www.rasshamra.fora.pl - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Robert
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Robert
PostWysłany: Sob 14:23, 13 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Uwaga uwaga, przynudzania czas zacząć. Wink

Środa, 23 czerwca 2010 rok.

Robert otworzył oczy. I od razu je zamknął. Światło słoneczne padało mu prosto na twarz i nie pozwalało mu ich otworzyć. Dobrze, teraz przewrócę się na bok i słońce nie będzie mnie oślepiało… – pomyślał mężczyzna. Powolnym ruchem wykonał czynność i otworzył oczy. Jego cały, malutki pokoik, w którym oprócz łóżka znajdowała się tylko malutka szafa na ubrania, był oświetlony. Coś mi się tu nie podoba… Wstał i przetarł oczy. Wyjrzał przez okno. Hm, słońce jest już bardzo wysoko… Przecież nastawiłem budzik na… BUDZIK! Robert podniósł budzik, wyglądający jakby pamiętał obie wojny. Tak, zatrzymał się o 1.20. Czyli teraz jest… Wyszedł z pokoju. Spojrzał na wielki zegar w malutkiej kuchni. Wskazywał na godzinę 7.05. No nie, muszę być w pracy o 8.00… Trzeba się pospieszyć. Robert wrócił do pokoju, otworzył szafę i wziął pierwsze z brzegu ubranie. Poszedł do łazienki. Stracił pierwsze 15 minut.

Woda była zimna. Znowu. Jak wczoraj. I przedwczoraj. Jak tydzień temu. Jak miesiąc temu. Robert się juz przyzwyczaił. Latem nie było źle, ale zimą nie mógł wytrzymać. Wyszedł z łazienki. Przeszedł do kuchni. Szybko zrobił sobie kilka kanapek z serem żółtym. Stracił 10 minut.

7.30… nie zdążę, nie ma szans… – pomyślał Robert zakładając swoje buty sportowe. – Nawet nie mam na taksówkę… Już chciał wyjść gdy się zatrzymał. Wrócił do kuchni. Wydarł kartkę z małego notesiku na biurku i napisał na niej „Mamo, poszedłem do nowej pracy, Twój Robert”. Wziął ją do ręki zadowolony z siebie i postawił na stole.

Podszedł do drzwi. Przekręcił kluczyk. Spróbował je otworzyć. Nie otworzyły się. Tak, bo nie miały lepszego dnia, by się zaciąć… Oparł się plecami o ścianę, zamknął oczy i pomyślał chwilę. Bardzo krótką chwilę. Nagle wstał i podszedł do okna w swoim pokoju. Nie szkodzi, jak się trochę przewietrzy… Otworzył je. Mieszkał na 2 piętrze.

Robert sam nie uwierzył, że zmieścił się w takim małym okienku. Gdy w pokoju została mu już tylko jedna noga złapał się rękami za malutki parapet. Jednym zwinnym ruchem wyrzucił nogę z pokoju i i po chwili zwisał trzymając sie rękami owego parapetu. No, teraz i tak nie mam wyjścia. To nie jest na pewno aż tak wysoko jak się wydaje… Puścił się. Spadł jak kot, na cztery łapy. I wszystko byłoby dobrze, gdyby plecy nie zaczęły go nagle boleć. Usiadł i oparł się o ścianę czekając, aż ból minie. Stracił kolejne 10 minut.

Otworzył drzwi do budynku. Wszedł na drugie piętro. Plecy powoli przestawały dawać o sobie znać. Doszedł do drzwi od swojego mieszkania. Widok, jaki zobaczył przyprawił go o totalne zniechęcenie. Jego sąsiad wystawił przed swoje drzwi stary, zniszczony fotel. Postawił go tak, że idealnie zablokował drzwi do mieszkania Roberta.

Drzwi do budynku otworzyły się. Robert wyniósł fotel na ulicę i postawił przy ścianie zewnętrznej budynku. Uznał, że jeśli właścicielowi przeszkadzał, to teraz będzie mu już w ogóle nie przeszkadzał. Teraz zresztą zauważył, że fotel miał małą dziurę na wylot i do siedzenia w ogóle się nie nadawał. Robert zatrzymał się i złapał oddech. Potem założył okulary i pobiegł.

Robert do pracy miał niecałe 10km. Jak dla niego było to bardzo blisko. Do poprzedniej miał jakieś 20km. W budynku zameldował się o 8.30. Dobiegł w niecałe 45 minut, czym pobił swój rekord. Przed drzwiami zatrzymał się, poprawił trochę ubranie i zdjął okulary. Wszedł.

Przy wejściu od razu przemówiła do niego Gabrielle, młoda sekretarka. Dziewczyna miała długie, czarne włosy, które nosiła w kucyku, żeby nie przyciągać nimi uwagi. Na twarzy nie było prawie w ogóle makijażu, jej bluzka była całkowicie bez dekoltu. Widać, że zależało jej na tej pracy. Nie chciała, by myślano, że zyskała ją dzięki swojemu wyglądowi.
-Szef cię wzywa do swojego gabinetu. – powiedziała głosem, który miał mówić mężczyźnie jak najmniej.
-Już idę. – odpowiedział Robert.

Gabinet szefa był bardzo duży. Przy ścianach stały regały z mnóstwem ksiąg. Większość z nich pewnie nigdy nie była przeczytana, ale sprawiało to dobre wrażenie. Na środku pokoju było olbrzymie, dębowe biurko. Za nim siedział Nicholas Smith, szef małej firmy zajmującej się wycenianiem przedmiotów. Był to człowiek grubo po pięćdziesiątce, był niski i gruby, a na jego głowie była już pokaźna łysina. Mimo swojego wyglądu był to człek stanowczy, bezkompromisowy i podejrzliwy wobec wszystkich. Gdyby ktoś znał go lepiej wiedziałby, że Gabrielle mogłaby przychodzić nago, a on i tak nie zwróciłby na nią uwagi. Ale jego nikt nie znał dobrze.

-Powiem krótko – zaczął szef – Panie Adamson, jest pan zwolniony.
-Bardzo przepraszam za to spóźnienie, ale budzik nie zadzwonił, a do pracy mam 10km, które musze przebyć na piechotę…
-Wiem, ale nie dlatego jest pan zwolniony. Do naszej firmy, nawet na stanowisko sprzątacza, nie zatrudniamy byle kogo. – szef uśmiechnął się pogardliwie - Dokładnie sprawdziliśmy pana. I wiemy, co się zdarzyło 15 lat temu.
-Ale pół roku temu… - przerwał Robert.
-To mnie nie interesuje. – prawie krzyknął szef – Jest pan zwolniony, może pan wyjść. – dodał po chwili całkiem spokojnym głosem.
-No cóż, miło się pracowało przez te dwa dni, szkoda że tak krótko – powiedział Robert i podał rękę szefowi. Już wychodził z gabinetu gdy dodał – Szkoda, że pan tylko wydaje się taki mądry i sprytny.
-Jak pan śmie! – krzyknął szef.
-Taka prawda. Pańscy rzeczoznawcy zakładają własne, jednoosobowe firmy i niektóre zgłoszenie biorą na własne konto. Najlepsze, że mają do tego prawo, a pan traci nawet do 50% dochodów. – powiedział złośliwe, ale zgodnie z prawdą – Do widzenia!

Nie spiesząc się Robert wyszedł z budynku. Na ulicy nie było prawie nikogo, o tej godzinie wszyscy byli w pracy. Kilka metrów od wejścia zawiązał sznurówki w butach, które jakimś cudem cały czas się rozwiązywały, a następnie wyjął okulary i założył je. Nagle ktoś dotknął go w ramię. Robert odwrócił się i zobaczył dwumetrowego, łysego mężczyznę. Uśmiechnął się, czym pokazał, że brakuje mu kilku zębów. Pokazał pamiątkę, po poprzednim spotkaniu.
- Witaj, mam nadzieje, że pamiętasz mnie, po 15 latach. – powiedział zbir - Moi koledzy mieli się tam tobą zająć, ale ty nie dałeś się im tak łatwo. Cóż, teraz, gdy wróciłeś uznałem, że ja się tobą zajmę.
Gdy tylko skończył z rękawa wyskoczyło mu ostrze noża. Na twarzy Roberta widać było przerażenie. Zaczął działać instynktownie.

Nóż! Szybko! Unik! Jeszcze raz! Zablokować! Ach!

Nicholas Smith, szef małej firmy zajmującej się wycenianiem przedmiotów, nagle usłyszał straszny wrzask. Wyjrzał przez okno i zobaczył leżącego na ziemi człowieka. Mężczyzna ten krwawił z szerokiej rany na brzuchu. Jednak Nicholasa Smitha nie interesowało to. W końcu po co mu wiedzieć, co się stało z jego byłem pracownikiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Sob 14:23, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fat T
PostWysłany: Sob 15:10, 13 Mar 2010


Dołączył: 09 Mar 2010

Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Dla mnie świetne.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Pią 22:14, 19 Mar 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Nie chcę być odebrany jako cham, ale taka moja rola.
Styl: Słaby. Opisy jednozdaniowe, Mnóstwo akapitów co uniemila czytanie. Nad tym elemnetem musisz popracować: 4/6
Język: W sumie to mało dialogów, słownictwo poprawne: 4/6
Klimat: no i tu najsłabiej. W sumie to ciężko to odnieść do czegokolwiek. Poza tym zbyt wiele zdradzasz już w pierwszej opowieści. 3/6
Długość: na przyzwoitym poziomie. Nie za nudne, nie za ciekawe niestety 4/6
Średnia: 3.75
Przyznaję:
500 XP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Pią 22:39, 19 Mar 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Patsy napisał:
Nie chcę być odebrany jako cham, ale taka moja rola.
Styl: Słaby. Opisy jednozdaniowe, Mnóstwo akapitów co uniemila czytanie. Nad tym elemnetem musisz popracować: 4/6


Kurde, rzeczywiście. Jak spojrzę teraz to te krókie pojedyncze zdania wyglądają źle. :/ Akapity uniemilaja czytanie? Cóż, mi teksty z dużą ilością akapitów czyta sie lepiej niż kiedy jest jeden długi tekst. Chociaż rzeczywiście, z pierwszych 6 mogłem zrobić 3 czy nawet 2, ale jakoś tak jak skończyłem pierwszy, to analogicznie chciałem tak samo skończyć drugi... ogólnie przekombinowałem. :/

PS Odebrany jako cham? Żartujesz sobie? Wink

Cytat:
Język: W sumie to mało dialogów, słownictwo poprawne: 4/6

Mało dialogów jest minusem? Ja własnie nie lubię czytać prac, w których 3/4 to dialogi, dużo opisów jest moim zdaniem potrzebnych. No ale cóż, gusta są różne.

Cytat:
Klimat: no i tu najsłabiej. W sumie to ciężko to odnieść do czegokolwiek. Poza tym zbyt wiele zdradzasz już w pierwszej opowieści. 3/6

Coż, może i nie wszystkie fragmenty były klimatyczne, ale zapewniam, ze zdradziłem bardzo mało. Cool

Cytat:
Długość: na przyzwoitym poziomie. Nie za nudne, nie za ciekawe niestety 4/6


OK, ale ocena za długość = ocena za ciekawość? Dla mnie już bardziej klimat(w sensie klimat -> ciekawość), chociaż z drugiej strony, to ocena za długość jest czymś złym jak dla mnie, bo lepiej krótko i genialnie, niż ciągnąc jakiś shit w nieskończoność. Wink

***

Szczerze nie mam zielonego pojęcia, kiedy zrobię następne wspomnienie, bo mam strasznie dużo pracy, a w tym tygodniu jeszcze bierzmowanie.... Ale postaram sie pamiętać o poradach i robić więcej zdań złożonych etc. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Pią 22:41, 19 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Carmen Hierro
PostWysłany: Pią 23:30, 26 Mar 2010


Dołączył: 07 Mar 2010

Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Początek był dla mnie trochę nudnawy.... Smile Ale później, od momentu gdy Robert wchodzi do biura jest naprawdę ciekawie, cala akcja nagle się rozkeca i pod względem "ciekawości" dałabym 6 Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Wto 20:38, 11 Maj 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Tak, znowu uznałem, że czas by zanudzić was moją twórczością. Mam nadzieję, że odpoczęliście od poprzedniego czytania postów w tym temacie. Wink

Czwartek, 24 czerwca, 2010 rok

Robert otworzył oczy. Tylko po to, by od razu je zamknąć. Jakaś lampa rzucała światło idealnie na jego twarz. Otwierał je jeszcze kilka razy próbując się przyzwyczaić. Nagle jakaś postać podeszła do niego. Robert przymrużył oczy próbując zobaczyć, kto to. Ze względu na światło nie widział w ogóle kto to, cały zarys postaci był na czarno. Nagle postać ta wyciągnęła coś z kieszeni, coś długiego i płaskiego… Nóż!-pomyślał i nagle rzucił się na tę osobę, jedną ręką łapiąc za dłoń z nożem, a drugą przykładając do ust. Rzucając się poczuł straszny ból w brzuchu, ale przezwyciężył go i kontynuował atak. Niespodziewanie osoba ta nie stawiała żadnego oporu i rzutem na nią Robert spadł z łóżka przygważdżając przeciwnika do ziemi. Wtedy w jego oczy przestała świecić lampa i Robert w końcu zobaczył, kim była osoba, która go odwiedziła. Była to kobieta, o długich brązowych włosach i niebieskich oczach. Miała na sobie biały płaszcz. Spojrzał na rękę, w której, jak mu się wydawało, trzymał nóż. Był tam termometr. Po chwili już wiedział, co zrobił. Zaatakował pielęgniarkę. Spokojnie zszedł z kobiety i oderwał dłoń od jej ust. To był błąd. Nagły krzyk rozniósł się po całym szpitalu.

- Ratunku! Pomocy! – Krzyczała pielęgniarka.
- Niech pani nie krzyczy. – Zaczął wyjaśniać Robert. – Ja nie chciałem pani zaatakować, myślałem, że ten termometr w pani ręku to był nóż, więc…
- To on! – Przerwał mu nagle jakiś głos. – Bierzcie go!

Po krótkiej szarpaninie Robert został przykuty do krzesła obok łóżka, na którym siedziała zazwyczaj najbliższa rodzina. Po przykuciu policjanci przestali się interesować nim, jakby czekali na kogoś. Mierzyłam mu normalnie temperaturę, nagle ten otworzył oczy i rzucił się na mnie! – Usłyszał głos zza drzwi, należący do pielęgniarki. Cóż, zaraz ten mężczyzna wejdzie tutaj i zacznie mnie przesłuchiwać… Jakie są szanse, że mi uwierzy? Żadne… – pomyślał starając się nie słuchać, co dalej mówi kobieta. Po chwili stało się to, o czym Robert myślał. Do pokoju wszedł wysoki, szczupły mężczyzna, nie mający jeszcze czterdziestu lat. Lekki wąsik na jego twarzy ewidentnie nie pasował do jego krótkich czarnych włosów.

- Witam. – Powiedział policjant. – Komisarz Petersen jestem. – Podał dłoń i po chwili cofnął ja zauważając, ze Robert nie może ruszyć swoja ręką.
- Niech pan się ze mną nie bawi, tylko mówi od razu, co mi grozi. – Odpowiedział niemiło Robert. – Już ja was dobrze znam, więc niech pan nie udaje, tylko wali prostu z mostu.
- Udawać? Ale co? – Zdziwił się komisarz. – Ja chciałem tylko przeprosić pana za to całe zamieszanie.
- Prze… Przeprosić? – Jeszcze bardziej zdziwił się Robert.
- No więc, jak pan pewnie wie, został pan zaatakowany na ulicy. Nieznany sprawca uciekł i nie udało nam się go dogonić. Czekaliśmy, aż pan się obudzi, by mógł pan złożyć zeznania. Wie pan, jak wyglądał ten, co pana zaatakował.
- Ten człowiek był wysoki… - zaczął Robert, ale nie dane było mu wtedy skończyć.
- Wysoki? Wyższy od pana? – Komisarz zaśmiał się, jakby powiedział najlepszy żart w swoim życiu.
- Tak, wyższy ode mnie. Miał ponad dwa metry. Był łysy i…. – Robert spojrzał w górę myśląc, co ma powiedzieć. – I nic więcej nie mogę niestety o nim powiedzieć. Miał duże okulary przeciwsłoneczne na sobie i przez to…
- Duże? Większe od tych, które znaleziono na pana głowie? – Znowu komisarz się zaśmiał.
-Tak, większe. – odpowiedział lekko zdenerwowany Robert.
- Dobrze, dobrze, niech pan już się tak nie złości. To był tylko niewinny żarcik. A co do sprawy z pielęgniarką… Nic pan jej na szczęście nie zrobił, więc nie złoży ona oskarżenia. Ale radzę poprosić lekarzy, by już jej do pana nie wysyłali. – Policjant uśmiechnął się i otworzył drzwi. – Do widzenia! Niech pan wraca szybko do pełni sił!

Policjanci zdjęli kajdanki z Roberta i wyszli za komisarzem, zostawiając zdziwionego Roberta w pokoju. Przez chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech, że sprawa z pielęgniarka nie będzie miała złego zakończenia, ale po chwili znikł z jego twarzy. Wstał z krzesła, położył się na łóżku i wtulił twarz w poduszkę. Zaczął płakać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patsy
Moderator
PostWysłany: Wto 23:00, 25 Maj 2010


Dołączył: 05 Mar 2010

Posty: 901
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Styl -Poprawa w stosunku do poprzednich. 5/6
Język - Poprawa. 5/6
Klimat: Klimatyczne. 6/6
Długość: "Krutko" 5/6

130 XP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 0:01, 12 Wrz 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Dobra, wersja alpha zrobiona w pół(!) godziny(no, troszkę wiecej może). Nie wiem jak to się stało. Wersaj alpha, więc raczej jeszce będę musiał poprawic, ale wrzucam, bo mały ruch na forum. Wink

Piątek, 25 czerwca 2010 rok.

Robert wyszedł ze szpitala koło godziny 10. Miał jeszcze bandaż na brzuchu, ale było tyle potrzebujących pomocy bardziej od niego, że wypisano go z tradycyjną formułką „proszę zbytnio nie nadwyrężać organizmu, póki rana nie zniknie.” Nie wysilili się jednak chociaż na tyle, by podwieźć go do domu. Biec zbytnio nie mógł, więc czekał go dwugodzinny spacerek do domu. Sam ten fakt nie byłby jednak zbyt tragiczny, bo Robert już przyzwyczaił się do podróżowania piechotą, ale gdy wyszedł na zewnątrz od razu zauważył, że zaraz zacznie padać, a on miał tylko cienką koszulę. Na jego szczęście trochę się pomylił. „Zaraz” trwało w tym przypadku czterdzieści minut. Robert nie zważając jednak na wszystko szedł dalej. Bo jakby chciał się zatrzymać i przeczekać deszcz, to by pewnie przed świtem nie wrócił.

Całkowicie przemoczony Robert wszedł w końcu do budynku, w którym byłó jego mieszkanie. Przed wejściem stał dziurawy fotel jego sąsiada, cały mokry nie nadawał się teraz nawet do naprawy. Po otworzeniu drzwi od razu zdjął koszulę, ale zdążyła ona przemięknąć całkowicie i prawie nie poczuł różnicy. Przy wejściu zauważył, że w jego skrzynce pocztowej są jakieś listy, więc wziął je po drodze. Powolnym krokiem wszedł na drugie piętro. Było koło 12, więc w bloku było raczej pusto, wszyscy albo siedzieli w pracy, albo wzięli wolne i już wyjechali na wakacje. Doszedł do swoich drzwi na samym końcu korytarza i wszedł do pokoju.

- Cześć mamo! – powiedział głośno na wejściu.
- Robercie! Czemu cię nie było wczoraj? – usłyszał głos z pokoju.
-Byłem w… nowym miejscu pracy. – skłamał szybko - Z poprzedniej mnie wyrzucili ten… przedwczoraj. W tej nowej miałem możliwość snu w miejscu pracy, by zaoszczędzić na czasie, ale i w niej niestety nie zagrzałem miejsca… Jak zawsze niestety… - odpowiedziało mu krótkie westchnięcie – Wziąłem pocztę przy okazji. Są tu chyba same rachunki… - zaczął przeglądać i nagle jedna koperta sprawiła, że go całkowicie zatkało.

Była to zwykła, na pozór nie wyróżniająca się biała koperta. Jednak jej nadawca był całkowicie niezwykły. Bo był nim „Stanley Hanks z White Raven” Robertowi zaczęły drżeć ręce, gdy powoli otwierał kopertę. Odpowiedzieli, zostałem wybrany… Nie, pewnie dziękują tylko za zgłoszenie, przecież to niemożliwe… Chociaż może… Nie, przecież ja jestem tylko… – myślał wyciągając list. Był on jednak zadziwiająco krótki.

Szanowny Pan Robert Adamson.
Z radością informujemy, że Pańskie zgłoszenie zostało rozpatrzone pozytywne. Za tydzień ma Pan się stawić w Nowym Yorku. Zostanie Pan zakwaterowany na 1 noc w hotelu. Mieszka Pan w Londynie, więc przesyłamy również bilet lotniczy. Na lotnisku będzie czekał na Pana nasz człowiek, który Pana zabierze do hotelu.
Pozdrawiam,
Stanley Hanks.


Robertowi zaparło dech w piersiach. Kiedy wysyłał zgłoszenie nie wierzył, że mogą go wybrać. Ale jednak to się stało. Może to ten moment. Moment, w którym wszystko się zacznie układać. W końcu…

- Robert! Coś się stało? – usłyszał nagle głos mamy.
- Nie, to tylko rachunki. – odpowiedział spokojnym głosem.

Edit: Wersja alpha została zmieniona dopisaniem kilku przecinków etc.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Nie 12:36, 12 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Jacob Upper
PostWysłany: Nie 10:35, 12 Wrz 2010


Dołączył: 10 Mar 2010

Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

Jak dla mnie fajne, może nieco przydługawy ten fragment z podróżą do domu, bo właściwie nie wnosi specjalnie żadnej treści. W ogóle byłoby ciekawie, gdyby więcej osób wspomniało w retrospekcjach, w jakich okolicznościach dowiedzieli się o uczestnictwie w White Raven.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Nie 12:34, 12 Wrz 2010


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Przydługawy? Przecież na dobrą sprawę to całe retro jest króciutkie. Wink Poza tym ja nie lubię formy dialog+wydarzenie. Musze popisać trochę więcej mało waznych rzeczy, by jakoś wprowadzić w cały fragment. Smile

A sam pomysł by pokazać tydzień przed wyjazdem na wyspie był w mojej głowie od początku. Od pamiętnego nudnego dwupaka przygotowań do bierzmowania. Laughing Uznałem, ze pokażę jaka jest moja postać w momencie poczatku akcji, by potem pokazać co doprowadziło, że taka jest. Tylko wena przychodzi za rzadko. Evil or Very Mad

PS Kto teraz ocenia retra? Bo Patsy ma chyba jakieś problemy z netem, o ile sięnie mylę...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Nie 12:38, 12 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Nie 14:35, 06 Mar 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Poprawnie. Podoba mi się ostatni dialog Roberta z matką Smile Jeśli miałabym coś doradzić, to proponowałabym opis psychologiczny bohatera, zaznaczanie jego uczuć, motywacji, a nie tylko reakcji na dane zdarzenie.

170 XP


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robert
PostWysłany: Wto 21:25, 19 Kwi 2011


Dołączył: 06 Mar 2010

Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nieporęt

Niestety Claude, ale w takim bezpośrednim przekazywaniu uczuć nie jestem zbyt dobry, wolę pokazywać reakcję. A z motywacją to właśnie czekałem do tej ostatniej retrospekcji z pierwszego cyklu, by lekko zaskoczyć, ale i tak chyba nie wyszło tak dobrze jak mogło. Wink

W każdym bądź razie: krótkie ale w końcu napisane retro:

***

Poniedziałek, 1 lipca 2010 rok.

DRYŃ! DRYŃ!

Robert szybkim ruchem wyłączył budzik. Nie chciał, by obudził jego mamę. Powoli wstał i spojrzał na tarczę zegara. Była równo piąta rano. Uznał, że w pierwszej kolejności lepiej iść do łazienki. Następnie zajrzał do szafy. Chciał wziąć to, co było najlepsze z jego ubrań. Ale nie mógł. Wziął to, co było zdatne do użytku z jego ubrań.

5 par spodni, 8 bluzek, 2 koszule, jeden gruby sweter i nawet porządna ilość bielizny. Będę musiał od czasu do czasu używać pralki, ale da się przeżyć.

Po chwili w torbie wylądowały jeszcze 2 pary butów, ręcznik, mydło, szczoteczka i inne przybory do higieny. Robert postawił ją pod drzwiami i zatrzymał się na chwilę, po czym wrócił i usiadł przy stole w kuchni. Wziął długopis i kartkę i zaczął pisać.

Kochana Mamo.

Nie miałem siły Ci o tym powiedzieć. Wyjeżdżam na rok. Kiedy wrócę, będę miał pieniądze na operacje. A nawet trochę więcej. Wiem, że ta operacja nie jest pewna i mogę stracić połowę czasu, jaki Ci został, ale muszę spróbować. Po prostu muszę.
Kupiłem Ci bilet na pociąg do wujka Sama. Leżą koło kluczy. Zadzwoniłem też do niego i już wszystko mu wyjaśniłem. Przyjmie Cię i zaopiekuje się Tobą. Proszę, pojedź do niego. Potrzebujesz rodzinnej miłości. I tylko on może Ci ją zapewnić.

Twój Syn,
Robert


Robert dołożył długopis i przyjrzał się temu co napisał. Nie był zadowolony a ni z jakości treści listu, ani z formy, w jakiej przekazuje mamie tę nowinę. Ale musiał to zrobić. Po chwili sięgnął jeszcze po długopis i znów zaczął pisać.

P.S. Jego zostaw. Ja nie mogłem z tym nic zrobić, więc tobie tym bardziej się nie uda. Musimy zapomnieć.

Ostatecznie kończąc pisanie Robert wstał, wziął torbę, bilet na lot do USA i wyszedł z domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Robert dnia Wto 21:26, 19 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Claude Beaumarchais
Miłościwie Wam Panująca
PostWysłany: Wto 20:11, 31 Maj 2011


Dołączył: 08 Mar 2010

Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

140 EXP

Obniżam za toporność stylistyczną.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rasshamra.fora.pl Strona Główna -> Cień przeszłości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo


Programosy
Regulamin