www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Mieszkanie - Malesworth, Mina, Ray
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Wto 21:44, 05 Lip 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Joshua poznawał po ciężarze broni że jest załadowana. Dlatego nie sprawdzał magazynku, po prostu sobie to darował.
- Pytasz co zamierzam z nią zrobić?
Zapytał z niedowierzaniem a następnie wycelował w głowę kobiety, ledwie powstrzymując się od wystrzału. W tej chwili jego uśmiech odpowiadał raczej psychopacie niż człowiekowi który dzierżył dużą władzę. Idąc w kierunku Walker, Josh rozgniótł butem kawałki porcelany leżące ciągle na jego drodze. A potem nagle przystanął i nie patrząc w kierunku nieprzytomnego mężczyzny wycelował broń w jego głowę i nacisnął spust, posyłając kulę prosto w jego czoło. Krew i zawartość jego czaszki obficie zaplamiła oparcie fotela.
- Był bezużyteczny, szefowo. A teraz pozwól, że przypomnę Ci po co tutaj jesteśmy. Idziemy odwiedzić doktorka i zebrać informacje które szanowny tutaj trup Ray być może przekazał owemu szanownemu Borovskiemu.
Odwrócił się i obojętnie przekroczył ciało Raya zmierzając ku wyjściu. Poczekał aż Walker przygotuje się na dalsze atrakcje.
- Tylko nie kombinuj niczego mającego na celu pozbycie się mnie Judy. Na seks przyjdzie pora po robocie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Judy Walker
Templers
PostWysłany: Wto 22:53, 05 Lip 2011


Dołączył: 03 Maj 2011

Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Judy nie spodobał jej się ani ton Coffmana, ani jego zachowanie. Kolejny raz. Nawet przez chwilę myślała, że dostanie kulkę w łeb. To oczywiście byłoby nierozsądne, ale w tej chwili nie podejrzewała o to kompana. Złożywszy dłonie na biodrach, patrzyła wyzywająco. Nie bała się tego, co może zrobić Joshua. Musiał zdawać sobie sprawę, że w poważnej konfrontacji z Judy jedyne, co mógł zrobić, to po prostu ją zabić. W przeciwnym razie ciągle musiałby patrzeć za siebie. Bo Judy Walker nie zapominała. Niewielu ludzi chciałoby mieć w niej wroga, pozostali nie byli świadomi do czego jest zdolna.

Bez mrugnięcia okiem patrzyła na roztrzaskaną - A przecież taką ładną! - głowę Maleswortha. Było jej trochę szkoda. Pocieszała się jednak myślą, że Coffman zrobił to z zazdrości, bo z jakiego by innego powodu? Najwyraźniej jednak była dla niego ważna. Uśmiechnęła się pod nosem. Na krótko.

- Nie nazywaj mnie szefową, skoro wypluwasz to słowo z szyderstwem.

Wygody, jakby nagle przestały mieć dla Judy znaczenie, liczyła się tylko misja. Bez najmniejszego skrzywienia, całkowicie obojętnie przebrała się w mokre ciuchy. Jedyne co dodała do swojej garderoby była koszulka na ramiączkach, którą znalazła w jednym z pokojów, z pewnością należącym do kobiety. Z włosami związanymi na czubku głowy w rozczochranego koka, w pełnym ekwipunku, Judy wyszła z łazienki i skierowała się do wyjścia. Dwa trupy nie robiły na niej żadnego wrażenia.

- Jesteś czasem tak obrzydliwie bezpośredni. - westchnęła teatralnie, przechodząc obok Coffmana. - A gdzie element zaskoczenia?

Z gracją zeszła ze schodów. Nie przejmując się tym, że zmiana pogody naraża ich na zauważenie. Nucąc pod nosem ruszyła w stronę przychodni. Kuszę miała w gotowości.

[przychodnia]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joshua Coffman
Templers
PostWysłany: Śro 11:21, 06 Lip 2011


Dołączył: 01 Kwi 2010

Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

- Prawdopodobnie ów element poszedł się pieprzyć.
Joshua obojętnie przebiegł oczami po opuszczanym pomieszczeniu. Następnie tuż za Judy wyszedł na placyk i skierował się w stronę przychodni. Tak samo jak i ona, Coffman swą broń miał gotową do strzału.

[Przychodnia]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 21:47, 10 Lip 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Popołudnie przeciągało się leniwie. Parne powietrze stawało się nie do zniesienia. Wyglądało na to, że po deszczowych dniach nastały te upalne. Wieczorne niebo było czyste od chmur, rozgwieżdżone niebo cieszyło oczy.

Było cicho i spokojnie. Ale wyspa nie spała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Śro 22:28, 20 Lip 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzień 29.
[b]Po cichej i spokojnej nocy, nadszedł podobny poranek. Promienie słońca nagrzewały powierzchnię wyspy. Zaczęło się robić duszno i upalnie, a co gorsza wiatr postanowił odpocząć, pozbawiając wszystkich, przynoszących ochłodę lekkich podmuchów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Śro 23:10, 20 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 21:45, 31 Lip 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Żar lejący się z nieba niemal odbierał zmysły. Nieliczne, delikatne powiewy wiatry były gorące, jakby pochodziły z głębi hutniczego pieca. Dżungla zamarła w milczeniu, jakby oczekując na coś, co miało się już wkrótce wydarzyć. Atmosfera oczekiwania i napięcia wpływała na ludzi, powodując rozdrażnienie, dekoncentrację i nerwowość. Oczekiwanie... czego? Tego, co było, tego co miało nadejść? Powietrze zdawało się być przesycone statyczną elektrycznością, czekającą tylko na zapalną iskrę... by eksplodować. By obrócić wszystko w nicość...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 22:02, 04 Sie 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Mieszkańcy Ras-Shamra powoli zaczynali przyzwyczajać się do raptownych, dziwnych i nieoczekiwanych zmian pogody, do gwałtownych wydarzeń czy dziwnych i nerwowych zachowań współuczestników Projektu. Z pewnością jednak nie przyzwyczaili się do jednego: do nagłych i zaskakujących śmierci. Cmentarzyk osady wciąż się powiększał, ale zgony były wciąż tematem tabu. Co nie znaczyło, że nie stanowiły źródła niezdrowej fascynacji i powodu do plotek.

Tak było i tym razem. Otwarte na oścież drzwi domu numer 12, panująca w nim cisza i zwykła, ludzka ciekawość sprawiły, że przechodzące w jego pobliżu Shannon Doherty i Annabell Jones zajrzały do środka. Ich krzyk, gdy zobaczyły zwłoki jego martwych mieszkańców zelektryzował pół miasteczka i zwabił mieszkańców sąsiednich domów.

Gdy Robert pojawił się w okolicy, nieliczne ich grupki wciąż dyskutowały między sobą zawzięcie i spekulowały na temat domniemanych zabójców.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Czw 22:11, 04 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pią 12:33, 05 Sie 2011


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Robert szybko zorientował się, że wymyślanie planu, jakby tu wyciągnąć od Raya teczkę nie będzie przydatne. Bo Raya już nie było. Powoli wszedł do domku, z którego na szczęście ktoś już wyniósł ciała mężczyzn.

- Przepraszam, Ray miał u siebie trochę moich rzeczy - powiedział przepychając się między grupką ludzi stojących przed wejściem. - Chciałbym je odzyskać. Który pokój był Raya?

Po uzyskaniu odpowiedzi wszedł do pokoju i zaczął go przeszukiwać, jednak nie robiąc specjalnego bałaganu. Zresztą nie musiał, bo teczki nie schowałby w jakiś mysich dziurach. Zaglądał więc pod łóżko, do szafy z ubraniami i do innych miejsc, w których teczka by się zmieściła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pią 9:20, 12 Sie 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Robert przeczesał zakamarki niewielkiej sypialni, zawartość szafy pod stosami rzuconych niedbale czystych i brudnych ubrań, przestrzeń pod łóżkiem i nocną szafkę, jednak nie znalazł niczego. Zrezygnowany, usiadł na łóżku i przemyślawszy możliwe schowki miał już udać się na przetrząsanie pozostałej części domu, gdy wiedziony raczej impulsem niż jakąś konkretną myślą sięgnął obok siebie i podniósł poduszkę.

Oczom jego ukazała się znajoma, kartonowa teczka. Odrzucił poduszkę w kąt i szybko przekartkował znalezisko - tak, to było właśnie to, czego szukał. Mało tego - nie wyglądało na to, by ktoś coś z niej usunął czy wyjął.

Zadowolony z siebie, wsunął teczkę pod koszulę i nie niepokojony przez nikogo opuścił miejsce zbrodni, kierując się prosto do swojego domu.

[Robert --> dom nr 2]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Nie 10:29, 14 Sie 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Mrok zaczął ogarniać obie wyspy. Wieczór nie „nadchodził”. Wieczór pożerał i pochłaniał. Brak słońca nie obniżył temperatury. Noc przynosiła ze sobą duchotę i parne powietrze. Trudno było to wytrzymać.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 22:39, 18 Sie 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek, dzień 30.

Tuż przed wschodem Słońca temperatura gwałtownie, drastycznie spadła. Wilgoć zgromadzona w powietrzu niemal natychmiast skrystalizowała się w postaci warstwy szronu osadzającego się na liściach, trawie, drzewach i domach osady. A potem... wstało Słońce. A gdy pierwsze promienie dotknęły wyspy, ziemia zatrzęsła się, jednak nie przypominało to normalnego trzęsienia ziemi. Szarpnięcie było krótkie, pojedyncze, dość silne, ale nie powtórzyło się drugi raz. Bardziej przypominało uczucie, które towarzyszy upadku dużego ciężaru na ziemię - głuche tąpnięcie, wibracja spowodowana upadkiem sporej masy. Chwilę później temperatura powietrza zaczęła rosnąć, a szron intensywnie parować.

Niebo było czyste i bladobłękitne, a Słońce szybko nagrzewało wyspę, zwiastując kolejny gorący dzień.

Nastał 30 dzień pobytu na wyspie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Czw 22:40, 18 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 22:56, 22 Sie 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Zupełnie niepostrzeżenie i całkiem nieoczekiwanie poranek przemienił się w południe. Lejący się z nieba żar dawał do zrozumienia, że tropikalna wyspa jest tropikalną wyspą nie tylko z nazwy, zaś brak wiatru i wilgotne powietrze dżungli potęgowały jeszcze ten efekt. Morze było płaskie, liści roślin w dżungli nie poruszał nawet najsłabszy zefirek.

A właśnie, a'propos dżungli... po raz pierwszy była cicha. Bez szeptów, głosów, chcichotów i nawoływań. Była... naturalna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 10:36, 01 Wrz 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Noc leniwie ogarniała wyspę, która w dalszym ciągu wydawała się naturalna i spokojna. Rozgwieżdżone niebo urzekłoby niejednego. Mimo wszystko mieszkańcy nie mogli odpędzić się od myśli, że jest w tym jakaś pułapka.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Pon 12:36, 05 Wrz 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Poranek, dzień 31.

Spokój pogody i całej wyspy w dalszym ciągu wprowadzały niepokój. Słońce wstało jak gdyby niespiesznie, sielankowo. Wiatr zrywał się tylko czasami, przywodząc na myśl raczej przyjemne orzeźwienie. Nawet temperatura wydawała się przyjemnie ogrzewać.

Alma uparcie milczała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Game Master
Game Master
PostWysłany: Czw 12:00, 15 Wrz 2011


Dołączył: 03 Mar 2010

Posty: 1812
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Pogoda przywodziła na myśl katalogi promocyjne biur podróży - błękitne niebo bez ani jednego obłoczka, palmy leniwie kołyszące się w powiewach słabego wiatru, słońce zalewające wszystko swym ciepłym blaskiem... - sielanka. Żyć - nie umierać.

Poranek niezauważalnie minął, nastało popołudnie.

Tylko dlaczego w głowach co bardziej strachliwych osób włączały się dzwonki alarmowe? Dlaczego i nieco odważniejsi czuli w sercu nieokreślony niepokój? Dlaczego dżungla znów zaczynała po cichu szeptać?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Game Master dnia Czw 12:08, 15 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Miasteczko Ras-Shamra Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin