www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Jacob, Robert, Debbie, Annabell
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 31, 32, 33  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eric Borovsky
PostWysłany: Wto 18:40, 30 Lis 2010


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ostatnie pytanie Claude sprawiło, że na sekundę zamarł. Odwrócił głowę w kierunku dziewczyny i ich spojrzenia spotkały się - pytające Claude i zaskoczone Erica.

- Czy to jest aż tak oczywiste? - odparł i schylił się do zamrażalnika lodówki. Grzebiąc w szufladach, intensywnie myślał o zawiłościach kobiecej psychiki. Taka bezpośredniość? Ale faktycznie... podrywał ją, czy nie? Przed chwilą się nabijałeś z "randki". Ale czy nie było ci przyjemnie, gdy zaprosiła cię do domu? Okazała ci zaufanie. I przyjaźń. A ty zachowujesz się jak spłoszony uczniak. Jeśli odpowiesz, że nie, to lepiej sam strzel sobie w pysk. - Hmmm... - dodał, ukryty wciąż przed jej spojrzeniem za drzwiami zamrażalnika. - Wygląda na to... - wystawił głowę ponad krawędź i spojrzał na Claude. Wciąż wpatrywała się w niego, wyraźnie czekając konkretnej odpowiedzi.

Czy nic na świecie nie może być łatwe? Facet poznaje dziewczynę, dziewczyna podoba się facetowi, facet prowadzi dziewczynę na identyfikację zwłok (no, to może nie jest romantyczny fragment), odprowadza ją do domu, zostaje zaproszony na herbatę. Spotykają się co jakiś czas. Jest miło i fajnie. A tu co? Deklaracje. A gdzie zabawa? Gdzie podchody?

- Wygląda na to, że tak, Claude. Pytanie tylko - postanowił odbić piłeczkę. Sięgnął po mrożonki, które mu najbardziej odpowiadały i wyprostował się. - Pytanie, czy chcesz być podrywana.... - zawiesił głos. Przez chwilę patrzyli na siebie w ciszy.

Potem uniósł rękę, w której trzymał mrożonki.

- A na kolację proponuję kurczaka w cieście na ostro. I do tego ryż z... - zerknął na opakowanie - eee... z daniem chińskim mrożonym. Co ty na to?

Idiota... - skomentował sam siebie w myślach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eric Borovsky dnia Wto 18:40, 30 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 19:27, 30 Lis 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Patrzyła w milczeniu na Erica. Nie umiała sobie tego poukładać. Ktokolwiek ją podrywał był kontrolowany (ewentualnie od razu obijany) przez Guido albo Pierre'a. Funkcjonowała w tak zamkniętej grupie przyjaciół, że właściwie problem adoratorów miała z głowy. Ponadto nigdy jakoś specjalnie nie zwracała na to uwagi. A gdy już zwróciła wszystko miała pod kontrolą dzięki bratu i przyjacielowi. Sytuacja z Erikiem była dla niej czymś nowym. Bo nie ma tu Guido i Pierra. - odpowiedziała sama sobie i w odpowiedzi tej było sporo rozbawienia.

Kiedy Eric wyjawił jej, co zamierza zaserwować prócz kurczaka, parsknęła śmiechem. Bo mężczyzna wyglądał naprawdę zabawnie. Aż musiała przycisnąć dłonie do oczu. Kiedy już zdołała się trochę opanować, podeszła do mężczyzny i wyjęła mu mrożonkę z rąk.

- Kurczak w cieście wystarczy. - uśmiechnęła się. Wrzuciła worek z chińskim daniem do zamrażarki. Przez chwilę patrzyła Ericowi w oczy, próbując odgadnąć jego zamiary. - Kobiety zawsze chcą być podrywane. - odpowiedziała lekko, wracając do swojej herbaty. Puściła do Erica oczko, gdy usiadła. - To podnosi wartość naszego ego.

Powiedziała to wszystko nieświadoma tego, jak Eric może to zinterpretować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Wto 20:34, 30 Lis 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Ledwo co udało mu się zasnąć został obudzony. Przez krótki moment leżał zastanawiając się co go obudziło, ale po chwili usłyszał czyjeś głosy. Jeden był kobiecy, a drugi męski, wiec z góry założył, że to Claude i Jacob przeprowadzają nocne narady, a może tylko zwykłe, nic nie znaczące przyjacielskie rozmowy. Przetarł oczy i używając tych sił, które zdążyły się zregenerować podczas krótkiego odpoczynku wstał z łóżka i wyszedł z pokoju.

-Claude, Jacob... - powiedział ewidentnie zaspanym tonem, przymrużając jednocześnie oczy pod wpływem nagłego kontaktu ze światłem - Moglibyście mówić nieco ciszej? Wiem, że nie jest jeszcze tak bardzo późno, ale dzisiaj chciałem położyć się trochę wcześniej.

Dopiero po chwili, gdy oczy przyzwyczaiły się do światła odkrył, że Claude wcale nie rozmawia z Jacobem, ale z zupełnie innym mężczyzną, którego Robert jeszcze nie poznał. W jednej chwili na twarz Roberta przybrała wygląd mocno zdziwionej tym faktem.

- A, przepraszam, nie jesteś Jacobem... W każdym bądź razie ciebie... - tu Robert zrobił przerwę szukając w pamięci imienia, ale po chwili zorientował sie, że nigdy go nie znał - Ciebie też prosiłbym o ciszę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Wto 22:45, 30 Lis 2010


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Ego. Poważna rzecz to ego. Ale jeśli moja skromna osoba może je podbudować, pozostaje mi się tylko cieszyć.

Udając, że wie, co robi, Eric zakrzątnął się przy kuchni. Wrzucił zamrożone mięso do mikrofalówki ustawionej na"rozmrażanie" i czekając, aż będzie zdatne do dalszej obróbki, zaczął przygotowywać ciasto. Mąka i jajka w proszku wylądowały w misce i zostały wymieszane z przyprawami.

- Niedaleko mojego domu w LA mieszkał pewien Chińczyk - zaczął opowiadać. - Pewnie do dziś tam mieszka, bo dziany był tak, że nie miał co z pieniędzmi robić. Ale zawsze gotował sobie sam.

Mikrofalówka zapiszczała, więc Eric wyciągnął mięso, pokroił na wąskie, długie paski i wszystko wrzucił do przygotowanej wcześniej masy.

- Ile razy ja mu mówiłem: "Sun Li, masz tyle kasy, że stać cię na wynajęcie pierwszorzędnego kucharza. Nie będziesz musiał się męczyć sam i tracić czas na gotowanie sobie - wstawił na gaz patelnię i podlał olejem. - A wiesz, co on mi odpowiadał zawsze? - puścił oko do Claude - Że jeśli on sam czegoś nie przyszykuje, to nie będzie miał pewności, czy danie jest jadalne.

Paski mięsa wyławiał widelcem z miski i wrzucał na głęboki tłuszcz na patelnię, a usmażone, odkładał na bok, na wcześniej przygotowany talerz. W drugim garnku po chwili pyrkały już składniki na sos - sprawnie pokrojona cebula, odrobina czosnku i pomidory z puszki, przyprawione ostrą papryką w proszku, pieprzem i solą.

- Więc ja się go pytam, dlaczego w takim układzie nie będzie pilnował tego kucharza, żeby gotował dobrze. A on na to" kosztowało by to mnie zbyt wiele czasu!" - roześmiał się sam do siebie. Na przygotowany talerz wyłożył kilka pasków mięsa, wokół którego zrobił okrąg z sosu.

- Proszę uprzejmie - postawił talerz przed Claude. - Smacznego.

Właśnie nakładał porcję na swój talerz, gdy do kuchni wkroczył nieznany mu, zaspany mężczyzna, prosząc o ciszę.

- Oczywiście... - odpowiedział mu, zdziwiony i zaszokowany nieco. - Nie ma sprawy. Przepraszam. - Nie spodziewał się, że jeszcze ktoś w domu się znajduje, chociaż... W końcu były tu 4 sypialnie. Mógł to przewidzieć. Zdziwił się jednak, gdy został nazwany "Jacobem".

- Kim jest Jacob? - szepnął do Claude.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 23:14, 30 Lis 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Z rozbawieniem obserwowała na poczynania Erica. Usiadła się wygodnie, jedno kolano podciągnęła pod brodę i oparła na nim donie. Próbujesz mnie zagadać, żebym nie patrzyła ci na ręce? Mimo wszystko musiała przyznać, że Eric radzi sobie w kuchni całkiem nieźle. Jak na faceta.

- Mam nadzieję, że właśnie smaczne będzie. - skinęła głową, gdy talerz wylądował przed nią. Ostrożnie dźgnęła mięso widelcem, śmiejąc się. - Bo wiesz, jestem bardzo wybredna.

W tym momencie do kuchni wszedł Robert, mrucząc coś pod nosem. Claude poczuła się winna. Rozmawiali przecież nie siląc się na przyciszony ton głosu. Ona sama śmiała się głośno.

- Przepraszamy za zakłócenie twojego snu, Robercie. Już będziemy cicho. - uśmiechnęła się przepraszająco. - obaj mężczyźni byli zaskoczeni, więc Claude nie pozostało nic innego, jak przedstawić ich sobie. - Robert, Eric. Eric, Robert. - Potem zwróciła się do Erica. - Jacob to nasz współlokator.

Jacob to nasz współlokator. - przedrzeźniała się w myślach, była na siebie zła. - Powiedziałaś to, jakby nic nie znaczył, jakby był po prostu kolejnym elementem projektu White Raven. A nie łaska wspomnieć, że zawsze cię chroni? Że ci pomaga? Że dotrzymuje ci towarzystwa? Że byłaś w stanie porwać się dla niego na głupią i niebezpieczną eskapadę? Że... sama wiesz. - wsadziła jeden z kawałków mięsa do ust, dając sobie czas na odpowiedź własnym myślom. - Ostatecznie nie skłamałam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Eric Borovsky
PostWysłany: Śro 12:42, 01 Gru 2010


Dołączył: 04 Lis 2010

Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Współlokator - przytaknął jej, ale kątem oka obserwował, jak opuściła głowę nad talerzem, wyraźnie nie mówiąc wszystkiego. Uśmiechnął się krzywo do siebie i do patelni, po czym podniósł wzrok na Roberta.

- Jeśli już nie śpisz... może przyłączysz się i spróbujesz moich specjałów? Dzisiaj szef kuchni poleca kurczaka w cieście.

Nie był szczęśliwy z powodu pojawienia się mężczyzny, który zmienił zdecydowanie równowagę sił i sprawił, ze z kolacji we dwoje zrobiło się grupowe spotkanie. I jeszcze ta wzmianka o Jacobie... Nagle atmosfera w kuchni jakby się zmieniła. Nałożył porcję na talerz, postawił na stole i skinął na Roberta zachęcająco.

- Claude już je, więc nie jest to trucizna. Smakuje ci? - zwrócił się do dziewczyny, wróciwszy po trzeci talerz dla siebie i nakładając sobie parę kawałków mięsa, które pozostały. - Zanurzaj mięso w sosie, wtedy jest najlepsze. To też przepis Sun Li. Przygotowywał czasem takiego kurczaka wtedy, gdy razem z kumplami oglądaliśmy w TV mecze Lakersów. Zimne piwo plus ten kurczak... Cud miód i orzeszki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 13:34, 01 Gru 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

- Całkiem niezłe. Ale zrobiłabym lepsze. - wycelowała w Erica widelcem. - I zamierzam ci to udowodnić.

Zrobiło się zdecydowanie mniej intymnie, bardziej towarzysko. Odebrała to jednocześnie z ulgą i rozczarowaniem. Co prawda nie miała pojęcia, jakie ma zamiary Eric, ale bardzo potrzebowała, żeby ktoś ją przytulił i zapewnił, że wszystko będzie dobrze, a Eric wyglądał na mężczyznę, który z chęcią by to uczynił. Nawet jej nie przeszkadzało, że byłby w tym tylko fizyczny kontakt. Resztę przecież mogłaby sama sobie dośpiewać, oszukać się na chwilę. Bo czuła się wystarczająco samotna tego dnia, tym bardziej, że Jacob znów chodził swoimi ścieżkami i nie miała pojęcia, co się z nim dzieje. Odruchowo przeczesała włosy w miejscu, w którym kiedyś złożył pocałunek. Braterski? Ojcowski? Jaki?

Rozmawiali jeszcze chwilę na beztroskie tematy, starając się unikać tych nieprzyjemnych wydarzeń, które miały miejsce na wyspie. A przynajmniej Claude się starała. Pobawmy się w normalność, zanim znów wydarzy się coś strasznego. Nie miała wątpliwości, że tak właśnie będzie. Po posiłku i dopiciu herbaty odprowadziła Erica do drzwi. Wyszli razem na werandę. Claude uśmiechnęła się lekko.

- To była bardzo miła randka. - puściła do Erica oczko na znak, że nie jest tak do końca poważna ze słowem "randka". - Dzięki.

Oparła dłonie o pierś Erica i wspięła się na palcach, by pocałować go lekko w policzek. Był to bardzo niewinny gest i raczej pełen wdzięczności, niż czegokolwiek innego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Śro 16:36, 01 Gru 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

- Miło cię poznać. - doczłapał się do stołu i wyciągnął rękę na powitanie. - Ale tych pyszności to juz raczej nie zjem. Mózg już pracuje, ale żołądek jeszcze śpi i długo minie zanim się obudzi. Ale jeśli bardzo ci zależy, żeby 'zatruć' wszystkich, których poznasz, to możesz zostawić mały kawałek i odgrzeję sobie jutro na śniadanie.

Następnie Robert mimo nakłonień Erica wrócił do swojego pokoju. Claude i Eric rozmawiali już ciszej, ale Robert i tak nie mógł zasnąć. Eric je kolację z Claude, a dopiero się poznali... - mówił do siebie A ty nie możesz tak, boisz się... Boisz...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 18:33, 01 Gru 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zamknęła za sobą drzwi, oparła się o nie z cichym westchnieniem. No ładnie. - uśmiechnęła się leciutko, niepewnie trochę. - Jestem niemal tak bardzo otwarta, jak we Francji, wśród przyjaciół. Może trochę za bardzo... Ale... Urwała w połowie zdania. Miała wrażenie, że na zewnątrz słyszy jakieś wyraźne głosy. Śmiechy? Wyszła niepewnie na werandę, rozejrzała się uważnie. Nikogo jednak nie ujrzała. Przeszedł ją dreszcz. Próbowała we mgle dostrzec jeszcze sylwetkę Erica. Na próżno. Gdzieś blisko, jakby pod schodami rozległ się przeciągły chichot. Claude nie czekała aż coś wylezie spod werandy, zatrzasnęła mocno drzwi i zrobiła coś, czego nie robiła praktycznie nigdy - przekręciła łucznik.

W łazience umyła tylko zęby, a potem zamknęła się w pokoju Jacoba. Elton podniósł zaspany łeb, popatrzył na dziewczynę z wyrzutem. Claude wślizgnęła się pod kołdrę, nie zwalając psa z łóżka. Cieszyła się, że ma przy sobie futrzaka, czuła się bezpieczniej. Ale mimo wszystko i tak zasnęła niespokojnym snem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 23:55, 02 Gru 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 19.

Słońce wstawało powoli, jakby niechętnie. Nie miało również siły, by rozgonić nocne mgły. Dzień wstawał ponury i wilgotny, a opar mgły mimo upływu czasu nie rozwiewał się ani nie podnosił. Szepty stawały się bardziej wyraźnie. Niektórzy mieszkańcy osady mogliby przysiąc, że słyszeli w nich własne imiona i nawoływanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pią 9:36, 03 Gru 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Kolejny poranek, w którym Claude została zbudzona przez Eltona. Pies niemal leżał na niej, uderzał łapą, chuchał w twarz, wywalając jęzor. Dziewczyna odepchnęła od siebie pysk ze śmiechem. Co prawda noc miała nieco nieprzespaną, a dręczące koszmary dawały się we znaki, ale obudziła się w dobrym humorze. Może tak podziałał na nią wczorajszy wieczór. A może było to coś, o czym nie zdawała sobie sprawy.

Wyjrzała przez okno. Dzień nie zapowiadał się tak radośnie, jakby sobie tego życzyła. Nie wydawał się nawet ciepły. Wzdrygnęła się. Wygrzebała jasne rurki, jakąś bluzkę i ciepły zapinany sweter. I bieliznę. Poklepała zniecierpliwionego Eltona po łbie, obiecując mu, że tym razem weźmie krótki prysznic. Słowa dotrzymała i po 20 minutach wychodziła już z Eltonem na spacer. Wróciła jeszcze po apaszkę, by zakryć szyję. Na burczenie w brzuchu i domaganie się organizmu o kawę nie zwracała uwagi.

[placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Śro 17:31, 08 Gru 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert wstał. Bardzo powoli. Był przyzwyczajony do monotonnego życia, ale zawsze miał coś do zrobienia. Czy to praca, czy inne obowiązki. Teraz tak nie było i Robert nie do końca wiedział co z sobą zrobić. Jedyne na co wpadł - śniadanie. Jednak po zjedzeniu śniadania znów nie wiedział co z sobą począć. W normalnym świecie, mógłbym chociaż poczytać gazetę... - pomyślał - A tutaj? Nic. Nawet zwykłej gazety codziennej nie ma...

Robert rozejrzał się po domu. Nikogo nie było. Claude wstała pewnie dużo przed nim, ale Jacoba nie widział od kilku dni. Zastanawiał się co się z nim stało i jedyne co mu przyszło do głowy, to pójście do Johna. Ale z drugiej strony wiedział, że Claude nie pozwoliłaby mu nigdzie iść. Przynajmniej samemu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 15:09, 09 Gru 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gwałtowne uderzenie wiatru rozgoniło mgłę, przygięło drzewa rosnące na skraju placu i zagwizdało w szczelinach. Gdzieś trzasnęły drzwi, gdzieś przewrócił się śmietnik i w powietrze poleciały foliowe i papierowe opakowania i śmieci. Dopiero teraz, gdy mgła zniknęła całkowicie okazało się, że niebo nad wyspą przykryte jest ciemnymi, nisko wiszącymi chmurami. Jednak ci, którzy rozejrzeliby się uważniej dostrzegliby, że horyzont jest ich pozbawiony, tak, jakby chmura wisiała nad centralną częścią wyspy.



Zrobiło się ciemno jak przed burzą. Drugie uderzenie wiatru sprawiło, że zatrzeszczała konstrukcja dachu w wielu domkach osady. Potężna błyskawica rozświetliła na chwilę ciemność, uderzając w dżunglę daleko na zachód od osady, jednak nie spadła ani jedna kropla deszczu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 18:11, 09 Gru 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Po spacerze z Eltonem z przyjemnością powitała bezpieczne i ciepłe wnętrze domku. W żołądku rozgrywał jej się marsz, więc niemal od razu udała się do kuchni, gdzie zastała Roberta. Skinęła mu na powitanie głową, uśmiechając się lekko. Potem sama zaczęła przygotowywać sobie śniadanie, nasypawszy wcześniej karmy do miski psa. Cieszyła się, że zastała Roberta. Co prawda nie miała większej ochoty na rozmowę, ale towarzystwo jak najbardziej jej się przydało.

- Nie widziałeś przypadkiem Jacoba? - zagadnęła, przygotowując sobie kawę. - Zaczynam się martwić. Coraz dziwniej robi się na tej naszej wyspie. Jakoś tak co...

Urwała, przerażona nagłym uderzeniem wiatru. Coraz straszniej. - dokończyła w myślach. Pies zawył przeraźliwie, schował się pod krzesłem Claude. Dziewczyna uklękła i położyła dłoń na włochatym łbie, by uspokoić psa, który drżał nieznacznie. Po drugim uderzeniu wiatru, gdy domek zatrząsł się cały, przywarła bardziej do psa. Potem popatrzyła z lękiem na Roberta.

Znowu coś zaczyna się dziać... Zastanawiała się, jakie szkody przyniesie wichura tym razem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Czw 19:39, 09 Gru 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert prawie podskoczył, gdy nagle Claude wyrwała go z głębokich przemyśleń swoim głosem. Nawet nie zauważył, kiedy wchodziła, tak mocno był pogrążony we własnych myślach. Dopiero po chwili doszedł do niego sens jej słów.

- Nie, nie widziałem Jacoba... - zaczął, ale nie było dane mu dokończyć.

Co się znowu dzieje? - pomyślał, gdy nagle cały dom zadrżał od wiatru. Podszedł do okna i wyjrzał przez nie. Zobaczył ogromną ciemna chmurę, ale wcale go to nie ucieszyło.

- A tobie Jacob nie mówił, gdzie idzie? - wrócił do tematu zaczętego przez Claude odchodząc od okna. - Ostatni raz wydziałem go, gdy rozmawiał z tobą przed domem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 31, 32, 33  Następny
Strona 21 z 33

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin