www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Niewielka przychodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 43, 44, 45  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atena
PostWysłany: Śro 14:48, 05 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Zaledwie parę sekund minęło między pytaniem a odpowiedzią a malarce wydawało się
jakby całą wieczność czekała na jakikolwiek znak.
Uśmiechnęła się widząc iż mężczyzna nie zamierza mieć do niej o to żalu i również
kiwnęła lekko głową. Kamień spadł z jej serca. Wielki kamień.
Słysząc zaraz o jego problemach spoważniała ponownie i chwilę pomyślała nad
rozwiązaniem pechowego wydarzenia, Co prawda nie miała ciuchów dla niego ale...

- Hmm umyjesz się u mnie, kanapa stoi wolna... - zaczęła przerywając na moment
ale nie zamierzając zmienić raz podjętej decyzji - Idziemy - zakomunikowała
pozwalajac sobie na pokierowanie chłopakiem i przekręcając go w kierunku drzwi.
- Poszukamy najpierw kota - uśmiechnęła się znowu łagodnie i pociągnęła Go w stronę wyjścia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Peter Edwards
Zakładnik
PostWysłany: Śro 16:27, 05 Maj 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Kiwnął głową, na znak że się zgadza, bo też innego wyjścia nie miał. Podreptał za Ateną do wyjścia z przychodni.
- Najpierw kot.
Rzucił do siebie i wyszli na zalany słońcem placyk.

[Placyk]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snuffer
PostWysłany: Pią 22:06, 07 Maj 2010


Dołączył: 14 Mar 2010

Posty: 571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

Usłyszał ryk. Odsunął się od Ann.
- Idziesz czy nie?
rzucił i wyszedł na placyk.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 1:13, 09 Maj 2010


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Południe nastało szybciej, niż można się było tego spodziewać. Wyspa zdawała się rządzić swoim własnym poczuciem czasu. Ciężkie chmury zawisły nad niebem, zwiastując deszcz.

Pantera czmychnęła w zarośla. Nikomu nic się nie stało, jednakże nie był to pocieszający fakt. Mieszkańcy czuli się jeszcze bardziej zaniepokojeni. Nie dość, że wrażenia odnośnie do morderstw nadal były nad wyraz świeże, to jeszcze to zwierzę… Nikt nie mógł czuć się bezpiecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Nie 22:57, 09 Maj 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Podniósł się do pozycji pół siedzącej i próbował sięgnąć do szafki obok łóżka - z mizernym skutkiem. Wściekły wrócił do leżenia i powiedział:
-Jest tu kto?- wzywając jakiejś pomocy.
Koniec pomyślał koniec z angażowaniem się w cokolwiek, niech się zabijają, będę siedział w tym pieprzonym barze do końca
Zaczął gapić się w sufit.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 12:59, 10 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Gdy weszła, korytarz był pusty, a cisza jaka panowała w przychodni nie sugerowała, by mogła kogokolwiek spotkać. Powiodła wzrokiem po pomieszczeniu. Przychodnia, jak przychodnia. Niewielka poczekalnia, drzwi do oddzielnych pokojów, gdzieniegdzie niedoczyszczone ślady krwi... Zamarła. Rozleniwienie ustąpiło miejsca napięciu i zdenerwowaniu. Rozejrzała się gwałtownie, jakby zaraz ktoś miał na nią skoczyć, jakby była w centrum niebezpieczeństwa. Serce przyspieszyło, ale już po chwili uspokoiło się. Przychodnia nadal wyglądała na opustoszałą.

Jak w horrorach. - pomyślała, krzywiąc się. - Teraz powinnam cichutko wejść do jednego z pomieszczeń i...

Podeszła do najbliższych drzwi, w napięciu nacisnęła klamkę, pchnęła, otwierając je na oścież. Przełknęła ślinę. Pomieszczenie było puste i sterylne. Zamknęła więc drzwi i podeszła do innych. Przystawiła do nich ucho, nasłuchiwała.

Jest południe, w południe nic nie straszy, Claude. No dalej, zobacz co jest w środku.

Odetchnęła głęboko, starając się nie zauważać śladów krwi na kafelkach korytarza. Nacisnęła klamkę, otworzyła drzwi, a już po chwili jej oczy rozszerzały się. Szybkie obrzucenie wzrokiem dużego pokoju dało jej obraz ogółu - trzy osoby leżące na łóżkach. Weszła do środka, trzymając dłonie przy ustach, jakby powstrzymywała się przed krzykiem.

Czy oni... - bała się dokończyć myśl.

Na jednym z łóżek leżał Tang. Nie wyglądał na... żywego. Claude dopiero teraz poczuła zapach rozkładającego się już ciała. Boże... - westchnęła, czując, jak do oczu napływają jej łzy. Nie tyle żalu, co strachu i dezorientacji. Podeszła do martwego Azjaty, rzucając uważne spojrzenie dwóm innym mężczyznom. Jednego z nich nie znała. Wyglądał marnie, ale klatka piersiowa unosiła się wolno raz za razem. Drugim był...

- Patsy!

Przypadła do jego łóżka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Pon 17:46, 10 Maj 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

W jego głowie pojawiały się różny myśli, widok sufitu irytował go. Postanowił zasnąć, gdy usłyszał, że ktoś woła jego imię i biegnie w jego stronę, podniósł się i zobaczył Claude.
Dzięki ci boże pomyślał.
-Claude - powiedział cicho starając się wyglądać, jak najbardziej silnie i mocno. Nie chciał okazywać słabości, ale w jego obecnym położeniu, było to praktycznie niemożliwe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Pon 22:03, 10 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Patsy wyglądał na osłabionego, zmęczonego i - co tu dużo mówić - jakby niewiele mu brakowało do stanu Tanga. Claude odwróciła się w stronę trupa, zadrżała. Jemu zdecydowanie nic nie mogło już pomóc. Ale dlaczego wciąż leżał w przychodni? Dlaczego w ogóle był martwy? Pokręciła głową z niedowierzaniem i przeniosła wzrok na Patsy'ego. Położyła mu dłoń na czole. Co za głupi gest. - skarciła się w duchu.

- Co się stało? Z tobą, z... - przełknęła ślinę. - Z nimi. Mogę ci w czymś pomóc? Przynieść wody? Cokolwiek?

Wyrzucała z siebie pytania jak z karabinu maszynowego. Bardzo chciała coś zrobić, jakoś mu pomóc. Chociażby przez sam fakt tego, że - przynajmniej na początku - razem mieszkali i tego, że gdyby wszystko się tak strasznie nie popieprzyło pewnie teraz spokojnie siedzieliby sobie w barze, obsługując klientów. Zaśmiała się cicho na myśl o takiej alternatywie.

- Cieszę się, że... - chciała powiedzieć "że nic ci nie jest", ale urwała, uświadamiając sobie, jak ironicznie by to brzmiało - Że żyjesz. Trochę się martwiłam, bo Dylan nie powiedział mi, jak skończył się dla ciebie wypad do dżungli, a od tamtego dnia cię nie widziałam i...

Ponownie urwała, ale tym razem nie zamierzała dokańczać zdania. Za dużo słów. Znów włącza ci się troska o obcych ludzi, Claude. Jesteś niereformowalna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Wto 21:49, 11 Maj 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

-Wody, napiłbym się wody- powiedział. Podniósł się na tyle na ile pozwalał mu jego stan. Pomieszczenie w którym leżał, przypominało małą salę szpitalną, 3 łóżka, jakaś aparatura, pokryta kilogramową warstwą kurzy. Tang leżał martwy. Nie był wstanie zidentyfikować trzeciego mężczyzny.

Wtedy Claude powiedziała o Dylanie. Przypomniał sobie i misji ratnukowej
-Ta cała Lynn- mówił powoli, sprawiało mu to trudność - ona żyje? Dylan wrócił? Złapali Lectera?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 9:19, 12 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Claude zamrugała powiekami, jakby ten gest miał zneutralizować zaskoczenie, które ją ogarnęło. Nie miała pojęcia, co ma na myśli Patsy. Poszła po wodę, by dać sobie czas na ogarnięcie tego wszystkiego, po czym podała mężczyźnie kubek. Nadal nie ogarniała.

- Lynn? - przypomniała sobie kobietę, którą poznała w samochodzie w drodze na lotnisko. Później z nią już nie rozmawiała. Chyba mignęła jej gdzieś na placyku, ale Claude nie dałaby sobie uciąć głowy za ten fakt, ani nawet ręki. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie Patsy'ego. Nie była pewna. Tutaj tak szybko można było zginąć... Mimowolnie zerknęła na Tanga.

- Dlaczego miałaby nie żyć? I kim, do diabła, jest Lecter?

Błagam, nie mów mi tylko, że ktoś na wyspie morduje i zjada... - przerwała własną myśl, kręcąc głową. Wszyscy razem mieszkali na małej powierzchni, a mimo to przepływ informacji był niemal zerowy. Zastanawiała się dlaczego Dylan nie powiedział jej o celu jego wyprawy z Patsym. Być może teraz rozumiałaby więcej. Westchnęła. Nikt tu nikomu nie ufał.

- Chryste, co tu się wyprawia? - szepnęła bardziej do siebie, niż do Patsy'ego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Śro 21:08, 12 Maj 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

-Co tu się dzieje?- powtórzył jej pytanie- nie mam pierdolonego pojęcia co tu się dzieje Claude. Ostatnie co pamiętam - zaczął odzyskiwać siły, mógł normalnie rozmawiać - to ta zasrana misja ratunkowa, potem ten Lecter co zabił te dwie, wpakował we mnie kulkę- przerwał na chwilę- potem budzę się tutaj.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Śro 21:49, 12 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Claude wpatrywała się w Patsy'ego, próbując poukładać sobie w głowie fakty. A wiec Lynn miała zginąć, Patsy i Dylan wyruszyli w "misję ratunkową", a mianem Lectera został nazwany chyba wioskowy morderca.

Albo coś w tym stylu. - pomyślała i przetarła dłońmi twarz. Wszelkie emocje jakby już z niej spłynęły. Za każdym kolejnym razem kiedy coś ją martwiło, zaskoczyło, przeraziło coraz szybciej się z tym oswajała. W przeciwnym razie pewnie by zwariowała.Chyba próg tolerancji ci wzrasta, Claude.

- Zostawmy to na razie. - uśmiechnęła się nieznacznie. - Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś jeszcze? Nie wiem, jest ktoś kto się tobą zajmuje, w sensie - leczy? Może... - pomyślała o trupie. - Wiesz, nie chciałabym cię tutaj zostawiać, zważywszy na to, jakie masz towarzystwo.

I pomyśleć, że chciała się tylko rozejrzeć po przychodni. A tu takie atrakcje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Śro 22:03, 12 Maj 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

-Nie mam pojęcia, czy ktoś tu hmm pracuje - odpowiedział - jesteś, pierwszą osobą, którą widzę- chciał dodać "żywą" ale powstrzymał się- od tego wypadku.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Czw 8:18, 13 Maj 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Przeczesała dłonią włosy. Zastanawiała się ile dni minęło odkąd - wciągnęła głośno powietrze - znalazła ciało T, a Dylan zostawił ją na schodach werandy, mówiąc, że nie będzie ich przez jakiś czas . Cztery dni? Pięć? Traciła rachubę czasu w tym całym chaosie. Wzrok wciąż uciekał jej w stronę martwego Azjaty. Mimowolnie przeszył ją dreszcz.

- Patsy... - zaczęła niepewnie. - Może pomóc ci przejść do innego pokoju? Dasz radę? Za ścianą jest całkiem pusty. No chyba, że nie przeszkadza ci towarzystwo trupa i - zerknęła na trzeciego mężczyznę - półtrupa. - zaśmiała się nerwowo.

Rzeczywiście zabawne. Czuła jak przestaje się przejmować. Albo inaczej - że zaczyna przejmować się wybiórczo. Nieprzytomnego mężczyzny nie znała, tym bardziej nie wiedziała w jakim jest stanie, ale nie wyglądał na takiego, którego można zapytać o to, czy odpowiada mu towarzystwo martwego Tanga. Najlepiej byłoby usunąć z pokoju ciało Azjaty, sama jednak nie byłaby w stanie tego zrobić.

- A później postaram się znaleźć kogoś, kto zajmuje się tym przybytkiem zdrowia. Kto cię opatrywał. Może dowiemy się w jak poważnym jesteś stanie. - posłała mu pokrzepiający uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Curtis_Anderson
PostWysłany: Pią 11:49, 14 Maj 2010


Dołączył: 13 Mar 2010

Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wizyta Lynnete wyczerpała go emocjonalnie i fizycznie. Tak bardzo chciał do niej podejść, powiedzieć, że spełnił obietnicę, że wrócił do niej i teraz już będzie dobrze. Próbował, ale był taki słaby... Zdołał unieść jedynie palce dłoni. Miał nadzieję, że odczytała z tego gestu, to, że jej wybacza to karygodne zachowanie w dżungli. Zresztą jakby miał się na nią gniewać. Oe wszystkie były takie słabe, takie n i e d o s k o n a ł e. Ale Curtis umiał wybaczać. W końcu były jego.
Nie wiedział co tak bardzo przestraszyło dziewczynę. Pewnie jeden z tych głupców naruszył jej spokój. Och, gdyby miał więcej iły, zapłaciliby mu za to.

Krótkim niespokojny sen, w który zapadł po tym incydencie przerwała mu głośna rozmowa przy jednym z sąsiednich łóżek.
Przebudzenie nie należało do łagodnych, o nie. Miał wrażenie, że zapada się w głąb czegoś nieokreślonego. Nie mógł nawet zacisnąć dłoni zdrętwiałych palców na pościeli. O dziwo ból w ramieniu przestał mu dokuczać. Prawdopodobnie dlatego, że w ogóle przestał czuć postrzeloną kończynę. To było dziwne, nie mieć świadomości własnego ciała. Jakby obok niego leżała plastikowa ręka manekina.
Męczyła go wysoka gorączka.
Czy tak wygląda agonia?
Nie, nie nie. Przecież ja muszę żyć. Muszę... Dla nich!

Chciał się podnieść z łóżka, ale próba ta zakończyła się jedynie okrzykiem bólu, który wydobył się ze zdartego gardła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 19 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin