 44, 45  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Wto 23:11, 06 Kwi 2010






- Przykro mi - powiedział jak zwykle swym bezbarwnym tonem.

- Nie wydaje mi się jednak by to była jedna i ta sama osoba. - powiedział spokojnie
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 23:18, 06 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Zmrużyła oczy i podeszła o krok bliżej, zadzierając głowę.
- W takim układzie w osadzie jest ktoś jeszcze, kto nie zwykł prosić, a chciałby dostać więcej, niż na to zasługuje. Nie wiem, czy się z tego cieszyć, czy martwić. Ale wiem jedno. Jeśli dowiem się kto to... - zacisnęła bezwiednie pięści, po czym opuściła wzrok.
Podeszła do okna i wpatrzyła się w widoczną za nim dżunglę.
- A wracając do twojego poprzedniego pytania... Dlaczego tu jesteś? Na wyspie? Ja uciekam przed swoją przeszłością. Ale wygląda na to, że przeszłość mnie nawet tu dogoniła... A ty?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Wto 23:18, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Wto 23:25, 06 Kwi 2010






Podszedł do dziewczyny i położył jej dłoń na barku

- Przykro mi. Gdybyś potrzebowała pomocy, to wiesz gdzie mnie znaleźć - powiedział cicho.


- Zadziwiające splot sytuacji. Bo ja właśnie swoją przeszłość dogoniłem. - powiedział tajemniczo.

- A przypłynąłem tutaj, ponieważ coś mi podpowiedziało że tutaj odnajdę to czego poszukuję. Czego pragnę od bardzo dawna. - powiedział, przypominając sobie właśnie ten moment.
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 23:33, 06 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Wzdrygnęła się lekko, czując dotyk na swoim ramieniu.
- Czego zatem pragniesz? - nie odwróciła się jednak od okna - cóż jest takiego, co warte jest pościgu aż na taką zapadłą, zapomnianą przez Boga i ludzi wyspę?
- Jestem w ciąży, Tang - odezwała się po chwili milczenia. - Z mężczyzną, który wyzwał mnie od ostatnich kurew i powiedział, że nie chce ze mną mieć więcej nic wspólnego. To jest moje brzemię przeszłości. I sama nie wiem, co z tym fantem zrobię.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Wto 23:38, 06 Kwi 2010






- Wychowasz i będziesz kochać jak swoje. I będziesz dla niego matką. Najlepszą jaką możesz być - powiedział spokojnie do dziewczyny, wpatrując się tak jak ona w dżunglę.

- Piękna prawda. Jest zarazem piękna jak i niebezpieczna. Może nas zachwycić a zarazem zabić. Nie wspominając o tym ile sekretów i tajemnic kryje - mówił nie odwracając wzroku. Następnie westchnął i rzekł

- A co jeżeli ja przybyłem tutaj umrzeć ? - zapytał tajemniczo i śmiertelnie poważnie.

- Po raz drugi - dodał w myślach


Ostatnio zmieniony przez Tang How-Yuen dnia Wto 23:39, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 23:43, 06 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- Umrzeć? Na bogów Hadesu... I tak spokojnie o tym mówisz? - zachichotała - trochę chyba przesadzasz... Czy nie? Mówisz serio? - spojrzała na niego kątem oka. Nie wyglądał na żartownisia. OK... opowiedz mi o tym... jeśli to nie tajemnica?

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Wto 23:50, 06 Kwi 2010






- Bo ja już jestem martwy. Szkopuł w tym bym znalazł się po tej drugiej stronie - powiedział jak najnormalniej potrafił. Następnie odwrócił wzrok od zieleni i skierował go ku dziewczynie.

- A co w tym dziwnego. Tylu ludzi pragnie żyć. Chce poznawać, odkrywać, wyjeżdżać. Ja to już mam za sobą. Miałem to i utraciłem. I jestem znużony tym co mi zostało. Bo nie zostało mi już nic. Chcę umrzeć i znowu czuć to co kiedyś odczuwałem. Chcę umrzeć, by poczuć że znów żyję. Ciężko to zrozumieć, prawda ? - zapytał z poważnym wyrazem twarzy. Jego słowa był ciche, tak że usłyszeć je mogła tylko i wyłącznie owa dziewczyny.

- Przypomnij sobie Orfeusza, skoro już wspominasz bogów Hadesu... - powiedział bezbarwnym głosem.
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 6:11, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

- "Umrzeć by nie zginąć", co? No nie wiem... jak dla mnie jesteś całkiem żywy. Chodzisz, oddychasz i mówisz. I wydaje mi się, że w takiej postaci przysłużysz się nieco bardziej naszej małej społeczności, niż jako umarlak wąchający żonkile od spodu. O ile tu rosną żonkile. Ale... w sumie to twoje życie i twój wybór. Wszyscy mamy do spełnienia swoją misję i swoje wybory do podjęcia. Ja - związane z życiem. Ty - jeśli chcesz - ze śmiercią. Jeśli zaś mówisz o śmierci jako o przebudzeniu... to uważaj, żeby nie obudzić się w większym piekle niż jesteś teraz...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenefer Johnson dnia Śro 6:13, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 10:52, 07 Kwi 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Pochłonięci własnymi sprawami mieszkańcy nawet nie zauważyli, kiedy za oknami zapadł zmrok, przynosząc ze sobą znaczne ochłodzenie. Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na plac, zniechęcając do nocnych spacerów.

Ani Jenefer, ani Tang, ani śpiący Sam nie usłyszeli cichego skrzypnięcia wejściowych drzwi. Komuś dzisiejszy deszcz nie przeszkodził w podróży....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Śro 11:27, 07 Kwi 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Curtis ociekając wodą wślizgnął się do środka. Szczęście mu dzisiaj dopisywało. Deszcz przegnał ciekawskich mieszkańców do własnych domów i udało mu się niezauważenie przedostać do przychodni. Miał nadzieję, że pani doktor już na niego czeka. Zamknął za sobą cicho drzwi. Ze zdziwieniem, ale i radością przyjął fakt, że klucz ciągle tkwił w drzwiach.
Głupcy.
Przekręcił go delikatnie i schował do kieszeni spodni. Z przygotowaną bronią zaczął skradać się do pomieszczenia z którego dochodziła wstęga światła. Starał się panować nad oddechem, jednak rana dokuczała mu coraz bardziej i musiał powstrzymywać się, żeby nie zacząć jęczeć.
Zamarł gdy usłyszał dobiegający z sali męski głos.
A więc MOJA pan doktor ma towarzystwo.
Wyciągnął przed siebie pistolet i delikatnie pchnął drzwi. Jego przewagą było zaskoczenie. Przez chwilę obserwował sytuację przez szparę w drzwiach, po czym wpadł do środka i szybkim uderzeniem w tył głowy powalił Tanaga na ziemię. Azjata jęknął głucho i stracił przytomność.
- Żadnych gwałtownych ruchów - powiedział spokojnie do Jenefer - Nic ci nie zrobię kochanie.
Nie przestając mierzyć do kobiety podszedł do szafki z lekami. Przez chwilę przebierał w ampułkach, po czym rzucił na łóżko jedną z nich wraz ze strzykawką.
- Bądź tak miła i zrób mu zastrzyk, kochanie - uśmiechnął się paskudnie do Jen - Dla dobra nas wszystkich.
Po czym podszedł do jednego z łóżek i przystawił pistolet do głowy Samowi, który właśnie obudził się , wyrwany ze snu niespodziewanym hałasem.
- I dla dobra, tego młodzieńca - dodał, przyciskając zimną stal do karku mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 12:41, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

W pierwszej chwili sparaliżował ją strach. Tak, że nie była w stanie wydusić z siebie nawet krzyku. Po chwili jednak czuła, że zaczyna ogarniać ją wściekłość. To miał być taki miły, spokojny wieczór... I miła i spokojna noc. Jak śmiesz...
- To ty... - jej oczy zwęziły się w złe, wąskie szparki. - Jak się domyślam nasz etatowy morderca? Masz zaskakujący talent do pojawiania się dokładnie w miejscu, w którym jesteś najbardziej niemile widziany... - podniosła powoli ręce do góry i ostrożnie podeszła do leżanki, po drodze zerkając okiem na leżącego, nieprzytomnego Tanga. Na jego głowie wyraźnie widać było szkarłatną plamę w miejscu, w którym sącząca się z rany krew barwiła włosy Azjaty.
Stanęła przy leżance.
- Rozumiem, że mogę opuścić ręce? - nie patrzyła na trzymającego broń mężczyznę, lecz na pistolet przytknięty do głowy zaskoczonego Sama. "Gdybym dostawał dziesiątaka za każdym razem gdy jakiś łachudra we mnie celuje, byłbym bogaczem..." - przypomniał jej się cytat z filmu. Co to był za film? Coś o zemście... I o przyjaźni...
Wzięła do ręki strzykawkę i fiolkę.
- Wybrałeś sobie marną sanitariuszkę... Nigdy nikomu nie robiłam zastrzyku.
Odwrócić jego uwagę!
Umyślnie powoli zerwała foliowe opakowania i nałożyła igłę na strzykawkę.
- Co teraz? Znasz się na dawkowaniu? I komu mam ten zastrzyk zrobić? widzę tutaj trzech... pardon, czterech kandydatów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sam
PostWysłany: Śro 13:25, 07 Kwi 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Krwi smak, srebrzysta tak!
Ta czerń, otchłani blask!
Dotknij jej, wtop się w nią!
Zabij, morduj jeszcze raz!

W głowie Sama rozbrzmiewała ta okropna pieśń Czarnego Johna, była tak wyrazista, brzmiała tak czysto, jakby ktoś śpiewał ją Samowi do ucha. Każda głoska była wypowiadana z takim złem w głosie, z nienawiścią do chłopaka. Słowa brzmiały upiornie, głos był wysoki, bardzo wysoki, przyprawiający o ciarki. Wtem Sam poczuł coś zimnego z tyłu głowy. Chłopakowi było gorąco, więc to uczucie przydało mu się, lecz do czasu, gdy zorientował, że to zimno nie pochodzi ze snu. Ocknął się, gorąco mu już nie było, ale zimne coś czuł dalej z tyłu.
- I dla dobra tego młodzieńca - powiedział głos mężczyzny stojącym za łóżkiem Sama. Kątem oka Sam widział przerażoną Jen.
Co się dzieje? - pomyślał, nie był przestraszony w pierwszej chwili. Nie był nawet lekko poddenerwowany, nie wiedział co ma przystawione do głowy. Dopiero po chwili zorientował się.
Morderca! jedna myśl zadźwięczała mu w głowie, tak dynamicznie i tak przeszywająco, że Samowi zrobiło się okropnie niedobrze i gorąco. Zaczął się pocić.
Widział jak Jen wyciąga strzykawkę i podchodzi do Curtisa. Wiedział, że dziewczyna przecież nie jest żadną lekarką, przyszła tu tylko zastąpić Ann.
Może się uda - pomyślał, choć wiedział, że ta myśl była bezsensowna. To nie mogło się udać, zwykle mordercy zabijają - w końcu od tego są. Wiedział, że oni zginą.
Pozostało mu tylko czekać na rozwój wydarzeń i, ewentualnie, wkroczyć do akcji, gdyby była jakaś szansa.
- Zostawisz nas w spokoju jak już dostaniesz to po co przyszedłeś? - zapytał, jednak te pytanie wyrwało mu się z ust samoczynnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Śro 14:07, 07 Kwi 2010






Usłyszał hałas za sobą. I wtedy poczuł uderzenie. Mimo to nie stracił przytomności. Upadł na ziemie, przymykając przy tym oczy. Leżał tak, czekając na odpowiedni moment. Przysłuchiwał się rozmowie toczacej pomiędzy mężczyzną a kobietą. Po głosie rozpoznał z kim mają do czynienie.

- Curtis- pomyślał nie wykonując choćby najmniejszego ruchu. Leżał i czekał. Krew spływała mu potwarzy, kreśląc długie czerwone smugi. Włosy natomiast zamieniały się w jedną wielką sklejoną masę.


Ostatnio zmieniony przez Tang How-Yuen dnia Śro 14:08, 07 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Curtis_Anderson
PostWysłany: Śro 15:51, 07 Kwi 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Azjacie - rzucił gniewnie w kierunku Jen, ale zaraz się uspokoił. Nie mógł przecież się gniewać na żadną ze swoich dziewczyn. Rzucił jej przepraszające spojrzenie. Był ranny, zdenerwowany, to naturalne, że mógł się zirytować.
- Spokojnie kochanie, poradzimy sobie z tym - powiedział uśmiechając się do Jenefer i mocniej przycisnął lufę do karku Sama. Jego pytanie zupełnie zignorował - Wstrzyknij wszystko. Niech sobie odpocznie. Wkłuj się w przedramię. Postaraj się kochanie, bo wiesz w sumie to istnieje takie prawdopodobieństwo, że uszkodzisz żyłę. Ale nie martw się tym, na pewno sobie poradzisz - ponownie sie uśmiechnął.
Życie tego człowieka to było ostanie na czym mu zależało. Był tylko przeszkodą.
Spojrzał kątem oka na lezącego na łóżku nieprzytomnego Patsy'ego.
Głupiec!
Tak łatwo byłoby go teraz zabić. Wystarczyło wycelować i nacisnąć spust. Serce Curtisa zabiło radośnie na tę myśl. Zapłaciłby za to, co się stało. Za to, że nie pozwolił mu uratować Lynette.
Nie, nie zrobi tego. Nie jest przecież mordercą. To by zakłóciło porządek.
- Pośpiesz się, kochanie - ponownie skupił swoją uwagę na Jen - Twój przyjaciel ma coraz mniej czasu - wskazał wzrokiem Sama.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 16:08, 07 Kwi 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

"Kochanie", co? Jak on mnie denerwuje!
- Chcesz, żebym go zabiła? Tak?
Jej ręce zaczęły się trząść. Ale nie ze strachu. O nie, strach opuścił Jen już jakiś czas temu. Pozostała tylko furia, zaślepiająca ją, gotująca się i czekająca tylko na możliwość wykipienia.
Spojrzała na fiolkę, przeczytała nazwę specyfiku, nazwę, która nic jej nie powiedziała.
Opuściła ręce trzymające fiolkę i strzykawkę.
- Nie zrobię tego - powiedziała.
Spojrzała w oczy Samowi. Zrób coś! - starała się przekazać mu spojrzeniem. Ha! gdyby istniała telepatia... Curtis stał tuż koło Sama. Koło ściany, o którą Sam się wcześniej oparł, zasypiając na siedząco.
Decyzję podjęła w jednej sekundzie. Mam nadzieję, że to pomoże. Jeśli nie, niechaj wszyscy bogowie świata mają nas w swojej opiece...
Szybki zamach ręką i cisnęła trzymaną w lewej dłoni fiolką w kierunku Curtisa. Nie w niego. Obok. Tak, jak uczył trener bejsbolu. Ruch przedramienia, wykańczający ruch dłoni, nadanie ruchu obrotowego palcem wskazującym i kciukiem.
Fiolka leciała jak w zwolnionym tempie, wirując, aż uderzyła w ścianę tuż obok głowy mordercy, rozpryskując się na dziesiątki kawałeczków szkła i kropel zawartości.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 9 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin