www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Jacob, Robert, Debbie, Annabell
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 31, 32, 33  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Debbie Reynolds
PostWysłany: Pon 18:41, 22 Mar 2010


Dołączył: 20 Mar 2010

Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy wstała było już gorące południe. Ponieważ wykąpała się w nocy, nie musiała tej czynności powtarzać, choć pot spływał jej po twarzy i ramionach, czego powodem było zamknięte okno wywołujące duchotę.
Wyszła na werandę w długim szlafroku zaczerpnąć świeżego powietrza.
Wspaniały lekki wiaterek, pomyślała, czas wybrać się na spacerek
Choć nie lubiła się przemęczać, dziś czuła, że brakuje jej rodzinnych stron i dlatego musi zaprzyjaźnić się z okolicą.
Poszła do kuchni, zjadła resztki sera, które ktoś niechlujnie zostawił na stole.
W pokoju ubrała się w wygodne bermudy koloru khaki, zwiewną bluzeczkę i kapelusik przeciwsłoneczny.
O dziwo czuję się dobrze, pomyślała o swoim nadciśnieniu.

[teren]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Wto 20:19, 23 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert wszedł do domu. Było w nim pusto, co na początku mężczyzna przyjął z ulgą, ale gdy usiadł spokojnie zaczął się nad tym zastanawiać. Jacob wyszedł z Claude rano, widziałem też jak ta nowa, Debbie wychodziła później, ale przysiągłbym, że T nie wychodził z domu. Jakby w ogóle nie wrócił na noc.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 12:19, 24 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Tymczasem słońce schowało się za linią horyzontu, a na niebie zabłysnęły pierwsze gwiazdy. Zapowiadała się pogodna noc.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Śro 17:29, 24 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert wziął prysznic i położył sie spać, jednak długo nie mógł zasnąć. Było już po północy, a on cały czas nie mógł spać. W końcu wstał i napił się szklanki wody. Wyjrzał przez okno i zobaczył, że pogoda jest całkiem ładna. Postanowił, że pójdzie na spacer, a jak to mu nie pomoże to nie będzie spał tej nocy już w ogóle.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 14:52, 25 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

W pewnym momencie cisza, która zaległa w mieszkaniu została przerwana. Trzasnęły drzwi wyjściowe, czyjeś bose stopy przebiegły przez sam środek salonu, ktoś tłukł pięściami w szyby od okien. Na zewnątrz natomiast zerwał się wiatr tak silny i gwałtowny, że nawet potężniejsze drzewa uginały się w pasie, błagając go o odrobinę litości.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pią 16:11, 26 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert wrócił do swojego łóżka. Po dziwnych wydarzeniach z placyku był tak zmęczony, że od razu zasnął. Po co ja tu przyjeżdżałem, znalazłbym nową pracę, utrzymałbym dom, a mógłbym spokojnie żyć w Londynie...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Pią 16:13, 26 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pią 20:07, 26 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Mieszkańcy Ras-Shamra, zdruzgotani wydarzeniami, jakie rozegrały się tuż za ich ścianami, nawet nie zauważyli, że za oknami zaczęło się robić widno. Niektórzy powitali słońce z nieskrywaną ulgą, opuścili swoje domy, aby wspólnymi siłami posprzątać bałagan zalegający na terenie całego placu, niektórzy zamknęli się w swoich sypialniach, postanowiwszy nie wychylać z nich nosa aż do powrotu samolotu z logiem 'White Raven'.



Dzień: 07


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Sob 12:53, 27 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert wstał i mimo krótkiego snu był całkowicie wypoczety. Umył się, zrobił sobie zapiekanki na śniadanie, które niestety troche przypalił, ale mimo tego zjadł. Wyjrzał przez okno i zobacyzł widok po nocnej wichurze. Cóż, jesteśmy tu sami, ktoś będzie musiał posprzątać... Wyszedł na placyk.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 14:17, 28 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gdyby nie coraz gęstsze, deszczowe chmury okalające niebo, mieszkańcy miasteczka zauważyliby, że słońce znalazło się na półmetku swojej codziennej wędrówki.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 16:21, 28 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert wrócił do domu. Wziął prysznic, bo strasznie sie spocił od pracy na placyku, a następnie zjadł obiad złożony z dużego kotleta schabowego, ziemniaków i marchewki. Jaki ten dzień jest spokojny, nie taki co poprzednie... - pomyślał, nie wiedząc jak bardzo sie myli.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Nie 18:01, 28 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jacob dowlókł się do domku i resztą sił zamknął za sobą drzwi. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, powieki opadały, ramię bolało. Pomyślał, że jest już jednak na to wszystko za stary. Zobaczył w kuchni brodatego mężczyznę konsumującego coś przy kuchennym stole. Przypomniał go sobie, a także okoliczności, w jakich się poznali.

- Ty tam... - burknął, oskarżycielsko mierząc w Roberta palcem. - Widziałeś moje tablice? Ta cholerna wichura gdzieś je wywiała.

Mężczyzna odpowiedział coś z pełnymi ustami. Jacob stwierdził, że nie będzie zawracał mu głowy. Sam zbliżył się do lodówki i wyciągnął kilka konserw, a także gigantycznego pomidora, zapewne genetycznie zmodyfikowanego. Obładowany tymi wiktuałami i puszkami z piwem powlókł się do swojego pokoju jak cień, z satysfakcją zauważając, że ostała się chociaż jedna tabliczka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 18:22, 28 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

-Wywiało je pewnie do dżungli, bo na placyku ich na pewno nie było, zajrzałem w jego każde miejsce i... - zaczął, ale zauważył że jego łysy współlokator zignorował go i poszedł z jedzeniem do własnego pokoju.
Co jest w tej Claude, że udało jej się zyskać przyjaźń tego dziwaka? - pomyślał patrząc jak odchodzi.

***

Gdy Robert skończył jeść wyjrzał przez okno i zobaczył, że przez środek placyku idzie jakiś mężczyzna i bardzo dziwnie się zachowuje. Zaniepokojony tym wyszedł na placyk.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Nie 19:05, 28 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Nie 20:06, 28 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Nie minęła chyba nawet jedna godzina, gdy jakieś dobiegające z zewnątrz hałasy obudziły Jacoba. Przez dłuższą chwilę leżał bez ruchu wpatrując się w sufit. Słyszał bębniące o szybę kropelki deszczu, a także dochodzące z oddali podniesione głosy. Zaklął w myślach i przewrócił się na bok, strącając na podłogę puszkę z niedojedzoną mielonką. Gdy siadał, jego ciało przypomniało mu o zmęczeniu. Zerknął na swoje ramię, na którym bandaż nieznacznie nasiąknął krwią.

Sypiesz się, Upper...
- pomyślał i wstał, krzywiąc się z wysiłku. - Jeszcze kilka dni i wyzioniesz ducha na tej przeklętej wyspie.


W gruncie rzeczy, było to nawet prawdopodobne. Czuł się wykończony, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Omal nie zabiła go latająca ławka. Od wczoraj praktycznie nie spał i nie zjadł nic oprócz tego prowizorycznego śniadania z puszki, które tylko częściowo zaspokoiło głód. Gdzieś w nocnym zamieszaniu posiał swój nóż. Stracił nawet swoją ulubioną koszulę. Szlag trafił jego starannie wykonane tablice. A jedyna osoba, której towarzystwo sobie cenił, zaczęła bredzić o duchach.

Tymczasem za oknem widział rozmazany deszczem obraz gromadzących się pośrodku placu ludzi. Zanosiło się na kolejną odsłonę kabaretu pt. "Nowa ofiara demonicznego seryjnego zabójcy"?!

To się nigdy nie skończy...
- zirytował się Jacob. Był zły z powodu niewyspania. Bardzo zły.

Zarzucił na gołe plecy płaszcz i wyszedł z pokoju. Zamierzał uciszyć tych cholernych głupców.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 18:59, 29 Mar 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Tymczasem niebo zaczynało się ściemniać.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 19:03, 29 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Elton niechętnie wszedł do domku Jacoba, fuknął niezadowolony, a Claude uśmiechnęła się. Pogłaskała go czule po łbie.

- Nie marudź, skarbie. - szepnęła, odpinając smycz. - I nie narób hałasu, gdy zobaczysz kogoś nowego.

Rozejrzała się. Domek wydawał się pusty. Obejrzała się na Jacoba. Nie wyglądał najlepiej. A może inaczej - wyglądał, jakby z jego ramieniem nie było najlepiej. Claude westchnęła i od razu skierowała się w stronę łazienki po apteczkę.

- Siadaj w salonie. - rzuciła przez ramię nieco rozkazującym tonem.

Najpierw cię naprawimy, a potem zrobię obiad. I mam nadzieję, że tym razem uda nam się go skonsumować. Zaraz zdechnę z głodu. - gadała do siebie w myślach, szukając apteczki. A gdy w końcu ją znalazła, namoczyła jeszcze ręcznik ciepłą wodą i wróciła do salonu. Jacob siedział już na sofie, płaszcz odrzucił na bok. Jęknęła. Bandaż przesiąknął krwią. Rana chyba była głębsza niż jej się wydawało. Przysiadła przy mężczyźnie, odwinęła opatrunek i zaczęła delikatnie obmywać ranę.

- I po co wtedy wyłaziłeś z domku? Trzeba było zostać. Ale nie. - mówiła cicho i beznamiętnie, całą uwagę skupiała na rozcięciu. - Musiałeś wyjść, zobaczyć co się dzieje.

Znów jęknęła. Rzeczywiście, do szycia. Zagryzła wargę. Pomyślała, że może powinna skoczyć do przychodni i przynieść odpowiednią igłę, ale i tak jako krawcowa była kiepska, więc w gruncie rzeczy to chyba wszystko jedno. Znalazła w kuchni igłę, odkaziła ją wacikiem nasączonym spirytusem. Jacob przyglądał jej się uważnie. Czy widział, że trzęsą się jej ręce? Miała szczerą nadzieję, że nie. Weź się w garść! Weź się w garść, do diabła! Odetchnęła głęboko. Zaczęła szyć. Kątem oka dostrzegła grymas na twarzy Jacoba, ale udała, że tego nie widzi. Nie chciała się rozpraszać. Raz i dwa, raz i dwa... - szeptała w myślach, narzucając rytm ruchom.

- Nieudolnie. - rzekła głucho, gdy już skończyła. - I pewnie będzie blizna. Na pamiątkę. - zdołała unieść kąciki ust w lekkim uśmiechu. - Teraz tylko...

Nie dokończyła. Wyciągnęła bandaż, wzięła się do roboty, starając się robić to jak najdelikatniej. Jacob milczał, co sprawiło, że czuła się trochę nieswojo. W końcu pogładziła ukończony już opatrunek.

- I po wszystkim. Byłeś bardzo dzielny, chłopcze, niestety lizaków brak.

Uśmiechnęła się ciepło. Z ulgą. Szycie praktykowane na skórze zdecydowanie nie było jej mocną stroną. Znów zaburczało jej w brzuchu. Nie mogła... Nie była w stanie dłużej ignorować głodu. Wstała i udała się w stronę kuchni. Przeszukała lodówkę i szafki. Zastanowiła się przez chwilę. Coś szybkiego, coś dobrego, coś... Czego nie udało się zjeść u mnie. Naprawdę miała ochotę na tego kurczaka w sosie śmietanowo-ziołowym z makaronem. Tym chętniej wzięła się do roboty. Po trzydziestu paru minutach niosła już dwie porcje do salonu. Postawiła jeden talerz przed Jacobem.

- Smacznego.

Elton zaskomlił. On też najwyraźniej był głodny. Poklepała go po głowie.

- Wiem, skarbie. Daj nam chwilkę, a później przyniesiemy ci trochę karmy, w porządku?

Żałosny wyraz pyska psa zdecydowanie mówił: "Nie, nie w porządku". W końcu Elton położył się przy nogach Claude, a ona westchnęła i zaczęła jeść. Miała dziwne wrażenie, że gdy głód zostanie już zaspokojony znowu zacznie rozmyślać o różnych głupotach. Na przykład o facecie w drewutni i o tym, czy jest mu wygodnie oraz czy czegoś nie potrzebuje.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Claude Beaumarchais dnia Pon 19:07, 29 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 5 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin