www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Tang How-Yuen
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Pon 23:33, 15 Mar 2010






Japonia – 30 lat temu- zima – bliżej nieokreślona wioska.


Śnieg panował tutaj od dłuższego czasu. Nieustanne opady, zamieniło Japonię w jedną wielką krainę śniegu. Miasta radziły sobie z pogodą, część wsi jednak pozostawała zasypana. Tak samo jak większość dróg, zwłaszcza tych pomiędzy górami. Owe wioski musiały czekać na przyjście wiosny a zarazem odwilży. Wszędzie jednak panował ten sam mróz., który dawał znać o sobie zwłaszcza nocą. A dzisiejsza noc była bardzo mroźna. Dodatkowo śnieg mocno padał, powiększając już duże zaspy znajdujące się na terenie Japonii. Ludzie przeczekiwali noce w swoich ciepłych domach, oczekując nadejścia poranku. Za żadne skarby świata, żaden z nich nie starał się wychodzić nocą z przytulnego domu. Chyba, że ten ktoś nie miał wyboru.


Na kamiennej oblodzonej drodze pojawił się człowiek. Owy mężczyzna biegł, starając się zachować jak największą równowagę. Widać było jednak, że jest zmęczony, że ledwo stawia nogi, dając słaby opór silnemu, mroźnemu wiatru. Mimo to biegł prąc przed siebie. Nagle upadł, poślizgując się na kamieniu. Upadając, szybko przewrócił się na plecy, przyjmując na nie upadek. Dopiero wtedy można było dostrzec, że nieznajomy coś niesie. Niewielkich rozmiarów pakunek, zawinięty w kilka warstw niewielkich koców. Obalały nieznajomy oparł się prawą ręką o krawędź wystającej skały, a następnie spróbował się podnieść. Wkładając w to całą zgromadzoną siłę udało mu wstać. Odwrócił się i spojrzał w górę. Widział już zarysy miejsca, do którego zmierzał. Widział już zapalone lampy w oknach. Zaczął iść, trzymając się krawędzi. Widać było, że jest u krańcu swoich sił.

- Muszę… to ostatnia szansa – wyszeptał ze smutkiem. Łzy spłynęły mu po twarzy zarówno z bólu, zmęczenia oraz tego, co miało się wydarzyć. Kiedy wiatr porwał mu je z twarzy, zamieniły się w pojedyncze sopelki lodu, które wleciały w powietrze. Ścieżka robiła się coraz węższa. W jednym miejscu stała się tak wąska, ze pozwalała na przejście jedynie jednego człowieka. Mimo to krok za krokiem znajdował się coraz bliżej. Widział już budynek, widział drzwi, do których musiał dojść.



- To już prawie koniec – pomyślał z uczuciem ulgi. Po dwóch krokach jednak osunął się na kolana. Próbował za wszelką cenę wstać, wiedział jednak, że nie ma już na to sił. Zaczął się czołgać w stronę olbrzymiej siedziby. Jej czarny dach sprawiał, że budynek był niewidoczny nocą dla ludzi, którzy nie wiedzieli gdzie owe miejsce się znajduje. Cały czas przyciskał owy pakunek do swojej piersi.

- Boże, ty, który sądzisz każdego z nas, spraw bym dotarł do celu. Spraw bym podołał temu zadaniu – wysyczał szarpiąc się z ciężarem swojego ciała. Nagle poczuł ostrzejszy ból, a następnie uczucie ulgi. Poczuł się lżejszy, o wiele lżejszy. Po raz pierwszy od wyruszenia w drogę się uśmiechnął. Czołgając się poprzez zaspy nie zauważył wielkiej kałuży krwi, którą pozostawiał na śniegu. Po chwili opadł na wielkie dębowe drzwi. Dotarł na miejsce swojego przeznaczenia. Ostatkiem sił pociągnął za metalowy łańcuch, zaczepiony do wielkiego metalowego dzwonu. Po chwili rozległ się dźwięk, który rozległ się echem pomiędzy górami. Mężczyzna szarpnął jeszcze dwa razy za łańcuch, nim bezwładnie osunął się na drzwi. Za drzwiami słychać było ruch. Ktoś śpieszył do bramy. Mężczyzna wysilił się swój ostatni uśmiech, widząc otwieraną bramę i wychodzące z niej światło.

- Udało mi się… - wyszeptał do ubranego w czerń mężczyzny, który pochylał się nad nim.

- Proszę… błagam – powiedział słowa nie wiedząc nawet, że, mówi je w myślach. Rozpiął ruchem dłoni swoją koszule, z którego wypadło zawiniątko, zatrzymując się jednak na jego nogach. W tej samej chwili mężczyzna zmarł. Jego twarz oblodzona była łzami. Na jego twarzy widniał jednak uśmiech. Udało mu się…

Mężczyzna w czerni zdawał sobie sprawę z tego, że człowiek leżący tuż przy bramie zmarł. Powoli podszedł jednak do zawiniątka, zaciekawiony tym, co ono skrywa. Podniósł je i zaczął rozwijać. Kiedy opadł pierwszy koc, nie potrafił wyrazić słowami swojego zdziwienia. Nim się otrząsnął, z zawiniątka rozbrzmiał głos dziecka. Niemowlęcia, który stracił właśnie ojca.

- Tang How-Yuen – przeczytał napis znajdujący się na kocyku, a następnie zaczął ciągnąć za łańcuch...


Ostatnio zmieniony przez Tang How-Yuen dnia Wto 0:32, 16 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Lynette
PostWysłany: Śro 19:13, 17 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wszystko pięknie, tylko dalej czekam na wyjaśnienie, czemu Tang walił głową w podłogę Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Śro 20:52, 17 Mar 2010






Oj wyjaśnienie tego będziecie musieli czekać jeszcze dłuuugo Razz.
Patsy
Moderator
PostWysłany: Pią 22:50, 19 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Styl - Nie mam zastrzeżeń. Muszę jednak przyznać, że retro mnie nie "porwało" 5/6
Język - Mało dialogów, jednak naprawdę wyczerpujące opisy. 5/6
Klimat: Tu jest najlepiej. Zaczyna się jak film jakiś, a opisy pozwalają sobie wyobrazić wydarzenia. Moim zdaniem jednak nie powineneś dodawać zdjęcia. Nie zmienia to jednak oceny 6/6
Długość - średnio 5/6
Średnia: 5.25
Przyznane:
700 XP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tang How-Yuen
Gość
PostWysłany: Wto 0:20, 23 Mar 2010






Siedem lat później.

Tytuł: Wybór



Dym...ogień...śnieg. Wszystko razem prześwitywało mu przez pamięć. Dym, ogień, śnieg. Lament bólu, okrzyki śmierci oraz płacz. Dym, ogień, śnieg.

- Obudź się - powiedział głos z ciemności. Otworzył oczy. To był sen. Świtało, a promienie wschodzącego słońca wlewały się przez okno.

Znajdował się w swym pokoju. W pokoju znajdującym się u szczytu wysokiej kamiennej wieży. W samym pokoju nie znajdowało się nic więcej prócz twardego łóżka, wielkiej drewnianej szafy oraz grubego dywanu. Jedynie w jednym miejscu gołą ścianę zdobił wysoki, spleśniały gobelin, który przedstawiał starego mężczyznę. Leniwie otworzył oczy, a następnie wstał. Ruszył w stronę szafy i wybrał z niej ubranie. Białą szatę, która była przygotowana na tą okazję. Przebrał się w nią, założył sandały, a następnie skierował się ku drzwiom. Snu już nie pamiętał. Tak jak zawsze...

..............................................................................................


Swoje kroki skierował ku sali głównej. To dzisiaj był ten dzień. Dzień jego imienia. Dzień, w którym skończył 7 lat. W którym mają być podjęte decyzje, jak potoczy się jego życie. Szedł powolnym krokiem mijając niemal puste popękane ściany. Czasami jednak mijał jakiś obraz, gobelin a nawet jakąś rzeźbę. W całym klasztorze było cichu. Można było usłyszeć jedynie dźwięk idącego korytarzem dziecka oraz popiskiwanie szczurów. Jego podróż nie trwała jednak zbyt długo. Idąc korytarzem prosto, a następnie skręcając w lewo oraz zmierzając ze wschodu na zachód trafił wreszcie do sali, przy której stało dwóch uzbrojonych mężczyzn. Obydwoje byli niemal identyczni. Ubrani w czarne kimona, z zawiązanymi kapturami na głowach pełnili rolę strażników. Na plecach przywieszone mieli miecze samurajskie.

- Tang How- Yuen?. - zapytał jeden z nich, nie zmieniając pozycji nawet na milimetr.
- Jesteś oczekiwany - odpowiedział drugi, widząc potwierdzenie w dziecięcych oczach. A następnie drzwi się otworzyły. Wszedł...

.................................................................................

- Podejdź chłopcze - powiedział klęczący mężczyzna. Te pomieszczenie znacząco różniło się od poprzedniego. Drewniana podłoga, ściany pokryte licznymi obrazami, zbroja samurajska w kącie to tylko niektóre z przedmiotów, które je wyróżniały od innych. Kiedy przestał badać pokój dopiero wtedy spostrzegł, że w pokoju znajduje się jeszcze dwóch mężczyzn. Nie wiedział, w jaki sposób ich nie dostrzegł za pierwszym razem ruszył w ich stronę. Pośpiesznie zajął miejsce pośrodku pokoju.

- Spóźniłeś się - powiedział mężczyzna z prawej. Był ubrany w ciemnego koloru szaty. Był młodszy od swych towarzyszy.
- Nie, to my przyszliśmy zbyt wcześnie – powiedział z uśmiechem ten siedzący z lewej. Ten mężczyzna natomiast nosił szaty białe. Prócz tego zawieszone miał na szyi długie dwukolorowe korale. Siedzący pośrodku mężczyzna uniósł obie ręce by uciszyć pozostała dwójkę. Najwidoczniej sprzeczki pomiędzy nimi były rzeczą normalną.
- Czy wiesz, dlaczego cię tutaj wezwaliśmy ?. – zapytał, a kiedy dziecko potrząsnęło głową powiedział. – Minęło siedem lat, od kiedy cię tutaj przygarnęliśmy. Uczyliśmy cię mówienia, czytania i pisania. Teraz pytanie brzmi, co dalej. Masz dwie drogi. Możemy zawieść cię do wioski, gdzie spędzisz resztę życia w przyszywanej rodzinie. Twoje życie potoczy się biegiem zdarzeń, które sam sobie wybierzesz. – mówił patrząc dziecku prosto w oczy.
- W trójkę uzgodniliśmy jednak, że może spotkać cię zaszczyt zostania tutaj. Będziesz uczony jak inne dzieci w twoim wieku. Będziesz jadł pośród nas, będziesz uczony tak jak my byliśmy uczeni. Będziesz wśród nas, póki nie staniesz się jednym z nas. A stanie się to wtedy, gdy skończysz dwadzieścia jeden lat - mówił nie odrywając od dziecka wzroku.
- Czego będę się uczyć? – zapytał chłopiec, wpatrując się w podłogę. Kafelki były stare, bardzo stare, ale w dobrym stanie. Wyszlifowano w nich rożne wzory. Jego wzrok przykuł wizerunek chińskiego smoka.
- Będziesz się uczył tego jak godnie żyć – powiedział starzec siedzący pośrodku. Następnie cała trójka wstała. – Sztuki pojmowania, co jest właściwe, a co niegodne człowieka. Za co warto poświęcić samego siebie. Nauczymy cię filozofii. Będziesz kształcił się w historii oraz religii. Poznasz wiedzę antycznego świata, znaną nam od kilku tysięcy lat. – mówiąc to mężczyźni powoli podchodzili w stronę chłopca. Ich głos był coraz głośniejszy. - Zostaniesz wtajemniczony w tajemnice ludzkiej psychiki. Doświadczysz drogi prawdziwego Bushido. – powiedział a następnie położył mu dłoń na głowie. Mężczyzna w bieli położył swoją na jego lewym ramieniu, a mężczyzna z prawej na prawym. – Wybór należy do ciebie. Jaka jest twoja odpowiedź ? – zapytał nadal wpatrując się w chłopca. Chłopiec patrząc w jego wielkie, ciemne oczy zauważył coś dziwnego. Dziwnego rodzaju… pustkę a zarazem smutek. Przez moment mógł stwierdzić, że oczy są szkliste, tak jakby mająca postać miała zaraz się rozpłakać.
- Chcę zostać tutaj – powiedział, gdy cisza trwała zbyt długo. Jego głos był pewny. Zdecydowany. Chciał poznać te miejsce, dowiedzieć się, dlaczego umierający ojciec przyprowadził go właśnie tutaj. Chciał poznać odpowiedzi…
- Czy jesteś pewien swej decyzji ?. Nie wróci na tacę rozlana z niej woda – zapytał nie odwracając wzroku. Kiedy uzyskał potwierdzenie cała trójka puściła chłopca.
- Zdecydowane. Zrobiłeś właśnie pierwszy krok. Niczym mężczyzna rozpoczynający bieg. Niczym ptak, przynoszący pierwszą gałązkę do budowy gniazda. Kiedy wyjdziesz z tego pomieszczenia poczujesz ulgę. To, dlatego że narodziłeś się na nowo. Wieczorem twoje rzeczy przeniesione zostaną do pokoju wspólnego. Możesz wyjść synu… - powiedział odwracając się od niego. Rozmowa była skończona. Chłopiec ukłonił się, a następnie posłusznie wyszedł z pokoju. Puścił się biegiem w stronę wieży. Narodził się na nowo.
Natomiast trójka mężczyzn stałą przy niewielkim stoliku. Wpatrywali się w ciszy i spokoju w swoje bez wyrazu oczy. Cisza została przerwana przez metaliczny dźwięk uderzający w drewniany stołek.

- Chłopiec dokonał mądrego wyboru. Dobrze, że nie wybrał pierwszej opcji – wzrok całej trójki spoczął na metalowym przedmiocie leżącym pośrodku stołku. Był nim metalowy sztylet. W tym samym momencie chłopiec wbiegł do swojego pokoju i z uśmiechem upadł na łóżko…


Ostatnio zmieniony przez Tang How-Yuen dnia Pią 15:11, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
Patsy
Moderator
PostWysłany: Śro 20:03, 31 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Styl - Dobrze piszesz, mam jednak drobne zastrzeżenie - to "rozstrzelenie tekstu" Co chwila akapit te kreseczki. 5/6
Język - Lepiej niż w poprzednim retro. 6/6
Klimat: Bardzo dobrze. Wprowadzasz w świat, bardzo dobre opisy - 6/6
Długość - bez zastrzeżeń - 6/6
Przyznane:
150 XP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin