www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Plaża
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 17, 18, 19  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 15:12, 09 Gru 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Gwałtowne uderzenie wiatru rozgoniło mgłę, przygięło drzewa rosnące na skraju placu i zagwizdało w szczelinach. Gdzieś trzasnęły drzwi, gdzieś przewrócił się śmietnik i w powietrze poleciały foliowe i papierowe opakowania i śmieci. Dopiero teraz, gdy mgła zniknęła całkowicie okazało się, że niebo nad wyspą przykryte jest ciemnymi, nisko wiszącymi chmurami. Jednak ci, którzy rozejrzeliby się uważniej dostrzegliby, że horyzont jest ich pozbawiony, tak, jakby chmura wisiała nad centralną częścią wyspy.



Zrobiło się ciemno jak przed burzą. Drugie uderzenie wiatru sprawiło, że zatrzeszczała konstrukcja dachu w wielu domkach osady. Potężna błyskawica rozświetliła na chwilę ciemność, uderzając w dżunglę daleko na zachód od osady, jednak nie spadła ani jedna kropla deszczu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Czw 16:28, 09 Gru 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter krzątał się po dżungli niemal większą część poranka, szukając względnie suchych gałęzi oraz pni, które nadawałyby się do porąbania i rozpalenia ognia. Właśnie wrócił z ostatnią porcją, którą rzucił bezładnie na placyk, wydeptany przed swoim marnie zbudowanym szałasem. Usiadł, odpoczął chwilę i wstał, łapiąc za siekierę, by zniesione gałęzie porąbać na mniejsze kawałki, nadające się na ognisko.

Łup. - Siekiera spadła po raz pierwszy na suche drzewo.
Coś jest nie tak. - pomyślał, gdy siekiera spadała po raz drugi.
Łup! - trzask łamanej gałęzi, uświadomił mu, że gałąź pękła od drugiego uderzenia. Peter automatycznie schylił się i podniósł klocek drewna, oglądając go ze wszystkich stron. Następnie położył go na płaskim kamieniu i wykonał drugi zamach siekierą.
Łup! - Peter patrzył się jak przepołowiony klocek rozlatuje się na dwie mniejsze części, spadające powoli na wilgotną ziemię. Chłopak na chwilę powrócił pamięcią do tego jednego, na siłę zapomnianego dnia ze swojego życia, kiedy to tak samo jak i teraz rąbał drzewo na opał.

Zamarł w bezruchu, jednakże tylko na sekundę, gdyż w następnej chwili wiedział już, co jest nie tak. Wokół niego zrobiło się nagle za ciemno, nawet jak na mglisty dzień. Nie zdążył jednak popatrzeć się w górę, gdyż nagłe i silne uderzenie wiatru zaskoczyło go i przewróciło na plecy, nie dając mu żadnej szansy reakcji. Trzask rozlatującego się szałasu uświadomił mu, że jest kiepskim budowniczym i że mieszkanie na plaży niczego na dobrą sprawę nie zmieni.
Jeśli ma mnie trafić szlag, to już chyba lepiej wśród ludzi. Claude miała rację.
Zawołał wystraszonego kota i bezceremonialnie wpakował go do klatki, mamrocąc jakieś słowa przeprosin.
- Nie narzekaj, mogło być gorzej Turecki. Będzie chyba padać, a ty masz dach nad głową, w przeciwieństwie do mnie.
W pośpiechu Peter zaczął zbierać swoje rzeczy, których dużo nie było. Z niepokojem patrzył się w górę, widząc nad swoją głową ciężkie, ciemne chmury. Gdy wyszedł już z dżungli i obrał kierunek na wygaszone ognisko, wiatr ponownie uderzył w niego i jego pakunki, wywracając go na piasek. Gdzieś w dali za jego plecami najwyraźniej uderzył piorun, bowiem nagle zrobiło się całkiem jasno, a on sam leżąc na piasku doznał uczucia irracjonalnego strachu. Podniósł się pospiesznie z piasku i ruszył biegiem w stronę wypalonego ogniska, jakby tam miało być bezpieczniej niż w tym miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Czw 19:12, 09 Gru 2010


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Kiedy łódka uderzyła o dno, Mają szarpnęło. Obejrzała się gwałtownie. Tak rozpaczliwie i z determinacją wiosłowała, że aż bała się, że jej wysiłek pójdzie na marne. Była zaskoczona powodzeniem tej całej eskapady. Zarzuciła plecak na ramię, wyskoczyła z łódki. W wodzie potknęła się, upadła, co skończyło się mokrym ubraniem. Mai niespecjalnie to teraz przeszkadzało, bo w jej żyłach krążyła adrenalina. Dopiero, gdy opadła na piasek uspokoiła się nieco.

- Udało się... - szepnęła.

Nie było w tym ani radości, ani żalu. Nic. Głuchy dźwięk, stwierdzający fakt. Miała zamiar wyciągnąć łódź na brzeg, może ukryć ją jakoś, by w razie czego móc ją jeszcze wykorzystać. Odwróciła się, usiadła na tyłku. Patrzyła przez chwilę, jak fale zabierają pustą łódź. I gdy ten fakt do niej dotarł, zerwała się, wbiegła do oceanu po kolana, ale nic już nie mogła zrobić. Wolała nie ryzykować próby dopłynięcia do łódki. Z butami trekkingowymi na nogach i kurtką, mogła skończyć raczej na dnie. Cała przemoczona wróciła do plecaka. Już miała siadać, gdy silny wiatr sprawił, że upadła obok. Podniosła się z trudem, siadając przy plecaku.

Dobra. Jestem na drugiej wyspie. I co teraz? Co mam ze sobą zrobić?
Rozejrzała się. Sytuacja nie wyglądała za ciekawie. Nad wyspą tworzyła się nienaturalna warstwa chmur. Wiatr się wzmagał. Błyskawice przecinały niebo. Gorszego momentu nie mogłeś mi wybrać, Todorov.Wielkie, kurwa, dzięki. Wstała, chwiejąc się. Nie miała pojęcia, w którą stronę iść i gdzie byłoby bezpiecznie. Ruszyła wzdłuż plaży, niemal jej środkiem. Tak, by być z dala od rozszalałych fal, a jednocześnie nie być narażoną na targane wiatrem gałęzie, które mogły w nią uderzyć od strony dżungli.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Czw 23:46, 09 Gru 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter Edwards zmagał się z wiatrem, rzucającym w jego oczy słoną morską wodę, oraz liście zrywane z drzew rosnących w dżungli. Obładowany całym swoim majątkiem biegł środkiem plaży, musząc patrzeć na podłoże, po którym się poruszał. Nie zauważył nawet, że tuż przed nim idzie młoda dziewczyna z plecakiem, który zauważył dopiero w momencie, gdy na nią wpadł, powodując że oboje wylądowali na piasku. Klatka z kocią zawartością wydała z siebie kolejny wrzask niezadowolenia, ale ciężko się dziwić stworzeniu, które dosyć mocno potłukło się w czasie biegu. Peter jednak podniósł się szybko i zreflektował, pomagając dziewczynie wstać. Dopiero teraz miał okazję przyjrzeć się jej dokładniej, ale widać było po jego minie, że kompletnie jej sobie nie przypomina.
- Przepraszam! Chodź ze mną! Musimy się ukryć w domku, bo cholera wie co z tego wyniknie! W dżungli ani na plaży na pewno nie jesteśmy bezpieczni!
Peter zauważył teraz, że chmury wiszą właściwie tylko nad wyspą, wszędzie indziej niebo było w miarę czyste. Ten fakt wydał mu się dziwny, ale nie poświęcił mu więcej uwagi. Peter w pośpiechu pozbierał swoje rzeczy i puścił się pędem w stronę wypalonego ogniska, które było już niedaleko ich aktualnego położenia. W międzyczasie zdołał raz jeszcze krzyknąć, starając się przekrzyczeć huk szalejącego morza.
- Co Ty tutaj robisz!? Też postanowiłaś zamieszkać na plaży!?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Pią 0:05, 10 Gru 2010


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Coś wpadło na nią od tyłu i przy akompaniamencie kociego kwiku Maja upadła na ziemię, a obok niej jakiś mężczyzna. Patrzyła na niego z lękiem, a potem z totalnym niedowierzaniem, gdy pomagał jej wstać. Z jednej strony patrzył na nią, jakby widzieli się pierwszy raz w życiu(i to było całkiem normalne), a z drugiej mówił, jakby się już znali. Maja nie zamierzała na razie niczego dementować. Ruszyła biegiem za nieznajomym. Czuła, jak jej ciało traci temperaturę. Mokre ciuchy przylgnęły do ciała, wiatr sprawiał, że było jej jeszcze zimniej. Kiedy z ust mężczyzny padło pytanie, Majak ze strachu i napięcia nie mogła wydusić z siebie zdania.

- Nie! - odkrzyknęła tylko.

W głowie zadawała sobie milion myśli. Tworzyła tysiące założeń i kierunków, w których może rozwinąć się akcja. Ale zupełnie nie wiedziała, jak ma się zachować. Jedno wiedziała - musiała być silna i twarda. I się nie poddawać. Jak wrócę do domu, Todorov, to cię zabiję! Więc lepiej nie daj skrzywdzić Linusowi!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Pią 0:57, 10 Gru 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Huk fal zagłuszył słowa dziewczyny, więc Peter nie tracił czasu na powtarzanie pytania. Gdy oboje dobiegli już do wypalonego ogniska, chłopak przystanął na chwilę, próbując złapać oddech, co wcale nie było sprawą prostą przy nasilającym się wietrze. Obejrzał się za siebie, ale dziewczyna była tuż obok niego, co było faktem przyjemnym, chociaż w ogóle się nie znali.
- Wiesz, my się chyba nie poznaliśmy jeszcze, odkąd tutaj wylądowaliśmy. Jestem Peter.
Podał dziewczynie dłoń do uściśnięcia, kładąc na chwilę pakunek z ubrań na piach. Chłopak nie miał żadnego powodu, dla którego miałby podejrzewać, że dziewczyna jest kimś, z kim nie powinien zawierać znajomości, poza tym czasami bywał zanadto ufny.
- Pospieszmy się, to być może zdążymy schować się w osadzie, zanim nastąpi apokalipsa.
Posłał jej niepewny uśmiech, który raczej blado wypadł na ogólnym tle nieba. Zauważył że dziewczyna jest mokra, ale pomimo jej obecności chłopak nadal odczuwał irracjonalny lęk. Tak więc nie mógł zaproponować jej aktualnie pomocy.
- Chodź. Tutaj w dżungli jest ścieżka, która najszybciej zaprowadzi nas do osady. Tam chyba będziemy bezpieczni.
Peter podniósł pakunek i ruszył w stronę dżungli, znikając zaraz za linią pierwszych krzewów.

[Dżungla]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maja Donowan
Templers
PostWysłany: Pią 1:14, 10 Gru 2010


Dołączył: 26 Paź 2010

Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Patrzyła niepewnie na wyciągniętą dłoń. Toczyła wewnętrzną walkę, jakby fakt czy uściśnie dłoń mężczyzny czy nie miał zaważyć na jej życiu.

- Maja. - powiedziała drżącym głosem i chwyciła wyciągniętą dłoń.

Uprzejmość z jaką mężczyzna traktował Maję sprawiła, że mimowolnie zaczęła mu ufać. Zachowywał się tak, jakby pomagał w schronieniu się przed wichurą. Nie zostawił jej, nie uciekł, nie zaatakował. Po prostu jest normalnym człowiekiem. - stwierdziła w myślach. Sama nie wiedziała, czego się spodziewała - kanibali? morderców? zwyrodnialców?

Więc mają tu jakąś osadę. W której najprawdopodobniej jest bezpiecznie... Co oni tu robią? Ilu ich jest? I kim naprawdę są? Jak mogą nie wiedzieć o naszej obecności?

Nie odzywała się, ale ukradkiem patrzyła na towarzysza, wyłapując każdy szczegół jego zachowania. Miał lekko nerwowe ruchy, jakby był niespokojny. Ale w sumie trudno zachować spokój, gdy w każdej chwili na łeb może ci spaść jakiś konar. Kiedy Peter znikł za gęstwiną, ruszyła szybko za nim, by się nie zgubić.

[dżungla]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 16:37, 11 Gru 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wiatr powoli zaczął się uspokajać, błyskawice przestały bić w Wyspę. Chmura - jakby z wahaniem, niechętnie, zaczęła się rozpraszać i znikać, jednak słońce wciąż nie miało siły się przez nią przebić. Dżungla szeptała tajemniczo, wsączając w serca ludzi zwątpienie i strach.

Nastało południe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Wto 10:07, 21 Gru 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Mrok powoli otulał wyspę. Ostatnie promienie słońca gasły za wciąż szczelną kopułą chmur, zwiastując koniec kolejnego dnia projektu. Niektórzy zaczęli popadać w panikę, jednak Ray zdołał tłumić te zachowania w zalążku.

Z dżungli dobiegały złowieszcze śmiechy. Mieszkańcy ignorowali je, jak mogli, ale część zaczynała już myśleć, że zwariowali.

Nastała noc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 23:35, 05 Sty 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 20.

Pierwsze promienie słońca rozproszyły nocne niepokoje. Dzień wstawał gorący i upalny, a po wczorajszych chmurach nie było nawet śladu. Białobękitne niebo wyglądało niemal jak wyżarzone, a słońce wyduszało z dżungli całą wilgoć.

Dzień zapowiadał się upalny, parny i gorący.

Nawet dżungla jakby się uspokoiła. Wciąż szeptała i chichotała tysiącem głosów, ale jakoś... inaczej. Ciszej. Bardziej sennie.

Leniwie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pią 22:02, 14 Sty 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień przeciągał się leniwie, zwiastując południe. Dżungla zasnęła zupełnie i uciszyła. Jednak na niebie zaczęły pojawiać się chmury. Nie zapowiadały huraganu czy deszczu, raczej wieczorną mgłę.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 23:28, 02 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Mgła opadła na wyspę, otulając ją niczym płaszcz. Widoczność spadła do zaledwie 2-3 metrów, trudno było się nie zgubić nawet na placyku. Dżungla nadal milczała, ale było w tym raczej coś upiornego, a nie kojącego.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 17:37, 06 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 21

O poranku mgła nadal zalegała na wyspie, ale już rzadsza. Sprawiała upiorne wrażenie, co nie mogło przyćmić faktu, że widoczność jest już całkiem niezła. Dżungla nadal tkwiła w swym uśpieniu. Albo gotowości do skoku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Sob 23:05, 12 Lut 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Do południa mgła całkowicie się rozwiała, a przez zachmurzone niebo przedzierały się czasem promienia słońca. Wzrosła też nieco temperatura, ale i tak było wilgotno i nieprzyjemnie, jak o poranku. Wyglądało jednak na to, że do wieczora niebo będzie czyste, a następny dzień być może okaże się o wiele bardziej pogodny.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Śro 12:01, 16 Lut 2011


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Peter pokonał drogę z miasteczka na plażę w szaleńczym tempie, mając jedynie nadzieję, że zdąży przed nocą i powrotem Majki do domu. Gdzieś daleko nad oceanem zapadła już noc. Chłopak ponownie doznał irracjonalnego uczucia, że czas się zatrzymuje a pośpiech przestaje mieć znaczenie. Czuł się taki... wolny, jakby znalazł miejsce, w którym może zostać i żyć bez trosk.
Nie ma teraz czasu na to pierniczenie Edwards. Ruszaj się.
Uśmiechnięty Edwards westchnął i ruszył w stronę paleniska, a potem prosto do swojej "kryjówki". Dotarłszy na miejsce wziął siekierę, oraz parę klocków drzewa, na wszelki wypadek jakby się mu miało nudzić. Widok zachodzącego słońca nad oceanem sprawił, że Peter nie odczuwał strachu przed dżunglą. Po parudziesięciu minutach był gotów do drogi powrotnej. Wyszedł ponownie na plażę i ruszył w drogę powrotną brzegiem oceanu, pozwalając aby jego nogi pozbawione butów obmywały ciepłe wodne fale.
- Za wszystko inne zapłacę kartą MasterCard. Naprawdę bezcenne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Wyspa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 9 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin