www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
George McNulty
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Snuffer
PostWysłany: Nie 15:40, 14 Mar 2010


Dołączył: 14 Mar 2010

Posty: 571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

Stuk. Stuk. Stuk.
Siedząc skulony pod łóżkiem widział jak kule wystrzeliwane z pistoletu jego ojca odbijają się od ścian. Nie trafia w nikogo. W końcu sam dostaje. Kula przechodzi przez jego szyję odrywając kawałek skóry. Ojciec upada, krew zalewa podłogę. Powoli dociera do twarzy 10 latka skulonego pod łóżkiem. Chłopak mdleje.

* 10 lat później *

- Imię i nazwisko.
- George McNulty.
- Wiek.
- 20 lat.
- Czemu chcesz dołączyć do wydziału policji w naszym pięknym mieście?
- Chcę zaprowadzić porządek.
- Nie rozśmieszaj mnie. Brakuje Ci pieniędzy?
- Nie.
- Chcesz za pomocą odznaki dobrać się do majtek?
- Nie.
- Więc?
- Kiedy miałem 10 lat banda ćpunów dowiedziała się o tym że na ich osiedlu mieszka policjant. Weszli do jego mieszkania i zastrzelili go. To był mój ojciec. Był skurwysynem. Bił matkę, bił mnie. Gwałcił pokazując odznakę. To nie ma nic do rzeczy jednak.
Musi pan zrozumieć. Nie jestem mścicielem. Nie jestem ostatnim sprawiedliwym. Nie zreformuję całego popieprzonego systemu. Nie zmienię nic.
Ja tylko chcę złamać kilka karków gówniarstwu które zalewa to miasto.
- ... Wypełnij ten formularz.

* 20 lat później *

Wraz z chłopakami wyważają drzwi. Schodzą po schodach. Jeden z nich potyka się, upada na twarz.
- Zapalcie to jebane światło!
Światło powoli odsłania wszystkie mroki piwnicy. Chłopaki stoją po kostki w krwi. Jest tu około 10 ciał. Wszystkie pozbawione rąk, nóg i głów. Jeden z policjantów przerażony wyciera twarz z krwi.
- Skurwysyn.
Zaczynają zbierać dowody. George podnosi kawałek włosów, po chwili jednak upuszcza go do kałuży krwi. Podnosząc go znowu, dotyka czegoś drewnianego. Nogą przeciera krew z tego miejsca. Małe, drewniane drzwi. Otwiera je. Schody.
- Panowie.. Chyba na coś trafiłem.
Schodzą po schodach. Przed nimi pojawia się postać. Klęczy na kolanach, ręce ma na głowie.
- Troszkę Wam to zajęło oficerowie.
Wyciągnęli broń z kabur. Celują do niego. George odzywa się.
- Ty jesteś Wyrwigłowa?
- Pff. Nie sądziłem że tak światły człowiek jakim niewątpliwie musi być Pan policjant będzie się do mnie zwracał przydomkiem nadanym mi przez tabloidy. Ale tak, to ja. Niestety media troszkę walnęły się w obliczeniach. Jak pan widzi nie zabiłem dziesięciu osób.
Zdjął ręce z głowy. W ułamku sekundy George odblokował pistolet.
- Spokojnie oficerze. Chciałem tylko panu wskazać kierunek.
Wzrok George'a podążył za jego palcem. Podszedł do kupy czegoś niesamowicie śmierdzącego. Całą ją okrywały koce. Wiedział co pod nią będzie. Zrzucił koce i jego oczom ukazała się sterta 20-30 ciał. W szyję każdego trupa wbity był krótki nóż, harcerski. Podobnie jak inne pozbawione był głowy na wysokości brody.
Zza pleców dobiegł go przerażający głos mordercy.
- Jak rozumiem zabranie mnie na posterunek będzie czystą formalnością?
Czarnoskóry partner George'a Lloyd odpowiedział mu :
- Źle rozumiesz skurwysynu.
Podeszli do niego w pięciu i zaczęli go trzymać. Bili na zmianę. Morderca z początku śmiał się. Złamali mu szczękę. Zaczął płakać. Wybili mu oczy. George zaczął czuć się źle. Zwymiotował na ścianę. Wyjął nóż który zostawił mu ojciec i wbił mocno w szyję podejrzanego.
Pozostali spojrzeli na niego z rozdrażnieniem.
Spojrzał na nich z powagą i odpowiedział.
- Wystarczy.
Lloyd zirytowany odparł :
- Co z Tobą? Przecież to nie pierwszy raz kiedy skatowaliśmy podejrzanego.
- Tak. . Ale nie o to chodzi. Człowiek przez 20 lat służby napatrzy się trochę. Nie zapominaj w jak pojebanym mieście żyjemy.
Lloyd odpalił papierosa i czekał aż George skończy myśl.
- Chodzi mi o to co musi siedzieć w człowieku, że zabija około 40 osób. I wszystkie trzyma w piwnicy. Co poszło nie tak. Co się spierdoliło że ktoś taki żył w społeczeństwie. I, szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia.
Podszedł do ściany i zabrał oparty o nią kanister benzyny. Powoli rozlał ją na ciało podejrzanego, jak i na 20 innych. Ręką kazał chłopakom wycofać się na schody. Po chwili dołączył do nich. Odpalił zapałkę i rzucił nią. Patrzenie na widok 40 płonących ciał było jednym z największych przeżyć w jego życiu.
Centrali zgłosili 10 ciał. Powiedzieli, iż po ich wejściu morderca podpalił siebie i resztą ukrytych ciał. Nic nie mogli zrobić. Dowódca poklepał ich po ramieniu i pogratulował dobrej roboty.
Właśnie w tym momencie zdecydował że nie spędzi kolejnego dnia w tym posranym mieście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Snuffer dnia Nie 15:40, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Pią 22:34, 19 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Hah. Połączenie "Shield" z "The Wire" i "Seven".
Styl - no tu niestety słabiutko. W części "10 lat później" same dialogi. Później lepiej więc 4/6
Język - No więc tu bardzo dobrze. 5/6
Klimat: Tu jest bardzo fajnie. 5/6
Długość - Krótkie 4/6
Średnia 4.5
Przyznaję:
650 XP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snuffer
PostWysłany: Sob 1:03, 20 Mar 2010


Dołączył: 14 Mar 2010

Posty: 571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

Trzask.
Butelka rozbiła się o podłogę z donośnym hukiem budząc jego żonę. Zbiegła po schodach. Jej wściekły wzrok palił go.
- Znowu piłeś skurwysynu. I to w urodziny swojego syna.
Wypił zbyt dużo żeby czuć wstyd.
- I co z tego?
Wściekłość w jej wzroku ustąpiła miejscu zaskoczeniu.
- Co z tego? Pytasz mnie co z tego?! wrzasnęła.
- A to z tego że mama miała rację. Jesteś wrakiem. Nienawidzę Cię.
Zaczęła szlochać i krzyczeć. Rzucała w jego kierunku przekleństwami, niektórych nie rozumiał, była tak zrozpaczona.
- Przykro mi że kiedykolwiek Cię spotkałam.
Zdjął marynarkę.
Jej szloch zamienił się w histeryczny krzyk.
- Niieee.. Błagam, nie dziś.
Rozpiął kamizelkę.
- Błagam, nie dotykaj mnie.
Podwinął rękawy.
Pierwsze uderzenie trafiło ją pod oko. Złapał ją za włosy i cisnął o podłogę.
- Co o mnie powiedziałaś? Że żałujesz że mnie spotkałaś? Też tego żałuję.
Zachwiał się prawie tracąc równowagę. Wyprostował się i wymierzył jej kopniaka w brzuch.
- Nie warta jesteś mnie.
Wymierzył kolejny cios w szczękę. Był za mocny. Straciła przytomność.
Niedbale włożył płaszcz i wyszedł z domu. Alkohol tkwił w nim tak mocno, że nawet nie zdawał sobie sprawy z tego co zrobił.
Wsiadł do samochodu. Włączył płytę. [[link widoczny dla zalogowanych]]
Bob Dylan sączący się z głośników uspokoił go. Wiedział gdzie jedzie, i wiedział po co. Miał kilka niezałatwionych spraw. Przyspieszył. Wydawało mu się że jedzie prosto. Okazji do rozbicia się miał około sześciu, z ostatniej ledwo wyszedł cało. Wysiadł z samochodu. Znajdował się w meksykańskiej dzielnicy. Pewnym krokiem ruszył do znajomego.
- Paco.. Gdzie jest moja działka?
Paco był dilerem. W momencie gdy George do niego podszedł otaczało go 3 kumpli, młodszych, około 16-17 lat. Sam Paco nie wyróżniał się praktycznie niczym, poza tym że był kuzynem faceta który rządził tą okolicą. Na swoje nieszczęście, George tego nie wiedział, a wyzyskiwał go od kilku miesięcy.
- Dzisiaj nie ma dla Ciebie działki.
- Słucham?
- Nie ma, i nie będzie. Mam dość tego, nie dostaniesz ani grosza.
George nie miał siły na dyskusję. Szybkim ruchem złapał go za dłoń i złamał mu nadgarstek. Pozostali stali zszokowani i patrzyli.
- Wciąż nie ma?
Paco zwijał się z bólu.
- Pierdolony, policyjny śmieć. odkrzyknął mu wypełniony bólem i złością.
George wyjął nóż i przykucnął.
- Masz 3 sekundy na przeproszenie mnie.
W tym momencie ślina Paco znalazła się na jego butach.
Nie wiedząc za bardzo co robi, wbił mu nóż w brzuch. Wyciągnął, i zrobił to znowu. Teraz pociągnął go, do okolicy klatki piersiowej. Ciepła krew obryzgała mu buty. Kumple Paco wrzasnęli i uciekli przerażeni.
George oddalił się w kierunku krzaków i zwymiotował. Pociągnął kolejny łyk z piersiówki i upadł. Stracił przytomność.
Obudził się rano, około 12.
Jechał do domu wściekły na siebie. Paco nie było mu żal, zwykły śmieć. Nie powinien mieć z tego powodu kłopotów, kto przejmuje się ściekami pływającymi po ulicy? Ale znowu uderzył żonę. Obiecał sobie, obiecał jej że nigdy tego nie zrobi. Obiecał Bogu.
Zbliżając się do swojego domu usłyszał znajomy odgłos. Odgłos, który zawsze przypominał mu o najgorszym. Policyjne syreny. Taśma 'Policja, nie przekraczać' utwierdziła go w przekonaniu że stało się coś strasznego. Zatrzasnął drzwi samochodu i pobiegł w stronę domu. Dwóch znajomych oficerów złapało go i przytrzymało. Zaczął się wyrywać.
- George, george. Nie chcesz tego widzieć.
Kopnął jednego z nich, odepchnął drugiego i wbiegł do domu.
Żona leżała na ziemi, z klatką piersiową rozprutą. Całe jej wnętrzności znajdowały się na podłodze. Odwrócił się i zwymiotował. Usiadł na kanapie. Wszyscy znajomi zaczęli go pocieszać. Niektórzy kręcili się po domu, zbierając odciski.
- Wynocha stąd. Wszyscy.
Opuścili posłusznie pokój. Zamknął drzwi. Świadomość że ciało jego żony znajduje się tuż za nimi przerażała go. W kącie zauważył syna. Płakał. Nie, trząsł się. Cały dygotał. Podszedł do niego. Ten spojrzał na niego zapłakanymi oczami
- Tatusiu.. Tak ją skatowali.. Dlaczego?
9 latek nie zrozumie.
- To byli źli ludzie. Nie martw się synku. Zapłacą, zapłacą.

Tydzień później.
Ogolił się dokładnie. Uczesał włosy. Włożył najlepszy garnitur i wyszedł z domu.
10 minut później był już na miejscu. Dokładnie wiedział w jakim domu mieszka rodzina Paco, i jego wuj, człowiek z którym nikt nie chciał zadzierać.
Zapukał do drzwi grzecznie.
Otworzyła siedmioletnia córka gangstera. Wiele nie myśląc złapał ją za kark. Drugą ręką wyjął swój rewolwer. W pomieszczeniu stało 7 kolesi, każdy typ spod ciemnej gwiazdy. Przyłożył rewolwer do skroni dziewczynki i spojrzał wymownie na wuja Paco.
- Wiem co zrobiłeś. Teraz każ się tym skurwysynom ustawić pod ścianą.
Wuj Paco wyszeptał coś po hiszpańsku. Wszyscy mu się podporządkowali.
- Ręce na ścianę.
Przetłumaczył im też to.
Szybkim ruchem odciągnął rewolwer od głowy dziewczynki jednocześnie ściskając jej szyję i oddał 6 celnych strzałów. Po chwili wszyscy leżeli na ziemi.
Celował teraz do wuja Paco. Wyjął krótkofalówkę.
- 7-11! 7-11! Oficer zamieszany w strzelaninę! wykrzyczał.
Uśmiechnął się złowieszczo.
- Wybacz, niestety nie wiem jak masz na imię. powiedział do wuja Paco.
- Miguel. Więc, Miguel..
urwał bo poczuł coś zimnego na ręce. To łzy dziewczynki. Zacisnął chwyt i patrząc na Miguela drugą ręką zmienił magazynek.
- Wybacz że ją w to wciągnąłem.
Odepchnął ją pod ścianę, potknęła się i upadła.
Wycelował w kolana Miguela. Oddał dwa strzały, po jednym na każde. Facet z jękiem osunął się na ziemię.
George spojrzał z satysfakcją.
- Teraz, posłuchaj, to bardzo proste.
Wycelował prosto między oczy dziewczynki.
- Wyciągnij pistolet.
- Co?
- Wyciągnij pistolet albo jej mózg znajdzie się na ścianie.
- Już, dobrze, błagam, nie krzywdź jej.
Miguel wyciągnął pistolet i położył go na ziemi.
George zirytowany krzyknął.
- Nie na ziemię! Wyceluj we mnie! Masz strzelić mi w ramię. Dokładnie tu.
Pokazał mu palcem.
- Dawaj, nie każ mi czekać.
Słyszał już wozy policyjne nadjeżdżające.
Kula z pistoletu trafiła w pożądane miejsce, wbiła mu się w kość.
Nigdy wcześniej nie był postrzelony, nie sądził że to tak boli.
Nie docenił jednak Miguela. W momencie gdy George osuwał się na ziemię, meksykanin zaczął czołgać się w jego kierunku. Ból był zbyt silny żeby policjant reagował. Patrzył jak ten śmieć zbliża się do niego i wyciąga nóż. Próbował wbić mu go w brzuch, nie miał siły. Nóż ledwo przedostał się przez koszulę. Miguel wykonał pchnięcie, które bolało o wiele bardziej niż postrzał. Próbował pociągnąć ostrzę. George wspominając tą chwilę sądził że czas zwolnił. Wydarzenia które rozegrały się w ciągu kilku następnych sekund zdawały się trwać wiecznie. Patrzył w oczy dziewczynki, przerażone. Ona już wiedziała co się dalej stanie. George patrzył w oczy Miguelowi. Podniósł swoją armatę i przyłożył mu do skroni.
- Skurwysynu..
Zamknął oczy i nacisnął spust. Ciepła krew Miguela zalała mu twarz, ubrania. Dziewczynka zaczęła szlochać jeszcze mocniej.
Szwadron policji wbił się do domu wyważając drzwi.
Zabrano go do karetki, przewieziono go do szpitala. Trafił pod skalpel młodej blondynki. Patrzył w jej oczy. Przypominała jego żonę. Na stole operacyjnym płakał do momentu podania mu znieczulenie. Odpłynął.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jenefer Johnson
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Sob 8:10, 20 Mar 2010


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 723
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk/Olsztyn

Z góry proszę o wybaczenie, że ośmielam się wtrącać... Całkiem niezłe retro, trochę jednak za bardzo... nierealne... np. wymiana magazynka w policyjnym rewolwerze? Jedną ręką? Google mówi, że policja w USA głównie korzysta z usług broni systemu Colta lub S&W z opcjonalnymi ładownicami ułatwiającymi przeładowanie, ale jedną ręką tego się nie da... Raz jeszcze proszę o wybaczenie, ale potrzebowałam właśnie takiego info do mojego retra, stąd moja (mizerna, ale zawsze) wiedza na ten temat...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snuffer
PostWysłany: Sob 10:54, 20 Mar 2010


Dołączył: 14 Mar 2010

Posty: 571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

Jedną ręką wyrzucasz magazynek. Przechylasz rewolwer, wypada magazynek. Kładziesz rewolwer na ziemi. Ręką sięgasz do kieszeni, wkładasz magazynek, jednym ruchem zamykasz rewolwer.
Nie chcę uchodzić za eksperta, ale jest to możliwe : )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Sob 15:13, 20 Mar 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Fajne te retrosy, tylko jak dla mnie trochę za bardzo hardcorowe - wszystkie te trupy, noże w brzuchach, wyprute wnętrzności niekoniecznie budują klimat, tylko czasem go psują.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snuffer
PostWysłany: Sob 15:20, 20 Mar 2010


Dołączył: 14 Mar 2010

Posty: 571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

Jak się nie umie szokować stylem, to trzeba treścią : )
Ja jakiegoś talentu pisarskiego nie mam, bądź po prostu jestem leniwy.
Ty jesteś King, ja Masterton ; )
Następne retro będzie posiadało spokojniejszy klimat.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ryan Crower
PostWysłany: Sob 17:51, 20 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Snuffer napisał:
Jedną ręką wyrzucasz magazynek. Przechylasz rewolwer, wypada magazynek. Kładziesz rewolwer na ziemi. Ręką sięgasz do kieszeni, wkładasz magazynek, jednym ruchem zamykasz rewolwer.
Nie chcę uchodzić za eksperta, ale jest to możliwe : )


Ale S&W 29 ma bębenek odchylany i chyba nie jest on wymienny. ;]
A za pomocą speedloader'a to rzeczywiście jedną ręką nie idzie naładować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snuffer
PostWysłany: Sob 17:54, 20 Mar 2010


Dołączył: 14 Mar 2010

Posty: 571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

Nie napisałem tutaj że używam 29ki : ]

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Snuffer
PostWysłany: Wto 23:38, 20 Kwi 2010


Dołączył: 14 Mar 2010

Posty: 571
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

Baltimore, 15 kwietnia 2005.

Tego dnia zorientował się jaką przyjemność sprawia mu bycie rozpoznawanym.
Kiedy postawił pierwszy krok w barze u Prestona, podniosła się wrzawa.
'Georgie przyszedł się z nami napić!'. Uśmiechnął się tylko i podniósł rękę w geście przywitania. Rzucił kilka wymiętych dolarów z kieszeni na ladę i sięgnął po Millera. Barman tylko uśmiechnął się - Masz dwa dolary u mnie w takim wypadku.
Ruszył do stolika gdzie zobaczył znajome twarze.
- Michael, tak?
Nie mógł przypomnieć sobie imienia czarnoskórego mężczyzny z którym kilka razy wcześniej pił. Mężczyzna skinął głową.
- Daj fajkę.
Wziął od niego papierosa i wetknął sobie w usta. Odpalił zapalniczką Black Devil's. Miał ją już od 3 lat.
- No więc Michael.. Jak tam w szkole?
Jedyne co pamiętał to to, że koleś był nauczycielem. Albo woźnym. Kimś związanym ze szkołą. Michael spojrzał na niego z uśmiechem.
- Trzeci raz popełniasz ten błąd. John pracuje w szkole, ja jestem kierowcą.
- Aj aj aj.. Wybacz.
Uniósł piwo a drugą ręką wskazał na nie.
Wszyscy tylko się uśmiechnęli. Rozpoczął temat.
- Mniejsza z tym. Załatwiłeś mi ten numer o który Cię prosiłem?
Mężczyzna z zakłopotaniem uśmiechnął się.
- Tak, tak, jasne.
Wyciągnął kartkę z kieszeni i podał George'owi do ręki. George wziął ją od niego i schował do wewnętrznej kieszeni płaszcza. W myślach uśmiechał się, wyglądał dziś świetnie.
- Ok, na mnie będzie czas.
Dopił piwo i zostawił im pustą butelkę na stole.

Wsiadł do samochodu. Ze schowka wyjął wysłużoną piersiówkę, z kilkoma nacięciami na skórze wykonanymi scyzorykiem. Naciął kolejne, dwunaste już. Scyzoryk rzucił na podłogę. Włączył radio, nie znosił ciszy podczas jazdy. Rush - Moving Pictures.. Nada się, pomyślał.
Z siedzenia obok wziął gazetę.
'NA CO MOŻE POZWOLIĆ SOBIE POLICJA?' krzyczał nagłówek. Wczytał się w artykuł.
'Policja ujawniła szokujące informacje dotyczące korupcji w jednym z wydziałów Baltimore. Świadek podpalenia i domniemanego zabójstwa chce zeznawać, jednakże żąda oczyszczenia siebie z zarzutów, dopiero ujawni pogrążające informacje. Sprawa rozpocznie się w ciągu tygodnia.'
Przerwał. Zapalił papierosa. Dokończył artykuł. W ciągu ostatnich 3 dni robił to praktycznie codziennie. Artykuł ten, przerażał go do takiego stopnia że nie mógł spać. Nawet alkohol nie pomagał, choć raz udało mu się zapić do snu.
Wyjął telefon i wykręcił numer który podał mu znajomy.
- Raymond K. Hessel?.. Aha, nie nie, znaczy tak, nieważnie kim jestem. Michael podał mi pana numer, musi pan kogoś dla mnie znaleźć. Nie, niee, cena nie gra roli. Zapłacę podwójnie. Nazwisko to Michael Winderbott, i musi pan odnaleźć go w ciągu maximum 5 dni. Nie, koniecznie. Chuj z tym, zapłacę potrójną stawkę jak pan chce. 5 dni. Jeśli uda się wcześniej, jestem pana dłużnikiem. Do usłyszenia.

Powaga i pewność siebie detektywa uspokoiła go. Po raz pierwszy od kilku dni odetchnął z ulgą. Zapalił papierosa.
- Dupa a nie ochrona świadków.
Roześmiał się.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 14:40, 06 Mar 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Mimo że Sniffera nie ma już z nami:

150 XP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin